Reklama

Niedziela Wrocławska

Kocyk z miłości i łez


Jeszcze Cię nie utuliłam, do serca z radością,
Jeszcze się nie podzieliłam z Tobą swą mądrością,
Jeszcze Ci nie pokazałam siedmiobarwnej tęczy,
Jeszcze noska nie wytarłam, kiedy katar męczy,
Jeszcze Cię nie nakarmiłam śnieżnobiałym mlekiem,
Jeszcze Cię nie nauczyłam być dobrym człowiekiem…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To wiersz, który przekazują sobie rodzice przeżywający żałobę po przedwczesnej stracie dziecka. Poronienie samoistne, hiperwcześniactwo, które jest walką o każdy dzień życia i gram wagi i wady letalne, które nie pozwalają na życie po urodzeniu. Każda z tych sytuacji to dramat, który muszą przeżyć rodzice. Ogromne cierpienie, niewyobrażalna strata, dużo łez i bólu. Trudno o tym rozmawiać. Mama, gdy rodzi martwe lub chore dziecko, najczęściej swój pierwszy szok przeżywa w chłodnej sali porodówki. Jeśli tylko chce, jeśli to możliwe, bierze w ramiona maleńkiego człowieka, którego nie będzie mogła zatrzymać, wychować, poprowadzić w dorosły świat. Ma go tu i teraz. Czasem na kilka chwil, czasem godzin, zdarza się, że dni. Powitanie często jest też chwilą rozstania. To są sytuacje wielkiego bólu – mówi Agnieszka Kępowicz, koordynatorka inicjatywy Tęczowy Kocyk we Wrocławiu. Możemy używać medycznej nomenklatury płód, zarodek, itp. Dla matki to zawsze będzie dziecko. I ona w każdej sytuacji chce dla niego wszystkiego, co najlepsze i najpiękniejsze. Z tego pragnienia powstał właśnie Tęczowy Kocyk, czyli nieformalne zrzeszenie kobiet, wolontariuszek, które przygotowują w swoich domach ubranka dla zbyt wcześnie rodzących się dzieci.

Pierwszy Tęczowy Kocyk

Reklama

Wszystko zaczęło się w kwietniu 2016 r. w Warszawie, wolontariat zainicjowała Ewa Skwarczowska. Szybko dołączyły kolejne panie, które umieją szyć, robić na szydełku, czy na drutach. Nieoficjalna grupa wolontariuszek, zrzeszona początkowo tylko przez Facebook, stopniowo się rozrastała. Dziś działa także strona internetowa i forum. Wolontariuszki wymieniają się tam doświadczeniami, wzorami, ale też dzielą emocjami, które towarzyszą tworzeniu czapek, kocyków i becików dla maluszków z wadami letalnymi i hiperwcześniaków, czyli dzieci urodzonych między 12. a 24. tygodniem ciąży. Nie jesteśmy ani fundacją, ani stowarzyszeniem. Nasza pomoc polega na tworzeniu małych rzeczy do otulenia tych niewielkich istotek, dla których – ze względu na ich rozmiar, bo najmniejsza czapeczka ma obwód ok. 10 cm – nie można kupić ubrania w sklepie – mówi pani Agnieszka. Wykonując maleńkie kocyki czy czapki, pomagamy wnieść odrobinę ciepła do surowych szpitalnych warunków, a także wspomóc rodziców w tych trudnych chwilach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czapeczka czy becik nie zmniejszą bólu rodziców, ale wierzymy, że pomogą godnie i z szacunkiem pożegnać małego człowieka. Takie jest nasze zadanie.

Kto pomaga otulić kocykiem?

Tęczowy Kocyk nie ogłasza swojej działalności. Informacje o tym, co robią przekazują sobie zwykle sami zainteresowani. Pomocne są hospicja perinatalne, czyli miejsca, gdzie rodzice przygotowywani są do urodzenia dziecka z wykrytą wcześniej wadą letalną, która nie pozwoli na długie życie, oddziały położnicze i same położne. We Wrocławiu ogromne wsparcie otrzymują mamy rodzące w szpitalu przy Borowskiej, tam też rodzą się dzieci objęte opieką hospicjum perinatalnego. Położne pracujące na oddziale proponują mamom maleńkie ubranka z Tęczowego Kocyka przygotowane specjalnie dla ich kruchych pociech. W pozostałych szpitalach jest bardzo różnie, to wciąż kwestia uświadamiania, podpowiadania, że jest taka możliwość, że działamy, że maluch nie musi być owinięty tylko w medyczną chustę – tłumaczy pani Agnieszka. Trudno wejść na oddział położniczy, bo trudno przełamać rutynę. Ale wierzę, że z czasem będzie coraz lepiej.

Wielka rola położnej

Reklama

Potrzebujemy edukacji, zwłaszcza w tych trudnych chwilach, gdy musimy włożyć w ramiona mamy jej martwe już dziecko. Dlatego angażujemy się w spotkania z personelem medycznym – tłumaczy. Byłam na konferencji o opiece hospicyjnej, w której brał udział Tęczowy Kocyk. Jedna z położnych wzięła na oddział kocyk i czapeczkę, chciała pokazać, co można zrobić dla tych dzieci. I wtedy oddziałowa mówi: No dobrze, ale jak ja to mam zrobić? Położna zadzwoniła do mnie powtarzając pytanie: Co zrobić? Rodzi się martwe dziecko, a my jeszcze atakujemy mamę jakimiś ciuszkami... To daje do myślenia, gotowych recept nie ma. Czy wy pytacie mamy, czy chcą zobaczyć dziecko? – zagadnęłam. No tak – odpowiedziała. No i to jest pytanie – klucz. Nic więcej nie musicie robić, wystarczy, że zamiast w chustę medyczną owiniecie dziecko w kocyk – mówi pani Agnieszka. To nie wymaga większej pracy od położnych, a jedynie pudełka na oddziale, w którym przechowują maleńkie kocyki i rożki. Gdy kończą się rozmiary mogą do nas zadzwonić i uzupełnimy braki – to tyle, a jednak tak bardzo dużo.

Był niedawno post o tym, że zmarła maleńka dziewczynka, ok. 20 tygodnia i jej mama, choć jeden raz chciała ją zobaczyć ubraną jak maleńką księżniczkę. I rzeczywiście, przygotowano niedużą sukienkę z sukni ślubnej – mówi pani Agnieszka.

Szafa u Boromeuszek

Reklama

We Wrocławiu maleńkie ciuszki przysyłane są na adres sióstr boromeuszek do fundacji Evengelium Vitae. Agnieszka Kępowicz zajmuje się koordynacją przesyłek, dba o to, by uzupełniać braki w rozmiarach, wie u kogo zamówić czapeczki, a u której z pań rożki. Siostry stworzyły warunki, aby Tęczowy Kocyk miał swoje pomieszczenie i szafę. U sióstr odbywają się też warsztaty z szycia maleńkich ubrań. Zaczęło się od rożków, drobnych i małych, do otulenia. Potem dziewczyny wpadły na pomysł i wydziergały czapki. Dopracowujemy wzory, modele, rozmiary. Sukienki, szatki, małe pieluszki – staramy się, by sukienki były na tyle długie, by zakrywały nóżki. Rękawki to ogromna trudność, dlatego na razie mamy bezrękawniki. Ale mamy martwią się, że maluchy mają gołe rączki, dlatego staramy się, by pojawiły się pelerynki. Są eleganckie i kolorowe, dziecięce. Dla mam, które nie lubią eleganckich ubranek, mamy typowo dzidziusiowe kolory i tkaniny. Przygotowujemy różne, aby mogły sobie wybrać – opowiada pani Agnieszka. Jest dziewczyna, która zbiera wieszaki, przycina je i dopasowuje do odpowiednich rozmiarów. Każda z nas w czymś się specjalizuje. Dla Tęczowego Kocyka szyją i dziergają dziewczyny z różnych zakątków Polski. Trudno powiedzieć, ile nas jest. Są dziewczyny, które przysyłają swoje wyroby w dużych ilościach, są takie, że okazjonalnie.

Jestem w ciągłym kontakcie z panią doktor i położną z hospicjum i one podpowiadają, co jest najlepsze. Staramy się, żeby nie było guzików, rzepów, stałych i przez to twardszych zapięć, brzegi łączą wstążeczki. Chodzi o to, aby było delikatnie i wygodnie. Wciąż się uczymy. Te czapki są rzeczywiście małe, dla dzieciątka z 18-go tygodnia – pokazuje pani Agnieszka, ale najmniejsze są dla maluchów o długości ok. 15 cm.

Z czego szyją?

Materiały pochodzą od różnych darczyńców, każdy, kto tylko chce, może oddać tkaninę lub włóczki dla Tęczowego Kocyka. Dziewczyny oddają też suknie ślubne. Bywa, że nagle mamy dwanaście sukni ślubnych i staramy się wykorzystać te tkaniny. Dziewczyn, które szyją jest mniej niż tych, które dziergają z włóczek, bo szycie tych ubranek wymaga kunsztu i staranności. To jest piękne, bezszwowe i na podszewce. Każda rzecz, to kawałek serca. Są dziewczyny, które regularnie przysyłają duże zestawy 20-30 kompletów – ogrom pracy. Ważne jest, aby było łatwo ubrać dziecko – mówi pani Agnieszka – rodzic nie może mieć wrażenia, że coś dziecko uwiera, rani.

Skąd wiadomo, do kogo się zgłosić?

Reklama

Znajdują nas mamy, które wiedzą, że ich dziecko najprawdopodobniej nie będzie zbyt długo żyło po urodzeniu, najczęściej przedwczesnym. Szukają sposobu, aby dziecko było pięknie ubrane, otulone. Czasem nie ma możliwości pochowania go w rożku. Argumenty typu: Kiedyś byś nawet nie wiedziała, że byłaś w ciąży, bolą i nie pomagają przeżyć straty wczesnego poronienia. Dla mam w takich sytuacjach zawsze umiera dziecko – mówi koordynatorka we Wrocławiu. Wspólny czas był bardzo krótki, ale był. Dziecko pojawiło się i odeszło. Rodzice mają prawo do żałoby i śladu po dziecku. Nie zawsze da się dziecko ubrać, ale rodzice potrzebują pamiątki. Robimy kocyki, misie, niezapominajki, drobiazgi. Gdy możemy dziecko pochować, to jeden drobiazg dajemy dziecku i z nim jest pochowane, a drugi zostaje u rodziców, jako pamiątka, że dziecko z nimi tutaj było.

Kocyk z łez i miłości

Czasem to sama mama szuka, a czasem ktoś z przyjaciół podpowie, że jest taka możliwość.

W tym wszystkim chodzi o to, żeby nie było tak, jak opowiadała jedna z mam, gdy jeszcze nie było Tęczowego Kocyka, że całą noc we łzach szyła dla swoich przedwcześnie urodzonych bliźniąt ubranka, bo nie wyobrażała sobie, że może je do pochówku owinąć tylko w pieluchy. Płakała i szyła. Po to jesteśmy, po to jest Tęczowy Kocyk.

2018-02-14 11:10

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rodzi się człowiek

Niedziela łódzka 51/2013

[ TEMATY ]

nienarodzone dzieci

dziecko

Archiwum Marii Walento-Tyszko

Anna Skopińska: – Jest Pani lekarzem pediatrą, ze szczególnym poświęceniem zajmującym się nowo narodzonymi dziećmi. Czy to był świadomy wybór?
CZYTAJ DALEJ

Bł. Rafał Chyliński – święty stąd

Niedziela łódzka 19/2019, str. 6-7

[ TEMATY ]

błogosławiony

Maria Niedziela

Grób bł. Rafała Chylińskiego

Grób bł. Rafała Chylińskiego

Kiedyś opiekun ubogich, dziś orędownik w uleczeniu z choroby alkoholowej i nowotworowej. – Widać na te biedy teraz jest potrzebny – mówi o. Krzysztof Świderek, gwardian i proboszcz sanktuarium św. Antoniego i bł. Rafała Chylińskiego w Łodzi-Łagiewnikach

Ojciec gwardian pokazuje księgi podziękowań i próśb kierowanych do bł. Rafała. Pisane na karteczkach, są od jakiegoś czasu kserowane i drukowane. Niektóre pisane drżącą ręką matki, żony, dzieci proszących o zdrowie rodzica, o wydobycie z nałogu... Na innych pewnie pozostały ślady łez, strach, ból ale też wielka nadzieja. Że on pomoże.
CZYTAJ DALEJ

Nawrocki: jestem za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci

2024-12-02 21:42

[ TEMATY ]

Karol Nawrocki

PAP/Jarek Praszkiewicz

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Jestem za życiem, ale przeciw ideologicznej wojnie na ulicach polskich miast – powiedział Karol Nawrocki, obywatelski kandydat na prezydenta, popierany przez PiS, pytany na spotkaniu z wyborcami w Bielsku-Białej m.in. o stosunek do aborcji.

"Jestem katolikiem (...), więc jestem za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci. Jestem natomiast przeciwko ideologicznej wojnie na ulicach polskich miast. To są sprawy tak delikatne i dotyczą rzeczy tak fundamentalnych, że najgorsze co mogłoby się stać, to powtórzenie wychylonych wahadeł sprzed kilku lat. To rzecz równie niepokojąca, jak i to, że dzieją się zamachy na ludzkie życie" – mówił Nawrocki.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję