Reklama

Sprawy wagi światowej

Papież - Bush

Należy już do normalnej praktyki, że Jan Paweł II przyjmuje w Pałacu Apostolskim polityków z całego świata. Jednak spotkanie, które miało miejsce 4 czerwca 2004 r., było szczególne: Papież, głowa najmniejszego państwa globu, a jednocześnie największy autorytet moralny świata, gościł George’a Walkera Busha, przywódcę największego i jedynego dziś supermocarstwa świata. Wielu obserwatorów międzynarodowej sceny politycznej spodziewało się, że spotkanie tych przywódców - pierwsze od rozpoczęcia wojny w Iraku - będzie konfrontacją dwóch linii politycznych. Tak się jednak nie stało: prezydent Bush wręczył Papieżowi, przeciwnikowi jego „wojny prewencyjnej” w Iraku, wysokie odznaczenie amerykańskie, nazywając go „bohaterem naszych czasów”, a Jan Paweł II, choć nie ukrywał, że zaistniały problemy związane z wojną w Iraku, podkreślił wielkość i znaczenie Stanów Zjednoczonych oraz wypływającą z tego olbrzymią odpowiedzialność wobec całego świata. Papież zwracał się przy tym nie tylko do obecnego prezydenta USA, lecz do całego narodu amerykańskiego. Ani Ojciec Święty, ani Stolica Apostolska nie mają żadnych interesów „narodowych” i jedynym celem ich działalności na arenie międzynarodowej jest dobro ludzkości. Papieskie przemówienie świadczy o tym, że Jan Paweł II chce, aby również polityka Stanów Zjednoczonych służyła dobru wszystkich i obronie najszlachetniejszych wartości.
O komentarz na temat stosunków między Stolicą Apostolską a rządem prezydenta Busha poprosiłem córkę zmarłego przed 10 laty amerykańskiego intelektualisty katolickiego Russella Kirka - Andreę, amerykańską dziennikarkę przebywającą w Rzymie, która przygotowuje książkę na ten właśnie temat.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O stosunkach między Stolicą Apostolską a rządem prezydenta Busha

Włodzimierz Rędzioch: - W jakich dziedzinach polityka Stolicy Apostolskiej jest zbieżna z polityką obecnego rządu Stanów Zjednoczonych, a jakie kwestie je dzielą?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Andrea Kirk: - To bardzo szerokie zagadnienie, a sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej po wydarzeniach z ostatnich dwóch lat (mam na myśli głównie wojnę w Iraku). Nadchodzące wybory prezydenckie w USA sprawiły, że wzrosło zainteresowanie kwestią relacji między Kościołem katolickim a prezydentem Bushem, jak również jego przeciwnikiem - senatorem J. F. Kerrym (Kerry nie cieszy się opinią dobrego katolika, gdyż opowiada się za aborcją na żądanie).
Ogólnie można stwierdzić, że Stolica Apostolska i rząd Busha znalazły wspólne pole działania, a czasem nawet współpracowały, np. w takich dziedzinach, jak: walka z handlem ludźmi, obrona życia (szczególnie na forum ONZ), wychowanie do wstrzemięźliwości seksualnej, walka z AIDS (popieranie takich organizacji, jak Catholic Relief Services). Istnieje również pewna zbieżność stanowisk w niektórych kwestiach dotyczących organizmów modyfikowanych genetycznie (Genetically Modified Organisms).
Jest natomiast powszechnie znana rozbieżność ich stanowisk w sprawie wojny w Iraku, roli ONZ, sposobów rozwiązania konfliktu palestyńsko-izraelskiego oraz kary śmierci. Hierarchowie Kościoła katolickiego byli także rozczarowani decyzją prezydenta Busha, który zabronił tworzenia w laboratoriach nowych komórek macierzystych, lecz równocześnie pozwolił na prowadzenie badań na pewnej liczbie już istniejących komórek tego typu.
Można więc powiedzieć, że Stolica Apostolska i rząd prezydenta Busha zgadzają się w kwestiach dotyczących rodziny, życia i jego obrony, a różnią się sposobem oceny najważniejszych problemów międzynarodowych i ich rozwiązań.
Rządy, również te, w skład których wchodzą chrześcijanie, mają tendencje do działania w sposób czysto pragmatyczny i utylitarny, co może być postrzegane przez Kościół krytycznie.

- Jaki wpływ na relacje Stolica Apostolska - USA miało rozpoczęcie przez Stany Zjednoczone „wojny prewencyjnej” w Iraku?

Reklama

- W czasie przygotowań do wojny i po rozpoczęciu bombardowań Iraku Stolica Apostolska zajęła bardzo zdecydowane stanowisko przeciw wojnie, twierdząc, że nie jest ona rozwiązaniem problemów dotyczących działania reżimu Saddama Husajna oraz że nie można jej usprawiedliwić według tradycyjnych kryteriów prawa międzynarodowego. Stolica Apostolska podkreślała z naciskiem, że należy znaleźć rozwiązanie kryzysu irackiego za pośrednictwem ONZ, prawdopodobnie w ramach podjętych już rezolucji, lecz po rozpoczęciu wojny winiła za jej wybuch zarówno Stany Zjednoczone, jak i ONZ. W tym okresie relacje Watykan - Stany Zjednoczone były bardzo napięte, pomimo że wielu wpływowych amerykańskich katolików, związanych z Partią Republikańską, próbowało usprawiedliwiać ich prowojenne stanowisko przesłankami moralnymi oraz łagodzić rozbieżności, twierdząc, że hierarchowie watykańscy wypowiadający się przeciw wojnie nie zabierali głosu w imieniu Stolicy Apostolskiej. Analizując wypowiedzi kardynałów: Ratzingera, Martino czy Laghi, można łatwo stwierdzić, że jest to naciąganie faktów. To oczywiste, że Ojciec Święty często mówi w sposób bardzo „niepolityczny”, pełen niuansów, ale w żadnym wypadku nie można z tego wyciągać wniosków, że nie był przeciwny wojnie w Iraku.
Stolica Apostolska wyraziła swoje rozczarowanie i smutek z powodu: śmierci w czasie wojny wielu niewinnych, zwykłych ludzi; ohydnych aktów terroryzmu, którego ofiarą padają zagraniczni żołnierze i pracownicy; podziałów etnicznych i religijnych, powstałych na skutek wojny; oraz torturowania i upokarzania irackich więźniów. Ta ostatnia sprawa sprowokowała wymianę zdań między abp. Giovannim Lajolo (watykańskim ministerm spraw zagranicznych) i ambasadorem USA przy Stolicy Apostolskiej - Jimem Nicholsonem, po tym jak abp Lajolo nazwał ujawnienie przypadków torturowania więźniów „ciosem dla Stanów Zjednoczonych jeszcze większym niż 11 września”. Oczywiście, abp Lajolo miał na myśli ewentualny wpływ tego faktu na moralną wiarygodność USA. Niestety, ambasador Nicholson odniósł wrażenie, że przedstawiciel Watykanu uznał torturę za większą zbrodnię niż śmierć niewinnych ludzi w atakach z 11 września.
Spotkanie prezydenta Busha z Papieżem, które odbyło się 4 czerwca, było pierwszym po wybuchu wojny w Iraku. O tym, jak bardzo zależało na nim prezydentowi, świadczy fakt, że aby spotkać się z Janem Pawłem II przed jego podróżą do Szwajcarii, Bush zmienił program swego pobytu w Europie. Wizyta stała się też okazją do wręczenia Papieżowi prestiżowego odznaczenia: Prezydenckiego Orderu Wolności (Presidential Medal of Freedom). Bush wypowiedział wtedy znaczące słowa: „Stany Zjednoczone pragną uhonorować syna Polski, który został biskupem Rzymu i stał się bohaterem naszych czasów”. Ze swej strony Papież wspomniał, co prawda, o „godnych pożałowania faktach” - była to aluzja do nadużyć, których ofiarami padli iraccy więźniowe - lecz fakt ten nie był głównym tematem jego przemówienia.
Warto dodać, że spotkanie odbyło się w bardzo szczególnym czasie: w 60. rocznicę wyzwolenia Rzymu przez wojska amerykańskie oraz w 20. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Stanami Zjednoczonymi, co niewątpliwie stwarzało dla wizyty Busha w Watykanie odpowiedni klimat.

- À propos relacji dyplomatycznych. W 1938 r. Stolica Apostolska utrzymywała stosunki dyplomatyczne z 38 państwami, a 40 lat później, tzn. na początku pontyfikatu Jana Pawła II, liczba państw, które miały swego przedstawiciela w Watykanie, wzrosła do 108. Wśród nich nie było Stanów Zjednoczonych. Dopiero w 1984 r. - równo 20 lat temu - prezydent Reagan zdecydował się nawiązać formalne stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Dlaczego USA - praktycznie jako jedno z ostatnich państw na świecie - zdecydowało się uznać polityczną i moralną rolę Stolicy Apostolskiej?

Reklama

- Historia relacji dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a USA jest skomplikowana i bardzo interesująca (opisał ją obecny ambasador Jim Nicholson w książce pt. The United States and the Holy See: The Long Road - (Stany Zjednoczone i Stolica Apostolska: Długa droga). Trzeba wyjaśnić, że od 1797 r. Stany Zjednoczone zawsze miały przedstawiciela przy Watykanie, lecz dopiero w 1984 r., za prezydentury Reagana, Kongres amerykański zaaprobował nawiązanie stałych stosunków dyplomatycznych. Przedtem Kongres wielokrotnie zajmował się tą kwestią, lecz uprzedzenia w stosunku do Kościoła rzymskokatolickiego i niewłaściwe interpretowanie pierwszej poprawki do Konstytucji USA (mówiącej o rozdziale między państwem a Kościołem) sprawiły, że nigdy wcześniej nie pozwolono na nawiązanie tego typu relacji. Prezydent Reagan uzasadniał swą decyzję potrzebą zyskania nowego sojusznika w walce z komunizmem, ale od tego czasu liczba katolików w USA zwiększyła się znacznie, a katolicyzm stał się główną religią kraju. O tym, jak bardzo zmieniła się sytuacja, świadczy fakt, że 20 lat po nawiązaniu relacji ze Stolicą Apostolską Kongres amerykański postanowił jednogłośnie uhonorować Głowę Kościoła katolickiego rezolucją, która miała uczcić jego życie i osiągnięcia. Oczywiście, głównym impulsem do tych pozytywnych zmian jest popularność i prawość Jana Pawła II.

- Mówi Pani o zmianie klimatu wokół Kościoła katolickiego i osłabieniu uprzedzeń antykatolickich. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że uprzedzenia te jeszcze istnieją, a świadczą o tym słowa arcybiskupa Chicago - kard. George’a, który w wygłoszonym ostatnio przemówieniu do Papieża dokonał niepokojącej analizy sytuacji Kościoła katolickiego w USA.
Przejdźmy jednak do innego argumentu. Papież od wielu lat śledzi z uwagą i niepokojem rozwój sytuacji w Ziemi Świętej. Dlaczego rząd Busha - tak zresztą, jak każdy dotychczasowy rząd amerykański - jest bezkrytycznie proizraelski i nie stara się doprowadzić konfliktu palestyńsko-izraelskiego do sprawiedliwego rozwiązania, które brałoby pod uwagę również słuszne racje narodu palestyńskiego?

- Polityka ostatnich prezydentów Stanów Zjednoczonych w kwestii izraelsko-palestyńskiej różniła się nieco, lecz niezaprzeczalnym faktem jest, że cechowała ją zawsze przyjaźń i współpraca z Izraelem - czego nie można powiedzieć o stosunku polityków amerykańskich do Palestyńczyków. Ten sojusz z Izraelem jest konsekwencją z jednej strony specyficznej wrażliwości teologicznej amerykańskich protestanów, a z drugiej - poczuwania się do zobowiązań wobec narodu żydowskiego po wydarzeniach II wojny światowej. Oczywiście, istnieją również istotne powody polityczne: Izrael postrzegany jest przez rządy USA jako jedyny pewny sojusznik na Bliskim Wschodzie.
Natomiast Stolica Apostolska rozróżniała zawsze stosunek do judaizmu (Jan Paweł II nazwał Żydów naszymi „starszymi braćmi w wierze”) od polityki wobec państwa Izrael, z którym aż do 1993 r. nie utrzymywała relacji dyplomatycznych. Stosunki Stolicy Apostolskiej z Izraelem były trudne ze względu na izraelską politykę wobec Palestyńczyków, niewprowadzenie w życie zobowiązań wynikających z podpisanego przez oba państwa Porozumienia Podstawowego (chodzi głównie o ochronę dóbr kościelnych) oraz odmowę przyznawania wiz izraelskich członkom kongregacji religijnych, którzy pracują w Izraelu.
Jeżeli chodzi o prezydenta Busha, jego rząd jako pierwszy użył słowa „Palestyna”, a nie „terytoria palestyńskie”, i domaga się powstania państwa palestyńskiego. Przed 11 września 2001 r. wiązano z rządem Busha wielkie nadzieje. Później sytuacja między Izraelem a władzami palestyńskimi wciąż się pogarszała, a plan Busha, zwany „Mapą Drogową”, nie spotkał się z dobrym przyjęciem przez żadną ze stron. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest wielkie emocjonalne przywiązanie Palestyńczyków do Jasira Arafata, z którym administracja Busha nie chce współpracować. W tym względzie Bush popiera linię Ariela Szarona, którego jednak krytykuje za ostre posunięcia, takie jak zbombardowanie siedziby Arafata czy zabicie przywódcy Hamasu przed meczetem.
Warto przypomnieć, że Szaron został uznany przez izraelski sąd winnym zbrodni wojennych w związku z masakrą dokonaną na Palestyńczykach w obozie dla uchodźców w Sabrze i Chatili, a jego wizyta na placu Świątyni w 1999 r. spowodowała wybuch drugiej palestyńskiej intifady. I tak jak rząd Busha nie akceptuje Arafata przy stole negocjacji, tak Palestyńczycy nie chcą zaakceptować jako mediatora przyjaciela Szarona.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z Matką Bożą i św. Ojcem Pio czyścimy czyściec!

2024-09-18 09:25

[ TEMATY ]

Matka Boża

czyściec

św. Ojciec Pio

Justyna Galant

„Z Matką Bożą i św. Ojcem Pio czyścimy czyściec!” - czuwanie modlitewne, 28/29.IX.2024 r., Częstochowa.

15.00 Powitanie Grup Modlitwy Ojca Pio i Koronka do Bożego Miłosierdzia
CZYTAJ DALEJ

Patron młodych na dzisiejsze czasy

18 września przypada święto patrona polskiej młodzieży - św. Stanisława Kostki. Urodził się w 1550 r. w Rostkowie k. Przasnysza (diecezja płocka). Znany badacz dziejów św. Stanisława Kostki - ks. kan. Janusz Cegłowski zastanawiał się przy jego grobie w Rzymie: „Czy dzisiaj, po kilku wiekach od śmierci, może on być światłem, wskazówką, ostoją w poszukiwaniach, wątpliwościach, zagubieniach czy decyzjach współczesnej młodzieży... Przez tyle lat wydawało mi się, że Stanisław Kostka to przeszłość, to historia Kościoła. Myślałem sobie: Co ma dzisiaj do zaproponowania ten odległy patron młodych, chłopak z XVI stulecia - młodzieży początku XXI wieku, młodzieży nasyconej kulturą absurdu, konsumpcji, seksu i zmysłów; kulturą utraty sensu i wyśmiewanej wiary; kulturą brutalności, przemocy i braku szacunku wobec drugiego człowieka; kulturą niewiary w miłość, w Ojczyznę, w tradycję; kulturą rozpadających się rodzin i przyjaźni; kulturą samotności i rozpaczy, która wyciąga rękę po narkotyk, alkohol lub samobójstwo, i kulturą przerażającej pustki”.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś w uroczystość św. Stanisława Kostki: liczy się to, kim jesteś dzięki relacji z Bogiem, a nie to, co robisz!

2024-09-18 17:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Ks. Paweł Kłys

- Jak to jest, że Rzym poznał się na Stanisławie niespełna w 9 miesięcy? Jak to jest, że poznał się na jakimś nowicjuszu i na jego pogrzeb przyszło całe miasto? Czy on postawił jakiś kościół? Nie! Nie szło o to, co takiego ważnego zrobił, ale o to, kim był, mając niespełna 18 lat. To kim był, nie wynikało z takich, czy innych talentów tylko z niesłychanej relacji z Bogiem, którą radykalnie wybrał, bez której nie mógł żyć. Nie mógł żyć bez Eucharystii, nie mógł bez pobożności Maryjnej. Wszystko to dobrze wiemy, ale to go czyniło wyjątkowym człowiekiem. Liczy się to, kim jesteś dzięki relacji z Bogiem, a nie to, co robisz! – mówił kard. Ryś.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję