Reklama

W intencji ustąpienia „czarnej śmierci”

Niedziela Ogólnopolska 32/2011, str. 12-14

Krzysztof Świertok

Zmęczeni, ale szczęśliwi

Zmęczeni, ale szczęśliwi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Trudno nie oprzeć się wzruszeniu, kiedy w sierpniowe dni wyruszają do Częstochowy pielgrzymki niemal z każdego większego miasta Polski, z każdej diecezji, także ze wszystkich paulińskich klasztorów. Polska przypomina w tych dniach obraz wędrującego Kościoła. Jak truizm zabrzmią słowa, że wśród tych promienistych pielgrzymek idących z każdej stolicy diecezji, ta ślubowana przed 300 laty z Warszawy nie ma sobie równej na świecie. Kto w niej bodaj raz uczestniczył, poczuł jej siłę w sercu, a także słabość w „nogach”. Tak to ujął Władysław Reymont, który w 1894 r. osobiście podążał w pielgrzymce, a potem napisał książkę pt. „Pielgrzymka do Jasnej Góry”.
Co prawda pielgrzymka, na którą wybrał się Władysław Reymont, wyruszyła z Warszawy-Pragi 5 maja 1894 r. na Zielone Święta, a nie 6 sierpnia z kościoła Świętego Ducha na Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, podążała jednak do Częstochowy trasą Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej. Przypomnę, że Reymont miał wtedy 27 lat, był jeszcze nieznanym literatem, otrzymał jednak od Aleksandra Świętochowskiego, redaktora „Prawdy”, polecenie napisania reportażu z pielgrzymki. Reymont zanotował wtedy: „Wysłali mnie na pielgrzymkę do Częstochowy, no i poszedłem, nie wierząc, że mogę zrobić coś z tego”. Dopiszmy: nie tylko napisał książkę, ale przeżył nawrócenie. Z Warszawy bowiem młody pisarz wyruszył z dystansem do pielgrzymki, a przed Obrazem Jasnogórskim stanął jako człowiek zupełnie przemieniony.

Jak było na początku?

Reklama

Regularne pielgrzymowanie warszawiaków z paulińskiego kościoła Świętego Ducha na Jasną Górę zainicjowano w 1711 r., kiedy przeorem był o. Innocenty Pokorski. Jednak nie byłoby zapewne Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej, gdyby nie sprowadzenie Paulinów do Warszawy w 1662 r. Stało się to po zwycięskiej obronie Jasnej Góry przed Szwedami w 1655 r. W dzieło osadzenia paulinów przy kościele pw. Świętego Ducha zaangażował się osobiście król Jan Kazimierz. Sprzyjał temu bohaterski obrońca Jasnej Góry, ówczesny prowincjał - o. Augustyn Kordecki.
W 1702 r. rozpoczęto budowę nowego kościoła i klasztoru Paulinów. Niestety, wybuchła wówczas zaraza, która pochłonęła setki ofiar, zmarli również dwaj miejscowi paulini, podprzeor - o. Aurelian Szczepanowski i o. Remigiusz Zawada, posługujący chorym. Wspomniany o. Innocenty Pokorski, energiczny paulin, wybitny kaznodzieja oraz pisarz, zachęcił wówczas liczące się w Warszawie Bractwo Pięciu Ran Pana Jezusa, aby zorganizować pokutną pielgrzymkę do Matki Bożej na Jasną Górę w intencji ustąpienia „czarnej śmierci”. W tym celu o. Pokorski przekonał gorliwego kuratora Bractwa Pięciorańskiego, Antoniego Gromadzkiego, aby niezwłocznie taką pielgrzymkę zorganizować.
Z kronik oraz z jasnogórskiego rejestru dowiadujemy się, że na pierwszą pielgrzymkę wyruszyła dwutysięczna rzesza mieszkańców stolicy oraz parafian podwarszawskich. Już wówczas trasa liczyła ok. 240 km, które przebyto w ciągu 9 dni. Na pierwszy postój zatrzymano się przy kościele pw. św. Jakuba na Ochocie. Dalej droga wiodła aż do sąsiedniej parafii w Raszynie. Następny postój wypadł w Lesie Sękocińskim. Tu pożegnali pielgrzymów bliscy, którzy odprowadzili ich z Warszawy. Wieczorem pielgrzymi dotarli do Tarczyna na pierwszy nocleg. W sumie przebyto 34 km. Nie mając kapłana w pielgrzymce, założono, aby nocować przy kościołach, gdzie gościnni proboszczowie, a także wierni witali i odprowadzali pielgrzymkę na rozstaje dróg, do krzyża lub przydrożnej figury.
7 sierpnia pielgrzymi wyruszyli z Tarczyna do Mogielnicy (36 km). Pierwszy postój przypadł w Głuchowie. Przed południem byli już w Grójcu. Stamtąd wędrowano do Belska. Pod wieczór pielgrzymi dotarli do Łęczeszyc, gdzie znajdował się kościół i klasztor pauliński z 1639 r. Ostatnie 10 km drogi z Łęczeszyc do Mogielnicy wędrowano już bez żadnego postoju, bo zbliżała się noc. Tam pielgrzymi procesyjnie obeszli gotycki kościół pw. św. Floriana i modlili się w jego wnętrzu. 8 sierpnia, idąc z Mogielnicy, pielgrzymka dotarła przed południem do Nowego Miasta i zatrzymała się przy kościele Ojców Kapucynów. Z Nowego Miasta wyruszono przez bród na Pilicy, a następnie przez las - do Różanny, a stamtąd na Górę św. Magdaleny, gdzie znajdowała się kapliczka na szczycie. Dalej droga wiodła przez Brudzewice do Studzianny, gdzie oddano cześć Świętej Rodzinie w Jej cudownym obrazie. 9 sierpnia, opuszczając rankiem Studziannę, zatrzymano się na Panieńskiej Górze, przy kościele pw. św. Józefa. Znajdowała się przy nim studnia, z której czerpano wodę, ufając, że ma moc uzdrawiania. W południe pielgrzymka dotarła do położonego na wzgórzu kościoła w Kraśnicy. Kolejny postój był w Kunicach i Jankowie, gdzie zatrzymano się na nocleg. 10 sierpnia z Jankowa droga wiodła przez Sławno, dalej wędrowano do Wielkowoli (Paradyża), gdzie w kościele Ojców Bernardynów nawiedzono cudowny obraz Pana Jezusa w cierniowej koronie. Stamtąd przez Przyłęk dotarto na nocleg do Skórkowic. 11 sierpnia była długa trasa: ze Skórkowic przez Zuzową do Przedborza, gdzie znajdował się kościół parafialny z XIV wieku, z łaskami słynącą Najświętszą Panną Przedborską. Wieczorem dotarto do paulińskich Wielgomłynów. 12 sierpnia wędrowano przez Cielętniki, Dąbrowę Zieloną do Świętej Anny pod Przyrowem, gdzie pielgrzymi pokłonili się św. Annie Samotrzeciej w jej cudownej figurze. 13 sierpnia ze Świętej Anny wędrowano do Mstowa, gdzie znajdował się za rzeką Wartą kościół parafialny z klasztorem Kanoników Regularnych. 14 sierpnia - ostatni odcinek pielgrzymkowej trasy z Mstowa do Częstochowy, zaledwie 14 km, dla zaprawionych drogą piechurów zdawał się być błahostką. Przed wejściem na Jasną Górę było powszechne pojednanie, zgodnie ze starym zapisem: „Żadna kompania i żadne zgromadzenie największe i najmniejsze nie przychodzi do kościoła, aż się wszyscy przeproszą i jeden drugiemu wszystkie obrazy i krzywdy odpuści…”.
O. Innocenty Pokorski, przeor warszawskiego klasztoru Paulinów, nie szedł razem z pielgrzymami, ale był obecny na Jasnej Górze podczas ich przybycia. To on zanotował w „Księdze łask i cudów”, że przyniesiono dziękczynne wotum za ocalenie od zarazy. Bractwo Pięciorańskie ponowiło na Jasnej Górze akt ślubowania w imieniu mieszkańców Warszawy jako wyraz zaufania i czci do Najchwalebniejszej Panny Maryi, „jaśniejącej na polskiej Jasnej Górze cudami i zwycięstwami”. Pisze dalej, że oprawa zewnętrzna pielgrzymki - uroczysta procesja ze świecami do kościoła pw. św. Barbary i z powrotem na Jasną Górę - wzbudziła podziw prymasa Stanisława Szembeka. Należy zatem sądzić, że Bractwo Pięciorańskie już wówczas wypracowało bogaty ceremoniał i obyczaje pielgrzymki warszawskiej.
Członkowie Bractwa po powrocie z pielgrzymki złożyli ślubowanie, że pielgrzymka z Warszawy będzie udawała się pieszo każdego roku na Jasną Górę jako dziękczynienie za łaskę ocalenia od zarazy. O tym ślubowaniu i zainicjowaniu pielgrzymki mówi zapis, znajdujący się na wspomnianym darze wotywnym, złożonym przez pielgrzymów ze stolicy. Jest to duża plakieta ze srebrnej blachy, z wypisaną m.in. modlitwą „Pod Twoją obronę”. Po powrocie z pielgrzymki zaraza faktycznie ustała.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

300-letnia historia

Reklama

Nie posiadamy dzisiaj, niestety, dokumentów jak rok po roku przebiegała historia Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej, natomiast mamy jej zapisy liczbowe w jasnogórskim rejestrze. Wiadomo jednak, że archiwum Ojców Paulinów w Warszawie spłonęło wraz z klasztorem podczas Powstania Warszawskiego w 1944 r. Współcześnie sporządzenia dokumentacji pielgrzymowania z Warszawy na Jasną Górę podjął się - jako przeor klasztoru warszawskiego i wieloletni kierownik Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej - o. Melchior Królik. To dzięki jego badaniom i kwerendom mamy od lat bieżącą kronikę pielgrzymki i duszpasterstwa pielgrzymkowego, a także ogólny zarys jej historii.
Natomiast archiwum warszawskie w ostatnich latach porządkował i uzupełniał o. Dariusz Cichor.
W długiej, 300-letniej historii pielgrzymki, należy podkreślić kilka znaczących wydarzeń. Jednym z nich było wymordowanie pielgrzymów koło Woli Mokrzeskiej w 1792 r. Dokładniej umiejscawiając zdarzenie, pielgrzymi zdążali wówczas drogą z Woli Mokrzeskiej do Krasic, kiedy niespodziewanie otoczył ich oddział Prusaków (nie ma pewności, czy nie był to oddział Kozaków). Nieprzyjaciel, widząc grupę pielgrzymów, wziął ich albo za emisariuszy carskich, albo za oddział powstańców, dlatego egzekucję potraktowano jako sprawę polityczno-wojskową. Zapewne pielgrzymi nie bronili się, trudno jednak wykluczyć, czy ktoś z uczestników nie miał ze sobą broni ze względu na grasujących rabusiów. Samego zdarzenia nie odnotowano w aktach parafii Żuraw, na której terenie to się stało, ponieważ zabitych natychmiast pochowano na miejscu egzekucji. Nie znamy liczby uczestników tej pielgrzymki. Nie można wykluczyć, że wśród zamordowanych znajdował się również kapłan. Czy był to paulin z klasztoru warszawskiego? Niektóre świadectwa zdają się taką tezę potwierdzać. Wiadomości o samym zdarzeniu przetrwały jedynie za pośrednictwem rodzin zabitych, ponieważ w następnych latach w tym miejscu postawiono krzyż, modlono się i składano kwiaty dla uczczenia pomordowanych pielgrzymów.
Kolejną ważną datą po ponad 150-letnim okresie pielgrzymowania była likwidacja klasztoru Ojców Paulinów w Warszawie w 1819 r. O tym, jak ważna stała się dla warszawiaków ta pielgrzymka, świadczy fakt, że od wspomnianego 1819 r., mimo zlikwidowania paulińskiego klasztoru w Warszawie, pielgrzymki nie ustały, co więcej, po powstaniu styczniowym nabrały wyraźnego charakteru manifestacji religijno-patriotycznych. Wówczas to do elementów pokutnych dołączano pieśni patriotyczne, żarliwe modlitwy o wolność i sztandary z Polskim Orłem. Ciągłość pielgrzymce zapewniali jej przewodnicy, m.in. Stanisław Dąbrowski, senior Bractwa Pięciorańskiego, przewodniczył pielgrzymce 50 lat (1861-1911). Jego następca, odpowiedzialny i wzorowy przewodnik, Franciszek Piorunowski, kierował pielgrzymką w latach 1905-1939. To dzięki niemu po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. pielgrzymki z Warszawy nabrały charakteru dziękczynienia za wolność. Dodać należy, że nie zaprzestano pielgrzymowania nawet w latach okupacji, wyruszono także z płonącej stolicy w sierpniu 1944 r., podczas Powstania Warszawskiego.

„Zawsze wierna Warszawa”

W 1945 r. pielgrzymkę poprowadził były więzień obozu jenieckiego (oflagu) ks. Stefan Batory. 300 pielgrzymów jako wotum złożyło wieniec cierniowy ze wstęgami o barwach narodowych i z napisem: „Naszej Jasnogórskiej Pani - zawsze wierna Warszawa”.
Od 1950 r. pielgrzymki ponownie wyruszały z klasztoru Ojców Paulinów, mimo że władze komunistyczne zaczęły na różne sposoby zwalczać pielgrzymkę warszawską: z jednej strony z trudem udzielano pozwolenia na jej odbywanie, a z drugiej - propagandowo wykorzystywano ją jako argument wobec zagranicy o panującej w Polsce wolności religijnej. Mimo utrudnień, złej prasy, prób demoralizacji pielgrzymów, procesów sądowych, „eksmitowania” pielgrzymki poza granice Warszawy lub „zepchnięcia” jej z ulic na chodniki, czy tak jak w 1963 r. - pod pretekstem epidemii ospy - niewydania zezwolenia na jej odbycie, pielgrzymka rozwijała się i rosła liczebnie, stając się we współczesnym katolicyzmie polskim liczącym się znakiem jego żywotności i objawem odmładzającego się chrześcijaństwa. Zdarzało się, że była to jedyna pielgrzymka piesza, która mogła oficjalnie przybywać na Jasną Górę.
Trzeba dodać, że w okresie pomilenijnym Warszawska Pielgrzymka Piesza zaczęła przybierać coraz wyraźniej charakter pielgrzymki ogólnopolskiej, a w latach 70. stała się pielgrzymką o zasięgu europejskim, a nawet światowym. Świadczy o tym rosnąca liczba pielgrzymów: w roku Milenium przybyło na Jasną Górę 10 tys. pielgrzymów, w roku 1975 - 15 tys., a w latach 80., czyli za pontyfikatu Jana Pawła II pielgrzymka liczyła po 70 i więcej tysięcy osób. Można też przypomnieć, że podczas pierwszej po wyborze Jana Pawła II pielgrzymki, w 1979 r., rozdzielono podczas 9 dni 230 tys. Komunii św. i wygłoszono 1545 konferencji.

Sens pielgrzymowania

Od samego początku w warszawskim pielgrzymowaniu chodziło o coś więcej niż tylko o odwiedzenie świętego miejsca Polaków. W najstarszych przewodnikach podkreślano, że w pielgrzymce wyraża się swego rodzaju metafora życia chrześcijanina. Pielgrzymując, odkrywamy prawdę, że na tej ziemi jesteśmy tylko gośćmi i wędrowcami do domu Ojca. Stąd pielgrzymka ma wyrażać jakąś odwieczną tęsknotę za Bogiem, jest drogą, poszukiwaniem spotkania z Nim. A tym, co ma zbliżyć do Boga, jest metanoja, przemiana. W niej należy widzieć najgłębszy sens podjęcia pątniczego trudu, swoistej ofiary.
Właśnie doroczna pielgrzymka warszawiaków od samych początków miała taki ofiarniczy, pokutno-dziękczynny charakter, najpierw w intencji ocalenia z zarazy, potem z podzięką za wysłuchanie próśb i modlitw. Taką była przez trzy wieki i taką chce pozostać obecnie, mimo wielu współczesnych ułatwień: samochodów z bagażami, zbiorowego żywienia, nagłośnienia, stałego programu dnia… Pozostało w niej jednak to, co najistotniejsze: modlitwa, liczne umartwienia, ból nóg, skwar, deszcz, kurz, niewyspanie, życie we wspólnocie.
Myliłby się ktoś, sądząc, że pielgrzymka warszawska jest tylko marszem w kierunku Częstochowy, jakimś sportowym wyczynem, samym wędrowaniem. W opinii idących, droga do Jasnej Góry jest przede wszystkim wielkim wysiłkiem przemiany siebie, wyrazem tęsknoty w dążeniu do Boga, w czym pomaga Święty Wizerunek Matki, dany naszemu narodowi jako szczególny znak od Boga, znak, który objawia prawdy Boże i prawdę o nas samych, znak, który nas wyróżnia i równocześnie łączy z innymi narodami. Dobrze wyraża to pielgrzymia pieśń: „Podążamy dziś, Maryjo,/Przed Twój Jasnogórski tron. /Każdy z prośbą, dziękczynieniem, /Każdy niesie smutek swój. /O, Królowo ukochana, /Tobie dziś śpiewamy pieśń,/ Tobie serca rozśpiewane chcemy dziś w ofierze nieść”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wybory 402. zebrania plenarnego KEP w Gdańsku

2025-10-14 15:43

[ TEMATY ]

komunikat

KEP

Konferencj Episkopatu Polski

BP KEP

Bp Krzysztof Chudzio został wybrany przewodniczącym Komisji Charytatywnej KEP, a bp Andrzej Jeż - delegatem KEP ds. Samorządowców i Pracowników Administracji Samorządowej. To niektóre z decyzji 402. zebrania plenarnego KEP. We wtorek 14 października biskupi dokonali wyborów do gremiów Episkopatu oraz do instytucji kościelnych podległych Konferencji Episkopatu Polski.

Publikujemy wyniki wyborów 402. zebrania plenarnego KEP:
CZYTAJ DALEJ

Papież Kalikst I

Niedziela łowicka 41/2002

[ TEMATY ]

św. Kalikst

Autorstwa Hugo DK - Praca własna, CC BY-SA 4.0, commons.wikimedia.org

Św. Kalikst - odważny duszpasterz

14 października Kościół wspomina liturgicznie świętego papieża Kaliksta I, męczennika, który poniósł śmierć męczeńską w roku 222. Imię tego Świętego łączy się przede wszystkim z rzymskimi katakumbami, tj. podziemnymi chrześcijańskimi cmentarzami. Katakumby te prezentują pierwszy, udokumentowany źródłami cmentarz chrześcijański rzymskiej wspólnoty wiernych, gdzie w III w. chowano również w specjalnym grobowcu biskupów rzymskich. Życie Kaliksta znamy stosunkowo dobrze z relacji św. biskupa Hipolita Rzymskiego. Dowiadujemy się od niego, że był niewolnikiem rzymianina Aureliusza Karpofora, który go wyzwolił i wychował w wierze. Kalikst założył kantor bankowy, w którym lokowała pieniądze ludność chrześcijańska; niestety, na skutek niewłaściwie prowadzonej rachunkowości doprowadził go do upadku, za co został skazany na ciężkie roboty; wkrótce uwolniony dzięki wstawiennictwu współwyznawców rozpoczął na nowo prowadzenie kantoru. Jednak niedługo po tym za wtargnięcie w szabat do synagogi w poszukiwaniu zbiegłego dłużnika został skazany przez prefekta Rzymu na katorżniczą pracę w kopalniach na Sardynii. Ale, jak wspomina św. Hipolit, Kalikst miał życzliwych ludzi nawet na dworze cesarskim, dlatego wkrótce - tym razem dzięki wstawiennictwu Marcji, konkubiny cesarza Kommodusa - wyszedł na wolność i osiadł w Ancjum. W roku 199 w zamian za poparcie udzielone podczas elekcji, stał się zaufanym współpracownikiem papieża Zefiryna, który niebawem udzielił mu święceń, mianował swoim doradcą oraz zlecił nadzór nad niższym duchowieństwem. Kalikst musiał być wyjątkowo utalentowany, skoro papież oddał pod jego opiekę także nadzór nad cmentarzem przy via Appia, który znacznie powiększył i jak już było powiedziane, otrzymał jego imię. Kaliksta darzono tak wielkim zaufaniem, że po śmierci Zefiryna w roku 217 właśnie on został uznany za jego godnego następcę. Ciekawe, że w tej "kampanii wyborczej" wygrał z bardzo uzdolnionym i intelektualnie stojącym wyżej od niego św. Hipolitem; ten odtąd będzie niechętnie ustosunkowany do Kaliksta. To właśnie w jego pismach znajdujemy najwięcej informacji o papieżu-męczenniku. Czas, w którym przyszło św. Kalikstowi sprawować urząd następcy św. Piotra, był bardzo niebezpieczny dla Kościoła. Otóż od II w. w Rzymie chrześcijaninowi, który po chrzcie popełnił grzech ciężki, tylko raz przyznawano możliwość pokuty. Uważano, że Kościół nie ma prawa dopuszczać do Eucharystii grzesznika, który po chrzcie popełnił po raz drugi grzech śmiertelny. Zostawiano go wyłącznie Miłosierdziu Bożemu. Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Strefa Gazy: jerozolimska Caritas wśród pierwszych, którzy spieszą z pomocą

2025-10-14 16:30

[ TEMATY ]

Caritas

Jerozolima

Gaza

Adobe Stock

Jerozolimska Caritas znalazła się wśród pierwszych organizacji humanitarnych, które pospieszyły z pomocą mieszkańcom Strefy Gazy po zawarciu rozejmu w wojnie między Izraelem i Hamasem. Ekipy medyczne Caritas w Gazie rozdały 10 tys. puszek mleka dla niemowląt rodzinom, w których są noworodki i małe dzieci.

Dystrybucja mleka odbywała się w punktach medycznych Caritas, znajdujących się w różnych miejscach Gazy, dzięki czemu szybko dotarło ono do najbardziej potrzebujących.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję