Reklama

Lata dwudzieste, lata trzydzieste

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwszy duży bal karnawałowy - po odzyskaniu przez Polskę niepodległości - odbył się w Przemyślu 7 lutego 1925 r., w salach Kasyna Oficerskiego. Jego organizatorem był Klub Tenisowy. Karnety zostały namalowane przez słuchaczy Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Bal ten rozpoczął się „posuwistym polonezem, do którego stanęło z górą siedemdziesiąt par”, i trwał do 8 rano. Przy muzyce kapeli piątego pułku strzelców podhalańskich tańczono two-stepa, walca i mazura. Wodzirejami byli kpt. Dyduszyński i radca Terlikowski.
W 1929 r., w sali „Sokoła”, „stylowo i świeżo udekorowanej”, odbył się wieczorek maskowo-kostiumowy. W zaproszeniu czytamy: „Bufet gorący i zimny we własnym zarządzie”. W latach 30. XX wieku bale maskowo-kostiumowe organizowało Polskie Towarzystwo Higieniczne. Na podkreślenie zasługuje fakt, że dużą ilość restauracji otwarto w grodzie nad Sanem w drugiej połowie lat 30., a więc po zakończeniu wielkiego kryzysu gospodarczego. Wśród nich były restauracja G. Hubera i K. Knielinga, znajdująca się na ul. Franciszkańskiej 35, restauracja F. Michaliszyna, znajdująca się na pl. Konstytucji 7 oraz restauracja przy ul. Kościuszki 7, której właściciel, p. Leńczyk, zamieścił w prasie ogłoszenie następującej treści: „Restaurację prowadzę systemem domowym i daję rękojmię że podawane będą potrawy najlepsze i przyrządzane wyłącznie na maśle”. Do jednej z najbardziej znanych w Przemyślu restauracji należała restauracja „Ziemiańska” (Mickiewicza 28), której właścicielem była A. Olszaniecka.
Bal karnawałowy był, szczególnie dla pań, wielkim wezwaniem. „Karnawał - pisała «Ziemia Przemyska» w styczniu 1937 r. - jest okresem, w którym każda Pani roi jakieś marzenia, aby zabawić sic, aby zabłysnąć przed innymi, choćby na przeciąg jednej balowej nocy. Niestety - skromne fundusze nie zawsze pozwalają na zaspokojenie kobiecych pragnień, toteż Pani musi się dobrze namyśleć, zanim zdecyduje się na wybór toalety, która byłaby efektowna i modna, a przy tym niezbyt kosztowna. Suknia balowa upodobniła się bardzo do uroczystego stroju wizytowego i niejednokrotnie ta sama toaleta może służyć zarówno do teatru, na czarną kawę, jak i na bal. W tym wypadku przychodzi Pani z pomocą kasak, frak, lub rodzaj narzutki, która potrafi odświeżyć i zmienić zasadniczo wygląd sukni. Obok rozmaitości barw, począwszy od jasnych, pastelowych, a skończywszy na poważnych, ciemnych, tonących, jak zwykle króluje kolor czarny. Jedna długa suknia z matowego czarnego jedwabiu, o zupełnie gładkim kroju - pozwala Pani na spędzenie miłego wieczoru - przy stosunkowo małych wydatkach, potrzebnych do uzupełnienia stroju. Zależnie od zasobów pieniężnych, Pani może sprawić sobie wierzchnie nakrycie: jedno lub dwa. W dziedzinie narzutek, które zarazem stanowią całą ozdobę stroju - fantazja Pani nie zna ograniczeń. Może być dłuższy, trzy-ćwierciowy kasak, z lśniącego, cieniutkiego jedwabiu, który nadzwyczaj efektownie odbija od ciężkiego, matowego tła sukni... Ważny szczegół przybrania stanowią kwiaty, ożywiające całą sylwetkę. Spotykamy suknie - całe upięte kwiatami, ułożonymi pojedynczo lub w małe pączki. Taki sam kwiat we włosach lub przy torebce tworzy harmonijną - miłą całość. Gustowna fryzura - przytrzymana przepaską lub girlandą z kwiatów, torebka dobrana do koloru sukni i pantofelków, oraz dyskretna, gustowna biżuteria - składają się na wytworną całość…”.
W lutym 1938 r., w salach Kasyna Garnizonowego odbyła się najweselsza i najelegantsza zabawa sezonu. Do białego rana bawiono się też na balu karnawałowym zorganizowanym w salach „Sokoła”. Pochodzące ze sprzedaży biletów pieniądze przekazano na utrzymanie Bursy Rzemieślniczo-Handlowej im. M. Bystrzyckiego. Huczne, barwne i eleganckie były bale karnawałowe w międzywojennym Przemyślu, toteż znalazły one swoje miejsce na kartach jego historii oraz w wspomnieniach tych, którzy brali w nich udział.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Wkrótce Dzień Dziecka w Rzymie

2024-04-28 16:13

Ewa Pankiewicz

Wy wszyscy, dziewczynki i chłopcy, będący radością waszych rodziców i rodzin, jesteście także radością ludzkości i Kościoła - napisał w orędziu do dzieci papież Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję