Reklama

Bądźmy świadkami miłości

Niedziela wrocławska 1/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marta Pietkiewicz: - Trwając w Roku Kapłańskim, rozpoczęliśmy nowy rok liturgiczny i rozważanie hasła „Bądźmy świadkami Miłości”. Czy każdy z nas może czuć się wezwany do bycia świadkiem Miłości?

Abp Marian Gołębiewski: - To jest chyba dosyć jasne, bo Chrystus powiedział, że to jest największe przykazanie. Na czym polega nowość Nowego Testamentu? Przykazanie miłości Boga istnieje w Starym Testamencie, sformułowane tak, jak my je obecnie powtarzamy w katechezie. Chrystus dołączył jeszcze z Księgi Kapłańskiej przykazanie miłości bliźniego i uczynił z tego jedno przykazanie i powiedział, że nie ma większego przykazania nad to. A więc każdy jest zobowiązany do jego realizacji. Zostaliśmy niejako wciągnięci w tę sferę, której dotyczy przykazanie miłości Boga i bliźniego przez chrzest święty. Zostały nam dane na chrzcie świętym cnoty teologalne, a wśród nich miłość. One muszą być rozwijane, muszą być aktualizowane - tam się zaczyna cała nasza przygoda z Bogiem, a więc to dotyczy każdego człowieka.

- Jakie praktyczne wnioski płyną z pochylenia się nad przykazaniem miłości oraz nad papieską encykliką „Deus caritas est”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Przede wszystkim to, żebyśmy nie pozostali tylko w teorii, bo to ładnie i łatwo mówić. Może nawet samo słowo „miłość” zostaje wyświechtane trochę w prasie, staje się wieloznaczne, nie zawsze bardzo jasne i czytelne. Powinniśmy przywrócić temu pojęciu właściwą wartość, tak, jak ukazuje Benedykt XVI w encyklice „Deus caritas est”, a następnie praktykować. Nie tylko deklarować, że ja miłuję Boga i bliźniego, ale to praktykować. W encyklice podkreślone jest bardzo mocno to, co z resztą mówi już św. Jan, że kłamcą jest ten, kto mówi, że kocha Boga, a bliźniego swego ma w nienawiści. Te dwie rzeczy się wykluczają, a więc jeżeli ktoś kocha Boga, musi kochać bliźniego; jeśli kocha bliźniego, musi kochać Boga. To jest tak w Ewangelii świętej ze sobą zespolone, że inną drogą tu pójść nie można. Wszelkie deklarowanie się, „jakim to ja jestem katolikiem”, „jak ja jestem bardzo wierzący”, a źle żyję z sąsiadami, z przyjaciółmi, we własnej rodzinie - samo sobie zaprzecza.

- Niedawno odbyło się 350. zebranie plenarne biskupów polskich w Częstochowie - jak Ksiądz Arcybiskup ocenia to spotkanie?

- To było dość krótkie spotkanie. Jeśli chodzi o główne zagadnienia poruszone na nim, to omawialiśmy założenia programu duszpasterskiego na lata 2011-2014. Ten program będzie realizowany pod hasłem „Kościół domem i szkołą komunii”, „komunii” w sensie wspólnoty i jeszcze szerszym - bo komunia to jeszcze coś więcej - to pojęcie bardzo mocno występuje i zaznacza się w dokumentach Jana Pawła II. Również Benedykt XVI lansuje temat Kościoła jako komunii w swoich pismach. Następnie nawiązano jeszcze do kwestii tzw. roku propedeutycznego w seminarium. My mamy ten problem już w jakimś sensie rozwiązany od dwudziestu lat, kiedy powstał pierwszy rok propedeutyczny w Henrykowie.
Następnie dyskutowano nad sprawą listu pasterskiego na Niedzielę Świętej Rodziny i listu pasterskiego na temat kultury mowy polskiej, kultury języka. Myślę, że to będzie również bardzo ważny list, dlatego że powszechnie obserwujemy spadek kultury języka, wulgaryzmy - i to bardzo pikantne, bardzo mocne, w wypowiedziach nie tylko ludzi ulicy, ale również w sztukach, w wypowiedziach aktorów. Wydaje się więc, że ten problem nabrzmiał do tego stopnia, żeby zająć się nim również w ramach Konferencji Episkopatu Polski i dać pewne wskazania. Oczywiście nie zabrakło także ustosunkowania się do wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie krzyża, którego wyrazem było również oświadczenie na ten temat.

Reklama

- I jeśli chodzi o tę sprawę - zdania biskupów nie są podzielone?

- Absolutnie nie. Tu nie ma żadnej wątpliwości. Musimy bronić krzyża - znaku, który jest istotny dla chrześcijaństwa. Nie ma chrześcijaństwa bez krzyża i mamy prawo domagać się tego, by krzyż był w miejscach takich jak szkoły. Przecież o to chodziło. Tam, gdzie się wychowuje młodego człowieka, uczy się go szacunku do wartości, do tych wartości, na których wyrosła kultura i cywilizacja europejska.

- W ostatnim czasie odbyło się również spotkanie Rady Duszpasterskiej. Jaki jest cel takich spotkań?

- Pierwszą niedzielą Adwentu rozpoczęliśmy nowy rok liturgiczny, dlatego w tym spotkaniu nastąpiła prezentacja nowego programu i dyskusja nad nim. Muszę powiedzieć, że nasi uczestnicy Rady, katolicy świeccy, bardzo żywo dyskutowali. Byłem tym mile zaskoczony, bo to świadczy o tym, że ich świadomość coraz bardziej wzrasta, że czują swoją tożsamość z Kościołem i umieją już swoim głosem pewne rzeczy wypowiadać. Niektóre wypowiedzi mile mnie zaskoczyły, np. postulat, żeby modlić się więcej za kapłanów i to publicznie, w niedzielę, kiedy jest więcej ludzi, żeby ta modlitwa jakoś wchodziła w serca ludzkie i uświadomiła problem, który jest, bo przecież kapłani tak daleko od społeczeństwa nie odchodzą. Niech wszyscy ludzie biorą odpowiedzialność za tych księży, którym nieraz jest ciężko, którzy czasem zmagają się z ogromnymi trudnościami. To była propozycja ludzi świeckich, za którą jestem bardzo wdzięczny. Poruszono też wiele innych spraw, także myślę, że jest sens takich spotkań. Powinniśmy się spotykać po to, żeby uświadamiać sobie nawzajem pewne problemy i czynić je własnymi. I tak było tym razem.

- Wspomniał Ksiądz Arcybiskup o komunii, o wspólnocie, jaką tworzymy. Tę wspólnotę budujemy m.in. przez uczestnictwo we Mszy św. Mówi się, że w Polsce nieustannie spada liczba uczestniczących w Eucharystii, czyli tzw. dominicantes oraz przyjmujących Komunię św., czyli communicantes. Czy ten problem dotyczy także archidiecezji wrocławskiej?

- Myślę, że z tym spadkiem frekwencji niedzielnej, to nie jest taka jasna sprawa, bo ostatnie statystyki, które prowadzą Pallotyni, raczej by na to jeszcze nie wskazywały. Ale to nie znaczy, że jest idealnie, że mamy być uśpieni, że jest wszystko dobrze. Liczba uczestniczących w niedzielnej Eucharystii waha się we Wrocławiu od ok. 20 - 25 do 30, może do 33%, to zależy od parafii. To jest realny obraz. Ale potem są jeszcze communicantes, czyli przystępujący do Komunii św., więc nie możemy spoczywać na laurach. Są w Polsce jeszcze takie parafie, więcej raczej na ścianie wschodniej czy w Polsce południowej, gdzie ta liczba uczestniczących, dominicantes zbliżona jest do 60, 70, nawet do 80%. Także wobec tamtych parafii, u nas jest jeszcze dużo pracy. Trzeba jednak pamiętać, że tu oddziałują różne czynniki. Powiedzmy, w parafiach w Polsce centralnej, tradycyjnych, gdzie nigdy nie było zakłócenia rytmu parafialnego, gdzie ludzie od dziecka wychowani byli zawsze w tej świadomości, że jak jest niedziela, święta, to się idzie na Mszę św., zamawiają Msze św., zamawiają wypominki na cały rok. Natomiast tu, na ziemiach zachodnich, północnych nastąpiło ogromne przemieszanie ludności. Przecież po wojnie była to wędrówka ludów. Wprawdzie teraz wyrasta już trzecie pokolenie, ale na wytworzenie się pewnych tradycji, które by bardzo integrowały ludność, potrzeba nieraz wielu pokoleń, długiego czasu. Trochę możemy sobie tym tłumaczyć ten nasz kształt funkcjonowania archidiecezji, jak i samego katolicyzmu na Dolnym Śląsku.

- Czy kapłani i świeccy, bo o tym też była mowa, są w stanie zaradzić takiemu zjawisku? Czy mogą polepszyć tę sytuację?

- Trzeba wszystko robić, budzić świadomość ludzi, ukazywać wartość niedzielnej Eucharystii, wartość Dnia Pańskiego (jest przecież dokument papieski na ten temat), przy różnych okazjach. Czy to przy okazji wizyty duszpasterskiej, zwanej kolędą, czy przy omawianiu nawet pewnych posług parafialnych, jak na przykład pogrzeb. Można z tymi ludźmi porozmawiać i nieraz przekazać ważne sprawy - każdą okazję trzeba wykorzystywać, bo każda okazja jest dobra, żeby budzić tę świadomość. Pewnie jeszcze czynniki socjologiczne wpływają na to. Wiele rodzin rozłączyło się w poszukiwaniu pracy. Musimy sobie jasno powiedzieć, że przecież jest wiele małżeństw niesakramentalnych, gdzie sprawy religijne nie są pierwszorzędne, bo poprzez zerwanie więzów małżeńskich zwłaszcza w małżeństwach sakramentalnych, poprzez rozwody, następuje zniszczenie życia religijnego. Te wszystkie czynniki wpływają na stan rzeczy, jaki obserwujemy.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. prof. Tomasik: Pierwszą Komunię św. można przyjąć wcześniej niż w wieku 9 lat

2024-05-05 08:31

[ TEMATY ]

Pierwsza Komunia św.

Karol Porwich/Niedziela

W Kościele katolickim istnieje możliwość wcześniejszej Komunii św. niż w wieku 9 lat, jeżeli rodzice tego pragną, a dziecko jest odpowiednio przygotowane - powiedział PAP konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP ks. prof. Piotr Tomasik. Wyjaśnił, że decyzja należy do proboszcza parafii.

W maju w większości parafii w Polsce dzieci z klas trzecich szkół podstawowych przystępować będą do Pierwszej Komunii św. W przygotowanie uczniów zaangażowane są trzy środowiska: parafia, szkoła i rodzina.

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Życie bez łaski to życie bez radości

2024-05-05 19:16

Marzena Cyfert

Suma odpustowa ku czci Matki Bożej Łaskawej Patronki i Opiekunki Małżeństwa i Rodzin.

Suma odpustowa ku czci Matki Bożej Łaskawej Patronki i Opiekunki Małżeństwa i Rodzin.

W kościele św. Karola Boromeusza przeżywano odpust ku czci Matki Bożej Łaskawej Patronki i Opiekunki Małżeństwa i Rodzin. Tym samym rozpoczęło się przygotowanie do jubileuszu 30. rocznicy koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Łaskawej.

Eucharystii przewodniczył bp Maciej Małyga, który udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję