Wielu uchodźców zintegrowało się już całkowicie z naszym społeczeństwem. Mają wśród nas mieszkania i pracę, ich dzieci chodzą do przedszkoli, szkół i na uczelnie wyższe. Są wśród nich nauczyciele, lekarze, psychologowie, krawcowe i kierowcy. W Polsce płacą podatki, czasem tworzą miejsca pracy dla swoich rodaków i dla nas. Uchodźcy – przez papieża Franciszka nazwani bohaterami nowego życia.
Opowieści i portrety
Pod hasłem „Miło Was widzieć” upłynął Światowy Dzień Uchodźcy, zorganizowany przez środowisko wolontariatu oraz Urząd Wojewódzki w Lublinie. W sali kolumnowej urzędu spotkali się uchodźcy z kilku krajów, głównie z Ukrainy, którzy już całkowicie lub w dużym stopniu zintegrowali się z mieszkańcami naszego regionu. Opowiadali o doświadczeniach ucieczki ze swoich krajów i trudnych początkach w nowej rzeczywistości. Dziękowali Polakom za to, że wśród nich odnaleźli dom. Spotkaniu towarzyszyła wystawa wielkoformatowych portretów kilkunastu migrantów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Hamed z Afganistanu
Reklama
Język polski jest kolejnym, jakiego staram się nauczyć; mój ojczysty to dari. W Kabulu pracowałem jako kierowca w polskiej ambasadzie, późniejsze wydarzenia spowodowały, że jako pracownik obcego państwa nie mogłem się czuć bezpiecznie w Afganistanie. Postanowiłem emigrować z moją rodziną do Polski. Po pobycie w ośrodku dla cudzoziemców zaproponowano mi dach nad głową w Lublinie. Tu rozpocząłem nowe życie. Na szczęście jest ze mną żona Sima, dwie córeczki Behishta i Khadija oraz najmłodszy syn Mohammad. Dzieci chodzą do szkoły i przedszkola, lepiej porozumiewają się po polsku ode mnie. Polubiłem Polskę i Polaków, zostałem tu życzliwie przyjęty i zrozumiany. Szybko podjąłem pracę w Lublinie, zajmuję się projektowaniem i utrzymaniem skwerów, parków i ogrodów – dzieli się Hamed Atayee.
Alona z Ukrainy
Mój rodzinny Nikopol to historyczne miasto położone nad Dnieprem. Niestety, od początku wojny stał się celem rosyjskich bombardowań, które trwają do dzisiaj. Podjęłam szybko decyzję, że muszę zadbać o swoją córeczkę Walerię, którą sama wychowuję. Dla jej dobra mogłabym pojechać na koniec świata. Patrząc z perspektywy cieszę się, że rozpoczęłam nowe życie w Lublinie. Tu znalazłam też osobiste szczęście, poznałam Jacka, wolontariusza. Na początku spędzaliśmy razem dużo czasu, potem przyszło głębokie uczucie i teraz planujemy wspólną przyszłość. Dzięki temu zapomniałam o wojnie, cieszę się życiem, a Lublin kojarzy mi się z samymi dobrymi rzeczami – opowiada Alona Loshkarova.
Elina z Czeczenii
Przybyłam do Polski na fali uchodźców w 2005 r. z mężem i dwoma synami. Początki w nowym kraju były bardzo trudne: brak mieszkania i pracy, nieznajomość języka polskiego. Spotkałam jednak życzliwych ludzi, którzy pokazali mi, gdzie są tanie sklepy i apteki, pomogli w sprawach urzędowych. W rok po przyjeździe do Lublina na świat przyszła nasza „polska” córka, a potem jeszcze najmłodszy syn Hamza. Starsze dzieci szybko odnalazły się w polskich szkołach. Dochodziło do zabawnych sytuacji: kiedy zadawałam im pytanie po czeczeńsku, one odpowiadały po polsku. Marzę, aby otworzyć restaurację ze smakami Czeczenii. Tęsknię za Kaukazem, ale Lublin jest moim drugim, bardzo przyjaznym domem – podkreśla Elina Khaskhanova.