Odliczamy dni do Wigilii. Szykujemy się do świąt Bożego Narodzenia. Dzieci w przedszkolach snują marzenia o dalszych – teraz podchoinkowych – prezentach, uczniowie w ławach szkolnych już cieszą się z nadchodzącego wolnego od nauki czasu, a studenci cierpliwie zaliczają kolejne zajęcia, aby w pierwszy wolny dzień błyskawicznie czmychnąć do domu. Rodzice i dziadkowie też nie próżnują, wykorzystują wolne godziny na przygotowanie świątecznego nieba dla dzieci i wnuków. Nadchodzi błogosławiony moment, który nie może i nie powinien być długim świątecznym weekendem.
– W świątecznych programach i filmach dużo się mówi o miłości, przyjaźni, wybaczaniu win... Ogólnie jest fajna atmosferka, z każdego kadru wyziera dobro, a zło zmyka, gdzie pieprz rośnie... – Niedziela, dysząc, wkładał do bagażnika samochodu kolejną torbę z przedświątecznymi zakupami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– I to ci się nie podoba? – Jasny na chwilę przerwał ładowanie.
– łażąc po supermarkecie, nie zauważyłem nigdzie jakichkolwiek odniesień do głównego bohatera całego świątecznego zamieszania. A w większości programów tak właśnie jest – Niedziela dźwignął kolejną torbę.
– Tak. Św. Mikołaj w czerwonej czapce wielkiego skrzata! – Jasny dopakował ostatnią partię sprawunków.
Reklama
– Jaśniutki, chodzi mi nie tylko o św. Mikołaja, ale przede wszystkim o Dzieciątko Jezus... Nigdzie nie widziałem nawet najmniejszego nawiązania do Bożego Narodzenia. Jakby ten fakt sprzed ponad 2 tys. lat nie był istotny dla święta, które obchodzimy – Niedziela otworzył drzwi samochodu i zajął miejsce za kierownicą.
Obaj panowie solidarnie wybrali się na przedświąteczne zakupy. Wyposażeni w listę artykułów spisanych przez małżonki dokonali heroicznego czynu skrupulatnego zrealizowania ich pragnień.
– Nie przesadzałbym z tym brakiem religijnej manifestacji w publicznej przestrzeni. Jak dotąd nikt nam nie zabrania budowania świątecznych szopek i nie nakazuje ukrywania chrześcijańskich symboli, aby nie urazić uczuć osób niewierzących czy też wyznawców innych religii – Jasny usiadł obok Niedzieli i ruszyli do domu. Wracali ulicą, na której tkwiły świąteczne stragany, odwiedzane przez licznych zakupowiczów.
– Jeszcze się nie zaczął Adwent, a już je postawili i zaczęli handlować. I dekoracje świetlne też jakoś za wcześnie zainstalowali... No, ładnie jest, ale... – Niedziela wolno skręcił na osiedlową drogę, wiodącą do mieszkania kolegi.
– Marudzisz. Przypomnij sobie czasy, kiedy w przestrzeni publicznej w ogóle nie można było usłyszeć tradycyjnej kolędy. Teraz jest normalniej – Jasny szykował się do wysiadki.
– No tak. Nie udała się laicyzacja Polski. Ale trzeba się modlić... Byłeś u spowiedzi, Jaśniutki? Jeśli dbamy o świąteczną kuchnię, to nie zapominajmy i o duchowym zapleczu – Niedziela zatrzymał samochód.
– Gadasz jak mój proboszcz… Pójdę, pójdę... – Jasny wypakował swoje zakupy, pożegnał się z przyjacielem i ruszył do klatki schodowej.
Niedziela zza szyby jeszcze kiwnął koledze na do widzenia i ruszył do domu. Cieszyły go zapewnienie przyjaciela i wieczorny widok rozświetlonego miasta, nad którym mimo wszystko wyraźnie unosił się duch Bożego Narodzenia.