Reklama

40 lat parafii Dobrego Pasterza w Babicy

W trosce o Kościół Chrystusowy

Niedziela rzeszowska 45/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uroczystość 40-lecia parafii Babica była okazją do wielu wspomnień, które czynili parafianie i duszpasterze - budowniczowie pierwszego i obecnego kościoła. Wspomnień tych wysłuchali: bp Kazimierz Górny wraz z licznie zgromadzonymi kapłanami, władze samorządowe powiatów strzyżowskiego i rzeszowskiego, zaproszeni goście, wierni parafianie, a przede wszystkim dzieci i młodzież z Zespołu Szkół im. Jana Pawła II. Po powitaniu Księdza Biskupa przez przedstawicieli parafii, Zofia Przybyło zaprezentowała historię miejscowości i budowy kościoła w Babicy według opracowania Zdzisława Domino. Następnie dzieci przedstawiły w krótkim programie słowno-muzycznym postać bł. Jana Pawła II. Wszyscy zebrani dziękowali Panu Bogu w czasie Eucharystii za 40 lat istnienia parafii. W kazaniu ks. inf. Stanisław Mac podkreślił świętość Kościoła i potrzebę troski ze strony każdego z nas o Kościół Chrystusowy. Wyrazem tej troski jest budowanie wspólnoty parafialnej, która przybywa do tej świątyni. Mieszkańcy Babicy, jak podkreślił Ksiądz Biskup, wyrazili miłość i troskę o Kościół poprzez budowę tej świątyni.
Myśl o powstaniu kościoła w Babicy powstała w czasach przedwojennych. Od października 1956 r. rozpoczęły się starania o wybudowanie niewielkiego kościoła. Oficjalnego pozwolenia nie otrzymano. Jednakże w 1959 r. zaczęto budować kaplicę bez zezwolenia władz państwowych. To przedsięwzięcie zainicjowała rodzina pochodzącego z Babicy ks. prał. Jana Maca, który był już wówczas proboszczem parafii Grzegórzki w Krakowie. Działkę pod kościół ofiarował Franciszek Urban i tak rozpoczęto budowę. Kiedy stanęły już mury kaplicy i przygotowano okna, władze komunistyczne kategorycznie zabroniły dalszych prac. Właściciela działki wezwano na milicję i zatrzymano na okres dwóch dni. Zagrożono mu surowymi represjami i karami. Zwrócił się on więc do komitetu budowy o rozebranie świeżo wzniesionych murów i doprowadzenie działki do stanu pierwotnego. Rozebrano więc budowę.
Pod koniec lat 60. znowu odżyła myśl o budowie kościoła. Wówczas to rodzina Dominów - Gabriel i Marianna oraz synowie - księża bliźniacy Bronisław i Antoni, podjęli ponownie inicjatywę budowy kościoła, tym razem na swojej ojcowiźnie. Był to swoisty hołd dla braci Gabriela, księży Dominów: Henryka, Jana, Stanisława oraz Bronisława. W 1968 r. ks. Antoni Domino został wikarym w pobliskiej Lubeni. Wiosną 1969 r. przedstawił przemyskiemu biskupowi zamiar budowy małego kościoła w Babicy. Pomysł zyskał całkowitą akceptację władzy kościelnej, ale niestety nie państwowej. Ta ostatnia nie wydała odpowiednich zezwoleń. Zaprojektowano więc budynek jako gospodarczy - stajnię wraz z przechowalnią owoców i zboża. Budowę rozpoczynano więc po to, aby w rzeczywistości, po niewielkich przeróbkach przeznaczyć na cele sakralne. Plan budowy opracował babicki rodak inż. Bronisław Wrona. Władze komunistyczne szykanowały ks. Antoniego, jego rodzinę i mieszkańców wioski, którzy angażowali się przy budowie świątyni. Pokonano jednak te trudności i 29 czerwca 1971 r. ks. Antoni Domino odprawił w budowanym kościele pierwszą Mszę św., w której uczestniczyło około 500 osób. 11 sierpnia 1973 r. bp Ignacy Tokarczuk, ordynariusz przemyski, dokonał oficjalnego poświęcenia kaplicy. Jej patronem wybrano św. Antoniego. Władze państwowe po raz kolejny poleciły jednak rozebranie kościoła. Na ks. Antoniego i babiczan nałożyły kolejne już kary pieniężne. Milicja i prokuratura prowadziły dochodzenia, zapadały wyroki skazujące, ale w obliczu grożącego niebezpieczeństwa parafianie wykazali się wyjątkową solidarnością i zdecydowanie pilnowali kościoła, a także płacili nałożone przez sądy kary. Mimo represji kościół umacniał się jako dowód wiary i wytrwałości mieszkańców.
Wydarzeniem zasługującym na uwagę była obecność krakowskiego kard. Karola Wojtyły, 3 grudnia 1973 r., który odprawił Mszę św. wraz z bp. Bolesławem Taborskim i bp. Tadeuszem Błaszkiewiczem. Wspólnie modlili się za spokój duszy zmarłego 30 maja 1972 r. ks. prał. Jana Maca. Był to wyraz wdzięczności kard. Wojtyły za wieloletnią i pełną poświęcenia pracę ks. Maca w diecezji krakowskiej. To wydarzenie zostało upamiętnione przez parafian pamiątkową tablicą, znajdującą się w przedsionku kościoła.
1 lutego 1983 r. ks. Antoni Domino został przeniesiony do parafii w Lutczy, a nowym proboszczem z dniem 21 stycznia 1983 r. został wyznaczony ks. Józef Trzeciak. Nowo mianowany proboszcz niezwłocznie zainicjował rozbudowę istniejącego kościoła. Dużym utrudnieniem była sprawa załatwienia formalności prawnych i uzyskania potrzebnych zezwoleń na wszelkie prace modernizacyjne. W końcu istniejącą - wzniesioną w latach 70. budowlę - wkomponowano w przewidywaną bryłę kościoła.
Skomplikowane były też roboty ziemne ze względu na niestabilny grunt. Pojawiły się także problemy związane z uzyskaniem niezbędnej ilości cegieł potrzebnych do budowy. W końcu materiał ten zakupiono na dość niezwykłych warunkach. Godna podziwu była ofiarność ludzi pracujących przy budowie kościoła. Był to przecież początek lat 80., czas kryzysu gospodarczego i trudności ze zdobywaniem materiałów budowlanych. Prace wykończeniowe trwały do 7 czerwca 1987 r., kiedy to abp Ignacy Tokarczuk dokonał poświęcenia dwupoziomowego kościoła, dolnego pw. św. Antoniego i górnego pw. Dobrego Pasterza. W ciągu wielu lat pracy obecnego i zarazem wieloletniego proboszcza ks. Józefa Trzeciaka znacząco rozbudowano i upiększano teren wokół kościoła, jak i wnętrze samej świątyni. W 1992 r. wybudowano kaplicę cmentarną. Znaczącym wysiłkiem, obok kościoła w 1999 r. powstał parking.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Maryjo, przyprowadź młodych

Mam nadzieję, że owocem peregrynacji będzie większa frekwencja młodych na Mszach św. w kościele – mówi Niedzieli ks. Mieczysław Papiernik, proboszcz parafii św. Wojciecha w Kowalach-Ganie.

Obraz Matki Bożej Częstochowskiej przybył do parafii w niedzielę 28 kwietnia po południu. Przyjazd poprzedziła modlitwa różańcowa i śpiew pieśni maryjnych. Ikona została przywieziona z parafii św. Leonarda w Wierzbiu, w asyście wozu strażackiego.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Wołam Twoje Imię, Matko… Śladami „Polskiej litanii” ks. Jana Twardowskiego

2024-04-30 21:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Artur Stelmasiak

Najpiękniejszy miesiąc maj, Twoim Matko jest od lat – śpiewamy w jednej z pieśni. I oto po raz kolejny w naszym życiu, swoje podwoje otwiera przed nami ten szczególny miesiąc, tak pięknie wpisujący się w maryjną pobożność Polskiego Narodu.

Jak kraj długi i szeroki, ze wszystkich świątyń, chat, przydrożnych krzyży i kapliczek popłynie śpiew litanii loretańskiej. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się wołać do Maryi, bo przecież to nasza Matka, nasza Królowa. Dla wielu z nas Maryja jest prawdziwą powierniczką, Przyjaciółką, z którą rozmawiamy w modlitwie, powierzając Jej swoje sekrety, trudności, pragnienia i radości. Ileż tego wszystkiego się uzbierało i ile jeszcze będzie? Tak wiele spraw każdego dnia składamy w Jej matczynych dłoniach. Ktoś słusznie kiedyś zauważył, że „z maryjną pieśnią na ustach, lżej idzie się przez życie”. Niech więc śpiew litanii loretańskiej uczyni nasze życie lżejszym, zwłaszcza w przypadku chorób, cierpień, problemów i trudnych sytuacji, których po ludzku nie dajemy rady unieść. Powierzajmy wszystkie sprawy naszego życia wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny. Niech naszym przewodnikiem po majowych rozważaniach będzie ks. Jan Twardowski, który w „Polskiej litanii” opiewa cześć i miłość Matki Najświętszej, czczonej w tylu sanktuariach rozsianych po naszej ojczystej ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję