Reklama

Obdarzony „językiem wymownym”

Niedziela kielecka 40/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANDRZEJ BIENIAS
Historyk z zamiłowania i wyboru, dyrektor Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Kazimierzy Wielkiej, od 14 lat - codziennie - lektor kazimierskiego kościoła Podwyższenia Krzyża. „Obdarzony językiem wymownym”, wygłosi ad hoc przemówienie w każdych (no, może w każdych) okolicznościach, a nade wszystko gustuje w historycznych dygresjach i dykteryjkach, którymi dosmacza swoje opowieści. Oczywiście przy dobrej kawie, bo tak Andrzejowi gawędzi się najlepiej

Cukrownia Łubna wtopiona do niedawna w pejzaż Kazimierzy Wielkiej, była karmicielką okolicy. W jej cieniu, vis á vis zakładu, dorastał Andrzej Bienias i pięcioro jego rodzeństwa. Ona - cukrownia - była miejscem pracy ojca, Franciszka Bieniasa, mamy Marii i starszego brata.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W cieniu cukrowni

Andrzej przyszedł na świat w Wielki Piątek 31 marca 1947 r. Ziemia kazimierska w tamten przedwiosenny czas zmagała się z falą powodzi. Kazimierza i okolica żyły niegdyś w rytm życia cukrowni, opowieści przy niedzielnym obiedzie i rozmowy przy kolacji były zespolone z zakładem. Dzieciństwo to ciepło w sercu, z zabawami, radościami, potrzebami, których dzisiaj dzieci już nie doświadczają (i o które może są uboższe), z koloniami w Jordanowie i latami szkolnymi. Najpierw była to Szkoła Podstawowa nr 1 w Kazimierzy Wielkiej im. H. Kołłątaja, a potem Liceum Ogólnokształcące (dziś im. M. Curie-Skłodowskiej), które Bienias ukończył egzaminem maturalnym w 1965 r. Historią interesował się od zawsze - tytuł magistra historii uzyskał w 1985 r. W tym czasie zaliczył (czynnie) etap przynależności do klasy robotniczej, zaznajamiając się bliżej z turbosprężarkami, co nic a nic nie osłabiło jego zamiłowań do dziejów Polski i świata. Celem uzupełnienia wykształcenia i metodologii bibliotecznej, ukończył na UJ studia podyplomowe Bibliotekoznawstwo i Informacja Naukowa.

Morskie wyprawy

Historyczne pasje Bieniasa jeszcze w czasie studiów zogniskowały się w dość mało popularnym obszarze historii Polski i skrystalizowały się w temacie pracy magisterskiej: „Próby działań morskich w powstaniu styczniowym 1863-1864”. Wpływ na ów wybór miała niewątpliwie osoba nietuzinkowego promotora, prof. Wacława Felczaka, który budził respekt wiedzą i życiorysem (były szef komórki kurierów tatrzańskich w Budapeszcie, wybitny znawca historii Węgier i Europy Środkowej, 8 lat więziony w PRL). Przy ogromnym autorytecie, chętnie przystawał na układy partnerskie ze studentami, stąd na wstępie seminarium magisterskiego zapytał: co pana interesuje? - Gdy odparłem, że powstanie styczniowe, ale najbardziej jego wątki morskie - jakby się zawahał - wspomina Bienias. - Ale po pierwszym przygotowanym przeze mnie referacie, zadecydował: niech pan pisze!
Zatrzymujemy się nieco przy „morskich aspektach powstania styczniowego”, gdyż morze i żegluga, i marzenia o tym, aby pływać, może jako oficer marynarki?, snuły się po głowie od dziecka (- Rejs na „Zawiszy Czarnym” jednak zaliczyłem - mówi). Tak więc zaszywając się w ulubione materiały źródłowe, „odbył” m.in. wyprawę płk. Teofila Łopińskiego - uczestnika Wiosny Ludów i wojny krymskiej, prowadzącego skuteczną wojnę partyzancką na Kaukazie, wreszcie realizatora - niestety nieudanego, śmiałego projektu dostarczenia broni dla powstańców drogą morską. Szaleńcza wyprawa miała szansę powodzenia, bo flota rosyjska była wówczas unieruchomiona na lodzie. - Niemal sztormowa fala uniemożliwiła pomyślne przybicie do brzegu, wiele osób utonęło - opowiada Andrzej (pisał na ten temat artykuły do m.in. „Mówią wieki”, „Morze”, „Polska zbrojna”). Z równą pasją magistrant śledził wyprawę płk. Klemensa Przewłockiego, z Turcji na Kaukaz, z przygodami iście filmowymi i zwycięstwami w partyzanckich potyczkach na Kaukazie. Gdy powstanie upadło, pułkownik rozkazał armaty strącić w przepaście…
Żeglarzem i oficerem Andrzej Bienias nie został, za to od lat szkolnych złączył się z „wodnym” harcerstwem - była to np. I Wodna Drużyna Harcerska ORP „Orzeł”. - To w mundurku harcerskim zobaczyłem Bałtyk i Gdynię - mówi. Trójmiasto, Ustka, Słowiński Park Narodowy to wciąż jego ulubione klimaty. Przeszedł wszelkie szczeble kariery instruktora harcerskiego, był m.in. drużynowym II DH im. Bohaterów Westerplatte, która pomysł patrona zaczerpnęła od żyjącego w Kazimierzy Wielkiej westerplatczyka Jana Stradomskiego (ach, znowu to morze!). Bienias wychował ileś tam roczników dorastających druhów, razem z nimi w ramach letnich akcji zjeździł całą Kielecczyznę, okolice Zalewu Szczecińskiego, Gorlic. Wspomina dzisiaj z uśmiechem tamte lata, nawet krnąbrność i szaleństwa takiego Bolka Sikorskiego. - Musiałem ich wtedy dobrze ćwiczyć: biegi, warty, czołganie. Myślałem, że mnie znienawidzili, a tymczasem na zakończenie obozu chłopcy wyszykowali mi zawiniątko z czekoladą i cukierkami. Potem po wielu, wielu latach melduje mi się kapelmistrz ze Skalbmierza. Nie do wiary, Bolek Sikorski!

Reklama

Więcej niż biblioteka, więcej niż pomnik

W swoim środowisku Andrzej to przede wszystkim szanowany dyrektor kazimierskiej biblioteki, którą kieruje od 1983 r. Dość długo gnieździła się ona w kiepskich warunkach. Marzeniem dyrektora, ale i wielu jej użytkowników, była budowa nowego obiektu, co trwało 4 lata, a uroczyste przecięcie wstęgi dla spełniającej wszelkie standardy placówki miało miejsce w 1992 r. Księgozbiór był, zdaniem dyrektora, „dość bogaty”, sukcesywnie jest poszerzany, szczególnie o pozycje z zakresu regionaliów, których Bienias bywa autorem i współautorem. To regionalia dotyczące np. Skalbmierza, Koszyc, Czarnocina, Opatowca, Nowego Korczyna, Gorzkowa, to choćby album o Kazimierzy Wielkiej. Biblioteka od pięciu lat nosi imię Mikołaja Reja. Dlaczego? Nie tylko dlatego, że gdy szukano patrona był akurat w kraju Rok Rejowski, Mikołaj Rej bowiem spędzał lata młodości w Topoli k. Kazimierzy Wielkiej, nauki pobierał w szkole parafialnej w Skalbmierzu (tam, gdy ojciec przysłał mu błam czerwonego sukna, zamiast spożytkować je zgodnie z przeznaczeniem, podarł go na strzępki, które poprzywiązywał kawkom do łapek, wypłaszając z okolicy szkodniki - wtrąca jedną ze swych ulubionych dygresji Andrzej). A zatem Topola (Rej pisał się nie tylko z Nagłowic, ale i z „Topoley”), Słonowiec, Cudzynowice, Bobin - to wszystko miejsca ściśle związane z imć panem Rejem. Wątek rejowski towarzyszy i patronuje więc bibliotece, a jeszcze w tym roku rozpoczyna się cykliczna „Rejada”. Bo biblioteka to także cały wachlarz imprez kulturotwórczych, wystawienniczych, oświatowych. I drugi dom Andrzeja Bieniasa.
A pomnik? Pomniki, kapliczki, obeliski są Bieniasowi, jako regionaliście rozmiłowanemu w swoim regionie - szczególnie drogie (o każdej niemal kapliczce sporo wie i z pasją opowie, jak choćby o tej „zygmuntowskiej”, gdy na ziemi kazimierskiej inaugurowano Szlak Jagielloński, a Andrzej w średniowiecznej szacie prowadził całą imprezę). Niemniej pomnikiem życia okazał się Pomnik Czynu Legionowego w Czarkowach. Namówiony przez innego regionalistę Stanisława Przybyszewskiego, Bienias wsiąkł w tę sprawę po uszy, był jednym z reżyserów poważnego przedsięwzięcia, komitet miał w bibliotece swoją przystań. Zaczęli w 1989 r., odsłonięcie nastąpiło w 1992 r., zaś odnowiony monument upamiętniający bój legionistów Marszałka poświęcił ks. Adam Bazylewicz z Garnizonu Marynarki Wojennej w Świnoujściu. Bienias uważa, że ze sprawą uwinęli się szybko, relatywnie szybciej niż Kielce, które także odbudowywały swój Pomnik Niepodległości, a przecież „co to za komitet na wsi w porównaniu z Kielcami”. Bardzo pomogło wówczas wsparcie ze strony ministerstwa kultury i prof. Laszczki, syna autora pomnika, który wśród pamiątek rodzinnych odnalazł jego projekt. Tak czy owak Andrzej jako sekretarz komitetu budowy pomnika odbył wiele podróży i wiele rozmów, napisał mnóstwo pism, wygłosił sporo przemówień, słowem zostawił w „Czarkowach dużo serca i sporo roboty”. To serce przylgnęło także do zespołu „Gorzkowianie”, założonego przez byłego proboszcza Gorzkowa ks. Andrzeja Biernackiego. Z zespołem jeździł na pielgrzymki i występy, niejednokrotnie wcielając się w bohaterów przedstawień, wśród „Gorzkowian” znalazł wielu przyjaciół, o samym Gorzkowie napisał książkę.

Reklama

Od dawna nie „wadzi się z Bogiem”

Sumienny lektor w kazimierskim kościele Podwyższenia Krzyża, zakochany w Biblii, zaczytany w pozycjach religijnych przyznaje, że tak jak każdy młody człowiek miewał okresy buntu, negacji i - z bardzo ostrożnych planów o kapłaństwie - przeszedł nawet w kierunku „indyferentyzmu religijnego”. Po co mi te bajki o królu Saulu, myślał nie raz, nie dwa. „Podróży do Damaszku” nie przeżył, niemniej różne życiowe zawirowania przynagliły go na powrót do zapomnianego różańca, a azymutem stały się nagle słowa z Ewangelii Janowej „…beze Mnie nic uczynić nie możecie…”. - Odkryłem kościoły krakowskie, które niegdyś mijałem obojętnie, odkryłem Koronkę do Miłosierdzia Bożego, odkryłem fantastycznego spowiednika, bp. Pietraszkę (wówczas proboszcz u św. Anny, późniejszy biskup Jan Pietraszko dostojny, rygorystyczny - wzbudzał respekt, ale w konfesjonale okazał się idealnym, wrażliwym, emanującym Bożym Miłosierdziem spowiednikiem). I przyszedł czas, kiedy Andrzej Bienias bardzo chciał coś dać z siebie Panu Bogu, coś ponad codzienny pacierz i niedzielną Mszę św. Przypomniały mu się wówczas słowa Izajasza „...Pan mnie obdarzył językiem wymownym...”. Lektorem, wiernym swojej rodzinnej parafii Podwyższenia Krzyża jest od 14 lat, a za najcenniejsze dla ducha momenty tej posługi uważa Niedzielę Palmową i Zesłanie Ducha Świętego.

Rodzina, ach rodzina

Andrzej Bienias wie, że pomimo licznych pasji, pracy w zgodzie z zamiłowaniami i duchowej harmonii, nie byłby „dokończony” i szczęśliwy jako człowiek, gdyby nie rodzina. Z żoną Jadwigą są małżeństwem blisko 38 lat. Poznali się w Ksanach podczas Nieobozowej Akcji Letniej w 1971 r. Jadwiga Bienias, emerytowana dyrektor Szkoły Specjalnej w Kazimierzy Wielkiej, wnosi w ich związek „trzeźwą organizację”. Zainteresowania, hobby mają tak osobne, jak i wspólne, a należy do nich np. praca i relaks na działce. - Biorę książkę, zaszywam się w altance i zgłębiam „Rozważania o Eucharystii” ks. prof. Dajczera - rozmarza się Andrzej Bienias.
Córka Światosława (miała być „Świętosława” na pamiątkę ulubionej postaci z historii Polski, siostry Bolesława Chrobrego, matki Kanuta Wielkiego, jednak urzędnicze rygory okazały się nieugięte) - absolwentka filologii ukraińskiej na UJ, od lat mieszka i pracuje w Rzymie. Ma to sporo plusów, ale bardzo tęsknią za sobą nawzajem. Za to syn Adam mieszka w Kazimierzy Wielkiej i poszedł w ślady taty, kończąc zarówno historię i bibliotekoznawstwo oraz pracując w bibliotece.
Andrzej Bienias zapytany: co w życiu ceni, co po prostu lubi, a co sprawia mu przyjemność, odpowiada: - Cenię sobie dobrą książkę, jak choćby Romana Brandstaettera „Jezusa z Nazaretu” czy „Modlitwy stare i nowe”, ale i przeczytane jeszcze w dzieciństwie historyczne powieści Kraszewskiego, Kossak-Szczuckiej, Dobraczyńskiego. Muzyka to przede wszystkim Vivaldi i zawsze rozpalające wyobraźnię „Cztery pory roku”. Wyznaje, że z biegiem lat stał się amatorem żurku i fasolki po bretońsku, czyli generalnie kuchni polskiej, choć dzięki rzymskim kontaktom - także i włoskiej.
Za to z pewnością Andrzej Bienias polubił włoskie espresso - mocne, aromatyczne, na dwa łyczki. To właśnie między jednym, a drugim łykiem smolistego płynu, gdzieś miedzy Placem św. Piotra, Domem Polskim, fontanną di Trevi w Rzymie, odsłonił w rozmowie z autorką nieco swojej prywatności. Na ile dopełni ona obraz znanego powszechnie w Kazimierzy Wielkiej poważnego dyrektora biblioteki w garniturze, konferansjera - gawędziarza w średniowiecznym birecie, kawalarza - odgrywającego z przyjaciółmi w różnych okolicznościach historyczne scenki rodzajowe, wcielanego w role i kostiumy w ramach prezentacji zespołu „Gorzkowianie”? Wcielenia, zadania, role życiowe - na pewno przed nim jeszcze niejedno.

W następnym numerze sylwetka Barbary Słapek, animatorki wielu spotkań modlitewnych w diecezji

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Beata Szydło: Unię Europejską trzeba zreformować, ale trzeba to zrobić zgodnie z traktatami

2024-04-30 07:16

[ TEMATY ]

Beata Szydło

Łukasz Brodzik

YouTube

Rozmowa z Beatą Szydło

Rozmowa z Beatą Szydło

Unię Europejską trzeba zreformować, ale trzeba to zrobić zgodnie z traktatami - twierdzi w rozmowie z portalem niedziela.pl była premier Beata Szydło.

Jak dodaje europoseł Prawa i Sprawiedliwości nasz kontynent staje się coraz mniej konkurencyjny pod względem gospodarczym, ale problemów jest więcej, chociażby z demografią.

CZYTAJ DALEJ

Rycerze Kolumba podsumowali peregrynację ikony św. Józefa i inicjatywę pro-life

2024-04-30 09:21

[ TEMATY ]

Rycerze Kolumba

Rycerze Kolumba

Uroczystą Mszą świętą pod przewodnictwem biskupa kaliskiego Damiana Bryla sprawowaną w Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu Rycerze Kolumba podsumowali trwającą niemal dwa lata peregrynację ikon św. Józefa. Inicjatywa ta była jedną z najważniejszych, jaką wspólnota Rycerzy realizowała w Polsce w ostatnim czasie.

„Boże Ojcostwo odkrywamy także przez tego, który ma szczególne miejsce w posłannictwie Jezusa, a mianowicie przez św. Józefa” – powiedział bp Bryl w czasie homilii. Podkreślając szczególną cechę kaliskiego wizerunku Świętej Rodziny, wskazał, jak tę bliskość ukazał jego autor. „Twarz św. Józefa jest taka sama jak twarz Boga Ojca (...): Józef w swoim ojcostwie objawia nam ojcostwo Boga” – dodał i zobowiązał Rycerzy do dojrzałego rodzicielstwa, do którego „zaprasza mężczyzn” łaskami słynący obraz czczony w Sanktuarium w Kaliszu.

CZYTAJ DALEJ

Zgierz: Oddali hołd Wielkiemu Polakowi

2024-04-30 09:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Karol Porwich/Niedziela

W Parafii Matki Boskiej Dobrej Rady z okazji 10. rocznicy kanonizacji Jana Pawła II odbył się koncert w wykonaniu uczniów i nauczycieli Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Zgierzu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję