Kościół ma obecnie wielu doradców. Autorytety, media wszelakiej maści i ci, którzy nazywają się „katolikami, ale...”, starają się wskazać odpowiedni kierunek, przekonują o skostnieniu i konieczności dostosowania się do ducha czasu. Nie można, oczywiście, odmówić przynajmniej niektórym szczerych i dobrych intencji. Problem Kościoła polega jednak na tym, że musi dostosować się nie do ducha czasów, lecz do Ducha Świętego, bo - jak mówi św. Augustyn - „czym dusza w naszym ciele, tym Duch Święty w ciele Chrystusowym, czyli Kościele”. Faktem jest, iż Kościół możemy nazwać grzesznym, musimy jednak pamiętać, że byłby „bez skazy i zmarszczki” pod jednym tylko warunkiem: gdyby nie było nas.
Najnowszy numer „Głosu Karmelu” postanowiliśmy zatytułować „Świętość i grzeszność Kościoła” nie po to, by stanąć w kolejce doradców, lecz by zapytać o naszą miłość do Kościoła, zapytać, czy potrafimy kochać Kościół, który Chrystus ukochał. Czy potrafimy go kochać takim, jaki jest - pięknym świętością Boga i ułomnym moją ułomnością? Czy potrafimy utożsamić się z Kościołem, zaufać temu, który niczym okręt pośród burz zmierza cierpliwie i spokojnie do portu?
Pytania te wydadzą się zbyt proste i naiwne jedynie dla tych, którzy Kościół traktują jak instytucję kształtującą moralność wiernych. A jest to rzeczywistość o wiele głębsza. Szukanie Kościoła w książkach, na bazie intelektualnych wywodów i administracyjnych reform może być ryzykowne. Kościoła - jak przekonywał Jan Paweł II - trzeba szukać w duszach, gdyż dopiero tam mamy szansę odkryć jego prawdziwą tajemnicę. „Kiedy ludzie pytają mnie - wspomina Chesterton - «Czemu został pan członkiem Kościoła rzymskiego?», pierwszą zasadniczą, choć niepełną odpowiedzią jest: Po to, żeby się pozbyć moich grzechów. Katolicyzm to jedyna religia, która ośmieliła się zejść ze mną w otchłanie mnie samego”.
Chrystus umiłował Kościół. A ty?
Więcej informacji na stronie:
Pomóż w rozwoju naszego portalu