Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym jest organizowany corocznie w drugą niedzielę listopada przez Papieskie Stowarzyszenie „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” wraz z Konferencją Episkopatu Polski.
Co roku, jako przewodni motyw obchodów, wybierany jest jeden kraj szczególnie doświadczany prześladowaniami. W tym roku krajem reprezentującym współczesne męczeństwo chrześcijan jest Republika Środkowoafrykańska.
Destabilizacja polityczna wciąż ogarnia i pogłębia w nędzy cały kraj, targany wojną, która wybuchła w 2013 r., po obaleniu prezydenta Françoisa Bozize’a. W tej wojnie walczą ze sobą muzułmanie i chrześcijanie. „Tysiące ludzi nadal ucieka, a w kraju zaczyna brakować żywności” – alarmuje ks. dr Andrzej Paś z polskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie.
Poważnym problemem jest też wysoce rozpowszechniona praca dzieci. Pracują one w rolnictwie, górnictwie diamentów, jako pomoc domowa, przy hodowli bydła, a także przy utrzymaniu dróg. Są również zmuszane do pracy w kopalniach uranu, gdzie przyjmują śmiertelne dawki napromieniowania.
Wielkim problemem jest analfabetyzm. Ponadto, wedle szacunków ONZ, około 11% populacji w wieku od 15 do 49 lat jest nosicielem wirusa HIV.
Mjetek z Zimbabwe
„Mjetek” wyznaje, że Afryka nauczyła go na nowo bycia księdzem. To tu zrozumiał, że Pan Bóg i ludzie oczekują od niego po prostu bycia dobrym człowiekiem.
Obejrzałem film DVD pokazujący sylwetkę „Mjetka” – o. Macieja Malickiego, werbisty, który od ćwierć wieku związany jest z Zimbabwe. Poznałem go chyba już dwa dziesiątki lat temu. Łamał powszechny stereotyp wzoru powołania kapłańskiego i misyjnego, nie tylko realizując misję Kościoła, ale również odkrywając i rozwijając swoje talenty zakonne. Dziś 55-letni gdańszczanin ze swoimi długimi włosami przypomina gwiazdora muzyki pop. Kiedy wsiada na swoją yamahę virago 750 czy wzlatuje na motolotni albo zaczyna grę na gitarze w stylu hard rock, aż trudno uwierzyć, że to duchowny. Kościół misyjny na progu XXI wieku zmienia zasady swojej działalności, przechodzi od misji dla ubogich do misji z ubogimi. – My nie jedziemy, aby nawracać – podkreśla o. Maciej. – Nie burzymy ich świata, chcemy go oprzeć na Ewangelii, miłości i pojednaniu. Staramy się rozwijać wiarę wśród ludności żyjącej bez jasno wytyczonej drogi, ufającej dawnym wierzeniom we wszechpotężne bóstwa, które rzekomo chronią ich domostwa od wszelkich złych wpływów.
CZYTAJ DALEJ