Reklama

Chrześcijanie wobec buddyzmu

Niedziela łódzka 9/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Waldemar Kulbat: - Choć jesteśmy społeczeństwem dość jednolicie chrześcijańskim, jednak istnieje duże zainteresowanie innymi religiami, zwłaszcza religiami Wschodu. W ramach swoich studiów religioznawczych Ksiądz Doktor zajmował się buddyzmem. Skąd się bierze fascynacja wschodnimi religiami, zwłaszcza buddyzmem?

Ks. dr Mariusz Rucki: - Współczesne, globalne zjawisko spotykania się kultur na pewno sprzyja podobnym fascynacjom. Parafrazując zdanie Mircei Eliadego można powiedzieć, że człowiek Zachodu nie może w nieskończoność zamykać się w obrębie własnej tradycji, nie ryzykując tym, że stanie się prowincjuszem. Siłą rzeczy spotykamy się dziś z innymi tradycjami filozoficznymi i religijnymi.

- A skąd fascynacja Wschodem, buddyzmem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Albo z rzeczywistych wartości, które w nich tkwią, albo z przyczyn zewnętrznych w stosunku do tych mądrościowych tradycji. Przyczyn może być wiele i to różnorakich: od indywidualnych do bardziej społecznych, od pozytywnych (wynikających na przykład z ludzkiego dążenia do poznania prawdy) do negatywnych (np. szukanie alternatywy dla porzucanego chrześcijaństwa, a może nawet szukanie narzędzia do walki z nim).
Skupmy się jednak na rzeczywistych wartościach obecnych w innych religiach, np. w buddyzmie. Na początku może pojawić się pytanie, w jakim środowisku językowym je definiować, jak o nich mówić, w kontekście jakich filozoficznych założeń. Od razu skierowałbym naszą rozmowę na tory współczesnej katolickiej teologii religii. Posługując się jej dorobkiem, możemy (dość odważnie) powiedzieć, że to, co chrześcijanin może znaleźć rzeczywiście fascynującego w buddyzmie, jest nieznaną mu jeszcze - w pewnym sensie nową dla niego - formą Bożego objawienia. Skoro objawienie przez stworzenia i w stworzeniach (niegdyś niewłaściwie nazywane objawieniem naturalnym - revelatio naturae) uznaje się dziś w teologii za podstawę wszystkich religii, to może np. Siddhartha Gautama i wszyscy jego naśladowcy (tworzący ogromne drzewo tradycji buddyjskiej) w jakiś wyjątkowy sposób właśnie ten rodzaj objawienia rozpoznają, wyjaśniają i strzegą. Myślę, że dla wyznawcy Chrystusa takie właśnie źródło fascynacji inną religią wydaje się najwłaściwsze, najwznioślejsze i zarazem najbardziej fundamentalne. Fascynację Wschodem, czy konkretniej buddyzmem, proponowałbym rozwijać poprzez gruntowne studia religioznawcze prowadzone w zarysowanej tu teologicznej perspektywie. Umożliwi to sensowny międzyreligijny dialog i ochroni przed ewentualnymi szkodami dla własnej tożsamości kulturowo-religijnej.
Dodać można, że z powodu braku takich studiów kwitnącemu na Zachodzie zainteresowaniu Wschodem często towarzyszy naiwność i ignorancja. Europejczycy czy Amerykanie zwykle mają słaby kontakt z rdzennymi nurtami myśli orientalnej, a spotykają się - by tak rzec - z religijnym produktem pochodzenia orientalnego, komercyjnie przygotowanym i dostosowanym do gustu zachodniego odbiorcy. Takiej duchowej przygodzie ze Wschodem towarzyszy duży stopień pozorności, która szybko pryśnie, gdy tylko dotrze się do realnego wizerunku danej religii. Pozwolę sobie na małe wspomnienie: Wraz z grupą kleryków z łódzkiego seminarium wybrałem się niegdyś do kina, by z niemałymi oczekiwaniami obejrzeć film „Tybet”. Ten okazało się trudny w odbiorze, długi, monotonny, niezrozumiały dokument stanowił jednak przykład buddyzmu podawanego bez najmniejszej dawki znieczulenia. Prawdziwa męka dla niewprawionego odbiorcy. Całkowicie pozbawiony mistycznego splendoru film nie zasiał ani jednego ziarna fascynacji Wschodem w młodych, studenckich sercach. Czyżby był zbyt prawdziwy?

- Istnieją próby podniesienia rangi materialistycznego ateizmu poprzez skojarzenie go ze starożytnym systemem religijno-filozoficznym, jakim jest buddyzm. Buddyzm wyrzeka się transcendencji, nie ma w nim mowy o stworzeniu świata, czy oznacza to rezygnację z duchowej wizji świata? Czy te próby mogą się powieść?

- Jeśli buddyzm jest religią w teologicznym jej rozumieniu (czyli u początku znajdujemy tu Boże objawieniowe działanie), to zrozumiałe, że z żadnym systemem materialistycznym nie może być zrównany. Takie jest dowartościowujące buddyzm ujęcie chrześcijańskie. Na pewno znajdziemy jednak zwolenników naturalistycznego czy ateistycznego interpretowania tego systemu. Konsekwentnie, ale i dość sztucznie, będą oni rugować z obszaru buddyzmu jego elementy wierzeniowe i kultyczne. Generalnie trzeba wyjaśnić, że buddyzm stanowi tak zróżnicowaną religię, z tak wieloma różnymi szkołami, że zarówno jego ateistyczna czy teistyczna interpretacja jest łatwa do przeprowadzenia.
Czytając publikacje japońskiego religioznawcy i filozofa religii, Daisetza Teitaro Suzukiego, spotkałem się z niezwykle znaczącą tezą, że sedna buddyzmu należy szukać w analizie oświecenia, czyli tego szczególnego doświadczenia, którego dostąpił założyciel tej religii i które uczyniło go Przebudzonym, czyli Buddą. Zdaniem Suzukiego właśnie to „przebudzenie” jest kluczem do zrozumienia buddyzmu i przez nie należy patrzeć na cały późniejszy rozwój i dorobek doktrynalny buddyjskiej religii. Ten metodologiczny zabieg wydaje się być dobrą drogą do wypracowania w miarę uporządkowanej wizji buddyzmu.
Wracając do suponowanej ateistycznej i materialistycznej wersji buddyzmu, trzeba by zadać pytanie, czy rzeczywiście doświadczenie oświecenia, które przeżył Budda, było pozbawione elementu pozamaterialnego. Jeśli mamy obronić buddyzm przed ateistyczno-materialistyczną redukcją, to właśnie w obszarze tego doświadczenia należałoby odnaleźć jakieś ślady transcendencji. Moim zdaniem jest to możliwe.

Reklama

- Materialistyczny ateizm zaprzecza wolnej woli, a jak wygląda problem wolnej woli w buddyzmie?

- Odpowiadając na to pytanie, konsekwentnie uciekałbym przed ambitną próbą szerokiego wyjaśniania zagadnienia wolnej woli w buddyzmie z przywoływaniem poglądów poszczególnych szkół czy wielkich buddyjskich filozofów. Ograniczmy się znów do przeżycia, którego dostąpił Budda. Jego droga do oświecenia oraz doświadczenie i nauki kolejnych pokoleń buddystów każą widzieć w ludzkiej woli bardzo ważny instrument prowadzący do celu buddyjskich praktyk. Suzuki podkreśla, że w wysiłku, który Siddharthę Gautamę uczynił Buddą, nie siła intelektu czy moc wiary odegrały pierwszoplanową rolę, ale właśnie ekstremalnie zmobilizowana wola. (W naszym chrześcijańskim obszarze moglibyśmy wskazać myśl średniowiecznego teologa, Jana Dunsa Szkota, który w poznaniu Boga analogicznie wielkie znaczenie przypisywał ludzkiej woli). Sprawa wolnej woli i w ogóle koncepcji osoby jest jednak w odniesieniu do buddyzmu bardzo skomplikowana. Wystarczy przywołać jedną z zasadniczych buddyjskich tez: prawdę o nieistnieniu „ja”, aby to sobie uświadomić.

- Bogate społeczeństwo Zachodu nie chciałoby umierać, ale wiecznie żyć na ziemi. Jednak śmierć jest faktem. Wielu ludzi szuka pocieszenia w myśli o dalszym życiu po śmierci. W chrześcijaństwie przez bramę śmierci przenosi się całą swoją tożsamość. Jak wygląda idea życia po śmierci w buddyzmie? Czy buddyzm daje taką samą nadzieję?

- Buddyzm daje nadzieję na życie po śmierci, ale ta nadzieja zdecydowanie różni się od chrześcijańskiej. Zapewne cała nadzieja buddystów streszcza się w jednym, wielkim, buddyjskim słowie: „nirwana”. To właśnie stan nirwany jest celem, do którego zdąża każdy buddysta. Ten cel nadaje sens całej egzystencji. Nirwana jest ostatecznym, nieodwracalnym przekroczeniem śmierci (i to w kontekście nieustannego kołowrotu wcieleń czyni ją tak pożądaną). Nirwany jednak nie możemy rozumieć na modłę chrześcijańskich wyobrażeń o życiu wiecznym. Trudno zdefiniować ten stan w sposób satysfakcjonujący ludzki umysł. W ciągu wieków rozwoju buddyzmu nirwana była określana różnie. Jako wyzwolenie z cyklu narodzin i śmierci, uwolnienie od cierpień, stan wygaśnięcia, stan jedności z absolutem, utożsamienie kołowrotu wcieleń z transcendencją, stan niczym nieuwarunkowany, ponadświatowy, absolutny. Niektórzy właśnie w naturze nirwany doszukują się obecnej w buddyzmie transcendencji.

2010-12-31 00:00

Ocena: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mikołów: Dziecko w Oknie Życia

2024-05-01 11:12

[ TEMATY ]

okno życia

Pixabay.com

W Oknie Życia znajdującym się na terenie Ośrodka dla Osób Niepełnosprawnych Miłosierdzie Boże w Mikołowie Borowej Wsi we wtorek 30 kwietnia 2024 r. znaleziono dziewczynkę. Na miejsce, wezwano pogotowie i policję. Dziewczynka została przebadana przez personel medyczny, który określił, że jest zdrowa. Niemowlę zostało zabrane przez pracowników służby zdrowia na dalszą obserwację i opiekę. To już drugie dziecko, które znalazło się w mikołowskim Oknie Życia.

Okno życia to specjalnie przygotowane miejsce, w którym matka może anonimowo zostawić swoje nowonarodzone dziecko. Zlokalizowane jest zawsze w dostępnym, a zarazem dyskretnym miejscu, otwartym przez całą dobę. Jest ostatecznością w tych wypadkach, gdzie nie doszło do zrzeczenia się praw rodzicielskich i przekazania dziecka do adopcji drogą prawną. Z jednej strony ma zapobiegać porzuceniom niemowląt, a z drugiej, być nieustannym głosem za życiem oraz alternatywą dla wyboru śmierci i aborcji.

CZYTAJ DALEJ

Dziś 1 maja, wspomnienie św. Józefa, robotnika

[ TEMATY ]

św. Józef

Ks. Waldemar Wesołowski/Niedziela

Obraz św. Józefa, patrona parafii

Obraz św. Józefa, patrona parafii

1 maja Kościół katolicki obchodzi wspomnienie św. Józefa, robotnika. Do kalendarza liturgicznego weszło ono w 1955 roku. Św. Józef jest patronem licznych stowarzyszeń i zgromadzeń zakonnych noszących jego imię. Jest także patronem cieśli, stolarzy, rzemieślników, kołodziei, inżynierów, grabarzy, wychowawców, podróżujących, wypędzonych, bezdomnych, umierających i dobrej śmierci.

1 maja 1955 roku zwracając się do Katolickiego Stowarzyszenia Robotników Włoskich papież Pius XII proklamował ten dzień świętem Józefa rzemieślnika, nadając w ten sposób religijne znaczenie świeckiemu, obchodzonemu na całym świecie od 1892 r., świętu pracy. W tym dniu Kościół pragnie zwrócić uwagę na pracę w aspekcie wartości chrześcijańskich.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: Koncerty i zwiedzanie Muzeów Watykańskich- propozycja na piątkowe wieczory

2024-05-02 07:09

[ TEMATY ]

Watykan

Adobe Stock

Muzyka wraca do Muzeów Watykańskich, co także w tym roku będzie dodatkową atrakcją dla zwiedzających w piątkowe wieczory. Od 3 maja do 25 października odbędzie się tam 10 koncertów, których można wysłuchać podczas wizyty w papieskich kolekcjach dzieł sztuki.

Muzyczne wieczory w tej wyjątkowej scenerii to propozycja dla tych osób, które skorzystają z oferty zwiedzania w piątki, w których przedłużane są godziny otwarcia Muzeów. Bilet wstępu upoważnia też do udziału w koncercie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję