Reklama

Mówię więźniom: „Bóg was kocha”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rodowita Sycylijka - s. Nazarena Scopelliti do Kielc, a zaraz potem jako dobry duch więzienia do Aresztu Śledczego na Piaskach, trafiła 12 lat temu. Patrzy ona na polskie więzienie z dystansem obcokrajowca. Uważa, że każde więzienie jak lustro odbija największe społeczne bolączki. U nas jest nią alkoholizm.

Według planu Pana Boga

Czy kiedykolwiek planowała posługiwanie w więzieniu? Nie myślała o tym, charyzmat, jej powstałego we Włoszech, zgromadzenia Sióstr Kolegium Świętej Rodziny koncentruje się na edukacji dzieci i młodzieży. - Widać taki był plan Pana Boga - mówi dzisiaj.
Jeśli chodzi o kieleckie więzienie, to większość przesłanek była na nie: bariera językowa, młodość (miała wtedy ok. 30 lat i rzucającą się w oczy sycylijską urodę). Nakaz wewnętrzny był jednak na tyle silny, że nie można go było zignorować. Którejś środy poszła na Piaski, do Aresztu Śledczego, i tak to już trwa od 12 lat, wciąż i niezmiennie: w każdą środę, w każdą niedzielę, we wszystkie święta - s. Nazarena jest z więźniami. Siostra przygotowuje prostą katechezę, pomaga w opracowaniu liturgii czy specjalnego nabożeństwa, np. Drogi Krzyżowej, jasełek, krótkiego spektaklu. Razem dużo i chętnie śpiewają - więźniowie dopytują: Nazarenka, kiedy przyjdziesz z nami pośpiewać?
S. Nazarena jest przede wszystkim zawsze otwarta na potrzebę rozmowy, a może jeszcze bardziej - gotowa do słuchania. - Wiesz, z nimi może nikt nigdy nie rozmawiał, oni potrzebują się wygadać. Powoli nabierają ufności, otwierają się. Mówią, a wtedy zaczynają coś rozumieć, dociera do nich (nieraz bardzo powoli): zrobiłem coś złego. A to nie takie proste - odróżniać dobro od zła - mówi. - Mnie zawsze chodzi o wartości, o budowanie na nowo osoby ludzkiej, o wzbudzenie miłości, której nigdy może nie doznali - wyjaśnia s. Nazarena.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dopóki nie mówią, nie pytam

Tej zasady s. Nazarena trzyma się wiernie. Tego, jej zdaniem, wymaga szacunek dla drugiego człowieka. Nie stawia ocen, nigdy nie krytykuje. Pomaga - towarzyszy w tych pierwszych kontaktach na drodze odbudowy człowieczeństwa. Tam, za kratami, znalazła bardzo dużo człowieczeństwa, któremu nie dano szansy…
Co spowodowało ów brak szansy? Bieda moralna, znacznie gorsza od tej materialnej. To cały bagaż trudnych, powikłanych życiorysów: patologia w rodzinach i w najbliższym środowisku, alkoholizm od wczesnych lat szkolnych, zaniedbania edukacyjne (niektórzy nie umieją czytać ani pisać), katechetyczne, sakramentalne. Trudno mówić o jakichś zaawansowanych formach katechizacji w więzieniu. Nieraz chodzi o przeczytanie fragmentu Pisma Świętego, proste wyjaśnienie, a głównie o rozmowy.
O czym? O tym, że Bóg nas kocha. To jest najważniejsze, to im należy mówić. Może jeszcze nigdy nie słyszeli, że Bóg ich kocha? Że ktoś w ogóle ich kocha?

Reklama

Człowieczeństwo odzyskiwane

Syn Basi miał tylko 20 lat, zmarł nagle. Nikt go tutaj nie znał, a płakali wszyscy, byli z Basią w jej bólu. - Nazarena, jak można pogrzebać dziecko w wieku 20 lat? - pytali dramatycznie.
Agnieszka pięknie śpiewała kolędy, przychodziła na ich Msze św. Odsiedziała swoje, wyszła. Spotkały się z Siostrą gdzieś w wielkim markecie, ucałowały. S. Nazarena, wierna swoim zasadom, o nic nie pytała, bo może Agnieszka chce zapomnieć, wymazać z pamięci tamten etap swojego życia. Jej prawo. Bywa, że więźniowie po wyjściu nie poznają człowieka, chcą szybko zapomnieć tamten czas, miejsce, tamtych ludzi.
Dominik wszedł na drogę nawrócenia duchowego. Koresponduje z zakonnikiem, benedyktynem, i ta korespondencja, zdaniem s. Nazareny, ma ogromną wartość terapeutyczną. Dominik już wie, że popełnił zło. Siedzi za morderstwo. Dominik już poznał smak dobra. Sam podjął pewne wyrzeczenia na drodze pokuty: zrezygnował z kawy i papierosów. To bardzo duże wyrzeczenie. Dominik posiedzi jeszcze kilkanaście lat.
Małgosia kończyła już prestiżowe studia, gdy uwikłała się w narkotyki i popełniła niejedno przestępstwo. Odsiedziała. Wyszła - z więzienia i na prostą życiową. Pisze piękne, pełne wdzięcznych słów listy. Podobnie inni. Rozważania o Bożym Miłosierdziu, refleksje o życiu, o polskim Papieżu, słowa wdzięczności - to już pokaźny zbiór pism i listów.
„Mogłoby się wydawać, że tam, gdzie Słowo Boże głoszone jest od tysiąca lat, tam, skąd pochodzi Ojciec Święty, nie ma wiele pracy dla misjonarzy. Okazuje się, że wcale tak nie jest. Takim miejscem, gdzie wiele jeszcze trzeba zrobić, jest nasz zakład penitencjarny, gdzie spotkać można s. Nazarenę, misjonarkę ze słonecznej Italii. Opowiada nam, jak niezgłębione jest Miłosierdzie Boże, o tym, że jest Ktoś, kto kocha nas bezgranicznie i bezinteresownie - Jezus Chrystus. Przekonuje nas, którzy skrzywdziliśmy tak wielu ludzi, że najważniejszym przykazaniem jest kochać bliźniego swego. Nie jest łatwo wytłumaczyć to ludziom, którym obce było do tej pory pojęcie miłości i miłosierdzia. Ta misjonarka opowiada nam o Synu Bożym, który uzdrawia ciało i duszę, który każdą zbrodnię wybaczy, jeśli Mu zaufamy. Wielu z nas uwierzyło, że nie wszystko jeszcze stracone…”.
U źródeł większości więziennych przypadków - zdaniem Siostry (i wielu terapeutów) - jest alkohol. Polski, niestety, zwyczaj picia alkoholu przy każdej okazji, pewna presja na picie nawet w tzw. porządnych rodzinach, a co dopiero mówić o dysfunkcyjnych środowiskach, o dzieciach i młodzieży, których „wychowuje” ulica.
Alkohol jest tam od zawsze. Alkohol powoduje nieodwracalne zmiany w psychice. Czy zatem można obarczać młodego człowieka stuprocentową winą za skądinąd straszne czyny, gdy on nie ma żadnej kontroli nad swoim życiem? Ma mózg rozmiękczony przez alkohol. Nikt mu nigdy nie mówił, że można inaczej. Oni, więźniowie z zaniedbanych totalnie środowisk, właśnie tam wrócą, na tę ulicę. Tzw. normalny świat ich odpycha, nie ma na tyle miejsc pracy, a może jeszcze bardziej - brakuje motywacji do podjęcia pracy w ogóle. Dlatego tak ważne - priorytetowe - pozostaje stopniowe odzyskiwanie osoby ludzkiej, mozolne odbudowywanie jej człowieczeństwa. Ot, choćby od prostej nauki modlitwy „Ojcze nasz”. Tylu z nich nie poznało jeszcze tej modlitwy.

Reklama

Talenty odrzuconych

S. Nazarena pomaga im odbudować w sobie człowieczeństwo, m.in. przez wykorzystanie talentów, które ujawniają się podczas przygotowywania spektakli o charakterze religijnym, misteriów, liturgii.
Przygotowują przedstawienia jasełkowe, uroczystą oprawę Środy Popielcowej i Drogę Krzyżową w Wielki Piątek. - To są piękne i głębokie rozważania, aż chciałoby się je wydać drukiem - mówi Siostra. Czas Wielkiego Postu jest ważny, chodzi o wskazanie im tego okresu jako szansy wejścia na drogę nawrócenia. Poza tym to także forma nauczenia ich historii Zbawienia, np. przez pamięciowe opanowywanie fragmentów Pisma Świętego. I wreszcie - te praktyki są sposobem na dowartościowanie, no bo ja też potrafię, ja też chcę, i mnie, może po raz pierwszy w życiu, ktoś bije brawo.

