Nie możemy was nagrodzić kosztownymi prezentami. Naszego medalu nie zamienicie też na dodatek do pensji lub emerytury. Przyjmijcie go jednak jako wyraz podziwu i podzięki za to, co robicie na co dzień. Za to, co każdego dnia dokonuje się przez wasze ręce i serca. Za to, że wiele ludzi zyskuje zaufanie do drugiego człowieka i widzi przez was uśmiechnięte oblicze Boga - mówili księża witający wolontariuszy. Główni bohaterowie wchodzili do przepięknego kościoła w Dąbrowicy z niepewnym wyrazem twarzy, jakby zawstydzeni. Większość z nich nie chciała rozmawiać. „Po co to? - pytali. - Przecież nic wielkiego nie robimy”.
O tym, że jest inaczej, mówiła tym niezwykle skromnym ludziom s. Anna Sęk ze Zgromadzenia Sióstr Pallotynek. „Trzeba cieszyć się i świętować - mówiła. - To moment podziękowania Bogu za nasze oczy, przez które patrzy Boże Miłosierdzie”. Tego, jak je nieść drugiemu człowiekowi, uczy Sługa Boży Jan Paweł II. S. Anna od przeszło 10 lat pracuje w Afryce. W 1993 r. była w Ruandzie; w trakcie wojny przeszła z uchodźcami do Zairu (dzisiejsze Kongo Demokratyczne). Pracuje w ośrodku „Nadzieja” (oprócz tradycyjnego znaczenia słowa to także imię dziewczynki, którą polskie zakonnice się opiekowały, a której nie udało się pomóc). „W ciągu dwóch lat przez ośrodek przewinęło się około 9, 5 tys. osób. Opuściło nas 6700 żywych i szczęśliwych osób - opowiada s. Anna. - Zawsze cieszymy się, gdy przebywające u nas dzieci płaczą. Skoro płaczą, to znaczy, że przeżyją. Mają już tyle siły, żeby płakać z olbrzymiego głodu. Wielu, niestety, nie jest to dane”. Wolontariusze Caritas, słuchając opowieści s. Anny, ukradkiem ocierali łzy. Nie byli jednak w stanie zrozumieć, jak można porównywać ich codzienną pracę do pracy misjonarzy na innych kontynentach.
Analogię wysnuł w homilii, wygłoszonej podczas uroczystej Mszy św. odprawionej w intencji wolontariuszy, abp senior Bolesław Pylak. „Bez względu na to, w jakiej części świata się działa, jest to praca niezwykle ważna i pożyteczna - mówił Ksiądz Arcybiskup, którego zasługą jest odrodzenie działalności Caritas na Lubelszczyźnie po czasach komunistycznego zniewolenia. - Szczęśliwi powinni być ci wszyscy, którzy pomagają drugiemu człowiekowi i pod afrykańskim niebem, i w lubelskich salach parafialnych. Zasługa jednych i drugich jest przecież ogromna i wszyscy zasługują na nagrodę na ziemi i w niebie”. Abp Pylak przypomniał też historię Caritas, organizacji będącej idealnym wyrazem Chrystusowego miłosierdzia. „Jezus powiedział, że zawsze będą ludzie w potrzebie, którym trzeba pomóc i w sensie materialnym i w sensie duchowym - mówił. - Wy pracujecie właśnie na tym bardzo ważnym, jeśli nie najważniejszym froncie dzisiejszego Kościoła. Dzięki waszej wspaniałej pracy i chęci niesienia pomocy drugiemu człowiekowi zostanie po was na tym świecie coś najcenniejszego: dobre wspomnienie i pamięć pełna miłości”.
Sobotnie uroczystości zakończył wspólny posiłek. Nikt przy stole nie siedział jednak cicho. Był czas nie tylko na radość ze święta wolontariatu, ale także na podzielenie się doświadczeniami z codziennej pracy, do której wszyscy się spieszyli jeszcze tego samego dnia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu