Reklama

Zdumienie obdarowaniem

Zbliża się beatyfikacja Jana Pawła II. Czas przygotowania do tego wydarzenia wypełnią podsumowania. Z pewnością zastanowimy się, za co powinniśmy dziękować Papieżowi Polakowi, jakie szanse zmarnowaliśmy podczas tego wielkiego polskiego pontyfikatu, wymienimy intencje, w których chcemy się modlić za wstawiennictwem Jana Pawła II

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ważnym wydarzeniem na początku tego roku były obchody 100-lecia Papieskiego Instytutu Polskiego w Rzymie. Instytut - to dom dla księży studentów z Polski, który powstał z inicjatywy świętego biskupa Pelczara i przy wydatnym wkładzie finansowym diecezji przemyskiej. Zarówno wówczas, jak i dzisiaj jest to miejsce szczególne i ważne dla Kościoła w Polsce, o czym mówiono podczas wystąpień w ramach sesji naukowej zorganizowanej z tej okazji.
Księża, wysyłani na studia, zawsze niosą w sobie zainwestowaną w nich przez diecezję i biskupa nadzieję - i to była główna przyczyna powołania Instytutu Polskiego w Rzymie przez św. Józefa Sebastiana Pelczara. Instytut ma niemałe zasługi, bo umożliwia formację naukową, intelektualną i teologiczną przebywających tam księży. Intensywnie oddychają tam zarówno życiem Kościoła powszechnego, jak i Kościoła w Polsce, ponieważ oddalenie uwrażliwia i budzi głębsze zainteresowanie Ojczyzną. Uformowanie przekonań duszpasterskich w młodych księżach jest bardzo ważne, jeśli mają patrzeć realnym i twórczym okiem na to, co się dzieje w Kościele polskim i powszechnym.

Ksiądz bliżej ludzi

Do przyszłości musimy podchodzić z silnym poczuciem odpowiedzialności, ale jednocześnie z wielkim zaufaniem do Pana Boga. Według wszystkich znaków na niebie i ziemi, zbliża się konfrontacja koncepcji duszpasterskich, które funkcjonowały do tej pory, z nowymi prądami i tendencjami nie zawsze życzliwymi Kościołowi. W rzeczywistości nie są one nowe, bo przecież większość powtarzanych dziś oskarżeń, zarzutów przeciwko Panu Bogu i Kościołowi znamy przynajmniej od czasów rewolucji francuskiej. Ale nadszedł czas sekularyzacji, mentalności kwestionującej podstawy natury, co zagraża człowieczeństwu jako takiemu, wszystkim narodom, a nawet istnieniu człowieka, i konieczne jest wpisanie pewnych kwestii w świadomość duszpasterską. Szczególna odpowiedzialność spoczywa tu na przewodnikach pielgrzymującego Kościoła.
Ogromnie ważne jest przybliżenie księdza ludziom. Aby te związki były bliższe, trzeba rozbijać mity, które rządzą społeczną mentalnością. Jednym z takich mitów jest to, że wystarczy być „dobrym” księdzem i czekać, aż ludzie sami przyjdą do Kościoła - nazywam to duszpasterstwem usługowym: jeśli ktoś jest chory, idzie do lekarza, jeśli chce naprawić buty, idzie do szewca, jeśli ma potrzebę religijną, idzie do kościoła. Dzisiaj to nie wystarczy, dzisiaj potrzeba świętości ewangelijnej, która rodzi pragnienie wyjścia ku ludziom. Naszą tradycyjną, wierną drogę trzeba dziś koniecznie uzupełnić dynamizmem apostolskim, nową ewangelizacją, o której mówił Jan Paweł II. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wystarczyło coś ogłosić z ambony. Teraz ksiądz musi przyjść do obdarzonego zaufaniem człowieka, zwrócić się do niego po imieniu i zaproponować mu konkretną, odpowiednią dla niego formę zaangażowania - np. włączenie się we wspólnotę Domowego Kościoła.
Kolejny mit panujący wśród wielu księży jest taki, że ludzie dzisiaj mają tak dobry, szeroki dostęp do kościołów, że nawet z daleka mogą łatwo do nich dotrzeć. A przecież są jeszcze w Polsce parafie rozległe i trudno dostępne. Nieprawdą jest, że dziś wszyscy mają samochody - dobrze o tym wiemy. Jeśli ktoś ma sześć, siedem kilometrów do kościoła, to do niego nie przyjdzie. Jeśli mieszkańcy wioski liczącej 50 czy 100 domów wybudowali kościół, to będą do tego kościoła chodzić przynajmniej przez najbliższe dwa pokolenia - bo to jest ich dzieło. To jest też budzenie aktywności i bliskości z Kościołem - poprzez pracę na jego rzecz. Człowiek najbardziej utożsamia się z tym dobrem, w którym sam ma udział, w które włożył swój trud i czas, z dobrem, które jest po części jego własnym dziełem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dar beatyfikacji Jana Pawła II

Wielkimi krokami zbliża się beatyfikacja Jana Pawła II. Ile my się dziś nasłuchamy i naczytamy o tym, że Kościół w Polsce nie nadąża za rzeczywistością - mówią to ludzie, którzy nie znają głębi Kościoła, nie znają nas, wierzących. Tymczasem okazuje się, że Kościół polski wydaje świętych. Jan Paweł II, prymas Stefan Wyszyński, biskupi Wilhelm Pluta, Piotr Gołębiowski, ks. Jerzy Popiełuszko - to są święci naszych czasów. Gdyby Kościół nie miał w sobie tej dynamiki, wewnętrznego związku z Chrystusem, mocy Ducha Świętego, nie byłby w stanie wydać takich gigantów świętości i duszpasterstwa. Ale pamiętamy przecież, że i Jan Paweł II, i kard. Wyszyński byli krytykowani, a nawet oskarżani w Polsce. „Mnie prześladowali, i was prześladować będą” (por. J 15, 20). Trzeba się niepokoić, czy więź Kościoła polskiego z Chrystusem, z papieżem jest naruszona, czy nie - i to jest nasza główna troska, którą warto się ze sobą dzielić.
Pierwsza informacja o beatyfikacji, jej dacie wywołała entuzjazm, liczne wypowiedzi biskupów i ludzi powszechnie znanych. Dominowała w nich nuta radości i satysfakcji. Nie można na tym poprzestać. Trzeba ten dar świadomie zinterioryzować z życiem Kościoła, z życiem duchowym każdego z nas. Zaproponowano przy tej okazji interesujący sposób wypowiedzenia się na ten temat, który polegałby na: 1) podziękowaniu Janowi Pawłowi II za trzy sprawy jego nauczania; 2) przeproszeniu za dwie szanse, moim zdaniem, niewykorzystane; 3) poproszeniu nowego Błogosławionego o jedną łaskę dla jego rodaków.

Reklama

Wdzięczność Papieżowi z Polski

Powodów, dla których jestem wdzięczny Janowi Pawłowi II, jest bardzo wiele: za to, że był tak naturalnie, spokojnie wierny Kościołowi; że dał dowód, iż i w naszych czasach świętość jest możliwa; że rozwój człowieka, wielki i piękny, otwarty na Boga, świat i życie, jest możliwy, że człowiek może szybować, a nie tylko dreptać. To był Człowiek wsłuchany w Pana Boga, bo umiał słuchać ludzi. Pamiętam jego wystąpienie z 22 października 1978 r. Po nabożeństwie powiedział: „Dużo jest tu ludzi młodych, dziękuję, żeście jeszcze zostali. Idźcie do domu, bo należy wam się obiad”. Byli tam ludzie, którzy do Kościoła za bardzo nie byli przywiązani, i na drugi dzień usłyszałem od nich: „Proszę księdza, to jest niezwykły Papież, on pomyślał o naszych troskach”. Papież pokazał też, że nie wolno nigdy odejść od najbardziej podstawowych praw - przecież to jest Papież, który przez całe swoje życie bronił życia poczętego, bronił najsłabszych. Istnieje wielka rzeka krwi, która płynie dzisiaj przez cały świat, a zabójstwo bezbronnego dziecka to przecież morderstwo! Sługa Boży tę wierność swemu przekonaniu zachował wbrew wszystkim - to nie było proste. To jest wzorzec dla nas: nie wolno oderwać się od korzeni, bo jeśli się to zrobi, to nawet gdy wydawać się będzie przez chwilę, że wszystko jest w porządku, że liście są zielone i świeże, to po dwóch, trzech dniach roślina zwiędnie i szybko obumrze. Osobiście jestem wdzięczny Papieżowi za wiele oznak jego ludzkiej życzliwości, wierności ludziom, ojcowskiej troski i przyjaźni, którymi darzył tylu z nas, także mnie.

Reklama

Szanse niewykorzystane

Czegośmy nie zrobili...? To trudne, ale i ważne pytanie. Wydawało się, że czyniliśmy wszystko, co powinniśmy, wypełnialiśmy przecież uczciwie jego wskazania. Może czyniliśmy to za mało umiejętnie, może trzeba było bardziej, lepiej... Zawsze byliśmy wrażliwi na słowa Papieża, na jego postulaty, czasem sami wskazywaliśmy mu nasze problemy, których on zawsze chętnie i uważnie słuchał. Braliśmy zawsze na serio jego słowa i staraliśmy się na nie odpowiadać. Może nie byliśmy zdolni, aby odpowiedzieć lepiej, ale na pewno chcieliśmy zrobić wszystko, bo czuliśmy, że jest to nasz czas i powinniśmy dać z siebie więcej niż inne Kościoły, inne narody. Nasz udział we wszystkich papieskich inicjatywach był bardzo ochoczy i szczery. Wiele z jego inicjatyw duszpasterskich zostało wprowadzonych w nasze życie i trwają do dziś (np. Akcja Katolicka, ruchy duchowości świeckich, strukturalne związki seminariów duchownych z uniwersytetami itd.).

Za wstawiennictwem Jana Pawła II

Będę się modlił za jego wstawiennictwem o to, o co modlę się dotychczas - żeby pomagał wypełniać naszą misję w dzisiejszych czasach. Jestem pewien, że on na te prośby odpowiada. Polecam Kościół cierpiący, prześladowany w tylu miejscach na kuli ziemskiej. Proszę także o to, żeby pomógł rozeznawać nasze czasy, podrywać ludzi odpowiedzialnych za naszą niełatwą współczesność. To był Papież otwarcia na Europę, widział misję Kościoła polskiego wobec Europy, wobec świata - nie chodzi tu o jakiś mesjanizm, który się nam próbuje wmawiać, ale o żywą odpowiedzialność za siebie nawzajem, wrażliwość wobec innych narodów, wobec cudzego cierpienia. Często w trudnych sytuacjach pytam samego siebie, jak postąpiłby kard. Wyszyński czy kard. Wojtyła. Kiedyś zadałem to pytanie Papieżowi, a on się roześmiał i powiedział mi: „Słuchaj, ja to uważam, że niekiedy jest dobrze przeczekać”. To nie jest oportunizm, nie wycofywanie się, ale nabieranie dystansu, świadomość, że potrzebny jest czas, żeby sprawę przemyśleć, przecierpieć, przemodlić. On uważał, że we wszystkim trzeba zaufać Bogu.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: dziękuję strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej

2024-05-04 15:06

[ TEMATY ]

prezydent

Karol Porwich/Niedziela

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

Prezydent wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą wzięli w sobotę udział w Centralnych Obchodach Dnia Strażaka, które odbyły się na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. W uroczystości uczestniczyli również m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz szef MSWiA Marcin Kierwiński.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję