Reklama

Wiadomości

W nocy z soboty na niedzielę zmieniamy czas z letniego na zimowy

W nocy z 30 na 31 października zmieniamy czas z zimowego na letni - pośpimy przez to o godzinę dłużej. W niedzielę nad ranem wskazówki zegarów przesuniemy z godz. 3.00 na 2.00.

[ TEMATY ]

społeczeństwo

stock.adobe.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W całej Unii Europejskiej do czasu zimowego wraca się w ostatnią niedzielę października, a na czas letni przechodzi się w ostatnią niedzielę marca. Mówi o tym obowiązująca bezterminowo dyrektywa UE ze stycznia 2001 r.: "Począwszy od 2002 r. okres czasu letniego kończy się w każdym państwie członkowskim o godz. 1.00 czasu uniwersalnego (GMT), w ostatnią niedzielę października".

W Polsce zmianę czasu reguluje rozporządzenie prezesa Rady Ministrów. 24 października 2021 Ministerstwo Rozwoju i Technologii poinformowało, że procedowane jest nowe rozporządzenie dotyczące wprowadzenia wspólnej daty rozpoczęcia i zakończenia stosowania czasu letniego – do czego zobowiązane są wszystkie kraje członkowskie. Resort podkreślił jednak w komunikacie, że nie ma to nic wspólnego z pracami nad zniesieniem zmian czasu. Przez kolejnych pięć lat, o ile Komisja Europejska nie powróci do prac nad odejściem od zmian czasu, będzie obowiązywał czas zimowy i letni. Prace nad odejściem od zmian czasu zostały zawieszone na szczeblu europejskim jeszcze przed pandemią.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Prace związane z wydaniem nowego rozporządzenia mają zatem związek z nowym komunikatem Komisji Europejskiej ws. zmian czasu w latach 2022 - 2026. Zgodnie z tym dokumentem wszystkie kraje członkowskie UE muszą przygotować przepisy prawne, na podstawie których będą kontynuowane dotychczasowe ustalenia związane ze zmianami czasu” – poinformowała wiceminister Olga Semeniuk w komunikacie przesłanym do mediów.

Wydawany co pięć lat, na kolejne 5 lat Komunikat Komisji Europejskiej - wprowadza wspólną we wszystkich państwach członkowskich datę i czas rozpoczęcia oraz zakończenia okresu stosowania czasu letniego.

Dyskusja na temat zasadności zmiany czasu w Unii Europejskiej toczy się od kilku lat. Konsultacje publiczne przeprowadzone przez Komisję Europejską wśród Europejczyków w 2018 roku wykazały, że 84 proc. respondentów opowiedziało się za zniesieniem zmian czasu. Zebrano w nich 4,6 mln odpowiedzi (największą liczbę w historii). Zwolennikami rezygnacji z dwukrotnej w ciągu roku zmiany czasu okazali się też Polacy. Z badania CBOS przeprowadzonego w marcu 2019 roku wynikało, że przeciwko temu dotychczas stosowanemu rozwiązaniu opowiada się ponad trzy czwarte ogółu badanych (78,3 proc.), podczas gdy za jego utrzymaniem optuje jedynie 14,2 proc. Przeważająca większość dorosłych Polaków, przy przejściu na jeden czas, preferowała czas letni środkowoeuropejski zwany czasem letnim. Za tym wyborem opowiada się ponad 74 proc. respondentów.

Komisja Europejska - na prośbę obywateli, po rezolucji PE, a także w oparciu o szereg badań naukowych - we wrześniu 2018 roku zaproponowała więc rezygnację z sezonowych zmian czasu. Prace nad projektem przerwała pandemia COVID-19.

Reklama

Badań dotyczących wpływu zmiany czasu na nasze zdrowie, samopoczucie, środowisko i gospodarkę nie brakuje. Badania zużycia energii elektrycznej w stanie Indiana (USA) wykazały, że po wprowadzeniu czasu letniego rachunki mieszkańców za prąd wzrosły. Z kolei badania prowadzone w Kalifornii dowodziły, że w tym stanie zmiana czasu nie powoduje zmian w zapotrzebowaniu na energię elektryczną. Japończycy wyliczyli, że stosowanie czasu letniego może zmniejszyć emisję dwutlenku węgla o 400 tys. ton i pomóc zaoszczędzić do 930 mln litrów paliwa. Ponadto przyczynia się do spadku liczby ulicznych kradzieży o 10 proc.

Ekonomista dr Bartłomiej J. Gabryś z Katedry Przedsiębiorczości z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach mówił PAP, że dodatkowa godzina snu, którą zyskamy, niekoniecznie wpłynie na efektywność pracy. "Mało prawdopodobne, że dzięki tej dodatkowej godzinie będziemy wcześniej wstawać i sprawniej pracować. Pod względem efektywności naszej pracy nie ma więc różnicy, czy pracujemy w jednym czasie, czy w drugim. Znaczenie ma sama zmiana i koszty dostosowywania się organizmu" – wskazał.

Reklama

"Zegar biologiczny każdego z nas nie od razu przyjmie jako obowiązującą zmianę czasu. Stąd kosztownym dla naszego komfortu psychofizycznego jest sam proces zmiany i perspektywa adaptacji. Zwłaszcza zmiana marcowa potrafi być bolesna, a czas adaptacji potrafi wynosić nawet tydzień. To naprawdę ma znaczenie w zawodach, gdzie od stopnia uwagi zależy np. bezpieczeństwo pasażerów w transporcie zbiorowym" – dodał.

Podziel się cytatem

Dziś w wymiarze ekonomicznym zmiany czasu to głównie koszty. Szczególnie zauważalne są one w systemach logistycznych - tam, gdzie wykorzystywany jest system pracy zmianowej czy w systemach elektronicznych prowadzących transakcje finansowe w wymiarze globalnym. "Pamiętajmy, że nawet – wydawałoby się niezawodnym – bankomatom, zdarzyło się nie udźwignąć tej zmiany, a my jako konsumenci nie mogliśmy skorzystać z gotówki" – podkreślił.

Ustalenia dotyczące czasu letniego zostały wprowadzone przez państwa europejskie w ubiegłym wieku, a ich celem było oszczędzanie energii, w szczególności w czasie wojny i podczas kryzysu naftowego w latach 70. XX wieku.

Teraz już – zdaniem dr. Gabrysia – argument ten nie ma uzasadnienia. "Dwukrotne zmiany czasu, gdy spojrzymy na relację ze zmianami w popycie/podaży energii elektrycznej okazują się nie mieć znaczenia. A np. w Portugalii, kiedy zmieniono czas na stałe na letni, wręcz przeciwnie, zużycie prądu minimalnie wzrosło. Okazało się bowiem, że dzieci, które przychodziły do szkoły rano, gdy było jeszcze ciemno, zostawiały włączone światła, po prostu zapominając, iż należy je wyłączyć, gdy pojawi się światło słoneczne. Odnotowano wtedy niewielkie przyrosty zużycia energii, w porównaniu do okresu przed zmianą czasu" – mówił. (PAP)

uka/ zan/

2021-10-30 08:16

Ocena: +1 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy praktykujący katolik może być politykiem w Polsce?

[ TEMATY ]

polityka

społeczeństwo

Polska

WWW.SEJM.GOV.PL/KRZYSZTOF BIAŁOSKÓRSKI

Pytanie wydaje się być naiwne, ale trwająca od pewnego czasu polityczna i medialna nagonka na wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego pokazuje, że trzeba na nowo zastanowić się nad standardem współczesnego polityka. Chociaż wspomniany wiceminister jest ceniony jako fachowiec, to wielu nie potrafi wybaczyć mu tego, że jest równocześnie katolikiem, oblatem dominikańskim związanym z Opus Dei. Zupełnie nie mieści się w głowie nowoczesnym „europejczykom”, to, że prof. Królikowski wspólnie z abp. Henrykiem Hoserem opublikował książkę pt. Bóg jest większy, w której rozmawia z hierarchą m.in. na temat aborcji, in vitro, gender czy też małżeństw homoseksualnych. To już istotne przestępstwo, a na pewno łamanie zasad (tylko jakich?). Dlatego oburzony szef mazowieckich struktur Platformy Andrzej Halicki domagał się publicznie, aby minister sprawiedliwości natychmiast wyrzucił wiceministra Królikowskiego z resortu. Inni politycy PO stwierdzali, że M.K. nie powinien być urzędnikiem rządowym ze względu na swoją działalność „poza godzinami pracy”. Również Włodzimierz Czarzasty z SLD na konferencji prasowej w Sejmie apelował ostatnio do premiera o podjęcie jednoznacznej decyzji w sprawie M.K. wołając w zapale: „albo niech pan uzna poglądy pana Królikowskiego, jako poglądy formacji, której jest pan przewodniczącym, albo niech pan ministra Królikowskiego wyrzuci”. W nagonce na min. Królikowskiego nie zabrakło głosu „sumienia narodu” i „wielce zasłużonego” dla Polski polityka Janusza Palikota. „Złotousty” Lider Twojego Ruchu nazwał wiceministra „mianem szkodnika grasującego po polskim ustawodawstwie”, stwierdzając z sobie właściwą „wiedzą” i „roztropnością”, że atakowany profesor „wprowadza” do pracy ministerstwa wszystko to, co wiąże się z pojęciem państwa represyjnego, pełnego uprzedzeń, nienawiści i niechęci. Dlatego Palikot wyrokował, że takich ludzi jak Królikowski nie powinno być na tak wysokich stanowiskach. Swoje trzy grosze dodała także nowa rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska, która stwierdziła, że każdy ma prawo do własnych poglądów, ale w przypadku wiceministra została przekroczona granica, której urzędnik państwowy nie powinien przekraczać.
CZYTAJ DALEJ

Czy Bóg mówi przez sny?

Czy sen pozostaje jedynie metaforą śmierci, czy może być też jedną z metod kontaktu z Bogiem, pomocą w odczytaniu tego, co Bóg do nas mówi?

Teoretycznie powinniśmy przespać 1/3 naszego życia. I nie jest to czas zmarnowany. Dla naszego organizmu, a zwłaszcza mózgu, jest to czas konkretnych zadań, które jeśli nie są zrealizowane podczas snu (np. przez jego zbyt krótki czas albo z powodu bezsenności), zakłócają rytm normalnego funkcjonowania w ciągu dnia.
CZYTAJ DALEJ

"Nasi chłopcy" z... Wehrmachtu?! Oburzająca wystawa w Gdańsku

2025-07-14 13:24

[ TEMATY ]

wystawa

Gdańsk

Post FB Muzeum II Wojny Światowej

‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.

"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję