Reklama

Czy Pan Bóg był w Katowicach?

Niedziela legnicka 7/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem tragedii, jaka rozegrała się w Chorzowie. Ponad 60 osób zabitych, wielu rannych, kilka osób uważa się za zaginione. Ból po stracie najbliższych, złość spowodowana tak bezsensowną śmiercią, ból i cierpienie tych, którzy są w szpitalach. Wielu zaczyna zastanawiać się dlaczego doszło do tak wielkiej tragedii, czy musiało to nastąpić? Kto jest winny temu, co się stało? Pojawiają się też pytania dotyczące Boga, czy nie mógł On zapobiec takiej katastrofie? Dlaczego na to pozwolił? Może w zrozpaczonych sercach pojawia się też pytanie, czy Bóg w ogóle jest? Jeżeli jest, to dlaczego tak ich doświadcza? To są pytania, na które trudno jest odpowiedzieć, nawet księdzu. Postarajmy jednak głębiej wniknąć w tajemnicę cierpienia. Człowiek często winą za swoje lub cudze nieszczęście chce obarczyć Boga. Ale czy do końca ma rację? Tym bardziej, że coraz więcej specjalistów z dziedziny budownictwa mówi o wielkich zaniedbaniach dotyczących projektowania takich obiektów, jak również o złej jakości materiałów użytych do budowy. Bo wszystko ma być szybko i tanio. A co z bezpieczeństwem, co z użytkownikami? Czy światem rządzi tylko rachunek ekonomiczny? A gdzie odpowiedzialność, czy też zwykła ludzka przyzwoitość? Cokolwiek by się tutaj nie powiedziało, cierpienie pozostanie, nawet jeśli znajdzie się winnych. Życia zmarłym nie przywróci się. Problem cierpienia, z którym się spotykamy na co dzień, zwłaszcza jednak podczas takich dramatów, można rozwiązać tylko w oparciu o wiarę w Boga i w oparciu o przekonanie istnienia innego życia po śmierci.
Bóg nie stworzył cierpienia. W Bożym planie był świat pełen szczęścia i miłości, wolny od bólu. Niewłaściwie wykorzystana wolność, a dokładniej grzech, stał się przyczyną śmierci i poprzedzającego ją cierpienia. Pismo mówi: „Bóg śmierci nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących. Stworzył wszystko po to, aby było… A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą”. Wiele cierpień wynika z praw natury, większość jednak jest skutkiem działania człowieka, jego egoizmu, zaślepienia, nierozwagi, braku odpowiedzialności. Każdego roku miliony ludzi umierają z głodu i pragnienia, z powodu chorób i nędzy, z powodu narkomanii i alkoholizmu, z powodu wielkiego chaosu moralnego, w jakim pogrąża się świat. Choroby współczesnej cywilizacji związane z zanieczyszczeniem środowiska i gospodarką rabunkową dziesiątkują całe społeczeństwa. Czy to wina Boga? Czy to wina Boga, że metalowa konstrukcja nie wytrzymała ciężaru lodu i śniegu? Dlaczego jednak Bóg dopuszcza to wszystko? Bóg odnosi się z największym szacunkiem do wielkiego daru, jaki nam ofiarował - daru wolności.
Inne pytanie, które często pada, brzmi: dlaczego cierpią i umierają ludzie dobrzy, a złym dobrze się powodzi? To spostrzeżenie nie jest do końca prawdziwe. Cierpią zarówno dobrzy, jak i źli. Wydaje się nam, że skoro komuś dobrze się powodzi, ma wszystko, spełnia swoje zachcianki, to automatycznie jest człowiekiem szczęśliwym. Jednak nie wiemy, co dzieje się w jego sercu, w ścianach jego domu. Pamiętamy przypowieść o bogaczu i Łazarzu? Ona wiele wyjaśnia. Człowiekowi, który posiada wiele w tym życiu, ale może być nieszczęśliwy w wieczności, nie należy zazdrościć, ale współczuć.
A dlaczego cierpią dzieci? To wydaje się być największą niesprawiedliwością. Ktoś powiedział, że jesteśmy jak naczynia połączone, współzależni od siebie. Tak więc skutki naszych działań, także naszych błędów i grzechów dotykają wszystkich ludzi. Tę tak bardzo bolesną prawdę można starać się zrozumieć tylko w oparciu o wiarę. Zobaczmy, że Jezus cierpiał wiele, fizycznie i psychicznie, cierpiał, żeby wyzwolić nas od śmierci i grzechu. Jego cierpienie i śmierć była zadośćuczynieniem za ludzką podłość. Tak nas ukochał, że nie zawahał się złożyć tak wielką ofiarę. Cierpiała wraz z Nim Jego Matka. Przez pewne podobieństwo możemy powiedzieć, że wszyscy, którzy cierpią, dźwigają swój krzyż, w tym również dzieci, i czynią to z miłości do Zbawiciela, razem z Maryją stają się Jego współpracownikami w zbawianiu świata i człowieka. Ponadto mamy pewność, że istnieje inne, wieczne życie, które będzie życiem bez końca, bez cierpienia, bez bólu i niesprawiedliwości. Nasze życie ziemskie w porównaniu z wiecznością jest tylko krótką chwilą. Dlatego warto nieść swój krzyż. Z tego też powodu święci nie uciekali przed cierpieniem, nie bali się śmierci. Co więcej, dla nich krzyż był łaską, okazją do zbliżenia się do Chrystusa. Tylko miłość do Jezusa i Jego Matki może uczynić nas zdolnymi do takiego patrzenia na cierpienie i do pokornego znoszenia go. Ktoś powiedział, że łzy, które padają na ziemię bez miłości stają się błotem, ale ofiarowane Jezusowi zamieniają się w perły. Podobnie jest z cierpieniem. Cierpieć bez Boga - to najstraszniejsza kara, jaka może spotkać człowieka. Papież Jan Paweł II, który nie tylko mówił o cierpieniu, ale pokazywał całemu światu jego zbawczą wartość, powiedział kiedyś do chorych: „Stajecie się mocni, tak, jak mocny jest Chrystus na krzyżu”. Cierpienie przeżywane w taki sposób i ofiarowane Chrystusowi może przynieść, jak mówi św. Piotr, radość na ziemi i chwałę w niebie (1 P 4,13). Cierpienie może być drogocenną perła. Wiemy przecież jak powstaje perłą. Ziarno piasku penetruje wnętrze zamkniętego w muszli małża. Jego ciało reaguje na ból i wytwarza osłonę wokół ziarna piasku, którego nie może się pozbyć. Tak więc z cierpienia małża rodzi się drogocenna perła. Podobnie jest z cierpieniem człowieka. Łzy, ból fizyczny i psychiczny znoszony z miłości do Chrystusa tworzą perły, które człowiek może ofiarować Bogu za zbawienie grzeszników i dla uświęcenia własnej duszy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Ducha Świętego

[ TEMATY ]

nowenna

Pio Si/Fotolia.com

Jak co roku w oczekiwaniu na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego Kościół katolicki będzie odprawiał nowennę do Ducha Świętego i tym samym trwał we wspólnej modlitwie, podobnie jak apostołowie, którzy modlili się jednomyślnie po wniebowstąpieniu Pana Jezusa czekając w Jerozolimie na zapowiedziane przez Niego zesłanie Ducha Świętego.

Ponieważ nowenna do Ducha Świętego przypada w maju i czerwcu, dlatego łączy się ją z nabożeństwami majowymi czy też czerwcowymi w następujący sposób:

CZYTAJ DALEJ

Ekspertka: dzisiejszej nocy duża szansa na obserwację zorzy polarnej

2024-05-10 19:36

[ TEMATY ]

zorza polarna

wikipedia/United States Air Force photo by Senior Airman Joshua Strang - Public-Domain

Zorza polarna

Zorza polarna

Prognozowana jest bardzo silna burza geomagnetyczna, w związku z czym dzisiejszej nocy będzie duża szansa na obserwację zorzy polarnej - powiedziała PAP Helena Ciechowska z Centrum Badań Kosmicznych PAN.

"Od kilku dni naukowcy obserwują silne rozbłyski na Słońcu - dokładnie w obszarach oznaczonych numerami 3663 i 3664. Niektóre z nich to rozbłyski erupcyjne, wyrzucające plazmę słoneczną w przestrzeń kosmiczną. Najsilniejsze wśród nich to rozbłyski klasy X. W trakcie majówki obserwowaliśmy trzy rozbłyski klasy X, w poniedziałek - kolejne dwa, a od poniedziałku jeszcze pięć. Dołączają do nich mniejsze, o klasie M i C" - opisała specjalistka z Centrum Prognoz Heliogeofizycznych CBK PAN.

CZYTAJ DALEJ

Adorować to postawić Boga w centrum życia

2024-05-11 09:47

ks. Łukasz Romańczuk

Abp Józef Kupny, metropolita wrocławski

Abp Józef Kupny, metropolita wrocławski

Drugi dzień II Kongresu Wieczystej Adoracji rozpoczął się w katedrze pw. św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu. Eucharystii przewodniczył abp Józef Kupny, metropolita wrocławski.

W homilii abp Józef Kupny wyjaśnił, czym jest adoracja Najświętszego Sakramentu. - Odkrywamy adorację jako wymóg wiary. Adorować to postawić Boga w centrum życia, to nadać wszystkim sprawom właściwy porządek, stawiając Boga na pierwszym miejscu. W życiu wiarą nie wystarczy sama wiedza teologiczna, potrzeba Go spotkać i adorować. Na niewiele zdadzą się nasze wiadomości z zakresu życia religijnego czy zdolności duszpasterskie, jeśli nie padamy na kolana. Wiara jest relacją z żywą osobą, którą się kocha. Stając twarzą w twarz z Jezusem poznajemy Jego oblicze. Adorując odkrywamy dzieje miłości z Bogiem, w którym nie wystarczają idee, ale trzeba Go postawić na pierwszym miejscu, tak jak stawia się osobę, którą kochamy. Taki właśnie musi być Kościół, adorujący i zakochany w Jezusie, swoim Oblubieńcu - wskazał. abp Kupny i dodał: - Trwanie na kolanach przed Jezusem jest lekarstwem na podziały w Kościele. Dzisiaj chcemy rozważać, że adoracja czyni jedność w Kościele. Przez adorację dokonuje się wyzwolenie z największego niewolnictwa, uzależnienia do nas samych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję