Chrześcijanie i Żydzi w Wenezueli przeżywali wczoraj międzyreligijny dzień modlitw o ustanie epidemii koronawirusa. Skala zakażeń nie jest wysoka. Odnotowano ich zaledwie 4 tys. na ponad 32 mln mieszkańców. Większym problemem są tam narzucone przez rząd obostrzenia, które paraliżują pracę organizacji pomocowych.
Wenezuela to jeden z najzasobniejszych krajów Ameryki Łacińskiej. Uległa jednak radykalnej pauperyzacji na skutek neosocjalistycznych reform Hugo Chaveza i jego następcy, aktualnegoprezydenta Nicolasa Maduro. W konsekwencji ponad 90 proc. Wenezuelczyków żyje w ubóstwie, jedna czwarta społeczeństwa utrzymuje się dzięki pomocy humanitarnej. Przez ostatnie 4 lata, 10 proc. mieszkańców opuściło ojczyznę. W Wenezueli brakuje żywności i podstawowych lekarstw.Teraz nałożone przez rząd antyepidemiczne obostrzenia dodatkowo utrudniły położenie najuboższych, bo nie dociera do nich pomoc organizacji charytatywnych. Na granicy natomiast utknęli emigranci, którzy ze względu na epidemię ani nie mogą powrócić do swych domów, ani wyjechać z kraju. Tę coraz bardziej dramatyczną sytuację opisuje w rozmowie z Radiem Watykańskim bp Mario Moronta, wiceprzewodniczący Episkopatu Wenezueli.
„W Wenezueli panuje ubóstwo i głód. Sytuacja jest bardzo poważna i z dnia na dzień stale się pogarsza. Jest coraz trudniej. Narastają problemy społeczne. Jednym z tego powodów jest fakt, że my wszyscy, którzy jesteśmy gotowi nieść pomoc ubogim, a w szczególności rodzinom, nie możemy tego robić ze względu na ograniczenia wynikające z kwarantanny. Trudno jest dotrzeć do rodzin, do ubogich, aby udzielić im pomocy. Ponadto na granicy znajduje się 12 tys. Wenezuelczyków, bo po raz kolejny została zamknięta granica, zarówno ze strony Kolumbii, jak i Wenezueli. Dzięki Bogu, kolumbijska diecezja Cucuta uruchomiła wielki program pomocy i w ten sposób próbuje zaradzić tej sytuacji. Ale największy problem polega na tym, że my tu w całej Wenezueli nie możemy ruszyć się z miejsca, by odwiedzić i wspomóc tych, którzy potrzebują pomocy.“
Bp Mario Moronta zauważył, że wielkim pocieszeniem dla Wenezuelczyków była niedawna wiadomość z Watykanu o zatwierdzonych przez Papieża dekretach, które umożliwiają beatyfikację Jose Gregoria Hernandeza Cisnerosa. Był on wybitnym lekarzem, założycielem instytutu bakteriologii na uniwersytecie w Caracas. Ze względu na swą bezinteresowną służbę chorym, m.in. w czasie epidemii grypy hiszpanki, był nazywany lekarzem ubogich. Teraz jego bliska już beatyfikacja jawi się jako wielki znak nadziei - uważa wiceprzewodniczący Episkopatu Wenezueli.
W związku z przygotowaniami do beatyfikacji Wenezuelczyka dr. José Gregorio Hernándeza (1864-1919), zatwierdzonej w czerwcu br. przez papieża, odbyła się ponowna ekshumacja doczesnych szczątków przyszłego błogosławionego. Zasłynął on jako „lekarz ubogich" w Caracas w czasie epidemii grypy hiszpanki w latach 1918-1920. Kardynał Baltazar E. Porras Cardozo, arcybiskup Méridy i administrator apostolski archidiecezji Caracas, modli się, aby przyszła beatyfikacja przyczyniła się do pojednania narodowego.
Miejscowa telewizja nadała program poświęcony Hernándezowi, który nagrywano w kościele pw. Matki Bożej Gromnicznej, w centrum stolicy, przy Placu La Candelaria, gdzie do tej pory spoczywały jego doczesne szczątki. Pokazano m.in. kard. Porrasa, który modlił się, aby "beatyfikacja stała się dla Wenezuelczyków drogą do pojednania”. Słowa te przytoczyła m.in. agencja Reutersa obok oświadczenia episkopatu Wenezueli, w którym zaznaczono, że ekshumacja ma na celu „zachowanie doczesnych szczątków błogosławionego, które później zostaną jako relikwie rozesłane po wszystkich diecezjach kraju, a także do sanktuariów jemu poświęconych".
‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.
"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.
"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.