„Dobrodziejko, będzie dobrze!” - tymi słowami najczęściej kończyła rozmowy Rozalia Celakówna. Kim była ta niepozorna kobieta? Może wypowiedzi kilkunastu świadków przybliżą czytelnikom
„Głosu z Torunia” jej postać: „Była ofiarna, pełna heroicznego poświęcenia, delikatna, skromna. Umiała przebaczać doznane krzywdy. Szukała spełnienia jedynie Woli Bożej. Cechowała ją
miłość do człowieka, z której wynikała wielka bezgraniczna ofiarność i poświęcenie. Pokora, maleńkość, zaparcie się siebie, wyrzeczenie się miłości własnej, unicestwianie się były u Rozalii zdumiewające.
W umiłowaniu krzyża, wzgardy, poniżenia i zapomnienia w życiu ukrytym Rozalia stanęła na osobnej i wyjątkowej wyżynie. Była duszą kochającą modlitwę, a zwłaszcza przed Najświętszym Sakramentem, żywiąc
osobliwe nabożeństwo do Ducha Świętego. Z różańcem nigdy się nie rozstawała. Obowiązki w szpitalu spełniała z największą sumiennością i gorliwością mimo niskiego wynagrodzenia. Chętnie wspierała jałmużną
ubogich. Szczególnie pociągający był jej patriotyzm. Odznaczała się dużą gościnnością, jednak wolała milczenie i samotność.
Zawsze była opanowana. Mowa jej była cicha, delikatna, lecz zdecydowana. Sumiennie zachowywała posty, bardzo mało jadała. Cała jej postawa mówiła o pokorze. Ubierała się skromnie. Była naturalna w
postępowaniu, rozmowie i w słowach. Na zewnątrz niczym nie zdradzała nadzwyczajnych darów od Pana Boga”.
Jakże niepopularne w obecnym czasie wrzaskliwej reklamy i dogadzania sobie w wielu aspektach życia mogą być takie wymogi wobec siebie i postawa wobec ludzi. Może ktoś powie, że łatwo jej było kształtować
te cechy, bo żyła w innych czasach, kiedy to reklamę wykrzykiwali tylko chłopcy roznoszący gazety i można było bardziej wyciszyć się mimo zamieszkania w większym mieście?
Rozalka urodziła się w rodzinie Tomasza i Joanny Celaków. Jak dalece była to rodzina religijna, może świadczyć fakt, że pierwszymi słowami, których nauczono Rozalkę, były: Jezus i Maryja. Rodzice
Rozalii czytali i gromadzili książki religijne. Wzrastała ona zatem w atmosferze zdrowej i czystej myśli. Częste modlitwy wznosiła do Boga, oddalając się od domu, wśród pól i w lesie, w samotności. Już
od szóstego roku życia przeżywała wewnętrzne spotkania z Panem Jezusem, a potem z Maryją. Jako trzynastolatka obrała sobie św. Teresę od Dzieciątka Jezus za swoją patronkę, opiekunkę i mistrzynię, a po
roku św. Józefa za swojego ojca, mistrza, opiekuna i obrońcę. Nie ustrzegło jej to jednak przed przeżywaniem nocy duchowej w latach 1919-25, tak charakterystycznego trudu dla wielu świętych Kościoła.
Życie w rodzinnej wsi przeżywała bardzo boleśnie. Dom rodzinny opuściła w 1924 r. i zamieszkała w Krakowie. Wkrótce tutaj podjęła pracę w Szpitalu św. Łazarza na oddziale dla wenerycznie chorych.
Za radą spowiednika 15 grudnia 1927 r. wstąpiła do Zakonu Sióstr Klarysek. Pod wpływem jednak wizji Pana Jezusa i będąc posłuszna decyzji przełożonych, którzy uwzględniali zły stan zdrowia Rozalii,
wróciła do pracy w Szpitalu św. Łazarza, na ten sam oddział. Podjęła jeszcze próbę zmiany pracy na lżejszą i lepiej płatną w klinice okulistycznej. Jednak ponowna wizja Chrystusa i Jego nakaz powrotu
do Szpitala św. Łazarza oraz zgoda spowiednika spowodowały opuszczenie kliniki okulistycznej. Po eksternistycznym ukończeniu Szkoły Powszechnej w Wadowicach zdała egzamin pielęgniarski, a po 4 latach,
w sierpniu 1937 r. państwowy egzamin pielęgniarski. Okres do roku 1939 był bardzo intensywnym czasem przeżyć mistycznych, w których ważna staje się idea intronizacji Serca Pana Jezusa nie tylko wśród
Polaków, ale też w innych narodach.
Sama przeżywała „maleńkość” realizowaną zgodnie z prośbą Pana Jezusa: „Słuchaj Moje dziecko! Masz ukochać całym sercem życie ukryte, zapomniane; taką pracę, która nie ma żadnego
uznania i znaczenia w oczach ludzkich”. W swoich Wyznaniach Rozalia zapisała: „Klauzurę pragnę mieć w swojej duszy. O, jakżeż ja nie mam żadnych pragnień prócz tego, by to wypełnić, co się
Panu Jezusowi podoba i co Jemu jest milsze!”. A w Notatkach stwierdziła: „[...] w maleńkości kryje się przedziwna moc duchowa”. Rozalia lubiła nawiedzać obraz Matki Bożej Różańcowej
w małej bocznej kaplicy kościoła Ojców Dominikanów w Krakowie.
Rozalia Celakówna pochowana jest na cmentarzu Rakowickim w Krakowie (kwatera XLVIII zach. mogiła 9). Wielokrotnie modliłam się przy jej grobie w różnych porach roku. Grób zawsze był pełen kwiatów
i otoczony świecącymi się lampionami. Ludzie często zatrzymują się tutaj na modlitwę. Na kamiennej tablicy w kształcie serca napis epitafijny informuje: „Rozalia Celakówna, pielęgniarka Szpitala
św. Łazarza, apostołka osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu, ur. Jachówka k. Makowa Podh. 19. IX. 1901, zm. Kraków 13. IX. 1944”. Obok tablica z napisem: „W intencji toczącego
się procesu kanonizacyjnego oraz osób modlących się za wstawiennictwem s. b. Rozalii Celakówny, każdego 13. dnia miesiąca o godz. 16.30 odprawiane są Msze św. w bazylice Serca Jezusa przy ul. Kopernika
26 w Krakowie. O doznanych łaskach prosimy informować Biuro Postulacji s. b. Rozalii Celakówny, ul. Rozalii Celakówny 11, Szczyglice, 32-083 Balice, tel. 285-60-98”.
Uczestniczyłam też we Mszy św. w bazylice, której kustoszami są ojcowie jezuici. Mimo wakacji była spora liczba wiernych, dużo młodych osób, kilku kapłanów. Oprawę muzyczną zapewnił zespół młodzieżowy.
Na modlitwę wstawienniczą ludzie podchodzili przed ołtarz. Ja też podeszłam, prosząc w modlitwie o zdrowie dla bliskiej osoby i urodzenie się zdrowego wnuka. Moje prośby zostały wysłuchane. Znowu pojadę
więc na grób Rozalki dziękować Jej za wstawiennictwo do Serca Pana Jezusa. „Dobrodziejko, będzie dobrze!”.
Polecam szczególnie dwie książki dotyczące Rozalii Celakówny:
o. Z. Dobrzycki OSPPE, o. S. Szafraniec OSPPE, Wielkie wezwanie Serca Jezusa do narodu polskiego. Rozalia Celakówna i jej misja, Kraków, Wydawnictwo WAM, 1998;
Polska nie zginie, jeśli... Pod red. o. J. Mikruta CSsR, Warszawa, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, 2002.
Pomóż w rozwoju naszego portalu