7 sierpnia 2000 r. o godz. 9.00 sprzed kościoła św. Teresy
w Łodzi 43-osobowa grupa młodzieży z archidiecezji łódzkiej wyruszyła
do Rzymu na spotkanie z Ojcem Świętym w ramach XV Światowego Dnia
Młodzieży. Nie było by w tym nic niezwykłego, gdyż z Łodzi wyruszyło
wiele grup, ale tym autokarem podróżowali niepełnosprawni. Nawet
dla osób sprawnych i zdrowych wyjazd do Rzymu w najgorętszym miesiącu
w roku jest trudnym wyzwaniem, a co dopiero dla osób na wózkach inwalidzkich.
Chociażby dlatego tę pielgrzymkę można nazwać naprawdę niezwykłą.
Decyzję o zorganizowaniu pielgrzymki młodzieży niepełnosprawnej
fizycznie na XV ŚDM podjęliśmy wraz ze Staszkiem Sobczakiem - prezesem
Sekcji Niepełnosprawnych przy Stowarzyszeniu WĘZEŁ - rok temu, zaraz
po powrocie z ze spotkania z Papieżem w Łowiczu. Uznaliśmy, że należy
udać się z rewizytą do Dostojnego Gościa, zwłaszcza, że tak gorąco
zapraszał: "Młodzi przyjaciele, zapraszam was, byście z radością
wyruszyli w pielgrzymce na to wielkie spotkanie Kościoła, które słusznie
nazwane zostało ´Jubileuszem Młodych´. Przygotujcie się do przekroczenia
Drzwi Świętych ze świadomością, że przejść przez nie znaczy ożywić
swą wiarę w Chrystusa, aby żyć nowym życiem, które On nam dał" (Orędzie
na XV ŚDM).
Problemów do pokonania było wiele i bez odrobiny szaleństwa,
a raczej zawierzenia Opatrzności Bożej wyjazd nie doszedłby do skutku.
Przede wszystkim finanse. Każda pielgrzymka to spory wydatek, ale
w przypadku osób niepełnosprawnych koszty są jeszcze większe. Wiedzieliśmy,
że noclegi w autokarze nie wchodzą w rachubę, dzienny etap jazdy
nie może być za długi, natomiast dłuższe powinny być postoje. Również
na zwiedzanie trzeba poświęcić przynajmniej dwa razy więcej czasu,
niż w przypadku ludzi zdrowych. Gdy czas się wydłuża koszty rosną.
Nie można było także zaoszczędzić na tanim autokarze. Jedno było
pewne - dofinansowanie jest niezbędne, ponieważ na opłacenie pełnych
kosztów nie stać byłoby ani niepełnosprawnych, utrzymujących się
z niskich rent, ani opiekunów: młodzieży szkół średnich i studentów.
Wyjazd doszedł do skutku dzięki pomocy wielu firm, instytucji i osób
prywatnych, którym z całego serca dziękujemy.
Już na początku pielgrzymki okazało się, że zapakowanie
bagaży, żywności oraz 10 wózków nie jest rzeczą prostą. Na szczęście
panowie Krzysztof i Robert - nasi kierowcy, pokazali, że są fachowcami
nie tylko za kierownicą.
Pierwszy dzień to głównie jazda, pierwsze postoje, przejścia
graniczne i pierwszy nocleg w Bratysławie. Po śniadaniu wyjazd do
Wiednia, to pierwsze z miast, których zwiedzanie zaplanowaliśmy,
ale nasze zwiedzanie było inne niż pozostałych turystów.
Ponieważ każdorazowe opuszczenie autokaru, było dla nas
bardzo czasochłonne i męczące, więc o wielokrotnym wsiadaniu i wysiadaniu
nie było mowy. Trzeba się było pogodzić z faktem, że wiele miejsc
zobaczymy jedynie z okien autokaru lub wcale. Wybieraliśmy więc parking
znajdujący się jak najbliżej centrum i szliśmy na kilkugodzinny spacer.
Wiele miejsc i tak było dla nas niedostępnych z powodu schodów. Wierzyć
się nie chce ile na świecie jest schodów i najróżniejszych krawężników.
Są wszędzie, ale przekonać się o tym można jedynie pchając przed
sobą inwalidzki wózek. Zwiedzanie w ten sposób Wenecji czy Asyżu
dostarczy wielu wrażeń, nie tylko artystycznych. Niepełnosprawni
z Polski są jednak wprawieni w pokonywaniu barier i włoskie schody
pokonywaliśmy dzielnie, aby jak najwięcej zwiedzić i zobaczyć. Program
był bogaty i co najważniejsze udało się go zrealizować niemal w całości.
Oprócz Wiednia byliśmy w Linzu i w Opactwie St. Florian.
Pierwszym miastem włoskim była Padwa, następnie Wenecja, Bolonia,
Florencja, Asyż i Rzym oczywiście. Zanim jednak wjechaliśmy do Wiecznego
Miasta spędziliśmy kilka dni w Bolonii. Był to bowiem pierwszy etap
XV ŚDM. Każda z uczestniczących grup została przez organizatorów
skierowana do jednej z włoskich parafii. Nas przydzielono razem z
grupą z Austrii do parafii Corticella na obrzeżach miasta. Gościnność
włoska przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Wspólne spotkania
włosko-polsko-austriackie na modlitwie, przy posiłkach, a także podczas
zabaw czy rozgrywek sportowych były najlepszą lekcją "integracji
europejskiej", a raczej okazją do zrozumienia, że jesteśmy wspólnotą,
jedną rodziną Bożą, jednym Kościołem. W Bolonii było nam tak dobrze,
że z żalem rozstawaliśmy się z Don Marko (miejscowym wikariuszem)
i parafialną młodzieżą. W naszej pamięci pozostaną na zawsze.
Drugi etap rozpoczął się 15 sierpnia na Placu św. Piotra,
ale to spotkanie z Janem Pawłem II nas niestety ominęło, bo nie otrzymaliśmy
na czas przepustek na autokar. Nie była to ostatnia "wpadka" włoskich
organizatorów. Na prawdziwą próbę wiary zostaliśmy wystawieni w sobotni
wieczór oczekując w autokarze 7 godzin na wjazd do na plac Tor Vergata.
Główne nabożeństwo z udziałem Papieża już się rozpoczęło, a my na
parkingu nie kryjąc rozczarowania zastanawiamy się: Znowu bez nas?
Mieszane uczucia towarzyszyły nam również i wtedy, gdy w końcu w
godzinach wieczornych umieszczono nas ...na zielonej łączce poza
sektorami. Czuliśmy się jak Izraelici z dala oglądający Ziemię Obiecaną.
Serce zabiło nam mocniej, gdy z głośników usłyszeliśmy głos Ojca
Świętego: "Raz jeszcze pozdrawiam was wszystkich, zwłaszcza tych,
którzy znajdują się najdalej, w mroku, i nic nie widzą. Ale chociaż
nie mogli widzieć, na pewno mogli usłyszeć ten zgiełk. Także Rzym
usłyszał ten zgiełk i nigdy go nie zapomni". Nie wiem jak Rzym, ale
my będziemy długo pamiętać zwłaszcza niedzielny poranek, gdy na własną
rękę przemieszczając się w stronę ołtarza dosłownie weszliśmy Papieżowi
w drogę! Nie wiemy jak to było możliwe, ale cała nasza grupa znalazła
się na trasie przejazdu Papamobile. Nie blokowaliśmy drogi jak niektórzy
politycy, tylko dziękowaliśmy Bogu za to niespodziewane spotkanie.
Te kilkadziesiąt sekund to dla nas była wieczność. Po Mszy św. już
bez problemów wyjechaliśmy na nocleg do pensjonatu nad Morzem Tyreńskim.
Jeden dzień odpoczynku na plaży i powrót do Łodzi szybko minęły.
Tak jak cała pielgrzymka. Choć już upłynęło sporo czasu od tamtych
wspaniałych dni wspomnienia są wciąż żywe.
PS Chcielibyśmy podziękować wszystkim, którzy nam pomogli,
a zwłaszcza:
PFRON Oddział Łódzki, ATLAS, Bank Przemysłowy SA, FILTEX
SA, Cefarm - Łódź, Unidro SA, Textilimpex, Zakłady Mięsne PAMSO,
ZPD "Wola" Zduńska Wola, PANACEUM, NSZZ Solidarność Poczta Polska
oraz wszystkim, dzięki którym mogliśmy wyjechać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu