Reklama

Abyśmy byli jedno

Chrystus dzień przed swoją męką modlił się i prosił Ojca, aby wszyscy idący za Nim, stanowili jedno (por. J 17, 21). Jedność, której pragnął dla swoich uczniów, jest udziałem w Jego komunii z Ojcem. Więzią Ich jedności jest miłość.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W styczniu przeżywaliśmy w Kościele Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Nasze myśli skupiały się w pierwszym rzędzie na podziałach istniejących między Kościołami chrześcijańskimi i na działaniach zmierzających do przywrócenia utraconej jedności. Ta modlitwa jest też wezwaniem do jedności nas, katolików, abyśmy stanowili jedno według pragnienia Serca Jezusowego.
Duch Święty powołał wiele ruchów i wspólnot w Kościele powszechnym i Kościołach partykularnych, również w naszej archidiecezji i jej parafiach. Wszystkie otrzymały „swój” charyzmat, który podejmują, nim żyją, posługują i ubogacają całą wspólnotę Kościoła. Ich członkowie często podkreślają swoją przynależność, mówiąc: „ja jestem z neokatechumenatu”, a „ja jestem w Kościele Domowym”, „ja należę do Akcji Katolickiej”, młody człowiek powie: „ja jestem w KSM-ie”, jeszcze ktoś inny: „ja jestem z Odnowy w Duchu Świętym” itd. Wtedy przychodzą na myśl słowa apostoła Pawła skierowane do Koryntian, aby byli zgodni i by nie było wśród nich rozłamów, aby byli jednego ducha i jednej myśli. „Myślę o tym, co każdy z was mówi: «Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa». Czyż Chrystus jest podzielony?” (por. 1 Kor 1,10-13). Chrystus nie jest podzielony! My też nie bądźmy podzieleni. Wypełniajmy wiernie, najlepiej i najpiękniej, jak tylko potrafimy z pomocą łaski Bożej nasze wspólnotowe powołania. Jednak nie zamykajmy się w swoich wspólnotach i naszych posługach. Zobaczmy szerokie horyzonty, które ukazuje nam Jezus Chrystus. W Credo każdy z nas wyznaje: „wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Zauważmy, że jesteśmy „żywymi kamieniami” w budowli jednego i powszechnego Kościoła Pana. Oprócz zadań i posług szczegółowych On zaprasza nas do wypełniania wspólnych zadań o charakterze bardziej powszechnym związanych z naszymi parafiami, diecezjami, Kościołem w Polsce, naszą Ojczyzną, Kościołem powszechnym i wreszcie z całą rodziną ludzką.Takim wspólnym i jednoczącym dziełem Bożym, do którego Chrystus nas zaprasza, jest „Jerycho Różańcowe” zainicjowane w naszej archidiecezji w grudniu 2009 r. Szczegóły na ten temat można znaleźć w artykule „«Oblężenie Jerycha» w Szczecinie” o. Jana Pawła M. Bagdzińskiego OFM („Niedziela” nr 2 z 9 stycznia 2011) - animatora wspólnot Nieustającego Różańca Świętego Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej. Wielki jest Pan, potężny i pełen łaski! Gdy ukazał się artykuł o. Jana Pawła, mieliśmy czterotygodniowe „Jerycha Różańcowe”: 1.-8. dnia każdego miesiąca w bazylice mniejszej pw. św. Jana Chrzciciela; 8.-15. - w bazylice katedralnej pw. św. Jakuba, 15.-22. - w parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gryfinie i 22.-29. - w parafii pw. Matki Bożej Jasnogórskiej w Szczecinie. W styczniu udało się powołać trzy dobowe „Jerycha” w następujących parafiach: pw. św. Ottona, Świętej Trójcy i Przemienienia Pańskiego w Szczecinie. Dzięki temu udało się „domknąć” „Jerycho”. Po raz pierwszy w naszej archidiecezji trwało ono nieustannie dniem i nocą przez cały styczeń! Równolegle powstały nowe w Choszcznie i Łobzie. Następne grupy czekają na swoją kolej.

Reklama

„Jerycho Różańcowe”

Krótka historia „Jerycha Różańcowego” w naszej archidiecezji wyraźnie pokazuje, że jest to Boże dzieło, do którego Chrystus i Matka Najświętsza nas zaprosili i sami je prowadzą. Ten modlitewny szturm zgromadził już, oprócz członków Wspólnot Nieustającego Różańca św. i Legionu Maryi, członków Odnowy w Duchu Świętym, Kościoła Domowego, Żywego Różańca, Caritas, Służby Liturgicznej. Są też Rycerki i Rycerze Chrystusa Króla, członkowie Stowarzyszenia Matki Bożej Patronki Dobrej Śmierci, Mali Rycerze Miłosiernego Serca Jezusowego. Zapewne są członkowie innych niezidentyfikowanych przez nas wspólnot i osoby indywidualne. „Jerycho Różańcowe” połączyło nas, integruje i jednoczy przed Najświętszym Sakramentem, gdzie w nieustannej modlitwie różańcowej i adoracji w ciszy zanosimy błagania w wyznaczonych intencjach przez Niepokalane Serce Maryi Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Wierzymy Mu i temu, co powiedział: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 19-20). Gdyby każdy uczestnik „Jerycha” przyjął zaproszenie na jednogodzinne spotkanie z Jezusem w miesiącu, zgodnie z Jego słowem potrzebowalibyśmy minimum wielokrotności liczby 744 osób (tj. 31 dni x 24 godziny), dwukrotnej - 1488 lub trzykrotnej - 2232 osoby w miesiącu, a może nas być jeszcze więcej! Parafrazując historię Abrahama wstawiającego się u Boga za mieszkańcami Sodomy i Gomory i pytającego Jahwe o minimalną liczbę sprawiedliwych dla uratowania obu miast od zagłady, można zapytać, czy znajdzie się wśród mieszkańców Szczecina oraz innych miast i wiosek naszej archidiecezji tylu „sprawiedliwych”, by wypełnić dobowe lub tygodniowe „Jerycha Różańcowe”?
Szukamy, zachęcamy i serdecznie zapraszamy wszystkich wiernych z ruchów, wspólnot, stowarzyszeń, rycerstwa i niezrzeszonych, którzy jeszcze nie przyłączyli się do tego Bożego dzieła, do zasilenia naszych szeregów. Nasze zaproszenie kierujemy szczególnie do członków parafialnych grup Żywego Różańca i Rodziny Radia Maryja, którzy są zaprawieni w walce duchowej. Niektórym może się wydawać, że są niedojrzali do modlitwy różańcowej przed Najświętszym Sakramentem. Odwagi, nie bójcie się! Zapewne znamy fenomen Podwórkowych Kół Różańcowych Dzieci założonych przez Madzię Buczek, rozmodloną, niepełnosprawną, młodą dziewczynę. Te grupy modlitewne istnieją już w 30 krajach i skupiają w nich około 140 tys. dzieci! Nie czekajmy, aż dojrzejemy. Bp Edward Frankowski z diecezji sandomierskiej daje nam odpowiedź na nasze wątpliwości: „To na modlitwie (różańcowej) oddajemy inicjatywę Matce Najświętszej, która pośredniczy w cudzie przemian duchowych, tak jak w Kanie Galilejskiej, wskazując na Chrystusa” („Nasz Dziennik”, 15.06.2009).Jesteśmy jak „zespół naczyń połączonych” - jedni pociągają drugich ku dobru.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Moc modlitwy

„Modlitwa posiada moc porównywalną do broni nuklearnej i stanowi najlepsze, jakie mamy do dyspozycji, narzędzie do rozwiązywania problemów świata” (Ronald Reagan, prezydent USA). Potężna jest siła modlitwy, a zwłaszcza Różańca, który został nam dany jako „broń” miłości do walki duchowej z mocami ciemności. Przeciwwagą dla wszelkich rozłamów i podziałów w Kościele jest powstawanie wspólnot, które mają potrzebę jednoczenia się poprzez wspólną modlitwę. Przypomnijmy sobie wydarzenie z 1945 r. zrzucenia bomby jądrowej na Hiroszimę. 1 km od strefy „0” w jednym z domów przeżyło 8 niemieckich jezuitów, którzy codziennie odmawiali Różaniec św. Następnie przypomnijmy sobie stacjonowanie wojsk radzieckich w Austrii po II wojnie światowej, 70 tys. Austriaków pod przewodnictwem o. Petrusa Pavlicka codziennie odmawiających Różaniec św. i nagłe wyjście Rosjan z ich kraju! Jeszcze wspomnijmy cud na Filipinach, który wydarzył się w beznadziejnej sytuacji dla Filipińczyków za rządów junty wojskowej gen. Marcosa. Miliony ludzi wyszło na ulice stolicy Manili z różańcami w rękach, gdy na nich nastawała dobrze uzbrojona armia. Nie padł ani jeden strzał, nikt nie zginął i nikt nie został ranny, a junta wojskowa została obalona dzięki nieustającej modlitwie różańcowej milionów ludzi trwającej kilka dni i nocy! Żyjemy w czasie, w którym jest potrzebna krucjata różańcowa, wręcz „różańcowe pospolite ruszenie” - nieustający Różaniec we wszystkich powierzonych nam intencjach dla ostatecznego triumfu Niepokalanego Serca Maryi i Najświętszego Serca Jezusa.
Jeśli połączymy siły i wspólnie staniemy do walki duchowej, wszystko możemy razem przezwyciężyć. Żadna grupa nie rości sobie „prawa własności” do „Jerycha Różańcowego”. Jest to dzieło Pana Jezusa i Matki Bożej, stąd wszystkie grupy, wspólnoty mogą sobie przypisywać organizację „Jerycha”. Zatroszczmy się szczególnie o tygodniowe „Jerycho” w bazylice katedralnej, która jest Matką Kościoła naszej archidiecezji - Jej bijącym duchowym sercem, aby w żadnej godzinie dnia i nocy nie zabrakło Panu Jezusowi i Matce Najświętszej naszego towarzystwa.

Świadectwo

Złożę świadectwo o tym wspaniałym dziele Bożym. Jestem z parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Szczecinie. Do „Jerycha Różańcowego” w bazylice katedralnej zapisałam się jesienią 2009 r. Najpierw zostało ono zainicjowane w parafii pw. św. Jana Chrzciciela. „Jerycho” w bazylice katedralnej zapoczątkowało swoją posługę w sierpniu 2010 r. i od razu włączyłam się w tę modlitwę. Około 40 osób z naszej parafii uczestniczyło w „Jerychu Różańcowym” w bazylice katedralnej, w bazylice mniejszej i na Pomorzanach. Było w nas wielkie pragnienie, aby choć dobowe „Jerycho Różańcowe” odbywało się w naszej parafii! I stało się! W styczniu zostały podjęte działania „domknięcia” miesięcznego „Jerycha”. Wtedy przyłączyły się trzy wyżej wspomniane parafie, w tym nasza. 27 stycznia w godzinach wieczornych nasz proboszcz ks. kan. Marek Kałamarz wyraził zgodę. Mieliśmy mało czasu na zorganizowanie pierwszego dobowego „Jerycha”, ale daliśmy radę. Uprzedzająco zaczęliśmy zbierać zapisy, bazując na uczestnikach „Jerycha” w innych parafiach. W niedzielę 30 stycznia w ogłoszeniach duszpasterskich była stosowna informacja i zaproszenie do wzięcia udziału w „Jerychu”. Przygotowaliśmy informację o „Jerychu”, którą rozdawaliśmy po każdej Mszy św. i zbieraliśmy zapisy chętnych. Pierwsze dobowe „Jerycho Różańcowe” odbyło się od 31 stycznia od godz. 19 do 1 lutego do godz. 19! Na liście było zapisanych ok. 50 osób. Jednak okazało się, że uczestników „Jerycha” było znacznie więcej. Bywały godziny, kiedy było nas 8, 10, a nawet 13 osób. W najtrudniejszych godzinach nocnych były 3 do 5 osób! Uczestnikami „Jerycha” nie byli tylko stali uczestnicy życia parafialnego. Było wiele nowych osób młodych i dojrzałych. Przychodziły małżeństwa nie tylko z Kościoła Domowego. Można było zauważyć wielkie pragnienie przebywania z Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Przez całą dobę nie zabrakło Mu towarzystwa z naszej strony… Po tym pierwszym doświadczeniu parafialnego „Jerycha” potwierdzam, że był to rodzaj pospolitego ruszenia, które zebrało, połączyło i jakoś zintegrowało parafian w słusznej sprawie i dążeniu do jednego określonego celu, aby modląc się w intencjach „Jerycha Różańcowego”, przybliżać triumf Najświętszego Serca Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi! W trakcie „Jerycha” ktoś mnie pytał, „a dlaczego u nas jest tylko dobowe „Jerycho”, gdy w innych parafiach trwa ono tydzień”? Widocznie jest to rodzaj znaku czasu i potrzeba wielu serc. Dla nas wszystkich możliwość modlitwy przed Najświętszym Sakramentem jest, jak ja to nazywam, sposobnością podwieszenia się pod wieczność tu i teraz. W trakcie modlitewnego czuwania na adoracji jesteśmy przedłużeniem tych, którzy stoją przed tronem Baranka i oddają Mu chwałę (najbardziej doświadczamy tego w Eucharystii). Dzięki łasce Bożej możemy partycypować w wieczności, jakby wychodząc z czasu i przestrzeni… Bogu niech będą dzięki za okazane nam zmiłowanie! Już czekamy na raz następny!
Dziękujemy wszystkim, którzy dotąd włączyli się w to Boże dzieło i prosimy o jeszcze zgodnie ze słowami piosenki z dzieciństwa: „mało nas do pieczenia chleba, tylko nam ciebie tu potrzeba!”. Każdy jest potrzebny do „pieczenia” chleba powszedniego, aby nie zabrakło go nikomu w naszej Ojczyźnie i na świecie, oraz chleba duchowego „wypiekanego” żarem naszych modlitw dla spragnionych; dla tych, którzy już przestali pragnąć i dla tych, którzy Go jeszcze nie zapragnęli… Dla chętnych przypominamy specjalny numer telefonu „Jerycha Różańcowego”: 783-445-333 i specjalny adres elektroniczny: jerycho.rozancowe@gmail.com. Nie dopuść, aby wezwanie naszego Zbawiciela - „abyście byli jedno” - pozostało bez Twojej odpowiedzi.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna Beretta Molla. Każdy mężczyzna marzy o takiej kobiecie

Niedziela Ogólnopolska 52/2004

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Zafascynowała mnie jej postać, gdyż jest świętą na obecne czasy. Kobieta wykształcona, inteligentna, delikatna i stanowcza zarazem, nie pozwalająca sobą poniewierać, umiejąca zatroszczyć się o swoją godność, dbająca o swój wygląd i urodę, a jednocześnie bez krzty próżności.

Żona biznesmena i doktor medycyny, która nie tylko potrafiła malować paznokcie - choć to też istotne, by się podobać - ale umiała stworzyć prawdziwy, pełen miłości dom. W gruncie rzeczy miała czas na wszystko! Jak to czyniła? Ano wszystko układała w świetle Bożych wskazówek zawartych w nauczaniu Ewangelii i Kościoła. Z pewnością zdawała sobie sprawę z tego, że każdy z nas znajduje czas dla tych ludzi lub dla tych wartości, na których mu najbardziej zależy. Jeżeli mi na kimś nie zależy, to nawet wolny weekend będzie za krótki, aby się spotkać i porozmawiać. Jednak gdy na kimś mi zależy, to nawet w dniu wypełnionym pracą czas się znajdzie. Wszystko przecież jest kwestią motywacji. Ona rzeczywiście miała czas na wszystko, a przede wszystkim dla Boga i swoich najbliższych.

CZYTAJ DALEJ

Miłość za miłość. Lublin w 10 rocznicę kanonizacji Jana Pawła II

2024-04-29 03:44

Tomasz Urawski

Lublin miał szczególny powód do świętowania kanonizacji św. Jana Pawła II. Przez 24 lata był on naszym profesorem i wiele razy podkreślał związki z Lublinem – mówi kapucyn o. Andrzej Derdziuk, profesor teologii moralnej KUL, kierownik Katedry Bioetyki Teologicznej KUL. 27 kwietnia 2014 r., na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II z Lublina do Rzymu udała się specjalna pielgrzymka z władzami KUL. - Na frontonie naszego uniwersytetu zawisł olbrzymi baner z wyrażeniem radości, że nasz profesor jest świętym. Były także nabożeństwa w lubelskich kościołach, sympozja i zbieranie publikacji na temat Jana Pawła II – wspomina.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję