Od 6 do 9 marca w parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Słupie koło Jawora trwały rekolekcje wielkopostne. Nauki prowadził zaproszony przez proboszcza o. Józef Trybal, franciszkanin z Głogówka. Przez 4 dni nieustannie padał tam gęsty śnieg. W poniedziałek wszystkie drogi dojazdowe do Krajewa, gdzie znajduje się kościół filialny parafii, były zasypane. Wieś była odcięta od świata. Jednak - jak podkreśla ks. Zbigniew Dyl, proboszcz parafii w Słupie - wierni licznie zgromadzili się w świątyni, oczekując na rekolekcjonistę. Niestety, ten nie dojechał. Wierni po odśpiewaniu Gorzkich żali rozeszli się do domów. - W ciągu 28 lat głoszenia rekolekcji i misji w różnych parafiach w Polsce, jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, bym nie dotarł do kościoła - mówi o. Józef Trybal. Te rekolekcje były wyjątkowe i zapamiętam je na długo, zwłaszcza że na drugi dzień do kościoła jechałem... ciągnikiem.
We wtorek w parafii Słup zapowiedziano spowiedź wielkopostną. Proboszcz zaprosił do pomocy księży z Jawora i proboszcza z Męcinki. Kapłani mieli dojechać do Słupa na godzinę 8 rano. Jednak samochody spowiedników utknęły w Chroślicach, 2 kilometry od kościoła. Postanowili, że do świątyni dojdą pieszo. Jak wspomina ks. prał. Zbigniew Tracz - proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Jaworze, do Słupa szliśmy brnąc w ponadmetrowych zaspach. Wprawdzie na spowiedź trochę się spóźniliśmy, ale nie zawiedliśmy wiernych, którzy na nas czekali - dodaje ks. Tracz. On również tę przygodę zapamięta na długo. Zwłaszcza że po spowiedzi trzeba było w jakiś sposób dostać się z powrotem do Chroślic. Stanisław Malec zaproponował kapłanom przejażdżkę ciągnikiem. Skorzystali z niej ks. prał. Jan Sowa - dziekan dekanatu Jawor, ks. prał. Zbigniew Tracz, ks. Krzysztof Słabicki - proboszcz parafii pw. św. Andrzeja w Męcince oraz ks. Rodryk Albin - wikariusz parafii pw. Matki Bożej Różańcowej w Jaworze.
Po dotarciu ciągnikiem do Chroślic księża przesiedli się do swoich samochodów i pojechali do kościoła filialnego w Sichowie, gdzie również odbyła się spowiedź wielkopostna. W odciętym od świata Słupie pozostał jednak proboszcz i rekolekcjonista. Pan Malec wrócił i po tych kapłanów, zawożąc ich aż do Sichowa. Ciągnik Stanisława Malca z Chroślic nazwano „prałatmobilem”.
Proboszcz parafii w Słupie ks. Zbigniew Dyl dziękuje księżom, którzy mimo zasp nie zawrócili z drogi i dotarli na spowiedź oraz wiernym, że nie przestraszyli się pogody i licznie zgromadzili się w świątyniach na rekolekcjach. Dziękuje również służbom drogowym, które odśnieżyły drogi i we wtorek po południu kapłani bez problemów dotarli na spowiedź do kościołów w Słupie i Sichowie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu