Reklama

Tata jest GENIALNY!

Słowa zawarte w tytule mogą zmylić tych, którzy nie doczytają artykułu do końca, bo są one wyrwane z kontekstu. Wiele się mówi o rodzinie i o tym, jaka powinna być. Ten tekst to opowieść o pewnej rodzinie, to świadectwo ich życia. Przekonajmy się, że rodzina to genialny Boży zamysł, miejsce w której można realizować powołanie do świętości...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Państwo Marta i Henryk Kuczajowie mieszkają w niewielkim mieszkaniu w bloku na jednym z krakowskich osiedli. Cała rodzina liczy pięć osób, a właściwie pięć plus jeden, bo w przyszłym roku na świecie pojawi się kolejny członek rodziny. Pociechy rodziców to 8,5-letnia Karolinka, prawie 5-letnia Helenka i najmłodsza Terenia, która ma już 18 miesięcy. Gdy Marta oczekiwała na kolejne - trzecie już dziecko - niektórzy pytali: - O! Już trzecie dziecko? Za co i jak będziecie żyć? Henryk zwykł wtedy odpowiadać: - Będziemy żyli za to, czym wspólnie będziemy dysponować, a pieniądze wydajemy zawsze na rzeczy potrzebne. Do tego dodawał: - Może nie mamy wielkiej przestrzeni mieszkaniowej, ale za to jaką mamy przestrzeń życiową...

Chcemy dzieci i chcemy kochać

Ludzie zwykli patrzeć na rodzinę przez kryterium, którego wyznacznikiem jest odpowiedź na pytania: Czy damy sobie radę? Czy nas stać? Dla Henryka i Marty nie było takich pytań, a jeśli się pojawiały, to nie były najważniejsze. - Przecież mamy prawo kochać i chcieć dzieci - mówią jednym głosem małżonkowie. - Gdy na wieść o tym, że spodziewamy się dziecka, niektórzy pytają ze zdumieniem: - Kolejne?, to pytam ich wtedy z przymrużeniem oka, czy chcą mi pomóc i czy podać im numer konta.
Nawet ginekolog już po pierwszym dziecku pytał, co dalej, potwierdzając model preferowany przez coraz więcej małżeństw, czyli dwa plus jeden. - Przy ostatniej wizycie powiedział mi jednak, że życzyłby sobie, aby wszystkie mamy tak kochały dzieci - zwierza się Marta.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Udowadniam jej cały czas”

Henryk i Marta są małżeństwem od dziesięciu lat. Poznali się na obozie sportowym na Lubogoszczy. Marta przyjechała tam z obozem badmintonowym, a Henryk w tym samym miejscu był na innym obozie wychowawcą kolonijnym. - Przyszli do mnie chłopcy, którymi się opiekowałem, i powiedzieli, że mają dla mnie dziewczynę. Chodziło o jakąś wspólną zabawę, do której zaprosiłem dziewczyny z sąsiedniego obozu, i tak się zaczęło - opowiada Henryk. Po czterech latach ta dziewczyna stała się jego żoną.
- Na jednym z pierwszych spotkań mój przyszły mąż wyjął zdjęcie z zachodem słońca i długo opowiadał o nim. Urzekło mnie to, że mężczyzna tak się potrafił zachwycić czymś tak zwyczajnym - mówi Marta. Henryk pisał dla niej wiersze i właściwie pisze je do dziś. Z czasem zmieniła się ich tematyka. Kiedyś zachwycał się zewnętrznym pięknem swojej małżonki, potem zaczął dostrzegać jej wnętrze. Teraz pisze o tym, czym wypełnione jest całe jego serce - o swojej rodzinie i Bogu.
Zdarzyło się pewnego razu, zanim jeszcze wzięli ślub, że Marta na jednym ze spotkań powiedziała, że nie wierzy w miłość do końca życia. To było po czterech miesiącach znajomości. Mężczyzna życia Marty, który mówi o sobie, że jest bardzo uparty (i uważa, że czasem można to dobrze wykorzystać), powiedział wtedy, że udowodni jej, że taka miłość jest możliwa. Robi to do dzisiaj.

Reklama

Sami piszą kazanie

Mówią o sobie, że są różni, ale nie na tyle, żeby te różnice ich od siebie oddalały. Różnice ich zbliżyły. Ona - cicha, opanowana, on - odważny i uparty, oboje wrażliwi. Jeśli się kłócili, to nigdy nie trwało to długo. Najważniejsze, że chcieli się stawać lepszymi. Nie zawsze było to proste. Henryk na przykład oduczył się przeklinać najpierw przy swojej żonie, a następnie już całkowicie. Dzięki jego świadectwu inni nauczyli się przy nim powstrzymywać od przekleństw. Wcale nie było mu łatwo wierzyć w szczęśliwą rodzinę, bo w jego domu brakowało ojca. - Miałem pretensje do Boga, że brakuje mi ojcowskiej miłości, bo mama sama nas wychowywała, ale na jednej z pielgrzymek, gdy dzień poświęcony był tematyce ojcostwa, postanowiłem inaczej popatrzyć na swoje życie. Zastanowiłem się, co powinienem zrobić, żeby kiedyś, zakładając rodzinę dać swoim dzieciom to, czego sam nie otrzymałem - wspomina Henryk.
Życie państwa Kuczajów to wzajemne umacnianie się i wspieranie. Tak było od samego początku. Podczas ich Mszy św. ślubnej zdarzyło się, że po odczytaniu Ewangelii ksiądz nie powiedział kazania. Do dziś małżonkowie nie wiedzą, dlaczego tak się stało. Jednak tuż po Eucharystii Henryk powiedział do swojej żony: „Martusiu, my sobie napiszemy kazanie życiem”. To zdanie na zawsze zapadło w serce Marty, a tamto wydarzenie do dziś wspominają z uśmiechem.

Reklama

Komu oddawać swój czas?

Dla wielu pewnie brzmieć to będzie zaskakująco, ale rodzina, o której opowiadam, nie korzysta w domu z telewizora czy Internetu. Oczywiście, jest komputer, jest radio. Brak telewizora i Internetu nie jest spowodowany tym, że rodziny na to nie stać. Rodzice uważają, że wcale nie chcą tuszować w ten sposób zła, które jest na świecie i które przenika do nas również przez środki masowego przekazu. Dużo rozmawiają ze swoimi dziećmi o zagrożeniach w otaczającym świecie, bo uważają to za najlepszy sposób na przygotowanie swoich dzieci na wszystko, z czym będą się musiały kiedyś zmierzyć. Poza tym nie chcą im odbierać dzieciństwa. Dzięki temu wszyscy w domu mają dla siebie więcej czasu i nie marnują go na oglądanie telewizji.

Źródło, z którego czerpią

Na rynku pojawiają się ciągle pozycje, które mają pomóc żyć szczęśliwie w małżeństwie. Czasem można z nich wyczytać wiele ciekawych propozycji. Rzadko jednak na pytanie o szczęście w małżeństwie znaleźć można by odpowiedź, jakiej udzielili mi rodzice Karolinki, Helenki i Tereni. Dla nich sposobem na szczęście jest po prostu kochać Boga, bo „gdzie miłość do Boga, tam miłość do człowieka”. W realizacji tego zamierzenia pomaga przede wszystkim modlitwa i lektura Pisma Świętego. Codziennie o godz. 21 rodzina zbiera się na modlitwie. Nawet najmłodsza Tereska zawsze o tym pamięta i choć nie potrafi jeszcze się modlić słowami, to pierwsza składa rączki i wycisza się.

Reklama

Duchowy ojciec - Jan Paweł II

O tym, że modlitwa jest ważna w życiu rodziny, świadczy Henryk, który codziennie odmawia Różaniec. Codzienna modlitwa różańcowa towarzyszy mu od 2001 r. Początkowo odmawiał jedną dziesiątkę dziennie, w następnym roku dwie, aż w końcu od śmierci Jana Pawła II codziennie odmawia jedną z części Różańca. W każdym miesiącu tę Maryjną modlitwę ofiarował w intencji jakiejś osoby. Teraz cały rok modli się za żonę.
Henryk przyznaje, że nie zawsze był blisko Kościoła. Duchowym ojcem stał się dla niego Jan Paweł II. Od momentu, gdy usłyszał słowa Jana Pawła II wypowiadającego się pięknie o polskiej młodzieży, poczuł się niegodny tych słów i postanowił zasłużyć na nie. Dlatego też zaczął poznawać naukę Jana Pawła II tak, aby na każdego 16. dnia miesiąca mieć przeczytaną jedną pozycję z pism Ojca Świętego. Czytał jego listy i encykliki, a teraz pochyla się nad pismami następcy polskiego Papieża - Benedykta XVI.

Najlepsi ewangelizatorzy dzieci

Na koniec przytoczę fragment dialogu, w którym w głównych rolach wystąpiły dzieci Henryka i Marty - Karolinka (8,5 l.) i Helenka (4,5 l.). To zapis (wykonany przez Henryka) reakcji na wieść o tym, że ich mama spodziewa się dzidziusia:

Karolinka: -Będziesz mieć dzidziusia?
Mama: -Tak.
Helenka: -A jak to zrobiłaś?
Mama: -Tatuś mi pomagał.
Helenka: -Jak pomagał? (rzuca się tacie na szyję). Jaki ty jesteś genialny. Dzidziuś będzie, dzidziuś! Tatuś, kocham cię!
Karolinka: -Ja chcę chłopaki-bliźniaki. Tata, ale ty jesteś genialny!
Helenka: -Jak będziemy mieli dwadzieścia dzidziusiów, to się będziemy bardzo cieszyć!
-Jesteśmy po prostu szczęśliwi - podsumowują rodzice.

„Jakże wspaniałą jest rzeczą, gdy rodziny zdają sobie sprawę ze zdolności wzajemnego uświęcania się, jakie posiadają mąż i żona i ze wzajemnego wpływu, jaki wywierają na siebie dzieci i rodzice!” - te słowa Jana Pawła II są najwłaściwszym komentarzem do świadectwa życia we wspólnocie rodzinnej, którym podzielili się ze mną państwo Kuczajowie.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jej imię znaczy mądrość

[ TEMATY ]

św. Zofia

pl.wikipedia.org

Patronką dnia (15 maja) jest św. Zofia, wdowa, męczennica.

Greckie imię Zofia znaczy tyle, co „mądrość”. Posiadamy wiele żywotów św. Zofii w różnych językach, co świadczy, jak bardzo kult jej był powszechny. Są to jednak żywoty bardzo późne, pochodzące z wieków VII i VIII i podają nieraz tak sprzeczne informacje, że trudno z nich coś konkretnego wydobyć. Według tych tekstów Zofia miała mieszkać w Rzymie w II w. za czasów Hadriana I. Była wdową i miała trzy córki.

CZYTAJ DALEJ

Odpust u św. Andrzeja Boboli

2024-05-15 21:18

[ TEMATY ]

parafia św. Andrzeja Boboli w Warszawie

Łukasz Krzysztofka/Niedziela

Jutro – 16 maja – kard. Kazimierz Nycz będzie przewodniczył uroczystej Mszy św. w narodowym sanktuarium św. Andrzeja Boboli na stołecznym Mokotowie.

Liturgia ku czci patrona Polski i metropolii warszawskiej rozpocznie się o godz. 18.00. Eucharystię będą koncelebrowali biskupi z metropolii warszawskiej, a homilię wygłosi bp Zbigniew Zieliński, biskup diecezjalny koszalińsko-kołobrzeski.

CZYTAJ DALEJ

Jubileusz zespołu 40 synów i 30 wnuków jeżdżących na 70 oślętach

2024-05-16 13:08

Mija 25 lat od momentu założenia zespołu 40 synów i 30 wnuków jeżdżących na 70 oślętach. Na wspólne świętowanie zapraszają członkowie zespołu. Koncert jubileuszowy odbędzie 9 czerwca o godz. 16:00 w Sali Gotyckiej Starego Klasztoru we Wrocławiu przy ul. Purkyniego.

Charakterystyczne brzemiennie i nieprzerwalność w działalności muzycznej są atutem zespołu, który został założony przez Roberta Ruszczaka (Chudoba) jesienią 1998 r. - Zaprosiłem do współpracy kolegów z Duszpasterstwa Akademickiego Wawrzyny. Po kilkunastu próbach w akademiku zgłosiliśmy nasz zespół w czerwcu 1999 r. do udziału w konkursie przeglądu SacroSong`99. Zespół został laureatem, zdobywając jedną z dwóch pierwszych nagród i niespodziewanie został gwiazdą światowych scen, tzn. zagrał w koncercie finałowym u boku prawdziwych artystów oraz udzielił swojego pierwszego radiowego wywiadu zanim jeszcze wydał pierwsze dźwięki na scenie – zaznacza Robert Ruszczak, dodając: - Po tym spektakularnym sukcesie jeszcze bardziej zespołowi zachciało się grać i byliśmy zapraszani na koncerty w Polsce i poza jej granice. Najbardziej prestiżowe koncerty jakie zespół zagrał odbyły się w ramach: Song Of Songs Festival w Toruniu, Targów Muzyki Chrześcijan w Krakowie, Festiwalu Muzyki Dobrej w Warszawie, Slot Art Festival w Lubiążu, Festival de Paques w Chartres we Francji, Festiwalu Stróżów Poranka w Chorzowie, we Wrocławiu, w Wilnie, koncertu dla papieża Benedykta XVI w Krakowie, Światowych Dni Młodzieży we Wrocławiu, w czasie Nocy Kościołów na Ukrainie (Lwów, Winnica, Kamieniec Podolski, Chocim) na Białorusi w MIńsku w ramach Festiwalu Ziemia Szczęścia razem z zespołem Hare Kryszna i Festiwalu Zespołów Metalowych państw dawnego bloku wschodniego oraz na ulicy. Jednak za najważniejsze koncerty zespołu uważamy te zagrane w domach dziecka, ośrodkach szkolno - wychowawczych, monarach, więzieniach i na dworcach kolejowych itp.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję