Reklama

Samotne jak Hagar

Choć samotne, bezdomne macierzyństwo przeczy prawu naturalnemu i regułom społecznej solidarności, jego przykłady napotkać możemy już w Biblii. Brzemienną Egipcjankę Hagar, błąkającą się po pustyni, wyrzuconą z domu Abrama, ojca nienarodzonego dziecka, przez jego prawowitą małżonkę Saraj (por. Księga Rodzaju 16), można chyba uznać za prototyp samotnej matki. Niewolnicy Hagar pomógł anioł, Boży wysłannik.

Niedziela Ogólnopolska 21/2007, str. 25

Archiwum Domu Samotnej Matki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dzisiaj samotnym matkom pomagają państwo, instytucje pozarządowe i Kościół, a najczęściej spotykaną formą tej pomocy są Domy Samotnej Matki. W 2003 r. było ich w Polsce ponad 100. Każdy z nich mógł przyjąć pod swój dach od kilku do kilkudziesięciu podopiecznych.

Problem znany od dawna

Za najstarszą placówkę tego typu w naszym kraju uważa się dom w Chyliczkach pod Piasecznem, założony przez Teresę Strzembosz w latach 50. XX wieku. Jednak prekursorem zorganizowanej opieki nad samotnymi, zagubionymi matkami i ich dziećmi był bł. ks. Zygmunt Gorazdowski, który wraz z księżną Elżbietą Sapieżyną w 1892 r. założył we Lwowie Towarzystwo Opieki nad Niemowlętami, a później Zakład „Dzieciątka Jezus”. Ta prototypowa placówka funkcjonowała podobnie jak dzisiejsze Domy Samotnej Matki. Zapewniała schronienie brzemiennym kobietom na czas porodu i pierwszych miesięcy życia dziecka. Później starano się także pomóc matkom w znalezieniu pracy i mieszkania. W zakładzie stale była dostępna kaplica z Najświętszym Sakramentem, codziennie sprawowano Mszę św.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Siostry antonianki

Charyzmat szczególnej troski o dzieci poczęte i ich matki ożywia wiele zgromadzeń zakonnych. Należy do nich m.in. Zgromadzenie Sióstr Antonianek Chrystusa Króla, założone w 1937 r. w Łodzi przez bł. o. Anastazego Pankiewicza. W latach 1960-92 Zgromadzenie udzieliło wszechstronnej pomocy 158 samotnym matkom. Doświadczenie sióstr zostało wykorzystane do prowadzenia diecezjalnego Domu Samotnej Matki, erygowanego w końcu 1991 r. przez Arcybiskupa Łódzkiego. Do dziś siostry antonianki kierują tą placówką, która na pamiątkę bohaterskiej położnej z Auschwitz nosi imię Stanisławy Leszczyńskiej. Od 2000 r. Dom wchodzi w struktury łódzkiego Centrum Służby Rodzinie i jest finansowany w dużej mierze ze środków MOPS. W ciągu 15 lat istnienia przez placówkę przeszło 800 samotnych matek i tyleż dzieci. Dyrektorem Domu Samotnej Matki w Łodzi jest s. Franciszka Kaproń.

Reklama

Pomoc jest konieczna

Siostra Dyrektor jest pełna energii i zapału. Lubi swoją trudną pracę i ma duże doświadczenie w pomocy samotnym matkom. Niewiele może ją zaskoczyć lub zdziwić. Wie, skąd przybywają podopieczne. Zna przytuliska bezdomnych i ciasne klitki bez wygód, w których mimo szczerych chęci nie zmieści się jeszcze jedno maleństwo. Rozmawia z ojcami nienarodzonych dzieci oraz z rodzicami brzemiennych nieletnich dziewczyn, którzy nie chcą lub nie mogą się nimi zaopiekować. Ciąg alkoholowy, narkotykowy głód, przemoc w rodzinie, dysfunkcje psychospołeczne - to pojęcia znane s. Franciszce. Ale nie zraża się niczym. Mieszkanki Domu Samotnej Matki wiele zawdzięczają jej osobistemu zaangażowaniu w trudne urzędowe, administracyjne i ludzkie sprawy. Liczne grono dawnych podopiecznych nawet kilka lat po opuszczeniu placówki nadal szuka jej rady, pomocy lub dzieli się z nią radościami, których jest niemało. Kilka miesięcy, rok lub, w wyjątkowych wypadkach, dwa lata pobytu w Domu to bezcenny czas oddechu w życiu, które się nie układa. Pozwala on wielu kobietom odnaleźć drogę i z pomocą dobrych ludzi wyjść z patologii, samotności, nałogu. Nie zawsze tak jest. Zbyt często złe dzieciństwo, lekkomyślna młodość czy uwarunkowania genetyczno-społeczne uniemożliwiają matkom powrót do normalności, a ich dzieci ostatecznie lądują w placówkach opiekuńczych. O tym jednak nie myślą na co dzień ani Siostra Dyrektor, ani cztery antonianki, ani też położna i psycholog, na stałe zatrudnione w Domu Samotnej Matki. Każdy dzień przynosi nowe wyzwania i wypełniony jest zajęciami od rana do nocy. Mimo że matki przebywające w placówce mają obowiązek samodzielnie opiekować się swoimi dziećmi, dbać, aby były czyste i nakarmione, to często brak doświadczenia lub zła wola sprawiają, że pracownicy Domu muszą być czujni i gotowi do pomocy.
Samotne matki oczekują szacunku, zainteresowania ich samopoczuciem i zauważenia problemów, z jakimi się borykają. Dlatego w tym środowisku kapłan pełni bardzo ważną rolę. Kobiety mogą poprosić o duchowe wsparcie, ale też wyspowiadać się i znaleźć ufność w Bogu. W łódzkim Domu Samotnej Matki funkcję kapelana pełni ks. Tomasz Falak.

Nowa siedziba potrzebna od zaraz

Warunki mieszkaniowe w placówce są trudne. Jest, co prawda, kilkanaście pokoi dwu- i trzyosobowych, oraz całe zaplecze socjalne, ale budynek, dawny hotel Obrony Cywilnej, wymaga kompleksowego remontu. Koszt remontu byłby gigantyczny, więc Centrum Służby Rodzinie podjęło inicjatywę budowy nowej siedziby Domu Samotnej Matki. Są już projekty, ale brakuje środków finansowych. Czytelnikom, którzy zechcieliby wesprzeć tę ważną inwestycję, podajemy numer konta, na które można wpłacać ofiary przeznaczone na jej realizację.

Fundacja Służby Rodzinie „Nadzieja”
93-162 Łódź,
ul. Broniewskiego 1a
Konto Fundacji BRE BANK
Oddział Korporacyjny Łódź
43 1140 1108 0000 2031 5500 1001.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec

2024-04-24 17:59

[ TEMATY ]

Konferencja Episkopatu Polski

Konferencja Episkopatu Polski/Facebook

W dniach 23-25 kwietnia br. odbywa się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania jest w tym roku abp Stanisław Budzik, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

Głównym tematem spotkania są kwestie dotyczące trwającej wojny w Ukrainie. Drugiego dnia członkowie grupy wysłuchali sprawozdania z wizyty bp. Bertrama Meiera, ordynariusza Augsburga, w Ukrainie, w czasie której odwiedził Kijów i Lwów. Spotkał się również z abp. Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo

2024-04-24 20:12

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do najwyższych jego postaci, czyli do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę” - mówił abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w kościele pw. św. Jerzego z okazji 25. rocznicy konsekracji poznańskiej świątyni.

W Eucharystii uczestniczyli m.in. gen. w stanie spoczynku Piotr Mąka, dowódca Oddziału Prewencji Policji insp. Jarosław Echaust, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Kinga Fechner-Wojciechowska i wicenaczelnik Paweł Mikołajczak oraz kompania honorowa Policji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję