Reklama

Aspekty

Mija bardzo ważny rok

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 51/2013

[ TEMATY ]

Rok Wiary

Ks. Adrian Put

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Adrian Put: – Księże Biskupie, w uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata Kościół zamknął obchody Roku Wiary. Proszę powiedzieć, czym był ten okres osobiście dla Księdza Biskupa?

Bp dr Stefan Regmunt: – Muszę rozpocząć od tego, że papież Benedykt XVI zainicjował na sposób stały rozważanie pewnych prawd w ciągu roku przez Kościół powszechny. Pamiętamy Rok Kapłański, który nas zachęcał, abyśmy zastanowili się nad własnym kapłaństwem. Abyśmy sprawdzili, na ile misję zleconą nam przez Chrystusa realizujemy i żyjemy w entuzjazmie. To, co przeżywaliśmy w ostatnim roku, jest i było dla nas inspiracją do tego, aby zastanowić się nad tematem: wiara w moim życiu, moje odniesienie do Chrystusa, do Boga Ojca, życie wiarą i obrona wiary. To także pytanie, jak podejmujemy dzieło nowej ewangelizacji. Jest to również zaproszenie do troski o innych, którzy jeszcze w Boga nie uwierzyli, a którzy na drodze bycia chrześcijaninem przeżywają różnego rodzaju kryzysy. Myślę, że Rok Wiary był dla mnie osobiście właściwym impulsem do tego, aby tę tematykę i to zagadnienie osobiście rozważyć i odnieść do siebie. Ten rok był dla mnie również zachętą, aby w kontaktach z wiernymi temat ten poruszać i pobudzać ich do refleksji.

Reklama

– Nasza diecezja rozpoczęła Rok Wiary specjalnym nabożeństwem w katedrze gorzowskiej oraz Kongresem Stowarzyszeń, Ruchów i Wspólnot dla Nowej Ewangelizacji. Jak Kościół zielonogórsko-gorzowski przeżywał ten szczególny rok?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Myślę, że każda parafia w jakiś sposób włączyła się w tę szczególną propozycję, którą dał nam Ojciec Święty Benedykt XVI. Dykasterie Stolicy Apostolskiej przekazywały nam różne inspiracje. Zostaliśmy zachęceni choćby do tego, aby odwiedzić miejsca święte – Ziemię Świętą czy groby apostolskie. Rzymskie dykasterie podpowiadały nam także, jak sięgać do dokumentów którymi Kościół powinien nadal żyć. To dokumenty Soboru Watykańskiego II i Katechizm Kościoła Katolickiego. W tym przeżywaniu Roku Wiary diecezja skupiała swoją uwagę na głoszeniu prawdy o wierze, z drugiej strony na modlitwie, która wyrażała się w liturgii. Ważne były także te uroczystości, które przeżywamy każdego roku, ale w tym czasie były przeżywane w kontekście Wyznania wiary i zwrócenia uwagi na tych świętych, którzy patronują wspólnotom parafialnym. I po trzecie Rok Wiary zachęcał do tego, abyśmy kontrolowali, na ile wiara ma przełożenie na nasze codzienne życie. W jaki sposób uwidacznia się ona w kontakcie z drugim człowiekiem, w mojej rodzinie, w stosunku do osób biednych i potrzebujących, ale też w odniesieniu do mojej parafii. Wiara musi być rzeczywistością czynną. Dynamizm wiary wyraża się m.in. w moim zaangażowaniu w grupach parafialnych.
Diecezja podjęła się zorganizowania Kongresu Stowarzyszeń, Ruchów i Wspólnot dla Nowej Ewangelizacji. Mamy świadomość tego, że nasze kościoły lokalne potrzebują nowej ewangelizacji. Miejscem, gdzie już dokonuje się nowa ewangelizacja, są ruchy i stowarzyszenia. Przyszli ewangelizatorzy już w tej chwili doświadczają odnowy swojej wiary: sięgają do chrztu świętego i analizują, co się w ich życiu dokonało. Dlatego wszystkie działania, które były podejmowane, niewątpliwie odnowiły Kościół. Jednak sprawdzenie stopnia tej odnowy i ożywienia nie jest takie łatwe. To jest przecież osobiste odniesienie się do Jezusa. Moje wierzę w kontekście parafii, w kontekście człowieka chorego i cierpiącego, biednego i w rodzinie wielodzietnej. Można powiedzieć, że to był czas jakiegoś wysiłku w duszpasterstwie parafialnym. Jedne parafie były bardziej zaangażowane i dynamiczne, inne mniej. Chcieliśmy nawiązywać do tego, czym żył Kościół powszechny, chociażby do Światowych Dni Młodzieży. I dlatego, mając świadomość, że nie wszyscy mają możliwość udać się na spotkanie z papieżem ze względu na brak potrzebnych środków, zorganizowaliśmy spotkanie młodzieży w Świebodzinie. To była taka prawdziwa stacja spotkania z Ojcem Świętym.
Można powiedzieć, że żyliśmy zagadnieniem nowej ewangelizacji, która od strony refleksji teologicznej i pasterskiej rozpoczęła się od naszej diecezji. To u nas, w Kostrzynie, odbył się pierwszy Kongres Nowej Ewangelizacji. Te wskazania, które przekazano tam dla Kościoła w Polsce, znajdowały już zastosowanie podczas Roku Wiary.
Pod koniec tego roku kalendarzowego otrzymamy sprawozdania duszpasterskie z poszczególnych dekanatów. Myślę, że nie będzie takiej parafii, która mogłaby powiedzieć, że Rok Wiary był dla niej rokiem obojętnym.

– Czy możemy mówić już o jakiś konkretnych owocach Roku Wiary w życiu wspólnoty diecezjalnej?

Reklama

– Wspomniałem wcześniej, że zmierzyć te owoce, określić, co się dokonało w duszy człowieka, nie jest łatwo. Jestem jednak przekonany, że Rok Wiary inspirował do podejmowania pewnych działań. Jednym z owoców zewnętrznych jest powołanie Centrum Duchowości Maryjnej w Rokitnie. Sanktuarium w Rokitnie jest dla nas miejscem bardzo ważnym. Tam spotykają się osoby konsekrowane, prezbiterzy, ale też ludzie świeccy o różnych powołaniach. Dlatego chcieliśmy, aby w tym miejscu powstał taki ośrodek, gdzie będziemy pogłębiali naszą więź z Matką Najświętszą i będziemy wykorzystywali myśl soborową i katechizm do tego, aby nasza pobożność maryjna była właściwa. Takie centrum zostało powołane. Ma ono swój program. Zostało wyznaczone grono odpowiedzialnych ludzi, którzy wspierają to centrum.
Innym zewnętrznym owocem jest powołanie Instytutu Biskupa Wilhelma Pluty w Gorzowie. Były Dom Biskupów Gorzowskich odremontowaliśmy i w dużej części przeznaczyliśmy na kształcenie i szerzenie kultury chrześcijańskiej oraz na edukację młodego pokolenia. Chcemy we współpracy z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Gorzowie prowadzić badania nad dorobkiem sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty. Upowszechniamy wiedzę o Kościele na zachodzie Polski. Została przygotowana specjalna wystawa dla młodzieży, która prezentuje działalność Kościoła po II wojnie światowej. W instytucie zorganizowaliśmy Studium Ochrony Obiektów Sakralnych. Bardzo chcemy, aby księża pogłębiali swoją wiedzę na temat ochrony i konserwacji zabytków.
Prowadzimy także spotkania modlitewne w małych grupach w pierwsze soboty miesiąca. Trwa peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego. To wszystko staje się okazją, by tematyka wiary była obecna w życiu wiernych.

– W ostatnim roku byliśmy świadkami wielu historycznych wydarzeń, jak np. ustąpienie z posługi Piotrowej papieża Benedykta XVI czy też wybór papieża z Argentyny – Franciszka. Z drugiej strony widzimy wiele aktów wrogości pod adresem Kościoła. Jak rozumieć te wydarzenia w duchu wiary?

Reklama

– To, co się dokonało na Stolicy Piotrowej, było dla nas czymś nowym. W pierwszych momentach nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Dzisiaj widzimy, że jest to decyzja z Ducha Świętego. Papież Benedykt XVI omadla Kościół. Przebywa na odosobnieniu w swoim skromnym mieszkaniu w Ogrodach Watykańskich. Nie ingeruje w to, co czyni następca. Jego obecność jest jednak twórcza. Czuje się, że wspiera duchowo swojego następcę. Papież Franciszek przyniósł ze sobą spontaniczność krajów południowoamerykańskich. Z jednej strony widać wielkie otwarcie się na człowieka, ale jednocześnie religijność, która nie domaga się wielkich rytuałów. Działania papieża Franciszka pobudziły wielu ludzi, aby wyszli z ukrycia. To, co Ojciec Święty przekazuje każdego dnia w sposób zwyczajny, dla jednych staje się inspiracją, a dla innych materiałem do tego, aby wyrzucać pewne niedociągnięcia przedstawicieli Kościoła. Mogę powiedzieć, że w Polsce przyszedł trudny czas złożenia świadectwa wierności Chrystusowi, który niósł krzyż. Wielu kapłanom, biskupom i członkom Kościoła zarzuca się, że odeszli od ideału, który nakreślił nam Jezus Chrystus. Incydenty, które się pojawiają, a często nie są sprawdzone, stają się argumentem przeciwko Kościołowi. Próbuje się w usta Polaków czy nawet ludzi należących do Kościoła wkładać słowa, że Ojciec Święty zreformuje Kościół. A przecież Ojciec Święty głosi prawdę ewangeliczną, która jest obecna od 2 tys. lat. Zmieniła się jednak forma. Papież Franciszek telefonuje do kogoś z wiernych, odpisuje internetowo na zapytanie, staje przed ludźmi w postawie otwartości i odrzucenia lęku. Nawet w takich okolicznościach, kiedy można spodziewać się, że to dla niego niebezpieczne. My, patrząc na postawę Franciszka, radujemy się, że następca św. Piotra cieszy się takim autorytetem. Kiedy patrzymy na Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka, to widzimy, że są to różne osobowości, a wszyscy podejmują tę samą misję. I każdy z nich wnosi coś do tego Kościoła. Papież Franciszek mówi: Idźcie na peryferie, nie zatrzymujcie się u tych, którzy już wierzą. Idźcie do potrzebujących i pomagajcie im odnaleźć się.
Bolejemy nad faktem, że próbuje się Kościół dyskryminować i pokazywać jako grupę, która posiada kapłanów nieprzygotowanych do tej misji, kapłanów, którzy popełniają grzechy związane z molestowaniem seksualnym. Kapłanów, którzy są krzywdzeni przez biskupa. Bolejemy nad tym, że pokazuje się twarze kapłanów, nawet przedstawicieli dyplomacji watykańskiej, próbując przypisać im takie czy inne grzechy. Wiemy, że po tych prezentacjach media nie prowadzą dalej sprawy, aby powiedzieć, jaki był werdykt sądu. Tylko nieliczni dowiadują się, że zarzuty były bezzasadne. A nawet kiedy były zasadne, często brakuje śmiałości, by powiedzieć, że w obliczu tych wszystkich, którzy podejmują pracę ewangelizacyjną, to jest bardzo rzadki wypadek. To nie znaczy, że nie należy tego potępiać i nie wydawać temu zjawisku negatywnych opinii.

– Rok Wiary zakończył się, ale nie kończy się czas zbawienia. Jakie zadania stoją teraz przed nami? Zaczynamy rok Syna Bożego. Czym teraz powinniśmy żyć?

– Dobrze się składa, że nowy rok duszpasterski, który rozpoczęliśmy od Adwentu, podejmuje temat „Wierzę w Syna Bożego”. Przez 3 lata będziemy odnosili swoją refleksję do Syna Bożego. Będziemy patrzyli, jak przez chrzest, w mocy odkupieńczej ofiary Jezusa Chrystusa na krzyżu, na nowo staliśmy się dziećmi Bożymi. Będziemy patrzyli, jakie są skutki tego, że jesteśmy członkami Kościoła. Już nikt z nas nie może powiedzieć, że zostaliśmy sami. Nie może też powiedzieć, że wszyscy o nas zapomnieli. Bo w każdej Mszy św. ponawiana jest ta prawda, że Jezus przyszedł do wszystkich, aby wszyscy życie mieli i mieli je w obfitości. Będziemy więc wracać do osoby Jezusa Chrystusa i będziemy odkrywać aspekty obecności Jezusa wśród nas. Jest z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Patrząc na osobę Jezusa, będziemy się także przypatrywali osobie bł. Jana Pawła II, który zostanie pokazany światu jako święty. Święty, z którym spotykaliśmy się i który był wśród nas. Ten nowy rok jest więc przedłużeniem tego wszystkiego, co rozpoczęło się w Roku Wiary. Trzeba dziękować Panu Bogu, że przez Ducha Świętego uzdalnia ludzi Kościoła, by nie było w nim bezrobocia. Mamy wytyczone zadanie i nie obędzie się bez naszego osobistego zaangażowania. Bo nie chodzi tylko o samo głoszenie prawdy, ale także życie tym na co dzień.

2013-12-18 09:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wiara jest oddechem Boga

„Choć na pustkowiu nie znajdowali siedziby Boga, to jednak wyraźniej słyszeli tam żywe słowo, które przynieśli w sobie. Ludzie, którzy na tyle oswoili się z pustynią, że nie odczuwają już presji przestrzeni i pustki, nieuchronnie zwracają się do Boga jako jedynej ostoi i jedynego wyczuwalnego rytmu istnienia. Wszystkie wierzenia semickie miały swe źródło w przekonaniu, że świat jest pustką, Bóg zaś obfitością” (T. E. Lawrence).

Wierzę, bo...? Opowiedz mi o tym bez użycia wielkich słów i gładkich zdań wytrychów. Mów tak, jakbyś opowiadał komuś bliskiemu, dziecku, ukochanej, przyjacielowi, który właśnie traci wiarę, a ty chcesz zrobić coś, co go na tej drodze zatrzyma. Szczerze, bez zakładania masek, bez przymilnej poprawności. Opowiedz o tym, jakie miejsce zajmuje w Twoim życiu wiara?... Pyta Katarzyna Woynarowska. ALEKSANDRA MARIA GIL, publicystka, grafik. Związana z ruchem pro life w Polsce, od 2000 r. - z Fundacją „Głos dla Życia”: - Wiem, że jako istota obdarzona wolną wolą decyduję o swoim postępowaniu, jednak to wiara porządkuje moje życie. W rzeczywistości, w której rozmywają się granice między dobrem a złem, gdy permisywizm wypiera postawy zgodne z naturą, to właśnie wiara pozwala mi pozostać człowiekiem i nie poddać się promowanej wokół bylejakości, godzenia się na wszystko i za każdą cenę... AGNIESZKA KONIK-KORN, historyk, dziennikarka, mama dwójki dzieci: - Gdy patrzysz na życie przez pryzmat wiary, to wszystko w życiu nabiera sensu. Nie ukrywam, że wiara w moim życiu cały czas ewoluuje - raz dojrzewa, innym razem przychodzą kryzysy. Wiara jest decyzją podejmowaną nie tylko w sercu, ale i w umyśle. Ważną rolę w rozwoju mojej wiary odgrywa formacja we wspólnocie, w zasadzie od dzieciństwa. Choć wspólnoty się zmieniały, to myślę, że bez nich trudno byłoby mi wiedzieć o pewnych rzeczach. W wierze także świadomość ma ogromne znaczenie. KS. ROMAN CHYLIŃSKI CSMA: - Wiarę w Boga rozumiem w trzech wymiarach: wierzyć Słowu Boga, ufać Słowu Boga i całkowicie Jemu zawierzyć swoje życie. - Czy później lżej się żyje? - Chyba nie, ale pewniej stąpa się po ziemi... S. BARBARA PODGÓRSKA, karmelitanka misjonarka: - Wiara jest oddechem Boga we mnie. Jest jak płomień, który daje radość i siłę do przyjmowania życiowych zadań. Wiara „nawraca” mnie do Boga... MAREK CHUDZIK, anestezjolog, ojciec dwójki dzieci, wdowiec: - Nie jestem człowiekiem zbyt pobożnym, więc nie wiem, czy jestem godzien mówić w tym gronie... Jednak trochę myślałem... Wiecie, jak ktoś wychował się w rodzinie katolickiej, będzie w ważnych chwilach zachowywał się jak człowiek wierzący... Nawet jeśli utrzymuje, że stracił wiarę. Albo tak jak ja, ciągle się zastanawia nad swoją relacją do Boga. Przekaz, jaki niesie chrześcijaństwo, jest dla mnie rodzajem tatuażu duszy. KAŹKA URBAN, ekonomistka, redaktorka, działaczka społeczna: - Nie godzę się na ten świat taki, jaki jest, rozumiesz... Ludzie potrafią być wielcy i mali jednocześnie. Wszyscy zawodzą, ja również. Zamiast frustrującego rozczarowania, można przyjąć ludzi i świat takim, jaki jest, nie wyrzekając się marzeń o absolutnej realizacji dobra i piękna, których skrawków doświadczam na co dzień. Potrzebuję Absolutu. To daje podstawy do wyrozumiałości wobec siebie i innych... - No dobrze, wobec tych pięknych deklaracji, czy i w jaki sposób wiara wpływa na podejmowanie przez Was codziennych decyzji? Nie mówię o robieniu zakupów, ale o istotnych sprawach... OLA: - Nie masz racji! Nawet zakupy podporządkowane są temu, w co wierzę. Nie kupuję np. produktów koncernów, które wykorzystują w swojej produkcji komórki macierzyste pozyskane z ciał abortowanych dzieci. Jedna z firm chciała wprowadzić na rynek napój, w którym znajdowały się takie komórki, tłumacząc to ulepszeniem smaku! Sam pomysł jest dla mnie niegodziwy, więc bojkotuję wszystkie artykuły tej korporacji... AGA: - Wszystko, co robię, staram się robić tak, by nie ranić Jezusa. Jest to najtrudniejsze w sytuacjach międzyludzkich, dochodzą tu także kwestie emocjonalne albo zwykłe „lubienie” czy „nielubienie się”. A żyć życiem wiary - to żyć w prawdzie... KS. ROMAN: - Kiedy poznałem paschalny wymiar wiary, to dopiero zrozumiałem, że wiara wymaga decyzji. Najpierw trzeba wyrzec się paru rzeczy, aby poważnie potraktować chrześcijaństwo w swoim życiu: wyrzec się szatana, grzechu i wszystkich okoliczności, które prowadzą do zła. I tu zaczyna się „bój bezkrwawy” o duszę. Trudna jest wiara chrześcijańska, bo wymaga radykalizmu, a nie bawienia się ze złem. KAŹKA: - Wiara w warunkach codzienności? Chyba najbardziej jest we mnie tych kilka chwil, podczas których miałam uczucie namacalnej obecności Boga. Kiedy powietrze staje się gęste od jakiejś nienazwanej substancji i tej błogości, że skoro tak jest, to wszystko jest dobre. Te kilkanaście, kilkadziesiąt sekund, które przyszły nie wiadomo dlaczego i skąd (pewnie to nazywają łaską), staram się nieustannie w sobie odświeżać. A najintensywniej modlę się, oczywiście, w momentach, kiedy tak już nabroiłam, że wydaje mi się, iż nic mnie nie uratuje. A to zabawna historia z codziennego życia: Lata już temu, pewnie jak każda młoda mama, miałam straszny kryzys, poczucie, że jestem złą matką. Po trzech dniach użalania się nad sobą w rozmemłanym łóżku powiedziałam: - Panie Boże, ja się na ten świat nie prosiłam, stworzyłeś mnie, więc teraz coś z tym zrób, bo oszaleję. „And this is the last call!”. Otworzyłam Biblię na oślep, na fragmencie, jak Święta Rodzina zgubiła Jezusa w świątyni i nawet tego nie zauważyła! Roześmiałam się do łez, wstałam z łóżka, otrzepałam się i poszłam dalej... OLA: - Od 15 lat jestem żoną swojego męża i oprócz wszystkich chwil szczęśliwości były i kryzysy, i to wiara pozwoliła nam obojgu wytrwać przy sobie. Także moja praca, to ciągłe zmaganie się ze sobą - na ile realizuję talenty, którymi zostałam obdarowana, a na ile zakopałam je w ogródku rutyny?... S. BASIA: - Na pewno nie chciałabym przeżywać mojego życia „bez rozumu niczym koń i muł” (Ps 32, 9) czy jak ci, którzy „mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą; mają uszy, ale nie słyszą; mają ręce, lecz nie dotykają” (por. Ps 115, 5-7). Świadome przeżywanie życia, poszukiwanie sensu, piękna, mądrości prowadzi do zintegrowania różnych aspektów osobowości. Stąd nie waham się potwierdzić, że przyjmuję z wdzięcznością (i z pewną ulgą...) obecność wiary w moim życiu. MAREK: - Dużo ostatnio myślałem na ten temat i ku mojemu zdumieniu stwierdziłem, że system, w jakim żyję, moja codzienność i dziesiątki podejmowanych decyzji opieram na Dekalogu. Moim skromnym zdaniem - nie ma doskonalszego określenia granic. Kto wychodzi poza nie, staje się bezrozumnym zwierzęciem... KAŹKA: - Ewangelia jest zdecydowanie najlepszą rzeczą, jaką przeczytałam. To opowieść o człowieczeństwie, o jakim marzę, najwyższych lotów... Jezus jest po prostu piękną postacią - mądrą, odważną, sprawczą, empatyczną do bólu. - Teraz będzie trudniej. Czy macie zwyczaj dzielenia się wprost z ludźmi swoim doświadczeniem wiary? Nie boicie się etykiety dewotki/ dewota? S. BASIA: - „Zwyczaju” dzielenia się wiarą jako takiego nie mam, ale też nie ukrywam pod korcem światła wiary. Wiara domaga się dialogu i świadectwa. KS. ROMAN: - Jako kapłan słyszę cały czas słowa św. Pawła: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!”. Więc mi biada! KAŹKA: - Wiarą dzielę się w sposób nienachalny. Mówię o swoich doświadczeniach duchowych w taki sam sposób, w jaki mówię o przeżyciach nad obrazami mistrzów holenderskich. Jak coś się dzieje w moim życiu ważnego, to mówię o tym nawet niewierzącym przyjaciołom, niezależnie od tego, czy są to doświadczenia duchowe, kulinarne czy literackie. OLA: - Nie ukrywam się i nie chowam ze swoją wiarą. Na szczęście jeszcze za to nie zamykają w rezerwatach. Mam dość silną osobowość i opowiadanie o sytuacjach, które mnie spotkały, czy stanie na straży swoich przekonań to ta część mnie, która mnie dookreśla. AGA: - To zależy od sytuacji. Inaczej dzielimy się we wspólnocie, a inaczej wśród osób nieznanych. Jednak są takie środowiska, gdzie świadectwem będzie już noszenie krzyżyka lub milczenie w gronie plotkujących. Myślę, że dzielić się wiarą nie można na siłę, bo można kogoś zniechęcić. Po to też mamy rozum, by rozeznawać, jakie świadectwo potrzebne jest w danej sytuacji. Ale jeśli do osób niewierzących wrogo nastawionych do Kościoła będziemy podchodzić z przyjaźnią i radością, wyobrażając sobie, jak by do nich podchodził Pan Jezus, to myślę, że to jest najlepsze świadectwo. - Wejdźmy o stopień wyżej: Wiara bez uczynków jest martwa - a więc... AGA: - Jeśli ktoś wierzy, to nie oddzieli wiary od swoich decyzji. Powiem więcej - to właśnie wiara pomaga dostrzec, że coś jest nie tak. Wierzący nie usprawiedliwią się tak łatwo. Bez wiary nie podejmujemy pewnych działań, bo po ludzku nie zobaczymy w tym sensu. Nie pogodzimy się z naszym wrogiem, nie przebaczymy mu, jeśli wiara nie podpowie nam, że to jest nam potrzebne do zbawienia, do szczęśliwego życia jeszcze tu, na ziemi. S. BASIA: - Jedynie mówienie, że się wierzy w Boga, może stanowić pułapkę, a na pewno rodzi pustkę. Taki potok słów potrafi pomniejszyć, a nawet zagłuszyć wewnętrzną siłę wiary. Przecież nikogo nie zbawi ani nie uzdrowi taki aktywizm. Dlatego warto otwierać Ewangelię i spoglądać na otaczający nas świat oczami Boga. Pytać siebie o to, co nam każe wychodzić „z chatki miłości własnej”, by odziać, nakarmić, pocieszyć, przyjąć, nieść pokój... Zawsze i w każdym czasie chodzi przecież o życie. Życie w Bogu. OLA: - Dokonałam życiowego wyboru. Wyboru pracy. Nie jestem w wielkiej firmie, na superstanowisku i nie mam pieniędzy, które pozwoliłyby na zagraniczne wakacje. Ale wykonuję swoją pracę najlepiej, jak potrafię, wykorzystuję w realizowanych zadaniach swoje umiejętności. Każdego dnia, gdy wybieram się do pracy, mam świadomość, że przyczyniam się do dobra na świecie i że to, co robię, nie jest sprzeczne z tym, w co wierzę. KS. ROMAN: - Kiedy po ludzku już nic nie możemy uczynić, ani inteligencją, ani pobożnością, ani-ani... to wówczas robimy miejsce dla wiary. - Czyli, podsumowując - wiara to? AGA: - Wiara to coś, co pomaga nam powstawać. Pion, do którego cały czas musimy równać. Papierek lakmusowy naszych uczynków. Drogowskaz wskazujący nam cel, do którego zmierzamy... OLA: - Wiara to nadzieja, że dobro jest w każdym z nas. Wiara jest jak łódź. Gdy nie mam siły i wątpię, to dryfuję... Gdy jej zaufam - biorę ster we własne ręce i wówczas to już nie przypadek kieruje moimi losami. Wiara wprowadza w moje życie taki ład, w którym nie muszę godzinami zastanawiać się nad tym, co mam zrobić. Dzięki niej odpowiedzi znajdują się szybko, choć często są niełatwe do zrealizowania. KAŹKA: - Św. Augustyn powiedział: „intimior intimo meo”. Rozwinięty w tłumaczeniu ten cytat brzmi: Bliższy mi niż ja sam w tym, co mi najbliższe. To jest dla mnie kwintesencja wiary w Boga. Bóg, który jest, i ja, która się staram. I choć nie zawsze mi się udaje, to mam ten komfort, że jest Ktoś, kto patrzy w tym samym kierunku...
CZYTAJ DALEJ

Premier: stan zagrożenia odwołany; pozostajemy czujni

2025-09-13 19:13

[ TEMATY ]

Tusk

naruszenie polskiej przestrzeni

PAP/Darek Delmanowicz

Stan zagrożenia odwołany; pozostajemy czujni - przekazał w sobotę premier Donald Tusk po zakończeniu operacji polskich i sojuszniczych samolotów bojowych wobec zagrożenia atakami donów nad Ukrainą. Szef rządu podziękował też wszystkim zaangażowanym w operację w powietrzu i na ziemi.

„Stan zagrożenia odwołany. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w operację w powietrzu i na ziemi. Pozostajemy czujni” - napisał na portalu X premier. Wcześniej o zakończeniu operowania polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej poinformowało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ).
CZYTAJ DALEJ

Kiedy troska o dusze staje się samowolą [Felieton]

2025-09-13 23:34

Karol Porwich/Niedziela

W piątkowe popołudnie opublikowany został list otwarty do abp. Józefa Kupnego autorstwa ks. Karla Stehlina FSSPX, przełożonego polskiego dystryktu. List, w którym możemy odnaleźć słowa stanowiące wyraz troski o „misję ratowania dusz” i niepodważalnej wierności tradycji. Zauważyć też można, że działanie Bractwa to nic innego jak heroizm wobec „upadającego Kościoła”. Kapłani Bractwa chcą chronić wiernych przed „zepsutymi rytami” po Soborze Watykańskim II. Brzmi heroicznie, dramatycznie wręcz. Tylko że… wierność w Kościele katolickim obejmuje nie tylko gorliwość o liturgię i nauczanie, ale również pełne posłuszeństwo papieżowi i biskupom.

W Liście padają słowa, że “Stolica Apostolska wydała wiele zarządzeń, które potwierdzają słuszność naszej misji od samego początku.” Podkreślony jest fakt, że papież Franciszek w liście apostolskim “Misericordia et misera” udzielił kapłanom Bractwa jurysdykcji do ważnego słuchania spowiedzi i rozgrzeszania. Jednak wkrada się w to pewna wybiórczość. Bo przecież w 12 punkcie czytamy: „Dla duszpasterskiego dobra wiernych, kierowanych wolą wyjścia naprzeciw ich potrzebom i zapewnienia im pewności co do możliwości otrzymania rozgrzeszenia, postanawiam z własnej decyzji udzielić wszystkim kapłanom Bractwa Św. Piusa X upoważnienia do ważnego i godziwego udzielania sakramentu pojednania.” Kluczowe są tutaj dwa elementy. Pierwszy to: dla duszpasterskiego dobra wiernych” – Papież Franciszek nie mówi, że czyni to jako „uznanie misji” Bractwa, lecz ze względu na dobro duchowe wiernych, którzy korzystają z ich posługi. Chodzi o to, by nie mieli wątpliwości co do ważności i godziwości sakramentu spowiedzi. Drugi: „udzielam upoważnienia” – papież nie stwierdza, że Bractwo ma je z mocy prawa czy własnej misji. Przeciwnie – uznaje, że takiego upoważnienia nie mieli i dlatego nadaje je swoją decyzją.To rozróżnienie jest istotne: papież działa z troski o wiernych, a nie jako potwierdzenie „kanonicznej misji” Bractwa. Właśnie dlatego Benedykt XVI pisał wcześniej, że „dopóki Bractwo nie ma statusu kanonicznego, jego duchowni nie pełnią żadnej posługi w sposób legalny”. Franciszek nie zmienił tego faktu, lecz zrobił wyjątek dla sakramentów: Pokuty i Pojednania oraz Małżeństwa, aby wierni nie żyli w niepewności co do sakramentów. Innymi słowy – to akt miłosierdzia wobec wiernych, a nie potwierdzenie misji Bractwa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję