Reklama

Byłam chora i zostałam uzdrowiona

Francuska telewizja katolicka KTO wyemitowała 14 stycznia 2011 r. wywiad z siostrą zakonną Marie Simon-Pierre, która została uzdrowiona za wstawiennictwem Ojca Świętego Jana Pawła II z choroby Parkinsona. Uzdrowienie nastąpiło w sposób nagły w nocy z 2 na 3 czerwca 2005 r. i definitywny - do tej pory nie stwierdzono nawrotu najmniejszego nawet objawu choroby. Przypadek Siostry najpierw wnikliwie badała komisja diecezjalna, później grono lekarzy i ekspertów, specjalistów od choroby Parkinsona, którzy mieli do dyspozycji nie tylko dossier medyczne, ale również zeznania 15 świadków znających Siostrę i jej stan zdrowia przed uzdrowieniem. Nauka uznała uzdrowienie Siostry za niewytłumaczalne z punktu widzenia medycznego, a komisja teologów potwierdziła, że istnieje związek między uzdrowieniem a modlitwami zanoszonymi w tej intencji do Ojca Świętego. Siostra nie mówi o sobie „cudownie uzdrowiona”, bo taką opinię wydać może oficjalnie Kościół, stwierdza po prostu: „Byłam chora i zostałam uzdrowiona”.

Niedziela Ogólnopolska 6/2011, str. 8-9

Grzegorz Gałązka

S. Marie Simon-Pierre - uzdrowiona z choroby Parkinsona za wstawiennictwem Jana Pawła II

S. Marie Simon-Pierre - uzdrowiona z choroby Parkinsona za wstawiennictwem Jana Pawła II

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

A oto kilka wypowiedzi s. Marie Simon-Pierre na temat jej dzieciństwa, powołania, życia we wspólnocie małych sióstr oraz samego uzdrowienia.

TV KTO: - Proszę powiedzieć nam kilka słów o swojej rodzinie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

S. Marie Simon-Pierre: - Jestem najstarsza z pięciorga rodzeństwa. Urodziłam się w praktykującej katolickiej rodzinie na północy Francji, w okolicach Cambrai. Podobnie jak rodzeństwo, przyszłam na świat w katolickim szpitalu położniczym, prowadzonym przez Małe Siostry Macierzyństwa Katolickiego w Cambrai.

- Kiedy odczuła Siostra powołanie do życia zakonnego?

- Gdy urodziła się moja najmłodsza siostra, miałam dziewięć lat i bardzo dobrze pamiętam, jak przyciągał mnie pogodny uśmiech sióstr pracujących przy noworodkach. Zastanawiałam się, co jest źródłem ich radości. Gdy zrozumiałam, że ta radość wynika z obecności Pana Jezusa, postanowiłam, że oddam życie Bogu. (...)
Później były lata szkolne, szkoła podstawowa i średnia, oraz wybór zawodu związanego z opieką nad noworodkami. Gdy trzeba było wybrać miejsce praktyki, zdecydowałam się na szpital małych sióstr, aby zobaczyć z bliska, jak one żyją. Po ukończeniu szkoły starałam się o pracę w tym samym szpitalu, aby utwierdzić się w moim powołaniu, żyjąc i pracując wśród sióstr. Wiele się modliłam, często towarzyszyłam chorym w pielgrzymkach do Lourdes, a w 1981 r. postanowiłam wstąpić do Zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego.

Reklama

- Dlaczego wybór tego zgromadzenia, jaki jest jego charyzmat?

- Charyzmatem naszego zgromadzenia jest służba rodzinie i przychodzącemu na świat dziecku. Jan Paweł II wielokrotnie apelował o otwarcie się na życie i otoczenie opieką bezbronnego dziecka.
Takie jest nasze powołanie. Mamy kilka domów i szpitali położniczych we Francji oraz dom misyjny w stolicy Senegalu - Dakarze.

- Gdy zdiagnozowano u Siostry chorobę Parkinsona, z bólem patrzyła Siostra na Jana Pawła II w telewizji, podziwiając jednocześnie jego odwagę i moc, które dodawały mu sił w codziennym znoszeniu choroby. Co Siostra wtedy czuła?

- Bardzo trudny był ostatni rok życia Papieża, myślałam również o ciągle postępujących objawach mojej choroby. Jan Paweł II był mi zawsze bardzo bliski, był jak najlepszy przyjaciel. W łączności ze wszystkimi czuwającymi na Placu św. Piotra modliłam się podczas umierania Papieża, a jego śmierć odczułam jako stratę kogoś najbliższego. Nasiliły się bardzo objawy choroby, byłam wyczerpana i ogólny stan zdrowia bardzo się pogorszył. Choroba postępowała. Wszystkie małe siostry we Francji i w Senegalu na prośbę przełożonej zaczęły odmawiać nowennę za wstawiennictwem Ojca Świętego Jana Pawła II. Ja również towarzyszyłam im w modlitwie. W połowie maja 2005 r. przypomniały mi się słowa Pisma Świętego: „Jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą” (J 11, 40) i pomyślałam, że wiara wszystko może, że wszystko jest możliwe.

- 2 czerwca 2005 r. to bardzo ważny dzień. Co wtedy się wydarzyło?

- W nocy z 2 na 3 czerwca 2005 r. zostałam uzdrowiona. 2 czerwca rano byłam zupełnie wyczerpana i poprosiłam przełożoną - matkę Marie Thomas o zwolnienie mnie z pracy w szpitalu, gdzie odpowiadałam za 46-łóżkowy oddział położniczy. Usłyszałam w odpowiedzi: „Wytrzymaj! W sierpniu pojedziesz do Lourdes, a i Jan Paweł II nie powiedział jeszcze ostatniego słowa”. Długo rozmawiałyśmy i stopniowo ogarniało mnie uczucie spokoju i wyciszenia. Przełożona poprosiła, abym napisała na kartce imię Jana Pawła II. Było to zbyt trudne, ręka drżała i od dawna pisałam z trudnością, starając się nigdy nie pisać przy świadkach. Przełożona jednak nalegała. Ustąpiłam, ale imię papieskie, napisane z wielkim trudem, było zupełnie nieczytelne.
Gdy wyszłam z pokoju, było mi lekko i radośnie, poszłam na oddział, gdzie pracowałam.
Wieczorem, jak zwykle, była wspólna modlitwa z siostrami w kaplicy i posiłek. Gdy wróciłam do pokoju, poczułam nagle potrzebę pisania. Napisałam kilka słów i ku mojemu zaskoczeniu pismo było wyraźne i czytelne. Położyłam się spać, a mój sen był zupełnie inny niż zwykle. Zniknęło napięcie i ból mięśni, pojawiło się dawno nieodczuwane uczucie odprężenia. Obudziłam się o 4.30 rano, godzinę przed pobudką, byłam radosna i odczuwałam potrzebę modlitwy. Zeszłam do kaplicy, gdzie modliłam się przed Najświętszym Sakramentem, odmawiając Różaniec i rozważając tajemnice światła. Później była wspólna modlitwa i Msza św. Miałam już pewność, że zostałam uzdrowiona, poczułam przypływ sił fizycznych i ogromną ochotę do pracy. Na oddziale brakowało tego dnia personelu, ale ja czułam się tak dobrze, że mogłam sprostać pracom, jakie wykonywałam przed chorobą. W południe odstawiłam wszystkie lekarstwa, a wczesnym popołudniem powiadomiłam przełożoną Marie Thomas, że zostałam uzdrowiona za wstawiennictwem Jana Pawła II.

- Co działo się później, przez dwa lata, zanim świat dowiedział się o tym uzdrowieniu?

- 7 czerwca 2005 r. miałam wizytę kontrolną u neurologa. Lekarz, jak zwykle, uważnie mi się przyglądał, obserwował jak chodzę i siadam, a następnie zapytał, czy zwiększyłam może dawkę przyjmowanego leku. Odpowiedziałam, że od 3 czerwca nie biorę żadnych leków. Neurolog przeprowadził rutynowe badania i nie stwierdził u mnie żadnego objawu choroby Parkinsona. Po wizycie u lekarza matka przełożona powiadomiła o moim uzdrowieniu wszystkie małe siostry, prosząc jednocześnie o zachowanie tajemnicy.
19 czerwca spotkałam się z rodziną. Rodzice, wiedząc o postępach choroby, spodziewali się ujrzeć mnie na wózku inwalidzkim. Powiedziałam wszystkim o uzdrowieniu za wstawiennictwem Jana Pawła II. Była wielka radość i ogromne wzruszenie.

- Odzyskała Siostra radość i uśmiech, a jak zmieniło się życie po cudownym uzdrowieniu?

- Odbieram teraz życie zupełnie inaczej. W momencie narodzin fizycznie przychodzimy na świat, a ja przeżyłam odrodzenie duchowe i fizyczne. Uczestniczę we wszystkich pracach, jakie stawia przede mną codzienne życie, np. w pracach fizycznych, przeprowadzce, pakowaniu i rozpakowywaniu kartonów. Jestem szczęśliwa, że mogę na nowo służyć rodzinom, towarzyszyć rodzącemu się życiu. Jestem z tymi, którzy radują się, przyjmując nowe życie, jestem z rodzinami, które przyjmują dziecko upośledzone. Codziennie uświadamiam sobie radość z każdej wykonanej czynności. To ciagły akt dziękczynienia. Zupełnie inaczej odbieram słowa Pisma Świętego o uzdrowieniu chorych, za każdym razem towarzyszy mi silne przeżycie wewnętrzne i wzruszenie. Bardzo ważna jest w moim życiu Eucharystia, adoracja i modlitwa różańcowa. Razem z siostrami modlimy się codziennie za chorych.

- Ofiarowała Siostra już raz swoje życie Panu Bogu, a tutaj taki wspaniały dar uzdrowienia - to jednocześnie dar i obowiązek. Jak Siostra to przeżywa?

- Jestem bardziej otwarta na towarzyszenie rodzinom i chorym, dobrze rozumiem, co odczuwa chory. Potrafię wczuć się w sytuację i współczuć oraz z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że na końcu tunelu jest światło nadziei. Nie wiemy tylko, kiedy do niego dojdziemy, czasami może to trwać długo, ale zawsze trzeba mieć nadzieję.

- Rodzi się pytanie, dlaczego właśnie Siostra?

- Nie wiem. Tylu jest przecież chorych na chorobę Parkinsona, czasami młodszych ode mnie, tylu chorych na choroby nowotworowe, dlaczego ja? To wielkie pytanie i tajemnica, i nie mam na nie odpowiedzi.

- Czy można powiedzieć, że teraz ma Siostra silny kontakt duchowy z Ojcem Świętym?

- Jan Paweł II jest mi bardzo bliski, jest bliski naszemu zgromadzeniu. My, małe siostry, jesteśmy w służbie rodzącego się życia, a Ojciec Święty również był bliski najsłabszym, chorym i bezbronnym, upominał się o każde życie. Modlę się często za jego wstawiennictwem i będzie towarzyszył mojemu życiu aż do końca.

Tłumaczenie i opracowanie Barbara Baranowska

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O. Giertych przy grobie Jana Pawła II: przykazania potrzebne, ale zbawia Chrystus

2024-05-02 10:25

[ TEMATY ]

grób JPII

Giertych

Monika Książek

Przykazania są potrzebne. One są mądrymi zasadami. One podprowadzają do Chrystusa, ale zbawieni jesteśmy przez Chrystusa - powiedział teolog Domu Papieskiego o. Wojciech Giertych OP, podczas Mszy Świętej sprawowanej w czwartek rano przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra w Watykanie. W koncelebrze był także jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski.

W homilii o. Wojciech Giertych nawiązał do czytania dnia z Dziejów Apostolskich, które opowiada o pierwszym soborze jerozolimskim. „Powstało pytanie, jaka jest relacja przykazań i prawa żydowskiego i żydowskich obyczajów do łaski. Było to ważne w kontekście ludzi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a odkrywali wiarę Chrystusa i te relacje pomiędzy tymi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a tymi, którzy byli pochodzenia żydowskiego, były niejasne i sobór musiał na to odpowiedzieć” - podkreślił teolog Domu Papieskiego.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: moja Matka Jasnogórska tak mnie uzdrowiła

2024-05-02 20:40

[ TEMATY ]

świadectwo

uzdrowienie

Karol Porwich/Niedziela

To Ona, moja Matka Jasnogórska, tak mnie uzdrowiła. Jestem Jej niewolnikiem, zdaję się zupełnie na Jej wolę i decyzję.

Przeszłość pana Edwarda z Olkusza pełna jest ran, blizn i zrostów, podobnie też wygląda jego ciało. Podczas wojny walczył w partyzantce, był w Armii Krajowej. Złapany przez gestapo doświadczył ciężkich tortur. Uraz głowy, uszkodzenie tętnicy podstawy czaszki to pamiątki po spotkaniu z Niemcami. Bili, ale nie zabili. Ubowcy to dopiero potrafili bić! To po ubeckich katorgach zostały mu kolejne pamiątki, jak torbiel na nerce, zrosty i guzy na całym ciele po biciu i kopaniu. Nie, tego wspominać nie będzie. Już nie boli, już im to wszystko wybaczył.

CZYTAJ DALEJ

Matko Serdeczna, módl się za nami...

2024-05-02 20:37

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Zasłuchani w „Polską litanię” ks. Jana Twardowskiego zatrzymamy się w stolicy diecezji sandomierskiej ze świadomością, że na jej terenie jest jeszcze kilka innych sanktuariów maryjnych.

Rozważanie 3

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję