Reklama

Świętość po pallotyńsku

Chciał zostać cyrkowcem, sprawdzał się również jako skoczek narciarski, na średniej skoczni w Zakopanem młody Zbyszek oddał skok na odległość 49,5 m. Jednak Pan Bóg powierzył mu dar kapłaństwa. Z ks. Zbigniewem Stankiem SAC - proboszczem parafii pw. św. Franciszka z Asyżu - rozmawia Tomasz Pluta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Pluta: - Księże Zbigniewie, proszę trochę o sobie opowiedzieć, skąd Ksiądz pochodzi, jak rodziło się powołanie do kapłaństwa i dlaczego Pallotyni?

Ks. Zbigniew Stanek SAC: - Na świat przyszedłem w czasie wojny w 1944 r., w Wiekowie, jako jedno z sześciorga dzieci. Tydzień po urodzeniu rodzice ochrzcili mnie, ponieważ księża byli w obozach, zostałem ochrzczony w kościele pw. św. Wawrzyńca w Gnieźnie. Kiedy pierwszy raz zacząłem myśleć o powołaniu, byłem w piątej klasie, natomiast mój brat kończył szkołę podstawową i szedł do liceum. Pomyślałem sobie wtedy, że chciałbym iść w jego ślady. To zapamiętałem najbardziej, te pierwsze myślenie o powołaniu w świetle tych wydarzeń. Cały czas to do mnie wracało w późniejszych latach jednak z różnym nasileniem i w różny sposób. W pewnym okresie mojego życia bardzo intensywnie myślałem o tym, aby zostać cyrkowcem, nawet byłem bliski złożenia podania o przyjęcie do specjalnej szkoły, ale po rozmowie z zawodowymi cyrkowcami odrzuciłem ten pomysł z uwagi na ich doświadczenia - tytaniczna praca, niestety, słabo doceniana i wiele w niej goryczy. Dlaczego Pallotyni? Mój ojciec był agronomem, pracę podjął na ziemiach odzyskanych w Szczecińskiem, w 1946 r. cała rodzina przeprowadziła się w tamte tereny. Ojciec pracował w różnych inspektoratach. Przez całą szkołę średnią mieszkałem w internatach, trochę podróżowałem po Polsce, maturę zdawałem w Warszawie. Początkowo chciałem iść do Chrystusowców, ponieważ w mojej parafii byli księża z tego zgromadzenia. Miałem iść do diecezji gorzowskiej, ale jakoś tak wyszło, że z powodu mojego zameldowania bliżej było jednak do Poznania, a tam trafiłem do Pallotynów, których na dobrą sprawę pierwszy raz tam zobaczyłem. Najpierw więc skończyłem niższe seminarium, a później Wyższe Seminarium w Ołtarzewie. Wyświęcony zostałem w 1970 r.

- Gdzie Ksiądz trafił po święceniach i jakie były placówki po drodze?

- Po święceniach trafiłem do Gdańska, dojeżdżałem trzy cztery razy w tygodniu oraz w niedzielę 30 km do parafii w Mierzeszynie, gdzie prowadziłem katechizację. Współpracowałem tam z bardzo dobrym księdzem diecezjalnym, który wniósł bardzo wiele w moje duszpasterstwo. Później przez trzy lata, od 1971 do 1974 r., byłem wikariuszem w kościele seminaryjnym w Ołtarzewie. Wtedy w Lublinie na KUL-u zrobiłem magisterium z teologii pastoralnej. Potem trafiłem na trzy lata do Poznania do naszej placówki przy wydawnictwie. Była to bardzo duża parafia, było nas sześciu wikarych, Msza św. w niedzielę odbywała się co godzinę, bardzo dużo spowiedzi, wiele zajęć. Z Poznania przeszedłem do Radomia, spędziłem tam dziesięć lat. Powierzono mi duszpasterstwo młodzieży. Wszedłem w ruch oazowy, dzięki temu rokrocznie ok. 400 młodych ludzi wyjeżdżało na piętnastodniowe rekolekcje formacyjne. Wcześniej w latach 70. miałem okazję spotkać sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Byłem w Krościenku na specjalnych rekolekcjach. Oaza od początku bardzo mi odpowiadała ze względu na to, że wiele funkcji powierzało się przygotowanym animatorom świeckim. Dzięki temu mogło funkcjonować wiele małych wspólnot, gdzie - jak uważał Sługa Boży - jest większa szansa na rozwój poszczególnych jej członków. Z Radomia wróciłem do Poznania, tam zostałem proboszczem. Nie chciałem zostawiać Radomia, poszedłem z jednego powodu, wszędzie gdzie dotychczas byłem miałem wygodne warunki mieszkaniowe, a w Poznaniu trzeba było wykończyć dom, nie było dachu, bocznych ścian i należało włożyć tam wiele jeszcze pracy. Uznałem za słuszne, że przez tyle lat inni dbali o te warunki, więc jeżeli prowincjał podejmuje taką decyzję, to ja ją przyjmuję z gotowością i tak się stało. Spędziłem tam dziewięć lat. Później byłem w Chełmnie w liceum katolickim, moim zadaniem było rozeznanie istoty szkół katolickich, w tym celu wyjeżdżałem w tamtym czasie do Austrii, gdzie w Wiedniu są nasi bracia, poznałem tam Siostry Notre Dame oraz Braci Szkolnych. Przed przyjściem do Wałbrzycha byłem jeszcze w Częstochowie.

- Czy Pallotyni składają śluby zakonne? Jak wygląda życie wspólnotowe Pallotynów, praca w dużej parafii na pewno bardzo absorbuje, zostaje więc czasu na bycie razem?

- Nasz założyciel Wincenty Pallotti uznał, że Pallotyni powinni być takim ogniwem pośrednim między klerem zakonnym a duchowieństwem diecezjalnym. Kiedy pytał się papieża, jaki ma nosić ubiór, papież odpowiedział, że taki jak on, tyle że czarny. I tak się stało, mamy ubiór duchowieństwa rzymskiego. Pallotti nie chciał wprowadzać żadnych przyrzeczeń, zobowiązań, ślubów. Powiedział, że słowa z Listu do Koryntian: „Miłość Chrystusa przynagla nas” są istotą powołania człowieka do działania. Jednak pod wpływem rad zgodził się na wprowadzenie przyrzeczeń zakonnych, są one składane przy pierwszej profesji, profesji jest pięć odnawianych co roku, szósta jest wieczna. Wieczną profesję składa się przed przyjęciem święceń diakonatu. Jeżeli chodzi o życie wspólnotowe, modlitewne - jesteśmy zobowiązani do trzech modlitw: rannych, południowych i wieczornych. W naszym domu w Wałbrzychu gromadzimy się na przedpołudniowej o godz.13.00 i wieczornej o godz.19.00. Nie zawsze się to udaje ze względu na funkcje, które pełnimy, czy to w szkole, szpitalu czy jeszcze gdzie indziej. Natomiast przyjęte jest, że ranne modlitwy odmawiamy indywidualnie.
Ponieważ angażujemy się w pracę z ludźmi świeckimi, jest czasami trudno zebrać się wspólnie. Takim spoiwem są podejmowane przez nas próby, aby w czwartki organizować spotkania duszpasterskie, pastoralne, w trakcie których rozmawiamy o sprawach duszpasterskich w parafii, czy też poruszamy sprawy domowe. Czasami też traktujemy te spotkania jako rekreacyjne tu, na miejscu, w domu lub gdzieś wyjeżdżamy. Szukamy po prostu powodów, aby być razem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent Andrzej Duda odznaczył George`a Weigela

2024-05-14 09:47

[ TEMATY ]

George Weigel

odznaczenie

Prezydent Andrzej Duda

Marek Borawski/KPRP

Prezydent Andrzej Duda odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP katolickiego pisarza, teologa i działacza społecznego George`a Weigela. Odznaczenie państwowe "za wybitne zasługi w działalności na rzecz kreowania pozytywnego wizerunku Polski w świecie" wręczone zostało podczas uroczystego spotkania w Pałacu Prezydenckim.

George Weigel to katolicki teolog, pisarz, działacz społeczny. Laureat dziewiętnastu doktoratów honoris causa, autor ponad trzydziestu książek i kilkuset artykułów o tematyce dotyczącej Kościoła katolickiego, prawa, teologii i nauk społecznych, stały komentator i analityk stacji telewizyjnej NBC w sprawach watykańskich. Autor bestsellera „New York Timesa” „Świadek nadziei”, będącego biografią św. Jana Pawła II oraz jej kontynuacji „Kres i początek”, w której wykazał kluczową rolę polskiego papieża w obaleniu komunizmu.

CZYTAJ DALEJ

Po pomoc do św. Andrzeja Boboli

2024-05-13 20:41

Archiwum parafii

W parafii św. Andrzeja Boboli w Lublinie rozpoczęły się uroczystości odpustowe ku czci patrona. Doroczne święto, obchodzone 16 maja, poprzedza modlitewne triduum w intencji pokoju i jedności.

CZYTAJ DALEJ

Filipiny odwdzięczają się misjonarzom licznymi powołaniami

2024-05-14 18:22

[ TEMATY ]

powołanie

Filipiny

Karol Porwich/Niedziela

W wyspiarskim kraju, jakim są Filipiny liczba pallotyńskich powołań rośnie z roku na rok. O swojej misji opowiadał w Polsce ks. Bineet Kerketta, misjonarz z Indii, rektor pallotyńskiego seminarium na Filipinach.

Księża pallotyni założyli misję na Filipinach w 2010 r., w Bacolod, na północno-zachodnim wybrzeży wyspy Negros. Chociaż Filipiny to kraj chrześcijański (aż 86 proc. ludności to katolicy), Kościół tam wymaga nadal wsparcia. Powodem jest ogromne rozwarstwienie społeczeństwa i przepaść, jaka dzieli biednych i bogatych. Najbogatsi mają w posiadaniu ogromne plantacje trzciny cukrowej i ryżu, a nawet całe wyspy. Najubożsi z trudem mogą się wyżywić. Nawet kościoły mają osobne. Większość działań w parafii prowadzą świeccy i postępują zgodnie ze swoją mentalnością, tradycją i kulturą. Dlatego wciąż ewangelizacja jest potrzebna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję