Miłość i cierpienie trzeba ze sobą łączyć. Nie ma miłości bez cierpienia i chyba również odwrotnie. Myślę, że w naszej pysznej współczesności, która żyje reklamą, plastikiem i tandetą, zapominamy, że cierpienie, miłość, śmierć - to kawałki życia. Trzeba po prostu złapać odpowiednie proporcje, żeby to było normalne, żeby z tym żyć.
Jak sobie radzić z cierpieniem? Wyjść do ludzi, otworzyć się, coś robić, przerobić to cierpienie na stwarzanie czegoś, na doświadczanie, na wymianę energii. Przede wszystkim nie zamykać się. Najgorsza jest samotność i zamknięcie. Moje cierpienie przełożyłam nie tylko na fundację. W pracy zawodowej szukam tematów, które coś sobą niosą. Zgodnie ze swoim zawodem, wyszłam w tej sprawie na scenę.
Działaniem można cierpienie pokonać. Budujemy coś i w pewnym momencie zauważamy wokół siebie ludzi, którzy tworzą nowe wartości, można więc z tego zbudować zupełnie nowe imperium, żyć w jasnych kolorach.
Dlatego staram się bardziej coś robić, niż mówić.
Wysłuchała Katarzyna Jaskólska
Pomóż w rozwoju naszego portalu