Reklama

Z notatnika kapłana

Szantaż

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przyznam się, że tego się nie spodziewałem. Po prostu mnie zatkało. Pierwszy raz ktoś tak ordynarnie próbował mnie szantażować, a szantaż wyrósł na medialnej nagonce na Papieża Benedykta XVI. I jak tu być dobrym? - przechodziło mi przez myśl. Ale od początku. Tego człowieka znam od dwóch, może trzech lat. Niski, łysiejący, przed trzydziestką. Pamiętam, jak pierwszy raz przyszedł do mnie. Było ich dwóch. Stanęli przed drzwiami w sierpniu. Przyszli, żeby im pomóc, bo nie są stąd, a zatrzymali się akurat na tym terenie, bo przechodzili z pielgrzymką przez sąsiednie miasto. - Proszę pana, co jak co, ale doskonale wiem, że żadna pielgrzymka przez to miasto nie przechodzi - odpowiedziałem, dowodząc ewidentnego kłamstwa. Szybko przeprosili za nie. Powiedzieli, że są głodni. Kupiłem im w sklepie produkty i przygotowałem solidną paczkę. I tak chodzili z opowieściami przez dwa lub trzy lata. Byłem prawie pewny, że po wielokroć kłamią jak z nut, ale prawie - jak mówi klasyczna reklama, która zresztą zaczyna dominować w naszym języku - robi wielką różnicę. - A gdybym się mylił - zastanawiałem się często - to co? Zresztą to niemożliwe - przekonywałem siebie - że człowiek jest w stanie nieustannie kłamać. Musi być w ich opowieści element prawdy. I kupowałem paczki, czasem też wykupywałem recepty. Później ów człowiek zaczął przychodzić z kobietą i dwojgiem dzieci. Nawet często, średnio raz na dwa tygodnie. Od niedawna zaczął znów przychodzić z kolegą, twierdząc, że konkubina go wyrzuciła. Wreszcie, tuż po świętach wielkanocnych zjawił się i z tajemniczą miną mówi, że chciałby ze mną porozmawiać, „bo ma do mnie zaufanie” i takie tam tere-fere. Mówię mu, że ja nie do końca mu ufam. Ten na to, że on ostatnio był u jakiegoś księdza, który zaproponował mu (nie znając zupełnie: sic!) stanowisko kościelnego, dał mieszkanie na plebanii, kupił garnitur i w ogóle, a później chciał go wykorzystywać, „bo wie ksiądz, tyle tego jest teraz w Kościele”. O ty, draniu - myślę sobie i czuję, jak krew się burzy. Miarka się przebrała. Ale powstrzymałem jeszcze nerwy na wodzy, choć szantaż był oczywisty. - Dlaczego pan przychodzi z tym do mnie? - zapytałem, maskując zdenerwowanie. - Proszę zgłosić to do odpowiednich organów! - Ale ja nie mam dowodów - odrzekł. - Ja panu ich nie dostarczę - odpowiedziałem. On na to, że nie wie, co ma zrobić, „bo jego wiarą zachwiało”, a na razie to by poprosił o pomoc. Skończyło się jak zawsze. Tu już nie wytrzymałem. - Człowieku - mówię mu - okłamałeś mnie tyle razy. Dowodziłem ci tego, a teraz przychodzisz mnie szantażować. Powinienem cię wyrzucić. Zaczął przepraszać, mówić, że się zagubił, ale żebym jeszcze raz mu pomógł. Pomogłem, ale już tak aby-aby. Dałem mu chleb, margarynę, mleko i pasztetową i powiedziałem mu, oraz przyrzekłem sobie, że to będzie - w jego przypadku - ostatni raz.

Nikt rozsądny nie kwestionuje grzechu w Kościele. Ale on Kościół rani. Próba umoczenia w grzesznych skandalach, często na siłę, z naginaniem faktów i ciosów poniżej pasa wymierzonych w Papieża, nasuwa wrażenie, że nie chodzi tu o oczyszczenie Kościoła, ale o osłabienie jego wiarygodności, i jest wykorzystywane, także jak w tym przypadku, do moralnego szantażu. Czasem się zastanawiam, kiedy ksiądz zostanie oskarżony o grzeszne czyny po spowiedzi. Przecież nijak nie będzie się mógł bronić przed zarzutami. Więcej, on musi milczeć. Nie może powiedzieć nic poza zaprzeczeniem. Niemożliwe? Ja też nigdy nie spodziewałem się, żeby człowiek, któremu - nie chcę się chwalić - pomagałem i okazywałem dobro, choć pewnie zawsze mogłem więcej, posunie się do tak ohydnego szantażu. Niepojęte do czego mogą być zdolni ludzie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ks. Henryk Matuszak

2025-12-22 10:55

ks. Łukasz Romańczuk

Ks. Henryk Matuszak

Ks. Henryk Matuszak

W niedzielę, 21 grudnia ok. godz. 23:00 zmarł ks. Henryk Matuszak. Kapłan ten miał 73 lata życia i 43 lata kapłaństwa. W ostatnich latach był proboszczem parafii Narodzenia NMP w Wierzchowicach.

Kapłan urodził się 5 maja 1957 roku w Sławie Śląskiej [diecezja zielonogórsko-gorzowska]. Święcenia kapłańskie przyjął 22 maja 1982 roku. Po święceniach kapłańskich został skierowany jako wikariusz do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Wałbrzychu - Poniatowie [1982-1984]. Był wikariuszem także w parafii pw. św. Michała Archanioła w Koskowicach [1984-1986]; parafii pw. św. Michała Archanioła w Bystrzycy Kłodzkiej [1986-1988] oraz w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Oławie [1988-1992]. W 1992 roku został ustanowiony proboszczem parafii Nawiedzenia NMP w Domaniowie. Był tam do roku 2007, kiedy został przeniesiony do parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Luboszycach. Od 2011 roku był proboszczem w parafii św. Mikołaja w Pęgowie. Pełnił tam posługę do 2016 roku, gdyż wtedy został proboszczem parafii Narodzenia NMP w Wierzchowicach. Ksiądz Henryk Matuszak, po ciężkiej chorobie, zmarł 21 grudnia 2025 roku.
CZYTAJ DALEJ

75-letnia babcia aresztowana za rozmowy o aborcji w okolicy szpitala

2025-12-22 14:01

[ TEMATY ]

babcia z Glasgow

aresztowana

rozmowy o aborcji

okolice szpitala

adfinternational.org

Rose Docherty, 75-letnia babcia zatrzymana przez szkocką policję

Rose Docherty, 75-letnia babcia zatrzymana przez szkocką policję

Chrześcijańska babcia Rose Docherty została aresztowana i oskarżona o trzymanie transparentu z napisem „Przymus to przestępstwo, jesteśmy tu, żeby rozmawiać, tylko jeśli chcesz” w odległości 200 m od szpitala w Glasgow - podaje portal Alliance Defending Freedom International - globalnej organizacji prawniczej, działającej na rzecz obrony praw człowieka.

Rose Docherty 19 grudnia stanęła przed sądem po oskarżeniu o trzymanie transparentu w odległości 200 m od Szpitala Uniwersyteckiego Queen Elizabeth w Glasgow, z napisem:
CZYTAJ DALEJ

Bóg blisko ludzi

2025-12-22 19:26

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W Sandomierzu można już oglądać „żywą szopkę”, która na trwałe wpisała się w świąteczny krajobraz miasta. Tradycyjnie przygotowywana jest ona przy diecezjalnym Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn przy ul. Trześniowskiej.

Tegoroczna inauguracja „żywej szopki” odbyła się 22 grudnia wieczorem. Wśród obecnych znaleźli się: biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz, ks. Bogusław Pitucha – dyrektor Caritas, wicestarosta sandomierski Grażyna Szklarska, przewodniczący Rady Miejskiej Andrzej Bolewski, a także mieszkańcy schroniska oraz podopieczni placówek Caritas. Przy śpiewie kolęd, który prowadziła Wspólnota „Przyjaciele Oblubieńca”, figurka Dzieciątka Jezus została przeniesiona do szopki przez dzieci wcielające się w role Maryi, Józefa oraz aniołów. Następnie Biskup Sandomierski odmówił modlitwę, po czym przybyli na koniach Trzej Królowie i oddali pokłon Dzieciątku. Inaugurując żywą szopkę, bp Krzysztof Nitkiewicz wyjaśnił jej sens.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję