Dom Pomocy Społecznej w Szarczu prowadzony przez Siostry Felicjanki 12 czerwca świętował 60-lecie istnienia. Uroczystej Mszy św. dziękczynnej przewodniczył bp Tadeusz Lityński.
- Jesteśmy w Domu Pomocy Społecznej w Szarczu prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Felicjanek. Dzisiaj obchodzimy 60 lat istnienia tego domu, który narodził się w 1959 r. w tym lesie. I dzisiaj chciałybyśmy Bogu podziękować i uczynimy to z wszystkimi władzami, ale również mieszkańcami innych DPS-ów powiatu międzyrzeckiego, za wszystkie te łaski, które otrzymałyśmy, za to, że ten dom się rozwija i jest tu tyle miłości i dobra - powiedziała s. Agnieszka Pustelak, felicjanka prowincji Matki Bożej Częstochowskiej z Przemyśla, dyrektorka DPS w Szarczu. - W tym domu przebywają 52 kobiety czy też dziewczęta, niepełnosprawne intelektualnie. Niektóre z nich dzisiaj też mają jubileusz, bo przebywają tu od 60 lat. Jako zgromadzenie prowadzimy to dzieło na zlecenie powiatu międzyrzeckiego. Staramy się to robić w duchu wartości chrześcijańskich i miłosierdzia chrześcijańskiego.
Reklama
Świętowanie rozpoczęło się od uroczystej Mszy św. dziękczynnej za 60-lecie DPS-u pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. - Od 60 lat służbę miłości i miłosierdzia realizują tutaj w Szarczu Siostry Felicjanki oraz cały zastęp świeckich, tych którzy w tym dziele je wspierają - mówił bp Lityński. - Drodzy jubilaci, jubilatki, tworzący rodzinę tego domu wasza praca, wasza służba nie ma tylko wymiaru doczesnego, teraz, tymczasowego, zakreślonego jakąś liczbą lat, ale wasza służba ma wymiar ponadczasowy. To wy pochylacie się nad człowiekiem, ale tak naprawdę wasza służba jest służbą Bogu.
Po Mszy św. odbyła się część oficjalna uroczystości, w czasie której pensjonariuszki DPS zaśpiewały hymn napisany specjalnie na obchody jubileuszu. Spotkanie zakończyła wspólna agapa.
Francesco! Francesco! głos Marii Giuseppy odbijał się od niskich kamiennych domków przy ul. Vico Storto Valle w Pietrelcinie. Ale chłopca nigdzie nie było widać, mały urwis znów gdzieś przepadł. Może jest w kościele albo na pastwisku w Piana Romana? A tu kabaczki stygną i ciecierzyca na stole. W całym domu pachnie peperonatą. Francesco!
Maria Giuseppa De Nunzio i Grazio Forgione pobrali się 8 czerwca 1881 r. w Pietrelcinie. W powietrzu czuć już było zapach letniej suszy i upałów. Wieczory wydłużały się. Panna młoda pochodziła z rodziny zamożnej, pan młody z dużo skromniejszej. Miłość, która im się zdarzyła, zniwelowała tę różnicę. Żadne z nich nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Oboje szanowali religijne obyczaje. Giuseppa pościła w środy, piątki i soboty. Małżonkowie lubili się kłócić. Grazio często podnosił głos na dzieci, a Giuseppa stawała w ich obronie. Sprzeczki wywoływały też „nadprogramowe”, zdaniem męża, wydatki żony. Nie byli zamożni. Uprawiali trochę drzew oliwnych i owocowych. Mieli małą winnicę, która rodziła winogrona, a w pobliżu domu rosło drzewo figowe. Dom rodziny Forgione słynął z gościnności, Giuseppa nikogo nie wypuściła bez kolacji. Grazio ciężko pracował. Gdy po latach syn Francesco zapragnął być księdzem, ojciec, by sprostać wydatkom na edukację, wyjechał za chlebem do Ameryki. Kapłaństwo syna napawało go dumą. Wiele lat później, już w San Giovanni Rotondo, Grazio chciał ucałować rękę syna. Ojciec Pio jednak od razu ją cofnął, mówiąc, że nigdy w życiu się na to nie zgodzi, że to dzieci całują ręce rodziców, a nie rodzice syna. „Ale ja nie chcę całować ręki syna, tylko rękę kapłana” odpowiedział Grazio Forgione, rolnik z Pietrelciny.
Prezydent Karol Nawrocki zapewnił w niedzielę w Doylestown na spotkaniu z przedstawicielami Polonii, że jest i zawsze będzie z nimi w pielęgnowaniu narodowych wartości. Podkreślił, że uważa ich za ważnych ambasadorów polsko-amerykańskiej współpracy.
Prezydent wraz z małżonką Martą Nawrocką przebywa z wizytą w USA. W niedzielę para prezydencka odwiedziła Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown, nazywane „amerykańską Częstochową”, spotkała się też z Polonią.
Leon XIV przyjął w poniedziałek na prywatnej audiencji prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, któremu towarzyszyła małżonka Elke. Rozmowy dotyczyły m.in. wojny na Ukrainie i sytuacji humanitarnej w Gazie.
Po audiencji prezydent Niemiec spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej na Cmentarzu Teutońskim w Watykanie. „Było to dla mnie i mojej żony wielkim zaszczytem, że zostaliśmy dzisiaj przyjęci przez Papieża Leona XIV na audiencji prywatnej. Mieliśmy okazję długo rozmawiać, wymieniać się opiniami, oczywiście na temat sytuacji globalnej, wojny i pokoju oraz sytuacji Kościołów chrześcijańskich” – powiedział Steinmeier, który jest wyznania protestanckiego. Jego żona, Elke, jest katoliczką
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.