Reklama

Diakonat - dar i zobowiązanie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przyjęcie święceń diakonatu to szczególne wydarzenie w naszym życiu. Po długich i burzliwych naradach stwierdziliśmy, że jedna osoba nie będzie w stanie podzielić się wiedzą, przemyśleniami i przeżyciami dwudziestu przyszłych diakonów. Dlatego postanowiliśmy, że wspólnie podejmiemy się redakcji niniejszego artykuły. Każdy wybrał jedno z pięciu pytań, najbliższe jego sercu, i w kilku słowach próbował oddać to, czym przepełniona jest jego dusza w przeddzień tego naszego wielkiego święta. Tak powstał artykuł, do którego lektury gorąco zapraszamy.

Początki Kościoła i posługi diakona

Jeżeli pragniemy odnaleźć genezę posługi diakona w Kościele, należy sięgnąć do Dziejów Apostolskich - Dz 6, 1-7. Nie jesteśmy w stanie dokładnie określić czasu wyboru pierwszych diakonów, znane są jedynie jego okoliczności. Zostali powołani do pomocy Apostołom przy pełnieniu dzieł miłosierdzia. W przywołanym fragmencie Dziejów Apostolskich odnajdujemy również katalog cech, którymi winni się odznaczać kandydaci na diakonów. Mieli oni cieszyć się uznaniem oraz odznaczać się otwartością na Ducha Świętego i mądrością. Do tych cech św. Paweł w 1 Liście do Tymoteusza dodaje uczciwość, nieobłudność, wstrzemięźliwość w piciu wina i niechciwość na pieniądze (1 Tm 3, 8-13).
Diakoni nie spełniali jednak jedynie dzieł miłosierdzia. Przykładem tego jest św. Szczepan, jeden z siedmiu ustanowionych diakonów. Św. Łukasz opisując początki jego działalności pisze, że pełen łaski i mocy, działał cuda i znaki wśród ludu. Diakon Szczepan zasłynął jednak przede wszystkim jako świadek wiary w Chrystusa, za którą poniósł śmierć męczeńską. Został wyrzucony za miasto i ukamienowany za prawdę, której nie bał się głosić. Nawet w momencie kamienowania, mając oczy utkwione w niebo, przebaczał swoim oprawcom i z miłością oddawał swego Ducha Temu, któremu zaufał i całkowicie zawierzył.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Diakonat dla nas

- Diakonat jest dla mnie niezwykłym darem, w którym objawia się Boża wszechmoc. Widzę to dokładnie ja sam, ale również moi najbliżsi: rodzice, siostra, znajomi. Moje życie bowiem może służyć za dowód, że Bóg potrafi zmienić człowieka. To On mnie przemienił. Przed formacją seminaryjną nie znałem Boga, był On dla mnie Kimś odległym, niewiele także miałem do czynienia z Kościołem. Przez święcenia diakonatu zostanę włączony w poczet Jego najbliższych współpracowników. Jest to dla mnie także zadanie, wezwanie do nieustannego kształtowania swojego postępowania na wzór Chrystusa. Zostaję wyświęcony na służbę Kościołowi, a jako sługa powinienem odznaczać się szeregiem cnót właściwych temu sposobowi życia: wiernością, czystym sumieniem, miłością bez obłudy, szczerym i gorliwym świadectwem życia, troską o wszystkich, przestrzeganiem duchowej karności.

Reklama

Obawa

- Człowiek ze swej natury jest kruchy i słaby, i chyba w tej dziedzinie czuję największe obawy, że nie sprostam oczekiwaniom Pana Jezusa, że mogę Go zawieść. On pokłada we mnie ufność, a ja boję się ciężaru tej ufności. Dzisiejszy świat na siłę wpycha ludziom w serca swoje idee, niekonieczne zbieżne z Bożymi. Boję się także, abym nie pobłądził, abym nie zagubił w świecie jedynej Drogi, Prawdy i Życia. Chcę być wiernym sługą Jezusa, chcę być posłusznym Jemu, ale obawiam się także mojej woli, ażeby czasem mój egoizm nie grał pierwszych skrzypiec, abym nie wykonywał tylko tego, co zgodne może być z moją wolą. Ciągle uczę się wyrzekać swojego zdania, uczę się pokory i te wszystkie moje obawy już dziś powierzam Bogu. Jemu oddajecałe moje życie, teraz jako dwudziestoparolatek, wraz z moją przeszłością, aż po kres mych ziemskich dni. Dziś chcę z Nim budować, z Nim oddychać, z Nim się cieszyć i płakać, i ufam Mu z całego serca, że mnie nie zostawi i pomoże przemienić moje serce, na takie, jakie przyniesie Mu najwięcej radości. Wierzę, że wszystkie obawy, które dziś trawią moje serce, pomoże mi udźwignąć i poniesiemy je już razem.
- Zasadnicza obawa, która budzi się we mnie wraz z przyjęciem święceń, jest związana z wiarygodnością. Święcenia to znak przyporządkowania: „odtąd jestem Jezusowy”. Chciałbym być Jezusowy nie tylko z nazwy i otrzymanej godności. Obawiam się również nowych obowiązków: głoszenia Słowa Bożego, posługi przy ołtarzu. Chodzi przecież o tajemnice wiary, które wymagają godnego potraktowania. Jednocześnie odkrywam, że te obawy mają również charakter mobilizujący. Wzywają mnie do jeszcze większej ufności względem Jezusa. On przecież w nas wierzy!
- Pewną obawę budzą we mnie zobowiązania podejmowane na całe życie (celibat, posłuszeństwo, modlitwa Liturgią Godzin) i związane z nimi obowiązki, w które podczas formacji seminaryjnej powoli już wchodzę. Do święceń przystępuję jednak za słowami św. Pawła, który powiedział: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”, z radością i ufnością trzeba nam wstąpić na drogę, na którą zaprasza Bóg.

Reklama

Obowiązki diakona

W obrządku rzymskim Kościoła katolickiego, sakrament święceń diakonatu jest udzielany „kandydatom, którzy uprzednio dobrowolnie wybrali celibat i publicznie wyrażają wolę zachowania go z miłości do królestwa Bożego i służby ludziom” (KKK 1599). Zachowanie celibatu kojarzy się często z wyrzeczeniem, a tymczasem życie w bezżeństwie, wybrane w sposób świadomy i odpowiedzialny, należy łączyć z ideą szczęścia i dyspozycyjności. Powołanie człowieka do życia w miłości realizuje się nie tylko w życiu małżeńskim czy rodzinnym, lecz również w celibacie. Bezżeństwo jest powołaniem do miłości Boga i drugiego człowieka. Wybór życia w celibacie nie jest skutkiem braku miłości czy ucieczką przed nią, lecz przeciwnie, jest powołaniem do miłości ogarniającej wszystkich ludzi, na równych prawach.
Jednym z zadań diakona jest również szeroko rozumiana posługa przy ołtarzu. Diakon po raz pierwszy bierze bezpośredni udział w przygotowaniu darów, poprzez zmieszanie wody z winem. Najgłębszym przeżyciem każdego diakona, zaraz po przyjęciu Ciała i Krwi Chrystusa, jest moment, w którym swoimi rękami bierze Ciało Chrystusa, by rozdać Go wszystkim, którzy pragną całkowitego zjednoczenia z Nim. Zanosi Je również do tych, którzy nie mogą przybyć na Eucharystię, czyli chorych i cierpiących. Ty samym przez ręce diakona Chrystus daje się im cały, by pomóc w przeżywaniu choroby, a niejednokrotnie i opuszczenia.
Jednym z wymiarów tej posługi diakona jest głoszenie Słowa Bożego. Podczas liturgii uroczyście odczytuje on słowa Ewangelii, a następnie może wygłosić homilię. Posługa Słowa pozornie wydaje się być czymś powszednim i prostym, ale nie jest czymś prozaicznym, bo to prawdziwe Słowo Boga. Diakon w imieniu Boga i z natchnienia Ducha Świętego kieruje do zebranego ludu nie swoje słowo, ale Słowo samego Boga. To Słowo, które jest żywe i „skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4, 12).
Od chwili włożenia rąk przez księdza biskupa, każdy diakon odmawia Liturgię Godzin, polecając w niej potrzeby Kościoła Świętego. Będąc tak blisko Boga, każdy diakon jest wyzwany do szczególnego świadectwa życia poprzez godne postępowanie tak, aby ci, którzy będą patrzyli na jego życie, chwalili Boga, który jest w niebie.

Obrzęd święceń

Święcenia odbywają się podczas Mszy św., po zakończeniu Liturgii Słowa, a przed Liturgią eucharystyczną. Szafarzem sakramentu jest biskup. Po Ewangelii Kościół lokalny prosi biskupa, aby wyświęcił kandydatów. Na pytanie zadane przez biskupa upoważniony do tego prezbiter publicznie oznajmia, że nie istnieją wątpliwości w odniesieniu do kandydatów. Po homilii sami kandydaci wobec biskupa i wszystkich wiernych wyrażają gotowość do pełnienia swej posługi zgodnie z wolą Chrystusa i Kościoła. Po złożeniu przez kandydatów przyrzeczenia posłuszeństwa, rozpoczyna się śpiew Litanii do Wszystkich Świętych. Modlitwą litanii wszyscy błagają o łaskę Bożą dla kandydatów, którzy padają na twarz w znaku uniżenia oraz całkowitego oddania się Bogu. Po litanii biskup w ciszy kładzie każdemu kandydatowi ręce na głowę. Już od czasów apostolskich święcenia diakonów odbywają się przez nałożenie rąk, aby dzięki łasce sakramentalnej mogli skutecznie pełnić swoje posługiwanie. Przez nałożenie rąk biskupa i modlitwę święceń, kandydatom zostaje udzielony dar Ducha Świętego do pełnienia posługi diakonów. Następujące słowa należą do istoty święceń i dlatego są wymagane do ważności aktu: „Prosimy Cię, Panie, ześlij na nich Ducha Świętego, aby ich umocnił siedmiorakim darem Twojej łaski do wiernego pełnienia dzieła posługi”. Bezpośrednio po modlitwie święceń, wyświęceni nakładają stułę w sposób właściwy diakonom oraz dalmatykę, po czym następuje obrzęd przekazania księgi Ewangelii. Pocałunek biskupa jest jakby pieczęcią potwierdzającą przyjęcie diakonów do służby. W liturgii eucharystycznej wyświęceni po raz pierwszy wykonują swoją posługę: asystują biskupowi, przygotowują ołtarz, rozdzielają wiernym Komunię św., podają kielich i wygłaszają zachęty.
Drogi Czytelniku, mamy nadzieję, że te kilka refleksji choć w małym stopniu pozwoliły Ci poczuć to co dzieje się w naszych sercach, w których ufność i miłość wypierają strach i obawę. Ta walka jednak będzie nam towarzyszyć całe życie, dlatego już dziś prosimy Cię o modlitwę, zapewniając o naszej pamięci.

2011-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Kim był św. Florian?

4 maja Kościół wspominał św. Floriana, patrona strażaków, obrońcy przed ogniem pożarów. Kim był św. Florian, któremu tak często na znak czci wystawiane są przydrożne kapliczki i dedykowane kościoły? Był męczennikiem, chrześcijaninem i rzymskim oficerem. Podczas krwawego prześladowania chrześcijan za panowania w cesarstwie rzymskim Dioklecjana pojmano Floriana i osadzono w obozie Lorch k. Wiednia. Poddawany był ciężkim torturom, które miały go zmusić do wyrzeknięcia się wiary w Chrystusa. Mimo okrutnej męki Florian pozostał wierny Bogu. Uwiązano mu więc kamień u szyi i utopiono w rzece Enns. Działo się to 4 maja 304 r. Legenda mówi, że ciało odnalazła Waleria i ze czcią pochowała. Z czasem nad jego grobem wybudowano klasztor i kościół Benedyktynów. Dziś św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
Do Polski relikwie Świętego sprowadził w XII w. Kazimierz Sprawiedliwy. W krakowskiej dzielnicy Kleparz wybudowano ku jego czci okazały kościół. Podczas ogromnego pożaru, jaki w XVI w. zniszczył całą dzielnicę, ocalała jedynie ta świątynia - od tego czasu postać św. Floriana wiąże się z obroną przed pożarem i z tymi, którzy chronią ludzi i ich dobytek przed ogniem, czyli strażakami.
W licznych przydrożnych kapliczkach św. Florian przedstawiany jest jak rzymski legionista z naczyniem z wodą lub gaszący pożar.

CZYTAJ DALEJ

O Świętogórska Panno z Gostynia, módl się za nami...

2024-05-04 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Piąty dzień naszego majowego pielgrzymowania pozwala nam stanąć na gościnnej ziemi Archidiecezji Poznańskiej. Wśród wielu świątyń, znajduje się Świętogórskie Sanktuarium, którego sercem i duszą jest umieszczony w głównym ołtarzu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i kwiatem róży w dłoni.

Rozważanie 5

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję