Na olimpijskim obiekcie Lysgardsbakken w Lillehamer odbyły się w dniach 23-25 listopada inauguracyjne zawody cyklu Pucharu Świata 2012/2013 w skokach narciarskich. W ubiegłym sezonie zimowym po Puchar Świata sięgnał norweski skoczek Anders Bardal. Jak będzie w tym roku? Być może któryś polski skoczek narciarski sprawi nam niespodziankę i zdeklasuje pozostałych zawodników, tak jak zwykł to niegdyś robić Adam Małysz.
W tym sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich czeka nas historyczna chwila, ponieważ w Polsce zawody - w sumie trzy konkursy (dwa indywidualne i jeden drużynowy) - odbywać się będą w dwóch różnych miejscach - Wiśle (8-9 stycznia) i Zakopanem (10-12 stycznia). Pierwszą serię konkursu w Lillehamer tradycyjnie rozpoczął reprezentant gospodarzy Fredrik Bjerkeengen. Norweski skoczek wystartował z dziewiątej belki startowej i wylądował tuż przed 90. metrem. Pierwszy imponujący skok już po krótkiej chwili oddał kolejny Norweg Anders Jacobsen, który wylądował na 100,5 metrze i został tymczasowym liderem. Potem z bardzo dobrej strony zaprezentował się jednak Andreas Wellinger, który poszybował na odległość 103 metrów i wskoczył na prowadzenie, na którym utrzymał się do samego końca tej serii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Walka o ostateczny triumf trwała do samego końca. Wreszcie najlepszy okazał się Niemiec Severin Freund, który zwycięstwo zapewnił sobie skokiem na 100,5 metra. W drugiej serii najdalej (102 metry) poszybował Morgenstern, ale to wystarczyło tylko, aby zająć drugie miejsce. Wellinger nie zdołał obronić prowadzenia i po lądowaniu na 98,5 metrze zakończył rywalizację na piątym miejscu. W drugim dniu konkursu sygnał do walki o czołowe pozycje dał Szawajcar Simon Ammann, który w ciężkich warunkach poleciał na odległość 135,5 metra i jako pierwszy zdetronizował Tepesa na prowadzeniu. Chwilę później na belce pojawił się Gregor Schlierenzauer. Austriak uzyskał najlepszy w tej serii wynik 141 metrów i oczywiście objął prowadzenie. Cieszył się nim jednak bardzo krótko, bo już po chwili lepszy okazał się Fannemel. Norweg skoczył metr krócej, ale decyzją swojego trenera startował z belki umieszczonej o jedną pozycję niżej i właśnie to dało mu wygraną w pierwszej serii. Trzecią lokatę ostatecznie zajął Morgenstern, który skokiem na odległość 135. metrów zepchnął Ammanna lokatę niżej.
Walka o czołowe lokaty trwała do samego końca i lider tymczasowej klasyfikacji zmieniał się praktycznie po każdym skoku. Wreszcie Gregor Schlierenzauer ponownie zanotował najdłuższy skok serii (137 metrów) i dzięki temu wyprzedził Fannemela, który wylądował na trzy metry bliżej. Trzecie miejsce utrzymał Morgenstern, który również skoczył 134. metry. Dalsze lokaty zajęli Jacobsen, Bardal i Ammann. W dwóch konkursach zawiedli Biało-Czerwoni. W pierwszym dniu najlepszy - Maciej Kot zakończył rywalizację na 25. miejscu, a Kamil Stoch uplasował się na 30tym miejscu. Pozostała trójka Polaków nie awansowała do drugiej serii konkursu. Dawid Kubacki zajął 34. miejsce, Piotr Żyła zakończył dwie lokaty niżej, a Krzysztof Miętus był 44. W drugim dniu najlepszy z Biało-Czerwonych Krzysztof Miętus zakończył zmagania na 26. lokacie. Pozostali Polacy swymi skokami rozczarowali i nie awansowali do drugiej serii konkursowej, mimo że w komplecie przeszli przez kwalifikacje. Kamil Stoch zawody zakończył na 36. miejscu, Piotr Żyła był 42., Dawid Kubacki 44., Bartłomiej Kłusek lokatę niżej, natomiast Maciej Kot 47. Pozostaje nam mieć nadzieję, że w następnych konkursach będzie już tylko lepiej. W końcu nie każdy rodzi się Małyszem...