Z rozważań Drogi Krzyżowej w więzieniu

Stacja XII - Pan Jezus umiera na krzyżu:
„(…) Jakże często jesteśmy świadkami tej sceny w naszym życiu i co gorsza, nasza postawa jest identyczna. Żadnych uczuć, żadnego współczucia, tylko ciekawość obserwatora. Panie, spraw, byśmy pokochali swój krzyż, wybaw nas z więzienia naszych grzechów. I tak przechodzimy obojętnie wobec szansy zbawienia. Czy z tej obojętności jest w stanie wyrwać mnie trzęsienie ziemi? Czy wtedy zapamiętam, czym jest dla mnie śmierć Zbawiciela? Po ten dar, po tę łaskę zbawienia każdy musi sam wyciągnąć rękę…”.
Na drodze swojej posługi w więzieniu s. Nazarena spotyka w zasadzie samych sprzymierzeńców: dyrekcję, która popiera te inicjatywy katechetyczno-terapeutyczne, współpracujących i chętnie pomagających wychowawców, księży biskupów. Bp Kazimierz Ryczan żartobliwie mówi o s. Nazarenie - „Siostra Kryminalna”. Pyta o postępy prac w więzieniu, o podopiecznych, służy pomocą, wsparciem. Pomoc i życzliwość ze strony wielu osób są bardzo cenne, dodają sił, bo przecież nie jest lekko. To nie przedszkole, to nie szpital. To więzienie.
- Więźniowie stanęli na mojej drodze życia i stali się dla mnie dobrem, naprawdę... To jakby dar od Pana Boga dla mnie. To lekcja, że wszędzie jest dobro - podkreśla s. Nazarena. - Bo gdzie biedni, tam Bóg - dodaje.

Imiona więźniów zostały zmienione.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co chciałbym zmienić w moim dawaniu świadectwa o Jezusie?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Magdalena Pijewska/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mt 7, 6.12-14.

Wtorek, 25 czerwca

CZYTAJ DALEJ

Paulini zapraszają na pielgrzymkowy szlak na Jasną Górę

2024-06-25 19:14

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymka

Karol Porwich/niedziela

- Jasna Góra nie ma wakacji - uśmiecha się rzecznik Sanktuarium o. Michał Bortnik i zapewnia, że paulini jak zawsze „z wielką gotowością otwierają drzwi Kaplicy Matki Bożej i bramy Jasnej Góry” przed „pątniczą rzeką”. Zakonnik podkreśla, że „po to tu jesteśmy, by ludzi prowadzić do Matki Najświętszej”. Paulini zapraszają na pielgrzymkowe szlaki, a te wiodą ze wszystkich zakątków Polski. Oprócz tych najbardziej tradycyjnych, sięgających początków istnienia częstochowskiego klasztoru, czyli pieszych, są i te dla rowerzystów, rolkowców czy pielgrzymów na koniach.

O. Bortnik zauważa, że patrząc na czerwcowe pielgrzymowanie, widać niejakie ożywienie. Są parafie, które po latach przerwy spowodowanej nie tylko pandemią, powracają do zwyczaju letnich „rekolekcji w drodze”. Teraz to specjalny czas dla Ślązaków. W czerwcu, a zwłaszcza lipcu nie ma prawie dnia, by na Jasną Górę nie przychodzili wierni z Górnego Śląska. Często jest to jeden dzień w drodze, jeden na Jasnej Górze i powrót pieszo. Niektórzy pozostają na Jasnej Górze nawet kilka dni. Do pielgrzymów pieszych dołączają wierni, którzy docierają autokarami, rowerami, a nawet biegiem.

CZYTAJ DALEJ

Londyn: więcej ataków na chrześcijan

2024-06-26 07:21

[ TEMATY ]

Wielka Brytania

Karol Porwich/Niedziela

Andreas Blum, proboszcz niemieckiej parafii św. Bonifacego w londyńskiej dzielnicy Eastend, zwrócił uwagę na konsekwencje konfliktu na Bliskim Wschodzie dla chrześcijan w Londynie. W angielskiej metropolii chrześcijanie stanowią obecnie mniej niż 50 procent mieszkańców miasta. Od czasu ataku Hamasu na Izrael wzrosła liczba ataków na wspólnoty chrześcijańskie w Londynie.

Duszpasterz przypomniał doświadczenia zakonnic z Brazylii mieszkających w pobliżu kościoła św. Bonifacego: „Nagle zaczęły być opluwane na ulicy. W dużym szpitalu obok dopuszczono się profanacji tabernakulum i ołtarza w sali modlitewnej, która jest przeznaczona dla wszystkich religii, podczas gdy wszystkie akcesoria muzułmańskie pozostały nietknięte. Kiedy ktoś na sąsiedniej ulicy próbował zdjąć palestyńską flagę zawieszoną przed kościołem, zatrzymały się dwa samochody, a mężczyzna został pobity przez ich pasażerów. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się to w takiej formie" - stwierdza ks. Blum.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję