Panu Niedzieli niezwykle trudno było nie myśleć o ostatnich wyborach. Obojętnie, co by się jeszcze miało zdarzyć, Niedziela miał wyrobione poglądy na ostatnie wyczyny przy urnach wyborczych. Narzekał zatem przy każdej okazji, komentował kolejne dyskusje w telewizji i radiu, psiocząc pod nosem. W końcu doigrał się: naraził się samej żonie, która z przyrodzonego rozsądku zapytała go trzeźwo: - Co ci z tego gadania przyjdzie?
Rzeczywiście, samo mówienie o wyborach, i to w prywatnym gronie, nie mogło nic w tej materii zmienić. Niemniej jednak było jakimś wentylem bezpieczeństwa dla zmartwionych całym zamieszaniem ludzi pokroju Pana Niedzieli. Bo przecież dla pozostałych - chociaż wybory były fatalnie przeprowadzone (przecież „taki mamy klimat”) - nic tak naprawdę groźnego nie oznaczały („Polacy, nic się nie stało”).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po reprymendzie małżonki Pan Niedziela oznajmił, że musi się przejść, i traf chciał, że od razu po wyjściu z domu napatoczył się na drogiego sąsiada.
- Nie dajmy się zwariować - tym stwierdzeniem przywitał Niedzielę Pan Jasny.
Reklama
- Właśnie, nie dajmy się zwariować - odpowiedział Pan Niedziela. - Od wielu lat rządzący tak kołowali opinią publiczną, że ludzie dziś albo odwracają się od polityki, albo przyjmują bezkrytycznie to, co im podpowiadają rządowe media, albo uciekają z ojczyzny, myśląc naiwnie, że świadomie wybierają emigrację. W dodatku chwalą jeszcze jaśnie panujący rząd, że takie możliwości im stworzył. Ten szczyt masochizmu naszego narodu, połączony z wysypem nieważnych głosów, rzeczywiście sytuuje nas wśród najgłupszych nacji świata.
- Hola, hola, Panie Niedziela! Nie pomyślał Pan, że te nieważne głosy są świadomym wyborem Polaków i takim cichym protestem wobec polityków? - zaoponował Jasny.
- Dobrze. Policzmy zatem głosy, przyjrzyjmy się frekwencji i ustalmy proporcje - zaproponował Niedziela: - Do urn poszło 46 proc. wyborców, czyli 54 proc. zostało w domu. Odsetek nieważnych głosów np. do sejmików wyniósł 18 proc. Odejmując te 18 proc. od 46 proc., otrzymujemy tylko 28 proc. głosów mających realny wpływ na wybór władz. Czyli - 72 proc. ludzi nie wybrało swoich przedstawicieli. I co? Niereprezentatywna grupa sprytnych politycznych uwodzicieli nadal będzie przewodzić krajowi. Dlaczego niereprezentatywna? Jeżeli połączymy wyniki PO (26 proc.) i PSL (23 proc.), to widzimy, iż połowa z tych 28 proc. ważnych głosów należy do tych dwóch rządowych koalicjantów. W skali kraju reprezentują zatem tylko 4,2 mln osób z ok. 30 mln uprawnionych do głosowania. Opozycję też reprezentuje około 4,2 mln osób. W tej sytuacji widzimy, że 22,6 mln osób nie ma swojej reprezentacji w rządzie i w opozycji.
- Rzeczywiście, nie wygląda to dobrze - zgodził się Jasny.
- Najgorsze jest to, że Polacy już dawno zgodzili się powierzyć swój los politycznym wyrobnikom i hochsztaplerom, którzy przyzwyczajając się do władzy - tej raz zdobytej - nie oddadzą jej nigdy - podsumował rozmowę Niedziela.
- Niepojęte, że prawie 23 mln Polaków ma to w nosie... - Jasny był naprawdę zaskoczony rozmiarami polskiej bezczynności.
Zrobił się już późny wieczór. Jasny i Niedziela patrzyli smutno na współmieszkańców swojego miasta, którzy jak ćmy znikali w czeluściach sklepów rozświetlonych świątecznymi reklamami.