Kobiety na zamówienie
Reklama
Dramat wielu kobiet zaczął się, gdy runął mur berliński. Drugi akt dramatu ma miejsce teraz, gdy w Europie nie ma już granic. Sex-industrie, czyli seksprzemysł, osiąga ogromne rozmiary: prasa, telewizja, wideo, zamknięte dzielnice z legalnymi, półlegalnymi czy nielegalnymi domami publicznymi. Europa jest pocięta kanałami przerzutowymi. Z Polski wywozi się kobiety na Zachód, do Polski przywozi zza wschodniej granicy. Gdzieś w Polsce i Niemczech regularnie urządzane są giełdy handlu żywym towarem. Większość z trafiających tam kobiet jest brutalnie zmuszana do prostytucji. Już w 2000 r. raport Parlamentu Europejskiego uznał Polskę za jedno z centrów handlu ludźmi. Za niepokojącą uznano liczbę przypadków pedofilii. Dwa lata wcześniej, czyli w 1998 r., raport Komisji Praw Człowieka ONZ także bił na alarm. W 1995 r. powstała międzynarodowa sieć organizacji pozarządowych, których celem stało się zapobieganie handlowi ludźmi. Nazwali się z włoska La Strada - ulica. Dziś La Strada działa w całej Europie, także w Polsce. Uznając problem zmuszania do prostytucji za poważny, Caritas stworzyła własny projekt pod nazwą Program Przeciwdziałania Przymuszonej Prostytucji - PPPP.
„Chrześcijańska ocena zjawiska jest oczywista - prostytucja jest złem moralnym, a mówiąc językiem religii i teologii, jest poważnym grzechem. Sobór Watykański II powiada, że prostytucja obraża godność ludzką, stanowi hańbę naszej cywilizacji i tę cywilizację zatruwa” (por. Gaudium et spes, nr 27) - mówił bp Jacek Jezierski w 2002 r. w Popowie na seminarium poświęconym temu problemowi. Ksiądz Biskup chwalił pomysł współpracy Caritas z zakonami, organizacjami porządkowymi i organizacjami kobiecymi. „Motywem współdziałania jest godność i dobro ofiar przymuszonej prostytucji, które starają się o uwolnienie ze swej sytuacji”. Tak powstał caritasowski Program Przeciwdziałania Przymusowej Prostytucji.
„Chcemy, aby niemi świadkowie nieszczęścia kobiet, którym grozi ból, strach, poniżenie, wielokrotne psychiczne i fizyczne gwałcenie, oszpecanie, okaleczanie, a nawet utrata życia - czuli się w obowiązku, jeśli tylko podejrzewają, że widzieli przymuszanie do prostytucji - zatelefonować pod numer Programu Przeciwdziałania Przymuszonej Prostytucji: 0-600-008-500. Jest to prosty, bezpieczny, skuteczny i anonimowy sposób na pomoc” - tak opisują sens działania PPPP jego twórcy.
W każdym mieście są takie miejsca
Reklama
Tadeusz, oficer operacyjny policji, napatrzył się na dramaty kobiet wywożonych bez ich zgody do domów publicznych gdzieś w Europie. Jest przekonany, że proceder ten przyjął już rozmiar plagi. Prosi o możliwość wygłoszenia czegoś w rodzaju apelu do mężczyzn.
„Jeśli mogę radzić coś mężom, ojcom, braciom - nie pozwalajcie swoim kobietom wyjeżdżać do pracy za granicę. A jeśli jest to absolutna konieczność - sprawdźcie sto razy, czy nie wyląduje ona w domu publicznym bez paszportu, pieniędzy, zmuszana do rzeczy, o których nawet nie chcecie wiedzieć... W tej chwili jest taki ośli pęd. Zupełny obłęd. Coś gdzieś ktoś usłyszał, szybciutko wsiadamy w autobus i... przepadamy bez wieści. Nie wierzcie też w te legendy o bajońskich zarobkach... to pułapka na naiwnych! Zresztą sami zobaczcie. W centrum Katowic stoi facet trzymający tekturkę z nasmarowanym na niej zdaniem: «Legalna praca za granicą» - i ciągle znajduje chętne... Uwierzysz?”.
Tadeusz zna późniejszy przebieg zdarzeń w kilu wersjach. Zazwyczaj nie ma pracy lub jest inna niż ta umówiona. Pojawia się sugestia, że łatwo można zaradzić problemowi. Wiadomo jak. Bywa, że od razu na wstępie jest bicie, głodzenie, gwałcenie - aż do skutku...
Magdalenie na wioskowej dyskotece kolega dosypał czegoś do coli. Ocknęła się już w Niemczech, w obskurnym pokoju. Po roku uwolniono ją podczas akcji policji. Wtedy pierwszy raz od 12 miesięcy wyszła ze swego więzienia, gdzie dziennie „obsługiwała” 20 klientów. Ankę w ostatniej chwili uratował przed losem „niewolnicy XXI w.”, jak nazywa się dziewczyny porywane do domów publicznych, jej ojciec. Pełnoletnia już córka załatwiła sobie pracę przy zbiorze owoców w Niemczech. Oferta pochodziła z legalnie w Polsce działającej firmy, rezydującej w tym samym gmachu co pośredniak. Ojciec Anki miał złe przeczucia. Sprawdził firmę w internecie, w spisie Ministerstwa Pracy. Wszystko grało. W przeddzień wyjazdu córki, wiedziony tzw. nosem, zadzwonił do Niemiec, pod numer telefonu siłą zresztą wyciągnięty od pracownika firmy pośredniczącej. Niemiec, właściciel plantacji, nic nie wiedział o robotnikach sezonowych z Polski, którzy lada moment przyjadą do niego. Anka została w domu.
Serial dokumentalny Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, który tak zbulwersował polską opinię publiczną, opowiada o polskiej prowincji i dziewczynach sprzedających się za grosze. W takich środowiskach właśnie pracują „pośrednicy”. Wyszukują ładne, zdesperowane panny. Dziewczyny mają bezrobotnych rodziców, młodsze rodzeństwo i wykształcenie, które gwarantuje zupełny brak ofert pracy. Pośrednik mami natomiast pracą modelek, tancerek, kelnerek, pomocy domowych. Obiecuje złote góry. Dziewczyny są naiwne, łatwowierne. Bieda zagłusza pytania. Zapożyczają się, płacąc „pośrednikowi” za adres, gdzie dostaną pracę. Potem zostają sprzedane na jednej z giełd handlu żywym towarem. Jeszcze później szukają sposobu, żeby mogły się zabić. Jak Ewa...
Znalazła pracę z ogłoszenia. Na oko wszystko było legalne i bezpieczne.
Pracowała na „farmie” na dalekiej północy Szwecji. W dzień gotowała robotnikom, w nocy - wiadomo co... Każdy przejaw buntu kończył się wyrzuceniem półnagiej na mróz. Zarządca, Polak, wrzeszczał jej wtedy nad głową - że jak będzie się stawiać, to zostanie karmą dla wilków i pies z kulawą nogą tutaj jej nie znajdzie. Tak było. Nikt nie słyszał krzyków. Nadzorca obiecywał: Żywa stąd nie odejdziesz... I tak przez kilkanaście miesięcy, bez szans na kontakt ze światem. Po tym, jak podcięła sobie żyły, wyrzucili ją przy jakiejś drodze. Policjanci chcieli, by pokazała drogę na „farmę”. Nie umiała. Odesłali ją do kraju. Na dworcu matka jej nie poznała. Ewa postarzała się, ma puste spojrzenie. Nigdy nie będzie miała dzieci. Od miesięcy chodzi na psychoterapię. Na razie nie czuje się lepiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zanim wyjedziesz...
sprawdź swoje dokumenty, skopiuj je i zostaw rodzinie, w tym umowę o pracę i wszelkie papiery dotyczące firmy pośredniczącej w załatwieniu pracy oraz tej, która ma Cię zatrudnić za granicą - w tym numery telefonów i adresy;
zostaw rodzinie i przyjaciołom swoje aktualne zdjęcie;
ubezpiecz się od następstw nieszczęśliwych wypadków i kosztów leczenia za granicą.
jeśli jedziesz samochodem, wykup zieloną kartę;
miej przy sobie zawsze adres i numer telefonu najbliższego konsulatu Rzeczypospolitej, w razie jakichkolwiek kłopotów - udzielą ci pomocy;
nie jedź samotnie;
jeśli jedziesz w grupie, zostaw rodzinie adresy i numery telefonów wszystkich uczestników wyprawy;
ustal częstotliwość kontaktów telefonicznych z rodziną. Nawet jeśli wydaje Ci się to śmieszne, umówcie się na jakieś słowne hasło, którego w razie kłopotów użyjesz w rozmowie. Daj im szanse na zorganizowanie pomocy;
zanotuj numer telefonu Poland direct z kraju, do którego jedziesz. Za minimalną opłatą będziesz mogła telefonować do Polski, o ile abonent zgodzi się zapłacić za rozmowę.
Jeśli zaginęła bliska osoba, zadzwoń do Itaki - Fundacji Pomocy Ludziom Dotkniętym Probelem Zaginięcia: (0-22) 654-70-70 w godz. od 17.00 do 21.00.
Pamiętaj - to ważne!
Jeśli jesteś zmuszana do uprawiania prostytucji, masz prawo do odmowy. Deklaracja Praw Człowieka stanowi, że nikt bezprawnie nie może nikogo torturować ani traktować w sposób poniżający, nieludzki czy okrutny. Nikt nie może być zmuszany do pracy lub wykonywać usługi wbrew swej woli. W każdym europejskim kraju istnieją organizacje oferujące bezpłatnie pomoc w sytuacjach kryzysowych. Niektóre ambasady polskie mają listę takich instytucji. Najważniejsze jest, by zawsze w razie kłopotów skontaktować się z polskim konsulatem.
Caritas w ramach programu PPPP uruchomiła telefon (0-600-008-500), pod którego numerem można otrzymać informacje, co robić i gdzie się udać, gdy w grę wchodzi zmuszanie do prostytucji. Po drugiej stronie linii zasiadają zarówno kapłani czy zakonnice, jak i psychologowie, prawnicy, pedagodzy i wolontariusze od lat pracujący w środowiskach półświatka. Zapamiętaj ten numer i nie bój się zadzwonić: 0-600-008- 500. Ludzie po drugiej stronie mówią: „Ty możesz zadzwonić - my wiemy, jak pomóc”.
Pozostałe numery telefonów do punktów informacyjnych Caritas:
Warszawa: 0-600-008-500
Szczecin: 0-694-489-184
Opole: 0-694-489-186
Katowice: 0-694-489-187
Telefony te działają w godz. od 13.00 do 1.00 w nocy.
Jeżeli wiesz o handlu żywym towarem, zadzwoń: (0-22) 628-99-99 w każdy wtorek w godz. od 9.00 do 21.00, w poniedziałki - od 15.00 do 19.00; przy telefonie dyżuruje prawnik.