Reklama

Franciszek

Papież kontynuuje dialog z francuskimi biskupami

Papież nie chce brutalnego zaprzestania odprawiania Eucharystii według dawnego Mszału. On pragnie, by wierni, którzy są przywiązani do przedsoborowej liturgii, nie tylko w niej uczestniczyli, lecz mieli też kapelanów, którzy ich będą prowadzić, pomogą zrozumieć wiarę i żyć w duchu Soboru Watykańskiego II – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Denis Jachiet po audiencji, na której Franciszek przyjął drugą grupę francuskich biskupów przybyłych z wizytą ad limina.

[ TEMATY ]

Francja

biskupi

papież Franciszek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak zwykle, spotkanie z Papieżem miało charakter rozmowy. Tym razem trwała ona dwie i pół godziny. Jednym z głównych tematów było niedawne motu proprio, którym Franciszek ograniczył możliwość sprawowania Eucharystii według nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego. Papież wyjaśnił francuskim biskupom motywy swej decyzji. Zapewnił, że chodzi mu jedynie o jedność Kościoła. W rozmowie z biskupami Franciszek okazał się o wiele mniej rygorystyczny niż ogłoszony przez niego dokument. Zgodził się na przykład, by w archidiecezji paryskiej w tej samej parafii ten sam proboszcz sprawował liturgie zarówno według dawnego rytu, jak i nowego – powiedział bp Jachiet, dodając, że Papież zdaje się w tej sprawie na biskupów.

Podczas audiencji poruszono też temat nadużyć. W najbliższych dniach opublikowany zostanie we Francji raport niezależnej komisji na temat wykorzystywania seksualnego w Kościele. Spodziewamy się, że może być on wstrząsem, dlatego poprosiliśmy Papieża o radę – mówi bp Jachiet.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nadużycia to okazja do katechezy o grzechu

Podziel się cytatem

„Papież przypomniał nam zasadę, że nigdy nie wolno ukrywać prawdy. Lecz wychodząc od prawdy, mamy pomóc wszystkim zrozumieć, czego oczekuje od nas Pan – mówi papieskiej rozgłośni bp Jachiet. – Muszę przyznać, że Franciszek mnie zaskoczył, bo zachęcił nas do katechezy na temat grzechu. Nie tylko uznać zło, które się dokonało, ale wykorzystać tę sposobność, by powiedzieć, że choć zło jest obecne w Kościele, i to niekiedy zło odrażające, to jednak Pan nadal nas prowadzi właśnie w tym Kościele, pomimo grzechów jego członków. Franciszek przypomniał, że zaczęło się to już na początku Kościoła w zdradzie Judasza i zaparciu się św. Piotra.“

Reklama

Franciszek podjął też problem migracji, który budzi wśród katolików wiele nieporozumień, zwłaszcza we Francji. Bp Jachiet zauważył, że Papież nieustannie przypomina nam o ewangelicznym obowiązku przyjmowania migrantów, ale zarazem do tego się nie ogranicza.

To rząd musi określić, ilu migrantów zdoła zintegrować

Podziel się cytatem

„Papież przypomniał nam najpierw, że najtrudniejsze to nie przyjąć migrantów, lecz ich zintegrować. Wiemy, że kładzie on nacisk na te cztery postawy: przyjmować, promować, chronić i integrować. Kluczową sprawą jest jednak integracja. I myślę, że w ten sposób jasno wskazał na prawdziwy problem naszego kraju– mówi papieskiej rozgłośni bp Jachiet. – Tu nie chodzi o to, do jakiego stopnia otworzyć granice, ale jak możemy zintegrować w życiu naszego społeczeństwa tych, którzy zostali przyjęci. Papież nie dawał gotowych rozwiązań, był bardzo pokorny. Powiedział, że to my, francuscy biskupi musimy się zmierzyć z tą delikatną kwestią. Nie powiedział, że Francja ma przyjąć wszystkich migrantów, którzy chcą do niej przybyć, w żadnym wypadku, powiedział, że każdy rząd musi określić, do jakiego stopnia kraj jest w stanie zintegrować migrantów, którzy tam przybywają. Odwołał się do naszej odpowiedzialności, zarówno nas jako pasterzy, ale też rządzących.“

2021-09-24 19:18

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: papież przyjął abp Gänsweina, byłego sekretarza Benedykta XVI

[ TEMATY ]

papież Franciszek

abp Gänswein

Włodzimierz Rędzioch

abp Georg Gänswein

abp Georg Gänswein

Ojciec Święty przyjął dziś na audiencji prywatnej arcybiskupa Georga Gänsweina, tytularnego arcybiskupa Urbisaglia, Prefekta Domu Papieskiego – poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Jak twierdzi Franca Giansoldati z rzymskiego dziennika „Il Messaggero” dzisiejszą audiencję należy wiązać z nową misją, jaką Ojciec Święty zechce powierzyć 66-letniemu byłemu sekretarzowi osobistemu Benedykta XVI (od 2003 roku). Zdaniem dziennikarzy może to być albo funkcja dyplomatyczna - jako papieski przedstawiciel w jednym z krajów, albo reprezentowanie papieża w jednym z ważnych sanktuariów podlegających Stolicy Apostolskiej, albo też kierowanie jedną z diecezji niemieckich. Nie można też wykluczać powierzenia zadań w Kurii Rzymskiej. Dzisiejsza audiencja zapowiada, że w najbliższym czasie poznamy decyzję Ojca Świętego co do dalszych losów arcybiskupa Gänsweina.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Poligon świata i pokój serca

2024-04-25 07:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Sporo jeżdżę po Łodzi: odwożę wnuczki ze szkoły do domu albo na zajęcia muzyczne. Dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię to, chociaż korki i otwory w jezdniach dają nieźle popalić. Ale trzeba jakoś dzieciom pomóc; i na stare lata mieć z żoną poczucie przydatności. Poza tym: zakupy, praca – tak jak wszyscy. Zatem: jeżdżę, widzę i opisuję.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję