Reklama

Ks. kan. Ryszard Sowa

25-lecie pracy duszpasterskiej w Chodlu

Wrześniowe uroczystości odpustowe w Chodlu od dawna połączone są z parafialnym dziękczynieniem za zbiory. W tym roku w dzień Narodzenia Najświętszej Maryi Panny świętowano jubileusz 25-lecia pracy duszpasterskiej w chodelskiej parafii ks. kan. Ryszarda Sowy

Niedziela lubelska 40/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył ks. płk. Bogusław Romankiewicz z Zamościa, przed laty uczeń ks. R. Sowy. Gość, oprócz gorącej modlitwy w intencjach jubilata i parafii, ofiarował koncert w wykonaniu orkiestry dętej, prezentującej się w barwnych strojach z czasów Księstwa Warszawskiego. Dzieląc radość ze srebrnego jubileuszu pracy duszpasterskiej w Chodlu, życzył swojemu katechecie wielu łask Bożych. Główny celebrans w imieniu rolników składał dziękczynienie Bogu za plony, zebrane w wyjątkowo trudnym czasie. Powierzając wstawiennictwu Matki Najświętszej sprawy duszpasterzy i wiernych chodelskiej parafii, prosił też o modlitwę w intencji tych rolników, którym powódź zabrała dorobek całego życia.
Modlitwę rzeszy parafian i przybyłych gości, wśród których obecni byli m.in. kapłani różnych stopni i godności oraz przedstawiciele władz samorządowych, połączono z życzeniami, składanymi jubilatowi z głębi serc. Znany w całej archidiecezji chór chodelski wykonał na cześć jubilata najpiękniejsze pieśni. Śpiewom wtórowały głosy radnych, młodzieży i dzieci, przedstawicieli wiosek, grup modlitewnych, szkół, instytucji i władz samorządowych. Wszyscy podkreślali wielkie zaangażowanie ks. kan. Ryszarda Sowy w sprawy parafii i „małej ojczyzny”. „Chrystus daje nam kapłanów, którzy sprawują dla nas sakramenty, głoszą słowo Boże i są z nami w naszych radościach i trudach. Od 25 lat takim kapłanem jest dla nas ks. Ryszard Sowa. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich dokonań naszego proboszcza, ale nie ma takiej potrzeby. Wystarczy spojrzeć na kościół i parafię, by dostrzec wiele zmian, jakie dokonały się z jego inspiracji i pod jego kierunkiem - mówił przewodniczący Rady Duszpasterskiej. - I nie myślę tylko o pracy kapłańskiej, która przecież jest jego powinnością, ale także o wszelkiej pomocy dla parafian w czasie chorób i innych życiowych doświadczeń; o koncertach i wydarzeniach artystycznych, jakie za jego przyczyną dzieją się w naszej parafii. Choćbym nie wiem jak długo wymieniał zasługi ks. Sowy, i tak nie zdołam o wszystkim powiedzieć. Ale parafianie o tym wiedzą, dlatego ich serca wypełnia wdzięczność i modlitwa. Dziś składamy je w darze Chodelskiej Pani, dziękując Bogu za 25 lat pracowitej obecności”.
Za codzienną pracę duszpasterską i wszelkie inicjatywy podejmowane dla dobra mieszkańców gminy chodelskiej, słowa wdzięczności skierował wójt, Jan Majewski. „Twoja działalność wykracza daleko poza obowiązki. Dzięki twoim pomysłom, staraniom i zdolnościom organizacyjnym powstawały nowe dzieła i zmieniały się serca. Odnowiony kościół, zadbany teren wokół kościoła i cmentarz, liczne koncerty i dni pamięci to tylko przykłady twojej codziennej pracy. Służysz ludziom pomocą, zawsze dla każdego masz czas i serce” - podkreślał wójt. Wtórowali mu m.in. przedstawiciele placówek oświatowych, którzy swojego proboszcza nazywali serdecznym przyjacielem. Oprócz wielu życzeń, modlitw i bukietów najpiękniejszych kwiatów, jubilat otrzymał także medal Stefana kard. Wyszyńskiego, przekazany przez Ryszarda Śmiecha, dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Stefana kard. Wyszyńskiego z Lublina. Wręczając jubilatowi medal, dyrektor mówił o wielkim sercu ks. Sowy, okazywanym najmłodszym pacjentom szpitala.
Wśród osób, które składały jubilatowi życzenia, nie zabrakło ks. Leona Pietronia, który zabrał głos w imieniu kapłanów pochodzących z Chodla. „Kto chce powiedzieć cokolwiek o pracy ks. Ryszarda w Chodlu, niech wejdzie do kościoła i dokładnie go zobaczy. A potem niech spojrzy na zdjęcia sprzed lat, na których widać, jak na wieży kościelnej rosną brzózki. Z całym przekonaniem mówię, że ta parafia nie miała tak dobrego gospodarza” - dowodził ks. Pietroń. Do życzeń dołączył się także ks. prał. Czesław Przech, który podkreślał, że parafianie w Chodlu z okazji jubileuszu nie musieli na siłę wynajdywać czegoś dobrego w życiu i działalności ks. Sowy, bo on swoją wieloletnią pracą dowiódł prawdziwość wszystkich słów.
Jubilat, szczerze zaskoczony zgotowaną mu uroczystością, ze wzruszeniem dziękował za modlitwę i dobre słowa. Jakby nie dowierzając temu, co o sobie usłyszał, przepraszał tych, których w czasie 25 lat obecności w Chodlu być może jakimś słowem lub zachowaniem uraził. „Braknie mi żywota, by odrobić to, co dziś mnie od parafian spotkało - podkreślał. - Będę z wami, dokąd sił i zdrowia starczy. Drzwi kościoła i plebanii są dla was zawsze otwarte”.

Ks. kan. Ryszard Sowa jest proboszczem parafii pw. Trójcy Świętej i Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Chodlu od 1985 r. W ciągu 25 lat przeprowadził wiele prac konserwacyjnych i remontowych w kościele parafialnym, wybudował kaplice dojazdowe (m.in. we Wronowie), zatroszczył się o otoczenie kościoła parafialnego, zakładając piękny ogród z grotą Matki Bożej i pomnikami (m.in. Jana Pawła II, kard. Stefana Wyszyńskiego, ks. Piotra Ściegiennego i ks. Jerzego Popiełuszki).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II kanonizował siostrę Faustynę Kowalską 30 kwietnia 2000 roku.

Św. Faustyna urodziła się 25 sierpnia 1905 r. jako trzecie z dziesięciorga dzieci w ubogiej wiejskiej rodzinie. Rodzice Heleny, bo takie imię święta otrzymał na chrzcie, mieszkali we wsi Głogowiec. I z trudem utrzymywali rodzinę z 3 hektarów posiadanej ziemi. Dzieci musiały ciężko pracować, by pomóc w gospodarstwie. Dopiero w wieku 12 lat Helena poszła do szkoły, w której mogła, z powodu biedy, uczyć się tylko trzy lata. W wieku 16 lat rozpoczęła pracę w mieście jako służąca. Jak ważne było dla niej życie duchowe pokazuje fakt, że w umowie zastrzegła sobie prawo odprawiania dorocznych rekolekcji, codzienne uczestnictwo we Mszy św. oraz możliwość odwiedzania chorych i potrzebujących pomocy.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Stolica Apostolska w ONZ: aborcja nie jest drogą do zrównoważonego rozwoju

2024-04-30 15:02

[ TEMATY ]

aborcja

ONZ

Zgromadzenie Ogólne ONZ

Magdalena Pijewska

Przedstawiciel Stolicy Apostolskiej wyraził na forum ONZ sprzeciw wobec międzynarodowych działań prowadzących do erozji szacunku dla świętości ludzkiego życia i niezbywalnej godności osoby ludzkiej. Abp Gabriele Caccia zabrał głos na sesji Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych, która odbyła się z okazji 30. Międzynarodowej Konferencji na temat Ludności i Rozwoju.

Stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych przypomniał, że trzy dekady temu zajęto się w Kairze pilnymi kwestiami związanymi z populacją i rozwojem, uznając kluczowe znaczenie zapewnienia dobrobytu jednostek i rodzin. Był to ważny kamień milowy w zrozumieniu relacji między populacją a rozwojem. Abp Caccia zauważył, że deklaracja przedstawiała ludzi nie jako przeszkodę w rozwoju, ale stawiała w centrum troskę o zrównoważony rozwój.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję