W tym roku mija 420 lat od założenia Kalwarii Zebrzydowskiej. Kustosz tego miejsca o. Gracjan Kubica, bernardyn, mówi: – Myślę, że nikt nie odjeżdża stąd, nie napełniwszy swego serca pokojem, radością i miłością.
Maria Bocheńska: Ojcze Kustoszu, od ponad 4 wieków bracia mniejsi są nieprzerwanie opiekunami i stróżami kalwaryjskiego sanktuarium. Co w historii tego miejsca jest szczególnie ważne?
O. Gracjan Kubica: Po pierwsze – fundacja klasztoru; jak głosi podanie, stacjonujący w Lanckoronie starosta krakowski Mikołaj Zebrzydowski zobaczył trzy gorejące krzyże na górze dziś nazywanej Górą Ukrzyżowania, co stało się inspiracją, aby w tym miejscu powstał budynek sakralny. I tak się szczęśliwie złożyło, że w tym czasie jeden z dworzan starosty – Hieronim Strzała przywiózł z Ziemi Świętej miniatury kościoła Ukrzyżowania i grobu Pana Jezusa. One stały się inspiracją do rozpoczęcia budowy, co sprawiło, że na przestrzeni wieków powstała przepiękna kalwaria. Po drugie – przybycie do naszego sanktuarium w 1641 r. cudownego obrazu Matki Bożej Płaczącej, nazwanej później Kalwaryjską, która od tamtego czasu niezmiennie uzdrawia i pociesza przybywających tu pielgrzymów z bliska i daleka.