Furorę zrobiło w Polsce to pamiętne spotkanie Ojca Świętego na
wadowickim rynku w 1999 r. Jego symbolem stały się słynne wadowickie
kremówki, znane już w całej Polsce. Wadowickie spotkanie mocno weszło
w zbiorową pamięć, bo było takie trochę inne od zgromadzeń liturgicznych
z udziałem Jana Pawła II, choć i im nie można odmówić spontaniczności
i nieprzewidywalności, humoru i wyjątkowego ciepła, które bije od
osoby Papieża, gdziekolwiek się pojawi. Mimo tego wszystkiego spotkanie
w rodzinnym mieście Ojca Świętego było inne. Takim poniekąd być musiało,
gdyż jak powiedział wtedy Jan Paweł II - "tu, w tym mieście, w Wadowicach
wszystko się zaczęło". Tutaj tkwią korzenie Karola Wojtyły, późniejszego
Wikarego z Niegowici, dalej Biskupa krakowskiego i wreszcie Namiestnika
Chrystusowego na ziemi. O tym, jak to się zaczęło, mówił wtedy w
Wadowicach Jan Paweł II. Wspominał dom rodzinny, wadowicką farę,
szkołę i przyjaciół. "Mówi się, że wszędzie dobrze, a najlepiej w
domu - stwierdził Jan Paweł II. - Tyle lat minęło od czasu, gdy wyszedłem
z Wadowic. Zawsze jednak wracam do tego miasta z poczuciem, że jestem
tu oczekiwany jak w rodzinnym domu".
Żyjący do dziś jego koledzy i przyjaciele są z niego najzwyklej
w świecie dumni, bo któżby nie był. Pewnie z tego powodu częściej
wracają do młodzieńczych czasów, z nabożnością pielęgnując wspomnienia
o wspólnych zabawach, spotkaniach i rozmowach. W duchu pewnie żałują,
że tak wiele z tych chwil umknęło pamięci. Czasem dzielą się tymi
wspomnieniami z opinią publiczną. Tak ostatnio uczyniła Danuta Gruszczyńska
w małym albumiku, do którego tytuł zaczerpnęła z wspominanego przemówienia
Jana Pawła II - W Wadowicach wszystko się zaczęło. Gruszczyńska w
jednej grupie z Lolkiem Wojtyłą przystępowała do I Komunii Świętej,
a jej brat był stałym towarzyszem zabaw Lolka. Oprócz wspomnień z
dzieciństwa w albumie znalazły się unikatowe zdjęcia z archiwum rodzinnego,
fotokopie listów Ojca Świętego do autorki, a nawet wpis Karola Wojtyły
do jej pamiętnika z 1938 r. "Odkąd pamiętam - pisze na jednej z pierwszych
stron albumu Danuta Gruszczyńska - bliskie kontakty łączyły moją
mamę z mamą Lolka. Obie przeżywały podobne radości i smutki matczyne
- maleńka siostra Lolka też zmarła. Z moim młodszym bratem Adamem
i Lolkiem uczęszczaliśmy do ochronki, którą prowadziły Siostry Nazaretanki.
Często wspominam nasze wspólne zabawy z Lolkiem, zwłaszcza z okazji
imienin moich i rodzeństwa. Pamiętam taki obrazek: na środku pokoju
koń na biegunach. Mój brat Adam ciągnie go do siebie za ogon, Lolek
za grzywę. Obaj przeraźliwie krzyczą i płaczą. Nad nimi moja mama
usiłująca ich uspokoić i pogodzić. Jak wytłumaczyć dzieciom? Mały
Adaszek miał wtedy lat trzy, a Loluś cztery i pół. Pamiętam, że wrócił
z mamą do domu zapłakany".
Jak przyznaje autorka, pamięć dziecka dotyczy raczej szczegółów,
w oparciu o które maluje się klimat całych czasów. Z tych detali,
które ostały się w pamięci wspomina, więc buty, w których Lolek szedł
do I Komunii św. Były one dziewczęce, bo chłopięcych akurat nie było,
spór o prezenty między jej bratem a Lolkiem, nabożeństwa majowe,
ćwiczenia z ministrantury, jakich Lolek udzielał Adamowi, wspólnie
wystawiane sztuki oraz późniejsze spotkania w Ojcem Świętym w koleżeńskim
gronie.
Album nie jest historią dzieciństwa i lat młodzieńczych
Karola Wojtyły. Jest tylko próbą podzielenia się nabożnie przechowywanymi
wspomnieniami z - jak się dziś okazuje - wyjątkowego dzieciństwa
i młodości. Do dziś kolegom i koleżankom Karola Wojtyły aż trudno
uwierzyć w te ich własne wspomnienia. "Trudno mi uwierzyć - przyznaje
się autorka - że zetknęłam się w dzieciństwie i młodości z tym niezwykłym
człowiekiem. Trudno uwierzyć, że bawiący się ze mną i moim rodzeństwem
chłopiec - urósł aż do nieba". Przecież wtedy - chciałoby się dopowiedzieć
- wszystko zdawało się być najnormalniejsze pod słońcem.
Danuta Gruszczyńska, "W Wadowicach wszystko się zaczęło",
Wyd. Apostolicum, ul. Wilcza 8, 05-091 Ząbki, tel. (0-22) 781-74-64,
2001.
Pomóż w rozwoju naszego portalu