Reklama

Tego nie pokryła patyna

Niedziela Ogólnopolska 25/2019, str. 51

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jazz, choć był emanacją wolności w najgłębszych czasach komuny, niestety, w wielu warstwach podlegał tym samym zasadom, które obowiązywały w scentralizowanym PZPR-owskim rozdzielniku. Kiedy dzisiaj rozmawiam z niepokornymi tamtych czasów, za każdym razem odnoszę wrażenie, że już gdzieś to widziałem. Szczęśliwie magnetyczna taśma nie ulegała wpływom panów z wszelkich komitetów, świetna muzyka broniła się i broni nadal sama, choć konstatacja bywa smutna.

Największym upodleniem polskich muzyków było to, że nie mając dyplomów uczelni (jak choćby John Coltrane czy Jimi Hendrix za Atlantykiem, co tam nigdy nie miało znaczenia), musieli w Polsce albo grać za grosze (jak większość gwiazd big beatu czy rodzącego się rocka), albo stawać przed tzw. komisjami weryfikacyjnymi. Nieżyjący już dzisiaj jazzman gigant, który zasiadał w takiej komisji, powiedział mi kiedyś wprost, że obowiązywała prosta zasada: „Jak damy im papiery na granie, to oni zagrają nasze dżoby”. W uproszczeniu – dając uprawnienia do grania za pieniądze lepsze od amatorów, wyhodują sobie naturalną konkurencję. I tak układzik trwał. Dzisiaj tzw. środowisko wymienia z imienia i nazwiska, kto i z kim odcinał dzisiejszych gigantów sceny rocka, jazzu czy popu od godziwych dochodów, w imię ochrony „geszefciarskich interesów” (ostatnie dwa słowa to też cytat). Ale ta decyzyjność i działanie na zasadach Pan i Władca, jak mówili Smoleń z Laskowikiem: „monopolu od żłobka do nagrobka”, obowiązywała bardzo długo. Spolegliwi mieli paszporty w domu i występowali gdzie chcieli, byle oddawali cesarzowi (PAGART-owi) to, co cesarskie. To była elita. Inni musieli prosić, wydeptywać ścieżki do pani z pieczątką, do urzędu paszportowego, do tych, którym nawet w stanie wojennym nie wyłączono telefonów. Wielu z nich zmieniło mundury na drogie garnitury. Z działaczy i utrwalaczy władzy ludowej przez działania na niwie kultury stali się menadżerami. Nie mam im za złe działania w imię swojego interesu, ale mam za złe blokowanie tego, co było genialne, wyprzedzające epokę o lata. O brak akceptacji wejścia do studia radiowego czy wytwórni płytowej dla muzyków, którzy mieli coś do powiedzenia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Pamiętam – opowiadał mi o tym znany menadżer – jak jeszcze w latach 80. minionego wieku na zaproszenie organizatorów igrzysk olimpijskich w Barcelonie wpłynęła oferta z zaproszeniem dla polskiego zespołu do udziału w tzw. olimpiadzie kulturalnej. Z Polski wyszły cztery oferty. Jak zawsze te same.

Dlaczego o tym Państwu piszę? Bo identyczne prawa jak w eksporcie naszej muzyki obowiązywały w fonografii. W promocji radiowej też. Pupile mieli po kilka wejść w tzw. piosence dnia w wiodących stacjach radiowych. Liczba odtworzeń na antenie przekładała się na zaproszenie na festiwale od Zielonej Góry, przez Opole, po Sopot. Tak samo ginęły w czeluściach szuflad decydentów z pieczątkami radiokomitetu genialne nagrania, ale te na szczęście, jak zapiski do szuflady, przetrwały próbę czasu. Kiedyś odbyłem krótką rozmowę z Witoldem Lutosławskim. Maestro powiedział mi: „Grając prawdę, zawsze trafisz na szukającego prawdę, bo to jest jak ze słowem”. A chodziło o dowolne wykonanie partii, bo już wówczas Lutosławski dawał muzykom wiele swobody.

Dzisiaj taki nonkonformizm odnajduję w genialnych płytach Wojtka Konikiewicza i jego Free Funk Trio (Live at Rura 1982) oraz na albumie „Skok nr 8” kwartetu Wojtka Gogolewskiego. Oba to efekt działania ludzi od zachowania dla potomności tego, co cenne w muzyce, skupionych pod szyldem GAD Records. To działanie tam, gdzie nie sięga mecenat państwa z ul. Krakowskie Przedmieście. Ale może i on działałby, gdyby ktoś się pochylił nad tysiącami podobnych taśm. Tylko kto? Wszak w mediach magnetycznych (acz nie wszystkich) wygrywa zasada: Cudze chwalimy, swego nie znamy. Bo nam waszego słuchać nie kazali. A jak już nasze znamy, to i tak pod szyldem obcego wydawcy. A nasze gramy z zachowaniem zasady listka figowego. Ot, między północą a 5 o świcie. I tak sztuka niezależna tonie. Polska w tym małym kawałeczku tonie! Cała sztuka niezależna jak za komuny, niezależna od decydentów z pieczątkami i układaczy playlist. Zły pieniądz wygrywa – zgodnie z kopernikańską prawdą wypiera dobry. W tym przypadku nasz, polski.

CDN.

2019-06-17 13:27

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Lekarka, matka, święta

Niedziela Ogólnopolska 17/2022, str. 20-21

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Joanna, spodziewając się kolejnego dziecka, stanęła wobec sytuacji ekstremalnej, w której wybór był zero-jedynkowy: albo jej życie, albo życie dziecka. Nie zawahała się przy podejmowaniu tej trudnej decyzji.

Minęło 100 lat od narodzin i 60 lat od śmierci św. Joanny Beretty Molli. Życie i śmierć tej włoskiej żony, matki czworga dzieci, rzuca wyjątkowo jasne światło na współczesne spory, w których prawo nienarodzonego dziecka do życia ściera się z „prawem” kobiet do aborcji.

CZYTAJ DALEJ

Prawdziwy cytat "GW"

2024-04-27 17:54

MW

15 kwietnia, a jeszcze wcześniej w wydaniu papierowym “Niedzieli Wrocławskiej” ukazał się artykuł krytykujący pomysły ustaw o liberalizacji aborcji. W artykule została zawarta wypowiedź wrocławskiego lekarza, która po decyzji naszej redakcji, została zacytowana anonimowo.

CZYTAJ DALEJ

Upamiętnienie Melchiora Teschnera

2024-04-28 20:58

[ TEMATY ]

koncert

Zielona Góra

Wschowa

Przyczyna Górna

Teschner

Krystyna Pruchniewska

koncert Cantus

koncert Cantus

Koncert odbył się w świątyni, w której przez ponad 20 lat pełnił posługę jako pastor Melchior Teschner, urodzony we Wschowie kompozytor i kaznodzieja.

Koncert poprzedziła wspólna modlitwa ekumeniczna. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Muzeum Ziemi Wschowskiej we współpracy z Parafią Rzymskokatolicką pw. św. Jadwigi Królowej. W kościele pw. św. Jerzego w Przyczynie Górnej należącym do parafii pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie można było wysłuchać utworów skomponowanych przez Melchiora Teschnera.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję