Reklama

Uczniowie pytają

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Zbigniew Suchy: - Księże Arcybiskupie, noszę w zanadrzu kilka istotnych pytań, które nasuwa życie, a w nim i kontakt z ludźmi. Zacznę od ostatnio opublikowanego sondażu przeprowadzonego przez Gallup International Association. Sondaż przeprowadzono w 60 krajach na grupie 62 tys. respondentów. Periodyk, z którego zaczerpnąłem tę wiadomość, nie przytacza pytań stawianych respondentom, ujawnia tylko wyniki odpowiedzi na pytanie o zaufanie wobec biskupów. Średnia całego sondażu ukazuje 27-procentowe poparcie, z tym że w Polsce to poparcie sięga... no właśnie, jak Ksiądz Arcybiskup myśli?

Abp Józef Michalik: - Rozumiem, że to chwyt redaktorski, mający na celu wzbudzenie czytelniczej ciekawości. Nie będę bawił się w zgaduj-zgadulę, bo ksiądz czy biskup cieszy się 100-procentowym zaufaniem u wierzącego człowieka, który klęka u kratek konfesjonału, wierząc, że dozna odpuszczenia wyznanych grzechów, zaś Kościół to nie instytucja podlegająca ocenom statystycznym jak jakieś określonego resortu przedsiębiorstwo. To żywy organizm, w którym nawet jeden człowiek ma znaczenie i jego zdanie czy potrzebę trzeba uwzględnić, a negatywna opinia jakiejś grupy nie determinuje żywotności tegoż Kościoła. Sondaż z pytaniem np. o aborcję przeprowadzony w określonej grupie feministek może mieć bardzo wysoki procent poparcia. Ale to nie znaczy, że Kościół musi natychmiast zmieniać swoją postawę, której przecież zmienić nie może. Podobnie jest z tym pytaniem. Proszę spytać 100 penitentów oczekujących na spowiedź w Wielki Piątek albo 200 tys. pielgrzymów modlących się na Jasnej Górze, a będzie Ksiądz Redaktor miał 99% poparcia, a nawet utożsamiania się z Kościołem i biskupami. Sondaże i ankietowe odpowiedzi trzeba znać, ale wnioski z nich należy wyciągać szeroko - dla siebie, ale także na temat tych, którzy je przeprowadzają oraz nagłaśniają! Jeżeli w konkretnym przypadku to poparcie nie jest zbyt wysokie, to wcale nie znaczy, że mamy rozwiązywać Konferencję Episkopatu.

- Korzystając ze wspomnianego sondażu, powiem, że to poparcie sięga dziewięciu procent. Jest to o jeden procent mniej niż w Holandii i o dwa - niż w Niemczech.

- Sondażowo może to rzeczywiście zaskakiwać, ale nie pastoralnie. Kościół, jak Chrystus, bywa znakiem, któremu sprzeciwiać się będą. Czym innym jest bowiem zaufanie do biskupa jako nauczyciela wiary, szafarza sakramentów, znawcy Pisma Świętego i teologii, a czym innym zaufanie do biskupa jako kierowcy samochodu czy pilota. W tym ostatnim przypadku wybrałbym samolot prowadzony przez doświadczonego pilota i to raczej świeckiego. To nie jest rola biskupa, podobnie zresztą jak nie jest jego domeną polityka w sensie osobistego angażowania się po stronie ludzi czy partii.

- Teraz Ksiądz Arcybiskup zaskakuje!

- Nie, nie mam takich intencji. Zakładając, że sondaż jest rzetelny, to tylko potwierdza sytuację Kościoła w Polsce. I ten niski procent to nie wina nieudolności biskupów, ale skutek owej żywotności Kościoła, polegającej na tym, że być może stawiamy zbyt radykalne żądania wierności Ewangelii, przeciwni jesteśmy bowiem aborcji, eutanazji, poczęciu „in vitro”, a może i skutek tego, że nie popieramy „jedynie słusznej linii”, jaką proponują tzw. otwarte środowiska, albo też tego, że nie mamy jasnej preferencji politycznej (na szczęście!). Na pewno także dlatego, że jesteśmy za mało święci, za słabo zjednoczeni z Chrystusem i że dla jednych jesteśmy za starzy, dla innych za młodzi, zbyt surowi lub zbyt tolerancyjni. Najważniejsze jest, żebyśmy dzięki takim sondażom stawali się bardziej pokorni, bardziej Jezusowi i zawsze bliscy ludziom tak często upokarzanym.
Sytuacji Kościoła w Polsce nie można rozpatrywać incydentalnie, a tak to się w tej chwili czyni. Wspólnoty Kościoła nie tworzą ludzie dziś czy jutra, tylko ludzie wielu pokoleń. Będę może nawet nieco uporczywie, ale konsekwentnie wracał do czasów minionych. Ta sama ankieta przeprowadzona trzydzieści lat temu dawałaby nam wielką satysfakcję. Wówczas wręcz domagano się od nas stawania w pierwszym szeregu. Kościół to wezwanie podjął. Świątynie i salki parafialne stały się miejscem odzyskiwania tożsamości Polaków. Państwo odbierało im tę tożsamość choćby tylko przez to, że utrudniało normalną realizację tej potrzeby duchowej, jaką dla każdego człowieka jest świat jego aksjologii. Poranionego człowieka nie pyta się o przeszłość, nie prowadzi przed Najświętszy Sakrament na długie godziny adoracji. Takiemu człowiekowi daje się to, co nieodzowne, czego oczekuje - szacunek, zrozumienie jego tragedii czy dramatu, możliwość realizowania się w darach i talentach, jakie posiada. Czyniliśmy to przez wiele lat. Wspierał nas w tym Ojciec Święty Jan Paweł II, także swoimi podpowiedziami, podczas papieskich pielgrzymek. Kiedy przyszedł czas wolności, świątynie nie mogły już pełnić dotychczasowej roli. Trzeba było pozwolić tym ludziom odejść do miejsc i środowisk, które były ich naturalnym etosem życia. W prezbiterium pozostawiono miejsce Jezusowi, bo artyści, publicyści, poeci i politycy mieli już możliwość realizowania się w swoim naturalnym środowisku, jakim jest chociażby teatr, gazeta czy sejm i samorząd.
Z ambon zaczął płynąć głos Jezusowej Dobrej Nowiny, która niesie ze sobą nie tylko słowa pocieszenia, ale także pouczenia, nakazu, wymagań, a nawet słowa sądu. Tamta sytuacja sprawiła, że należało to czynić nawet jakby intensywniej, odrabiając miniony czas. To się zaczęło nie podobać. Żeby za dużo się nie rozwodzić, proponuję, aby w ramach spotkań w małych grupach obejrzeć i posłuchać homilii Ojca Świętego wygłoszonej 3 czerwca 1991 r. na lotnisku w Kielcach. Kiedy Jan Paweł II bronił życia nienarodzonych, gdy mocnym głosem upominał tych, którzy rozbijają wspólnoty rodzinne, promując liberalizm i rozwody, na lotnisku zapanowała złowroga cisza, którą potęgował mocny wówczas wiatr. Już wtedy pomyślałem, że oto stanęliśmy na trudnej drodze, która nie przysporzy nam sondażowych punktów, ale która jest nieodzowna. Jak widać - przewidywania były trafne. I stało się to, co się stać musiało, pierwszymi i najbardziej zaciętymi krytykami Kościoła są ci ludzie, którzy w nim nigdy naprawdę nie byli, mimo że gościli w jego murach, walcząc o swoje, często słuszne ideały.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

2024-04-26 11:09

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Człowiek nierzadko boi „odsłonić się” w pełni, pokazać, kim w rzeczywistości jest, co myśli i w co wierzy, co uważa za słuszne, czego chciałby bronić, a co odrzuca. Obawia się, że ewentualna szczerość może mu zaszkodzić, zablokować awans, przerwać lub utrudnić karierę, postawić go w złym świetle itd., dlatego woli „się ukryć”, nie ujawniać do końca swoich myśli, nie powiedzieć o swoich ukrytych pragnieniach, zataić autentyczne cele, prawdziwe intencje. Taka postawa nie płynie z wiary. Nie zachęca innych do jej przyjęcia. Chwała Boga nie jaśnieje.

Ewangelia (J 15, 1-8)

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję