Reklama

Niedziela Pomocy Kościołowi na Wschodzie już za tydzień

Na wschodniej Białorusi Koś ciół praktycznie przestał istnieć

Niedziela bielsko-żywiecka 48/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Ks. Piotr Bączek: - Czy można sobie wyobrazić, że Kościół na Białorusi odradza się własnymi siłami, bez finansowej i duchowej pomocy z zewnątrz?
Ks. Karol Tomecki: - Nie, to nie byłoby możliwe. Po pierwsze nie było księży, a po drugie nie było środków. Może takie odrodzenie miało miejsce w jakiejś mierze w zachodniej Białorusi, gdzie było dużo więcej wiernych. Natomiast na wschodzie Białorusi są parafie bardzo nieliczne, gdzie np. na 10 tys. mieszkańców jest 30 osób praktykujących. Tu bez pomocy m.in. polskiego Kościoła takie odrodzenie nie byłoby możliwe.
- Odbudowa czy budowa świątyń to jedno. Ale prócz tej materialnej warstwy jest jeszcze kwestia budowy tego co nie jest z kamienia…
- Jako ludzie wierzący jesteśmy drugą siłą po prawosławnych. Ale mimo to nie mogą katolicy mówić otwarcie o pewnych rzeczach, które dla nas, Polaków, są oczywiste. To, czego komuniści nie mogli zrobić z wiarą w Polsce, udało im się na Białorusi. Dawniej narodowość często rozumiano w połączeniu z wyznaniem. Można było mówić, że coś jest także katolickie w odniesieniu do tożsamości narodu. Jeśli możemy mówić o narodowości politycznej, jak to ujmują historycy (w odróżnieniu do narodowości etnicznej - przyp. ks. Piotr Bączek) to trzeba powiedzieć, że ten naród polityczny został zniszczony na Białorusi. Odbudowanie takiej tożsamości, gdzie religia jest jej częścią składową, jest bardzo trudnym procesem.
- A czy władza, administracja państwowa daje katolikom jednoznacznie zielone światło dla wszelkich starań odbudowy Kościoła?
- Trudno powiedzieć. Wszędzie w urzędach jest pion ideologiczny. I na przykład architekt dostaje po głowie za to, że zbyt szybko załatwia sprawy z wydzieleniem miejsca pod kościół, bo na to potrzeba zgody władzy wyższej. Prawosławie praktycznie płynie na fali państwowego poparcia. A państwo traktuje to wyznanie jako ideologię państwową. Mówiono o wprowadzeniu religii prawosławnej do szkół na początku roku szkolnego, ale to się nie udało. Były programy przygotowane, ale to nie wyszło m.in. dlatego, że ten program w istocie nie był programem nauczania religii w szkole, ale programem wychowania patriotycznego. Kościół katolicki jest mniej uwikłany w państwo.
- Czy Kościół katolicki nie jest na Białorusi wciąż kojarzony z jakąś forpocztą świata zachodniego, m.in. polskiego?
- Trochę tak. Ale jest jeszcze jedna przyczyna takiego a nie innego nastawienia państwa do Kościoła. Katolicy zawsze pewne moralne kwestie stawiali radykalnie. Jeśli Kościół wypowiada się jasno i radykalnie to coś takiego może być postrzegane jako niebezpieczne dla wszelakiej ideologii. I tego być może obawia się władza.
- Realia Kościoła katolickiego na Białorusi są zupełnie inne niż w Polsce (np. sprawa obszaru pracy kapłanów). Jak duża jest parafia, w której Ksiądz pracuje?
- Kiedy zaczynałem pracę w 1994 r. parafia miała powierzchnię 30 tys. km kw. Dojeżdżaliśmy do 110 miejsc na tak rozległym terenie. Może sama liczba niewiele mówi. Dla porównania powiedzmy, że województwo śląskie zajmuje powierzchnię nieco ponad 12 tys. km kw., i na tym terenie funkcjonuje 5 diecezji. Nasza parafia była dwa i pół razy większa. Widać więc jaka to skala. I w 1994 r. było tam dwóch księży. Można powiedzieć, że wszytko zależało od pomocy z zewnątrz. I dzięki tej pomocy w okresie 16 lat udało się podzielić tę naszą parafię na mniejsze. W tym momencie pracuje tam 12 księży. Teraz moja parafia zajmuje powierzchnię niecałych 2 tys. km kw.
- Mamy więc obszar ponad sześciokrotnie mniejszy. To jest znacząca różnica i postęp.
- Tak. Dzięki pomocy, konkretnej pomocy wielu parafii w Polsce i prywatnych ofiarodawców udało się już bardzo dużo zrobić. Praktycznie bez tej pomocy w ogóle możliwe było odrodzenie Kościoła tam, gdzie w 1937 r. został on całkowicie zniszczony. Przypomnijmy, że do końca 1937 r. Kościół na wschodniej Białorusi praktycznie przestał istnieć. Początkowo trudno było sobie wyobrazić w jaki sposób to wszytko reanimować. Jeśli to się udało, to w dużej mierze było to możliwe dzięki pomocy, jakiej udzielał także Kościół polski. Oczywiście do normalności jest jeszcze daleko, bo czasem trzeba przejechać 150 km, by przeprowadzić katechezę dla dwóch chłopaków. Takie są realia i trzeba to robić.

- Jak na przestrzeni tych kilkunastu lat ocenia Ksiądz ofiarność polskich katolików w kwestii pomocy braciom za wschodnią granicą?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Kiedyś to wszytko było łatwiejsze, kiedyś ceny były zupełnie inne w porównaniu z polską złotówką - dużo niższe. Za te same pieniądze można było zrobić znacznie więcej. To po pierwsze. Po drugie, kiedy na początku mojej pracy przyjeżdżałem do Polski prosić o finansowe wsparcie, obraz Kościoła białoruskiego przywoływany przez nas był pewną nowością dla Polaków. Teraz jest już dużo więcej księży na Wschodzie, którzy po taką pomoc przyjeżdżają. Ponadto można powiedzieć, że Polacy są trochę wieloraką pomocą finansową zmęczeni. Nie zapominajmy przecież, że jest wiele innych akcji, w których wierni są ofiarni i pomagają.
W ciągu tych lat, o których mówimy, obserwuję, że ta możliwość udzielania pomocy przez polski Kościół jest gęściej zagospodarowana niż w połowie lat 90. ubiegłego wieku.

- Jak wygląda sprawa budowy tego kościoła w Białyniczach, w parafii, gdzie Ksiądz obecnie pracuje?

Reklama

- Białynicze, dawna tzw. Białoruska Częstochowa, było to drugie po Częstochowie sanktuarium maryjne w Rzeczypospolitej przed rozbiorami, starsze od Ostrej Bramy. W 1876 r. roku świątynię nam zabrano, a w latach 60. ubiegłego wieku wysadzono ją w powietrze. Nie zostało nic. Na tym miejscu kilka lat temu została zbudowana cerkiew.
W tej chwili jesteśmy na etapie uzyskania miejsca pod budowę. Jest to dobre miejsce w centrum, ale powiedzmy, że potrzeba było 15 lat pracy, aby takie dobre miejsce uzyskać. Mamy już wybranego architekta z Mińska, który zaprojektuje świątynię w stylu neogotyckim.

- Jaka jest perspektywa czasowa wybudowania waszego kościoła?

- Myślę że proces inwestycyjny powinien potrwać od 3 do 5 lat. Mnie bardzo podniosło na duchu to co mogliśmy ostatnio przypomnieć sobie odnośnie do wizyty Benedykta XVI w kościele Sagrada Familia w Barcelonie. Są wciąż świątynie, które się buduje przez całe stulecia i buduje się je tylko z ofiar.
Osobiście dla mnie wyzwaniem jest, by pokazać, że na Białorusi też jest możliwe budowanie kościoła z ofiar wiernych. A jeśli ktoś na to zasługuje, to z pewnością „Białoruska Częstochowa”.

- Jedną sprawą jest budowa świątyni. Ale czy istnieje szansa przywrócenia znaczenia tego miejsca na duchowej mapie białoruskiego Kościoła katolickiego?

- Myślę, że tak. Jest to całkowicie realne, ale nad tym trzeba jeszcze pracować. Pewne elementy znaczenia tego miejsca - sanktuarium przetrwały w świadomości katolików. To co pozostało trzeba umocnić, ale sporo trzeba odbudować. Dla przykładu powiem, że już do nas chodzą pielgrzymki. Rośnie też zrozumienie dla budowy kościoła w diecezji.

- Podsumowując, można krótko powiedzieć, że Kościół na Wschodzie wciąż czeka na duchowe i finansowe wsparcie katolików w Polsce.

- Tak. I za każdą pomoc jesteśmy ogromnie wdzięczni. Bez niej nic nie możemy zdziałać. To dotyczy zarówno takich zwyczajnych i przyziemnych spraw, jak poruszanie się po bardzo rozległym terenie, jak również spraw większego formatu. Do tych ostatnich, poza budowaniem kościołów, można także zaliczyć np. kwestię zachowania katolickich cmentarzy. Trzeba już myśleć, jak te mogiły z napisami w języku polskim zachować, bo często są zaniedbane, porośnięte trawą. Niedawno np. odkryto nieznane dotąd groby powstańców styczniowych z 1863 r.

* * *

Ks. K. Tomecki - wyświęcony na kapłana w 1994 r., pochodzi z parafii św. Maksymiliana w Bielsku-Białej. Od 16 lat pracuje na Białorusi.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

81-letnia siostra złamała protokół podczas pogrzebu. To przyjaciółka Franciszka

2025-04-26 18:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

81‑letnia siostra

protokół

przyjaciółka

PAP

Trumna z ciałem papieża Franciszka

Trumna z ciałem papieża Franciszka

Osiemdziesięciojednoletnia Siostra Geneviève Jeanningros, przyjaciółka papieża Franciszka, która mieszka w cyrkowej przyczepie kempingowej w Rzymie i odwiedzała papieża w każdą środę, raz w miesiącu zabierała ze sobą osobę transseksualną. Dziś złamała protokół, żegnając się z nim podczas pogrzebu

Genevieve Jeanningros to francusko-argentyńska zakonnica i członkini Małych Sióstr Jezusa. Była bliską przyjaciółką papieża przez ponad 40 lat i znana była ze swojej pracy ze społecznościami marginalizowanymi, takimi jak pracownicy cyrku i osoby transpłciowe. Podczas spoczynku papieża Franciszka w Bazylice św. Piotra, siostra Jeanningros mogła złamać protokół i pomodlić się przy jego trumnie, co odzwierciedlało ich głęboką więź. Papież Franciszek nadał jej nawet przydomek „L'enfant awful”, podkreślając ich żartobliwą relację. Mieszkała w przyczepie niedaleko parku rozrywki w Ostii w Rzymie od ponad 50 lat, poświęcając swoje życie ubogim.
CZYTAJ DALEJ

Święto Miłosierdzia – od kiedy i dlaczego je obchodzimy?

2025-04-26 22:24

[ TEMATY ]

Jezus Miłosierny

Niedziela Miłosierdzia Bożego

Małgorzata Pabis

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

Święto Miłosierdzia nakazał ustanowić sam Pan Jezus, a 25 lat temu św. Jan Paweł II oficjalnie wpisał je do kalendarza liturgicznego Kościoła powszechnego. Archidiecezja Krakowska przeżywa je jednak już od 40 lat. Dlaczego?

W 1931 roku, w Płocku po raz pierwszy Jezus ukazał się s. Faustynie Kowalskiej. Według zapisków w jej „Dzienniczku”, to wtedy sam Chrystus nakazał ustanowienie Święta Miłosierdzia:
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Dziesiątki tysięcy młodych ludzi na Mszy św. dzień po pogrzebie papieża

2025-04-27 12:51

[ TEMATY ]

młodzież

śmierć Franciszka

PAP/EPA/MASSIMO PERCOSSI

Dziesiątki tysięcy młodych ludzi z całego świata przybyły w niedzielę do Watykanu na Mszę św. odprawianą przez kardynała Pietro Parolina dzień po uroczystościach pogrzebowych papieża Franciszka. Pielgrzymi przyjechali do Rzymu na Jubileusz Młodzieży Szkolnej w ramach Roku Świętego.

Tego dnia na placu Świętego Piotra miała odbyć się kanonizacja błogosławionego Carlo Acutisa, włoskiego nastolatka, który zmarł na białaczkę w 2006 roku. Acutis, nazywany "Bożym inluencerem" miał też polskie korzenie. Polką była jego babcia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję