O zakończonym niedawno Tygodniu Społecznym rozmawiamy z bp. Piotrem Jareckim, Krajowym Asystentem Kościelnym Akcji Katolickiej
MILENA KINDZIUK: - Dlaczego hasło tegorocznego Tygodnia Społecznego brzmiało: "Chrystus w polskiej wolności"?
BP PIOTR JARECKI: - Bo jest to problem bardzo aktualny. Zauważmy: z jednej strony po przemianach roku 1989 odzyskaliśmy wolność. Ale czy rzeczywiście jesteśmy wolni? Czy potrafimy dobrze gospodarować naszą wolnością, nadać jej właściwy kształt? Czy bierzemy za nią odpowiedzialność? Myślę, że są to problemy, na które musimy sobie rzetelnie odpowiedzieć, i że winniśmy zrobić rachunek sumienia z naszej wolności.
- W haśle pojawia się słowo: "Chrystus". Dlaczego wolność rozpatrywana jest właśnie w odniesieniu do chrześcijaństwa?
- Oczywiste jest, że w narodzie, który ma chrześcijańskie korzenie i którego ponad 90% deklaruje przynależność do Kościoła i określa się katolikami, wolność winna być kształtowana w odniesieniu do Chrystusa i Jego nauki. Nie zawahałbym się powiedzieć, że autentyzm przeżywanej wiary powinno być szczególnie widać w stylu praktykowanej wolności.
- Powiedział Ksiądz Biskup w swoim referacie, że w polskiej rzeczywistości wolność jest dzisiaj zagubiona - dlaczego?
- Mało, że zagubiona, ale w niektórych przejawach
nawet chora, wręcz zniewolona, butna, przeżywana po pogańsku, łatwa,
a nawet wulgarna. Podam prozaiczny przykład: gdy szedłem ostatnio
ulicami warszawskiej Starówki, na środku ulicy stanęła para młodych
ludzi. Publicznie zaczęli sobie dawać "dowody miłości", nie zwracając
zupełnie uwagi na przechodniów. To oni są w centrum, oni są jedyni.
Nie biorą pod uwagę, że blokują chodnik, powodują przepychanie się
ludzi, jeden drugiego potrąca. Przecież są wolni! Wolno im - dawali
do zrozumienia. Nic bardziej błędnego! To przejaw zatracania własnej
wolności.
Słyszałem też ostatnio stwierdzenie: "Ani ksiądz, ani
Kościół, ani nawet Bóg nie będzie mi mówić, jak mam żyć". Taka postawa
nie ma nic wspólnego z wolnością. To nie jest nawet namiastka wolności,
ale anarchia umysłu, woli, sumienia, która ostatecznie prowadzi do
zniewolenia.
Wreszcie inny przykład. Wiadomo, że moja wolność nie
może ograniczać wolności drugiego człowieka, ani tym bardziej całego
społeczeństwa. Tymczasem w polskim życiu społecznym, politycznym
wyraźnie widać przykłady postaw wykorzystujących np. swoją pozycję
polityczną w robieniu kariery czy powiększaniu majątku. Człowiek
o takich dążeniach łatwo ulega korupcji, a więc wypaczonym formom
wolności. Boi się jedynie tego, by nikt go nie "przyłapał" i by nie
poszedł do więzienia. Nie ma natomiast żadnych wewnętrznych "hamulców"
. Jest to pseudokultura wolności, która prowadzi do zniewolenia jednostki
i narodu. Tak rozumiana wolność sprowadza człowieka i społeczeństwo
na poziom barbarzyństwa. A barbarzyńca nie jest wolny. Staje się
igraszką zmysłów, nad którymi nie panuje. Obawia się tylko zewnętrznej
kary.
- Uważa Ksiądz Biskup, że nasza wolność jest barbarzyńska?
- Wolność może być barbarzyńska, podobnie jak barbarzyńska może być demokracja. Czy natomiast można powiedzieć, że żyjemy w takiej rzeczywistości? Lansowany powszechnie styl wskazuje na to, że w wielu aspektach naszego życia - niestety tak. Wtedy gdy wolność staje się wartością absolutną, celem samym w sobie, nie liczy się z niczym i z nikim, szczególnie z prawdą i odpowiedzialnością, taka wolność jest barbarzyńska. Dlatego Akcja Katolicka apelowała w czasie Tygodnia Społecznego o przyjęcie wartości chrześcijańskich do swego życia, o to, by ludzie przejęli się nauką ewangeliczną i w ten sposób poznali prawdę, a co za tym idzie, prawdziwą wolność.
- Wiele razy mówił Ksiądz Biskup o wolności w nauczaniu Jana Pawła II. Co jest w nim najważniejsze?
- W ujęciu Ojca Świętego wolność jest wartością,
której nie można posiadać, ale którą wciąż trzeba zdobywać. Papież
wyraźnie wiąże wolność z odpowiedzialnością. Mówi, że jest ona darem,
ale jednocześnie zadaniem. Jest to ważne szczególnie dzisiaj, w dobie
demokracji i gospodarki wolnorynkowej, kiedy człowiek musi być kreatywny,
twórczy, kiedy ma szukać ciągle nowych rozwiązań i przy tym cały
czas pamiętać, że najważniejszy jest w tym wszystkim człowiek. Wolność
powinna tutaj realizować się w granicach wytyczonych przez godność
człowieka, w granicach całościowej prawdy o człowieku. Taką prawdę
od dwóch tysięcy lat głosi Kościół.
Papież nieustannie przypomina też w swoim nauczaniu,
że nie ma wolności bez prawdy, bez wyboru dobra, bez opowiedzenia
się po stronie piękna.
- Powiedział Ksiądz Biskup, że wolność wciąż trzeba zdobywać. Zatem wolność zawsze jest nie zrealizowana?
- Sądzę, że w życiu doczesnym zawsze pozostaje niezrealizowana. Idealnie wolny człowiek nie istnieje. Idealnie wolny był Jezus Chrystus - ale On jest Bogiem-Człowiekiem i Matka Najświętsza - ale Ona jest pełna łaski. Każdy inny człowiek zawsze żyje w sytuacji zagrożenia utraty wolności. Nie może więc spocząć na laurach, nie może powiedzieć, że będzie czynił wszystko, co mu się podoba, nie licząc się z nikim i z niczym, gdyż jest wolny. Jeżeli człowiek wejdzie na taką drogę, zmierza donikąd, zaczyna gubić swoją wolność, buduje sobie wewnętrzne więzienie.
- Co znaczy odpowiedzialność za wolność - w życiu publicznym?
- Fundamentem wolności w życiu publicznym ma być człowiek, pełna prawda o nim, jego niezbywalne prawa i prawa całej wspólnoty narodowej. Na tym polega zachowanie wolności. Nie można natomiast traktować jej jako wartości nadrzędnej. Wolność, jak mówiłem, nie jest celem samym w sobie. Także w życiu publicznym. Obserwując jednak rzeczywistość, dostrzegam, że coraz częściej wolność w Polsce tak właśnie jest pojmowana: jako wartość absolutna. Przykładem mogą być chociażby polskie media.
- Co Ksiądz Biskup konkretnie ma na myśli?
- W mediach obserwuję zjawisko złego rozumienia wolności. Podczas Tygodnia Społecznego mówił o tym senator Krzysztof Piesiewicz, zwracał uwagę na działania dziennikarzy będące "polowaniem" na prywatność, na intymność drugiego, na pochopne wydawanie wyroków.
- Co zatem powinno stanowić kryterium w opisywaniu rzeczywistości: szanowanie prywatności czy dotarcie do prawdy? W którym momencie należy się zatrzymać i powiedzieć: dalej nie opisuję danego zjawiska, gdyż jest to wkraczanie w cudzą intymność?
- Sądzę, że powinny tu obowiązywać po prostu zasady
kultury, wrażliwości. Oczywiście, trzeba ukazywać prawdę, docierać
do niej i starać się ją przedstawiać, ale ma to być prawda ukazana
z miłością. A więc, krótko mówiąc, prawda w rozumieniu ewangelicznym,
taka, która nikogo nie będzie ranić, która służy dobru wspólnemu.
Można to wyrazić za pomocą hasła: "Czynić prawdę w miłości"
. Bo jeżeli z miłością jest się nastawionym do drugiego człowieka
i jednocześnie żyje się prawdą o sobie, to już samo sumienie podpowiada
proporcje, jak daleko można się posunąć w ukazywaniu tej prawdy innym.
Jeżeli natomiast prawdę ktoś pojmuje w kluczu sukcesu, skandalu,
rozgłosu, kariery, wtedy zaczyna obowiązywać zasada: im prawda jest
gorsza, tym lepsza.
- Zwracał Ksiądz Biskup też uwagę na etykę w gospodarce. Dlaczego jest to tak ważne?
- Bo gospodarka bez etyki po prostu dehumanizuje. Człowiek ma tendencje do ujmowania gospodarki w kategoriach rynkowych, usługowych, w kategoriach maksymalizacji zysku. Rezultatem tego może być traktowanie zysku, konkurencji, pieniądza jako celu nadrzędnego. By temu zapobiec, niezbędna jest właśnie etyka, będąca gwarantem prawdziwej wolności, a zewnętrznym wyrazem tejże etyki powinno być prawo stanowione.
- Polskie życie gospodarcze odbiega od tego ideału - afera goni aferę, nadużycie pociąga za sobą kolejne nadużycie. Jest to zatem naruszanie wolności w rozumieniu chrześcijańskim, czy tak?
- Oczywiście, że tak, choć nie mnie to oceniać. Za rozwiązanie tych spraw powinny zatroszczyć się polskie sądy, które nie spełniają w pełni swej roli. Bo dlaczego nie reagują na to, jak ktoś za cenę korzyści własnych sprzedaje majątek publiczny?
- Jak zatem powinna wyglądać wolność w życiu gospodarczym?
- Powinna być względna. Nie ma bowiem bezwzględnej wolności gospodarczej. Poza tym jest ona tylko jednym z wielu aspektów ludzkiej wolności. Dlatego też nauka społeczna Kościoła podpowiada, że do zaistnienia wolności gospodarczej, z której mają korzystać wszyscy ludzie, niezbędna jest interwencja państwa, które ma rolę koordynującą.
- Czyli powrót do socjalizmu?
- Oczywiście, że nie. Ojciec Święty wyraźnie mówi o dehumanizującym wymiarze kapitalizmu, ale jednocześnie ostro krytykuje, a nawet odrzuca socjalizm. W warunkach gospodarki wolnorynkowej trzeba po prostu szukać nowych rozwiązań. Stąd ekonomiści podkreślają konieczność wychowania nowego człowieka, o innej mentalności, bardziej odpowiedzialnego, potrafiącego łatwo dostosowywać się do zmiennych sytuacji życiowych.
- A czy ingerencja państwa, o której Ksiądz Biskup mówi, nie narusza wolności gospodarczej?
- Myślę, że prawdziwej wolności gospodarczej dzisiaj nie ma. Nie ma do tego odpowiednich warunków. Bo istnieją zbyt duże dysproporcje społeczne: wielkie konglomeraty obok małych przedsiębiorstw. Tymczasem o gospodarce wolnorynkowej można mówić wtedy, gdy na rynku istnieją porównywalne wielkością podmioty gospodarcze. Wolność gospodarcza nie jest dla samej wolności gospodarczej, ale dla człowieka. Gospodarka powinna przyczyniać się do prawdziwie wolnego życia człowieka, szczególnie w dziedzinie zaspokojenia potrzeb materialnych. Człowiek ma być wolny, a nie zniewolony - z jednej strony nadmiarem posiadania, czyli nadrozwojem, a z drugiej strony brakiem posiadania, czyli niedorozwojem. Jak można temu zapobiegać? Sytuację tę powinny koordynować zasady etyczne i moralne poszczególnych ludzi. Ale życie pokazuje, że jest to niewystarczające. I po to właśnie jest państwo, by poprzez stanowione prawa regulować zasady wolności gospodarczej. Przy czym powinno być to państwo wolne, nie skorumpowane. Człowiek władzy powinien postawić sobie pytanie, jakie jest najobiektywniejsze rozwiązanie danego problemu, jak najlepiej można służyć człowiekowi i społeczeństwu, i to ma być dla polityka cel nadrzędny. Polityka - to przecież troska o dobro innych.
- I dlatego polityka może być - jak stwierdził Ksiądz Biskup ostatnio - najkrótszą drogą do świętości?
- Tak. Paweł VI powiedział, że polityka jest jedną ze szlachetniejszych form realizacji przykazania miłości bliźniego w aspekcie społecznym. Pius XI zaś wysoko klasyfikował miłość polityczną, stawiając ją zaraz po miłości do Boga. Bo uprawianie polityki nie jest przecież miłością do jednego człowieka czy do grupki ludzi, ale jest to miłość rozumiana jako realizacja dobra wspólnego, czyli dobra całego społeczeństwa. I taki jest sens polityki. Jeśli ktoś w ten sposób do niej podchodzi, wchodzi na najkrótszą drogę do świętości.
- Czy można wskazać przykłady takich postaw?
- Na pewno politycy, których procesy beatyfikacyjne są prowadzone: Alcide de Gasperi czy Robert Schumann. Jest to trudna droga, naznaczona wyrzeczeniami, ale dająca wewnętrzne zadowolenie i zasługująca na uznanie.
- Dlaczego od polityki nie jest oderwane nauczanie Kościoła?
- Bo nauczanie Kościoła nie jest oderwane od człowieka.
To człowiek, jak powiedział Jan Paweł II w swej pierwszej encyklice,
jest drogą Kościoła. Z drugiej strony, jak mówi Tomasz Merton, człowiek
nie jest samotną wyspą, żyje w społeczności, której kształt na niego
wpływa. Kościół zajmuje się polityką ze względu na człowieka, bo
człowiek jest istotą polityczną. Potrzebuje polityki do ukształtowania
społeczeństwa na jego miarę - istoty rozumnej, wolnej i społecznej.
Kościół - w swojej misji ewangelizacyjnej powinien otoczyć
troską duszpasterską całe życie społeczne i porządek prawny, dając
tym rzeczywistościom fundament moralny. Zadaniem Kościoła dzisiaj
jest ewangelizować demokrację, przyczyniać się, by mechanizmy demokratyczne
rzeczywiście służyły dobru człowieka i społeczeństwa. Może to czynić
poprzez wychowanie - zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym.
Potrzebą chwili jest dzisiaj upowszechnianie katolickiej nauki społecznej.
Warto i trzeba wprowadzić ją do szkół, uczynić tematem dyskusji w
grupach, ruchach i stowarzyszeniach katolickich.
- Jaka jest w tym rola Akcji Katolickiej?
- Wiadomo, że Kościół ma towarzyszyć człowiekowi w stawianiu pytań o sens i cel życia, o istotę i tożsamość człowieka. Winien też wypełniać misję krytyczną, a więc przestrzegać przed zagrożeniami, jakie mogą wynikać ze zredukowanych, niepełnych wizji człowieka oraz jego godności. I w tej właśnie kwestii wiele ma do zrobienia Akcja Katolicka. Oczywiste jest też, że poszczególni jej członkowie będą się angażować w życie polityczne, a nawet wchodzić w struktury partii politycznych. Nie będą tego jednak czynić z mandatu Akcji Katolickiej, ani też z mandatu Kościoła, ale jako obywatele, katolicy, a także członkowie stowarzyszenia. Bezpośrednie zaangażowanie Akcji Katolickiej w życie publiczne polega więc na przygotowywaniu katolików świeckich do odpowiedzialnego, to jest tożsamego z wiarą życia i przekształcania tego życia od wewnątrz wartościami ewangelicznymi - na własny rachunek i na własną odpowiedzialność.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu