Reklama

Młodzież a powołanie

Odnaleźć swoje imię

Młody człowiek z Głogowa na pytanie, co to jest powołanie, odpowiedział krótko: coś o czym się myśli. Ta z pozoru wydawałoby się lakoniczna definicja bardzo dobrze obrazuje nie tylko istotę samego powołania, od którego zależy przecież wiele w życiu człowieka, ale i fakt, że młodzi ludzi potrafią dziś odpowiedzialnie i mądrze szukać właściwego dla siebie miejsca w świecie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co to jest?

Dokument końcowy Kongresu Powołań, który odbył się w Rzymie w maju 1997 r., stwierdza, że „wielu młodych nie ma nawet «podstawowej gramatyki» egzystencji. Są nomadami, krążą bez zatrzymania się na poziomie geograficznym, afektywnym, kulturowym, religijnym, «usiłują» żyć. Wśród wielkiej ilości i zróżnicowania informacji, lecz ze zubożałą formacją, jawią się zagubieni, z niewielką ilością punktów odniesienia. Z tego powodu obawiają się swojej przyszłości, czują niepokój wobec ostatecznych zobowiązań i dopytują się o swoją istotę”. Czy mają oni zatem jeszcze czas i ochotę, by pytać siebie o powołanie? Paulina, licealistka, uważa, że trzeba pytać siebie o to, co w życiu robię najlepiej i potem o to, do czego Bóg mnie potrzebuje na ziemi, do czego zostałem stworzony. - Powołanie - mówi - to taki „sprawunek”, który jest gdzieś w nas, w środku. Marta, także licealistka, uważa, że powołanie to posługa dana od Boga, a wg Piotra, studenta UZ, to droga, którą człowiek podąża, droga wpisana w naturę człowieka.
Wielu młodych ludzi jednak, nawet tych inteligentnych i uzdolnionych, nie stawia sobie pytania o przyszłość, pytania o powołanie. Dlaczego tak się dzieje? Być może wynika to z braku nadziei, że świat wokół nich może stać się lepszy, lepszy dzięki ich wysiłkom. „Wydaje się, że właśnie młodzi czują się zbyteczni w grze i dramacie życia, zgoła ustępujący wobec niego, zagubieni na przerwanych drogach i spłaszczeni na minimalnych poziomach aspiracji życiowych. Bez powołania, lecz także bez przyszłości lub z przyszłością, która nie będzie niczym więcej niż fotokopią teraźniejszości” - czytamy w dokumencie końcowym Kongresu Powołań.
Wojtek, student, twierdzi, że powołanie to stan ducha, kiedy człowiek czuje, że powinien realizować się np. poprzez służbę Bogu, jednak sensem życia jest miłość, ona daje pozytywny impuls do wszystkich innych ważnych działań w życiu.

Reklama

Jak je odkryć?

Paulina, Juliana, Wojtek, Marta i Piotr są zgodni co do tego, że odkrycie powołania sprawia, że człowiek jest szczęśliwy. Dlatego każdy z nich stara się je odkryć. Jednocześnie zgodnie przyznają, że jego odkrycie nie jest rzeczą prostą i być może dlatego wielu młodych ludzi nie podejmuje tego trudu. „Trzeba usłyszeć «wołającego» - mówi Piotr. - Postawić sobie pytania: czy Bóg mnie kocha i czy daję coś pozytywnego swojemu otoczeniu? - dodaje Wojtek. - Pomaga w tym modlitwa i rozmowa z ludźmi, choć czasami rozpoznanie powołania samo przychodzi i nawet nie wiemy, kiedy to się stało” - uważa Paulina. Według Marty sens życia każdy odczytuje inaczej. „Dla wierzących - mówi - powinien być to Bóg, niebo, życie wieczne - do tego powinien dążyć. Ludzie często żyją z dnia na dzień i nie zastanawiają się na sensem życia. Po prostu sobie żyją a potem za swe porażki życiowe winią innych. Szczerze mówiąc, ja swój sens życia próbuję upatrywać w Bogu, choć rzadko mi to wychodzi”.
„Naszym pierwszym obowiązkiem jest bowiem modlitwa do «Pana żniwa» w intencji tych, którzy już naśladują Go poprzez życie kapłańskie i zakonne oraz w intencji tych, których On w swoim miłosierdziu nie przestaje powoływać do ważnych posług w Kościele. Tak! Powołanie do wyłącznej służby Chrystusowi w Jego Kościele jest niezwykłym darem Bożej dobroci. To dar, o który trzeba błagać z wytrwałością i pokornym zaufaniem. Chrześcijanin powinien pozostawać ciągle otwarty na ten dar, aby nie zmarnować «czasu łaski» i «czasu nawiedzenia» (por. Łk 19, 44)” - pisze w Orędziu na XLI Światowy Dzień Modlitw o Powołania, 2 maja 2004 r. Jan Paweł II.
Na stronie powołaniowej ojców dominikanów (www.powolania.dominikanie.pl) znajdujemy taką zachętę dla młodych ludzi: „Proszę Cię, przeżyj wraz ze mną odkrycie mojego powołania, a może znajdziesz w nim cząstkę swojego; przeżyj mój błogosławiony czas nowicjatu, niech będzie on chociaż trochę Twoim nowicjatem”.

Kim być?

„Dla mnie najlepszym potwierdzeniem drogi powołania jest świadectwo ludzi, którzy nią kroczą, gdyż »wiara bez uczynków jest martwa« - uważa Piotr. Kapłan jest według niego kimś, kto z ludu został wzięty i do ludu posłany.
Choć młodzi ludzie rozumieją specyfikę powołania kapłańskiego i zakonnego, to coraz częściej jest tak, że kapłan czy siostra zakonna jawią się im jako normalni ludzie, czyli ludzie, którym zdarzają się błędy i pomyłki. „Mam dla nich wiele szacunku - mówi Piotr - przede wszystkim za to, że potrafili wszystko oddać”.
Patrząc na księdza w szkole czy przy ołtarzu, młodzi widzą człowieka, który odkrył swoje powołanie, ale to dopiero początek drogi. Paulina i Piotr uważają, że kapłani powinni bardziej wychodzić do ludzi, że zbyt rzadko potrafią z nimi porozmawiać. „Jakby księża czy siostry zakonne żyli w innym świecie niż my” - konkluduje Paulina. I to jest chyba jedna z przyczyn tego, że powołanie do wyłącznej służby Bogu nie jest dla młodzieży atrakcyjne czy pociągające.
Na pytanie o powołanie kapłańskie Wojtek odpowiada krótko: „Jest to jedna z dróg samorealizacji, pełna poświęcenia, bo wymaga wyzbycia się niektórych pragnień”. Paulina dzieli się swoimi doświadczeniami ze spotkania z siostrami zakonnymi: Siostry zakonne, które znam, za bardzo odchodzą od społeczeństwa i nie da się z nimi porozmawiać na różne tematy. „Nie poznałam jeszcze takiej siostry zakonnej, która by się ze mną dogadała” - dodaje Marta. Czy zatem rzeczywiście życie kapłanów i sióstr zakonnych może stać się dla młodych ludzi odpowiedzią na ich chęć samorealizacji, szczęścia i miłości? W dokumencie końcowym Kongresu Powołań w Rzymie czytam: „każde stworzenie mówi i jest powołane do wyrażenia jakiegoś szczególnego aspektu myśli Boga. Tam odnajduje swoje imię i tożsamość; potwierdza i czyni bezpieczną swoją wolność i oryginalność”, czyli to wszystko, czego tak naprawdę w głębi serca pragnie każdy człowiek u progu dorosłości. Jeżeli drogę realizacji tego pragnienia odnajdzie właśnie na drodze oddania się Bogu, to nie zawaha się nią pójść.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Zapowiedź - #PodcastUmajony na naszym portalu już od 1 maja!

2024-04-28 07:35

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

#JezusowaKardiologia

Mat.prasowy

Zapraszamy na codzienne refleksje maryjne przygotowane dla naszego portalu na maj 2024 r. przez ks. Tomasza Podlewskiego.

Startujemy 1 maja 2024 roku, zaraz po północy. Do usłyszenia!

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję