Reklama

Spotkanie z panem od pogody

Niedziela Ogólnopolska 50/2007, str. 32-33

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Raczyńska-Lorek: - W telewizji pracuje Pan ponad 12 lat. Czytelnicy są zapewne ciekawi, czym zajmował się Tomasz Zubilewicz wcześniej...

Tomasz Zubilewicz: - Zawsze chciałem być nauczycielem, skończyłem studia geograficzne, ale w życiu bywa różnie, więc już na studiach imałem się rozmaitych zajęć. Remontowałem mieszkania, myłem okna, byłem opiekunem do dziecka, pracowałem na stacji meteorologicznej.

- Jak zaczęła się Pana przygoda z telewizją?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Bardzo prozaicznie, gdy któregoś dnia usłyszałem o konkursie prezentera pogody, pomyślałem: dlaczego nie? Dodatkowo miałem wsparcie mojej żony, więc spróbowałem.

- Wybrano Pana spośród ponad czterdziestu kandydatów…

- Dzięki pracy w szkole byłem oswojony z „publicznością”. Wiedziałem np., że pokazując coś na mapie, trzeba stać tak, aby jej nie zasłaniać. Tak zaczęła się moja przygoda z telewizją. Pierwszy dyżur miałem 7 marca 1995 r. i... to wszystko, co pamiętam. Resztę „ukradł” mi stres. Przez kilka miesięcy okropnie się denerwowałem. Po nocach śniło mi się, że nie przyszedłem na dyżur. I pewnego dnia... ten sen się sprawdził. Nie zawiadomiono mnie o zmianach w grafiku. Na szczęście zastąpiła mnie koleżanka.

Reklama

- Czy inne wpadki też się zdarzały?

- O tak, pomyliłem np. wschód z zachodem, a odległość Ziemi od Słońca podałem w milionach kilometrów... kwadratowych. Z czasem udało mi się opanować tremę i teraz, gdy zdarzy się jakaś „awaria”, umiem to „zagadać”.

- Jako pierwszy wprowadził Pan nową formę przekazywania aktualnych prognoz: z humorem, domieszką ciekawostek, a co najważniejsze - ze świetną sprawdzalnością. Czy jest to Pana własny sposób prowadzenia, czy narzucony przez nadawcę?

- Forma prezentacji prognozy pogody jest od początku do końca moim pomysłem. Nikt niczego mi nie narzuca ani do niczego mnie nie zmusza. Na co dzień jestem optymistą, więc staram się przekazać swoją radość w prognozach.

- Skąd czerpie Pan radość życia, gdy wokoło tylu sfrustrowanych ludzi?

- Codziennie rano, gdy przy goleniu patrzę w lustro, widzę tam człowieka optymistycznego, który daje mi dużo radości. A gdy ktoś spotka się w życiu z Bogiem, to potem już trudno zapomnieć o tej ważnej chwili, to musi wyjść na zewnątrz. Jeżeli ktoś widzi we mnie radość, to bardzo się cieszę i mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Programy informacyjne są tak przepełnione polityką, wzajemnym obrzucaniem się błotem czy krwią, że widz musi mieć od tego odpoczynek. Cieszę się, kiedy słyszę, że ludzie oglądają TVN po to, aby zobaczyć, czym ich tym razem zaskoczy Zubilewicz.

- Kiedy nastąpiło Pana spotkanie z Bogiem?

- Rozpoczęło się ono na chrzcie św. Mama bardzo dbała o moje wychowanie religijne. Jako dziecko wraz z rodzicami uczestniczyłem w niedzielnej Mszy św., potem służyłem przy stole Pańskim jako ministrant. W czasie studiów z kolei związałem się z Duszpasterstwem Akademickim, a potem z Chórem św. Anny w Warszawie. Jednak wielkie duchowe tąpnięcie przeżyłem w Ruchu Światło-Życie, zapadła mi w pamięć zwłaszcza data 13 grudnia 1978 r. i niezapomniane rekolekcje ewangelizacyjne. Moja wiara to nie tylko Msza św., spotkania formacyjne, ale także studiowanie Pisma Świętego i osobista głęboka modlitwa, medytacja, refleksja.

- Jak przyjmowany jest w telewizji człowiek, który nie wstydzi się wyznawania swojej wiary?

- Nie jestem sam, w telewizji jest wiele osób, które publicznie mówią o Bogu, nie wstydzą się swojej wiary. Można nas rozpoznać m.in. właśnie po radości na twarzy.

- Jakie jest najczęściej zadawane Panu pytanie?

- Gdzie jechać na urlop: nad morze czy w góry?

- A jak brzmi odpowiedź?

- Jedźmy tam, gdzie mamy ochotę, bez względu na pogodę. Tę zasadę stosuję w mojej rodzinie. Urlopy planujemy z dużym wyprzedzeniem i nie przejmujemy się ewentualnymi kaprysami aury. My z dziećmi nigdy się nie nudzimy. W czasie deszczu gramy w kółko i krzyżyk, w warcaby. Ale i tak wszyscy wolimy włóczęgi po górach, a zła pogoda rzadko nas odstrasza. Jak to mówią górale, pogoda będzie dobra albo zła i nie należy się tym przejmować. Szkoda życia na zmartwienia. A życiowych optymistów nie pokona żaden zimny front.

- Co najbardziej ceni Pan w swojej pracy?

- To, że codziennie wybiega ona w przyszłość. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem przewidujemy, co się stanie następnego dnia. Wielokrotnie też udaje nam się wyprzedzić pozostałe instytucje zajmujące się przepowiadaniem pogody o 12 lub 24 godziny. A w meteorologii to bardzo dużo.

- Pana ulubione potrawy?

- Kuchnia chińska, śródziemnomorska oraz bigos.

- Ulubiony autor?

- Hans Helmut Kirst.

- Ulubiony zespół?

- To, oczywiście, „Deus Meus”. Wszystko, co robią, co śpiewają, jest mi bardzo bliskie, utożsamiam się z tymi treściami. Poza tym „Golec uOrkiestra” i muzyka folkowa.

- Najchętniej oglądany film?

- „Rejs” Marka Piwowskiego.

- Czego nie znosi Tomasz Zubilewicz?

- Dymu papierosów. Denerwują mnie palacze, którzy kopcą w towarzystwie bez zgody innych, zwłaszcza w windzie lub w małym pomieszczeniu. Poza tym ubolewam nad wąskim zakresem słownictwa naszej młodzieży.

- Na rynku wydawniczym ukazała się książka Pana autorstwa: „Polska na pogodę i niepogodę”. Jak doszło do jej powstania?

- Jestem gadułą. Producenci telewizyjni mają ze mną problem, ponieważ zwykle mam do powiedzenia więcej, aniżeli przewiduje czas antenowy. Podobnie było w szkole, kiedy pracując jako nauczyciel geografii, starałem się przekazać uczniom jak najwięcej dodatkowych informacji. Także w prognozach pogody nie mówię wyłącznie o chmurach, ciśnieniu czy wietrze. Zawsze próbuję znaleźć jakąś ciekawostkę. Widz lubi być wyróżniony, chciałbym, aby czytelnik odniósł takie samo wrażenie po przerzuceniu choćby kilku kartek mojej książki. Kiedy otrzymałem propozycję opisania miejsc, które znam, lubię i polecam innym, nie zastanawiałem się długo, żywot książki jest dłuższy niż wspomnienie ulotnego przekazu telewizyjnego. Poza tym można po nią sięgnąć w wolnej chwili, bez względu na pogodę.

- W Pańskim życiu można doszukać się pewnych analogii z innymi sławnymi ludźmi. Kim są te osoby?

- Tego samego dnia, tyle że kilkanaście lat wcześniej, urodził się Włodzimierz Lubański. Być może stąd właśnie mam słabość do piłki nożnej. Doszukując się analogii w życiu sławnych ludzi, stwierdziłem, że pierwszą pracą znanego muzyka Stinga (właściwie Gordona Matthew Sumnera) była praca w charakterze nauczyciela. Sting przepracował tylko dwa lata, ja mam za sobą już 12 lat pracy.

TOMASZ ZUBILEWICZ - telewizyjny prezenter prognozy pogody. Pochodzi z Warszawy, z wykształcenia nauczyciel geografii, pasjonat meteorologii. Jego hobby to także piłka nożna. Jak przyznaje, jest urodzonym optymistą. Uwielbia podróże, muzykę i poznawanie nowych ludzi. Marzy o grze na perkusji i kontrabasie. Żona - Wioletta (informatyk), dzieci - Marta i Łukasz.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

[ TEMATY ]

Fatima

objawienia fatimskie

Family News Service

Karol Porwich/Niedziela

Maryja ukazywała się w Fatimie raz w miesiącu od 13 maja do 13 października 1917 roku. Z objawieniami fatimskimi i ich historią związane są fascynujące fakty, wciąż niestety mało znane lub zapomniane. Przypominamy kilka z nich.

Cud słońca, którego świadkami były dziesiątki tysięcy ludzi. Małe dzieci, którym w odległej portugalskiej wiosce objawiała się Maryja. Matka Boża przekazała im trzy tajemnice fatimskie. Dwie z nich zostały upublicznione w 1941 roku, trzecia zaś na ujawnienie czekała aż do 2000 roku. Te fakty są powszechnie znane. Ale co właściwie wydarzyło się na wzgórzach w środkowej Portugalii 105 lat temu? I jakie znaczenie ma to dla Kościoła w XXI wieku? Mija właśnie 105 lat odkąd trojgu pastuszkom ukazała się Matka Boża.

CZYTAJ DALEJ

Papież zachęca Polaków do obrony życia ludzkiego

2024-05-15 11:03

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/Riccardo Antimiani

O potrzebie ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci przypominał Franciszek pozdrawiając Polaków podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.


Podziel się cytatem

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków.

CZYTAJ DALEJ

Bratysława: Kościół modli się za rannego premiera i apeluje o pokój społeczny

2024-05-15 19:56

[ TEMATY ]

premier

Słowacja

PAP/EPA/JAKUB GAVLAK

Życzę Panu Premierowi szybkiego powrotu do zdrowia, a wiernych wzywam do modlitwy o pokój dla naszej Ojczyzny i wszystkich obywateli Republiki Słowackiej - napisał w związku z atakiem na premiera Roberta Fico przewodniczący Konferencji Episkopatu Słowacji abp. Bernard Bober.

„Wyrażam głębokie ubolewanie z powodu nieszczęścia, które spotkało premiera Roberta Fico. Potępiam przemoc, nienawiść i agresję, które jedynie rodzą dalsze zło i pogłębiają polaryzację w społeczeństwie. Apeluję do sumień wszystkich, nie bądźmy obojętni, bądźmy budowniczymi pokoju. Nie krzywdźmy się wzajemnie, ale umacniajmy dobro, które jest w każdym człowieku. W modlitwie życzę Panu Premierowi szybkiego powrotu do zdrowia, a wiernych wzywam do modlitwy o pokój dla naszej Ojczyzny i wszystkich obywateli Republiki Słowackiej” - napisał abp Bober.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję