Teraz już wiemy, jak „afera madrycka” przełożyła się na wyniki wyborów samorządowych. Tym razem to koalicja nic nie musiała robić, nawet rozliczać się z własnych, wcześniejszych, ale często dużo „grubszych” afer, bo opozycja - w osobach wiadomych - sama dostarczyła tematu. Że nadużywanie przywilejów służbowych to, niestety, powszechna i bezwstydna praktyka w naszym kraju? To się wyjaśni - albo i nie wyjaśni - po wyborach. W tygodniu przedwyborczym medialnemu „grillowaniu” podlegała tylko jedna strona. Pozostali - można było odnieść wrażenie - byli tylko muskani ogniem krytyki.
Jeśli miałoby się coś zmienić na lepsze, to nie wystarczy wyrzucić „bohaterów” jedynie ostatnio ujawnionych afer. Trzeba przywrócić pojęcie służby, w szczególności służby publicznej. Może właśnie poprzez ograniczenie przywilejów oraz konsekwentne piętnowanie, usuwanie, a w określonych prawem przypadkach także karanie tych, którzy tej służbie się sprzeniewierzają?
Nie martwmy się na zapas, że w takich realiach zabraknie chętnych na eksponowane stanowiska. Może rzeczywiście będzie ich mniej, ale zgłoszą się ci, którzy zechcą uczciwie służyć Ojczyźnie, „swoich pożytków zapomniawszy”!
Pomóż w rozwoju naszego portalu