„Polska przyjęła Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. To wielki historyczny akt” – mówił w homilii abp senior Stanisław Nowak, który 20 listopada, w uroczystość Chrystusa Króla przewodniczył Mszy św. w archikatedrze Świętej Rodziny. „Tylko w Chrystusie jest sens życia człowieka” – podkreślił abp Nowak.
W uroczystościach wzięli udział m. in. przedstawiciele wspólnot parafialnych z archidiecezji, kapituła archikatedralna, klerycy Wyższego Seminarium Duchownego w Częstochowie, alumni Niższego Seminarium Duchownego w Częstochowie, kapłani, siostry zakonne oraz członkowie bractw i stowarzyszeń archidiecezji częstochowskiej m. in. Akcji Katolickiej, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie.
W homilii abp Nowak podkreślił, że „musimy Chrystusowi Królowi mówić „jestem gotów!” - Muszę i chcę Mu służyć i być wiernym do końca. Bądźmy znakiem przynależności do Jezusa i do Jego krzyża – mówił abp Nowak.
Arcybiskup senior przypomniał, że „nie ogłaszamy Chrystusa Królem Polski i nie intronizujemy Go. My uznajemy z pokorą panowanie Chrystusa”.
„W duchu wolności przyjmujemy Jezusa i poddajemy się Jego prawdzie. Przede wszystkim z wiarą i prostotą wyznajemy, że Jezus jest naszym Królem” – kontynuował arcybiskup senior.
Reklama
Abp Nowak wskazał na trzy cechy królestwa Chrystusa - W Nim jest wszystko stworzone. Chrystus jest Stwórcą świata. Chrystus nas odkupił krwią. Przestworzył świat i człowieka. On jest Głową ludzkości. Chrystus jest pełnią wszystkiego. Tylko w Chrystusie jest sens życia człowieka – podkreślił abp Nowak.
Odnosząc się do tekstu Ewangelii abp Nowak podkreślił, że „tajemnica Królestwa Chrystusa objawia się na Krzyżu” - Tam dokonał się największy akt królewskiej miłości – przypomniał abp Nowak.
Wskazując na tzw. „Titulus Crucis”, napis na krzyżu, arcybiskup podkreślił, że pod napisem „Jezus Chrystus Król Żydowski” gromadzą się różne kategorie ludzi - Są ci, którzy nienawidzą Chrystusa i chcą Jego śmierci. Są także ci, którzy są obojętni wobec cierpienia Chrystusa. Jednak jest też biedny człowiek, łotr, który wyznał, że Jezus jest Zbawicielem – mówił arcybiskup i dodał: „W naszych czasach pod krzyżem są te same trzy światy ludzi. Są nadal tacy, którzy nienawidzą Chrystusa, a nawet określają siebie jako Jego wrogowie. Są także ludzie zimni, obojętni na to, że Bóg umiera za nich. Oni żyją tak, jakby Boga nie było. I ten właśnie świat ludzi bardzo nas boli. Tak wielu ludzi nie uznaje Boga za Stwórcę i sami się stawiają na miejscu Boga. Trwa wojna w świecie, by zniszczyć rodziny i małżeństwa. Niszczy je ideologia gender.”
Arcybiskup z bólem podkreślił, że „ludzkość stwarza prawa sprzeczne z Bogiem i przeciw Bogu” - Dlatego mówiąc dzisiaj: „Chryste jesteś królem”, to uznajemy Prawo Boże. Sami jesteśmy biedni i mali dlatego Chrystusowi chcemy się oddać i poświęcić – podkreślił arcybiskup.
Reklama
Nawiązując do treści Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana abp Nowak wskazał, że „trzeba, abyśmy w każdym zdaniu tego Aktu jakby mieszkali i przeżyli go od wewnątrz” – Życie bez Boga jest puste. Ważne jest, żeby ten Akt nie przeszedł obok nas, ale żeby w życiu naszym był jego dalszy ciąg – mówił abp Nowak i za papieżem Franciszkiem zaapelował o „zaangażowaną i żywotną ewangelizację”.
„Wstańmy z kanapy i idźmy głosić Chrystusa” – zaapelował arcybiskup i przypomniał, że „za tym Jubileuszowym Aktem powinno iść życie sakramentalne: Eucharystia i spowiedź święta”.
Abp Nowak wskazał na zakończenie na Maryję, Królową Polski – Ona jest Królową naszych zrywów ku Bogu. Z Maryją idźmy realizować w życiu Akt Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana – zakończył abp Nowak.
Po Komunii św. arcybiskup odmówił Akt Przyjęcia Jezusa na Króla i Pana i udzielił błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. Wierni licznie zgromadzeni odśpiewali hymn „Ciebie Boga wysławiamy”. Następnie swoje przyrzeczenia złożyła młodzież z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
Jeden wycinek dziejów, obejmujący losy narodu wybranego, z woli Stwórcy wszechrzeczy ujawnia ostateczny sens całej historii ludzkości, a jedna osoba w dziejach ludzkości - Jezus Chrystus ukazuje całą prawdę i ostateczny cel wszystkich ludzi. Wartość każdego ludzkiego życia w Nim ma swoje najgłębsze uzasadnienie. Tę rolę Zbawiciela świata mamy na myśli, kiedy obok Jego imienia stawiamy słowo: „król”.
On sam odrzucał to słowo, ilekroć podejrzewał, że ludzie podkładają pod nie treści czysto ziemskie. Usuwał się zawsze, ilekroć w najlepszej zresztą intencji chciano Mu ofiarować ten tytuł, a jeżeli sam musiał się posługiwać tym pojęciem, obudowywał je zastrzeżeniami w rodzaju: królestwo Boże, królestwo niebieskie lub „królestwo nie z tego świata” (por. J 18,36). Jakby się bał, że ludzie znieważą ideę Jego królestwa, utożsamiając ją z marzeniami o władzy, mocarstwowości, dobrobycie i panowaniu nad światem. Jakby chciał wychowywać tych ludzi do tej wielkiej myśli niegdyś przez Boga rzuconej w dzieje ludzkie, myśli o rekonstrukcji całego stworzenia, zubożonej i spłyconej potem przez wieki, a zachowanej w pierwotnym pięknie tylko w duszach prostych i wołaniach proroków. Miała się właśnie dokonać weryfikacja tego słowa „król”, dlatego jeszcze w ostatnich godzinach swego życia Jezus stwierdzał: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (J 18, 37). Przez kilka godzin umierał na krzyżu jak przestępca, a tylko nad głową miał „winę” swoją wypisaną w trzech językach: „To jest król...”. Ci, co stali pod krzyżem, wyśmiewali się z tego tytułu. Istotnie, jeżeli ktokolwiek jeszcze miał odrobinę choćby nadziei na spełnienie się ziemskich treści tego słowa, pod krzyżem musiał się z tą nadzieją rozstać. Tu się spełniało i sprawdzało coś nieporównywalnie większego - wśród szyderstwa wobec Tego, który w tym właśnie momencie dawał świadectwo prawdzie. Kreślił jej dzieje w historii świata i w życiu człowieka.
Kiedy umierał zlekceważony i wyśmiany, przyjmował do swego królestwa zbrodniarza. Wiedział, że po Wielkim Piątku przyjdzie świt Wielkiej Niedzieli. Wiedział, że prawda zwycięży. Ta Jego prawda, że w Nim i dzięki Niemu człowiek odnajdzie siebie, wyzwoli się i wraz z całym światem powróci do Ojca.
Kiedy przegrywał - zdawało się - doszczętnie wszystko, kiedy triumfowała ludzka zawiść i ludzki egoizm, wtedy właśnie spełniał się cały cel Jego przyjścia na świat, wtedy najpełniej realizowały się Boże zamiary wobec świata, wtedy wreszcie, właśnie wtedy, zwyciężała miłość. I tak już miało być zawsze. Miał się stawać sobą, objawiać się światu właśnie w starciu nienawiści i miłości, w antytezie egoizmu i poświęcenia. Miał być tym momentem w dziejach ludzkich, kiedy to w napięciu dobra i zła, zakłamania i prawdy wyłania się przed zmęczoną ludzkością tęsknota do sprawiedliwości i prawdy. Wtedy miał być najbardziej potrzebny, dostrzegalny - w ludziach, którzy będą stawać w obronie wszystkiego, co w świecie dobre, ludzkie i szlachetne. W swoim Kościele, którego orzeczenia i apele wtedy właśnie odzyskiwać będą i odsłaniać pełną swą treść - niejednokrotnie tak łatwo lekceważoną i odsuwaną poza margines uwagi zaprzątniętej tyloma „ważniejszymi” sprawami. Kiedy żył na świecie, nie bywał w środowiskach ludzi sytych, rozbawionych i uczonych, nie był taki, na jakiego czekano. Był o wiele większy, ale tego rodzaju wielkości nie potrafili pojąć ci wszyscy, dla których wielkość niebędąca bogactwem, karierą, stanowiskiem i uprawnieniem do rozkazywania innym nie jest wielkością. Był Bogiem, który stał się człowiekiem.
Gdy przeżywamy dziś uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, skupmy się bardziej podczas Mszy św., szczególnie nad słowami kapłana podnoszącego w górę Ciało i Krew Chrystusa: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków”. To ta sama wciąż odnawiająca się weryfikacja słowa: „król”, która dokonała się kiedyś na krzyżu. A my, stojący wokół ołtarza - w zależności od naszego stosunku do prawdy - jesteśmy jak ci spod krzyża. Jedni tam drwili z Chrystusa, a inni - jak ów łotr - docierali do prawdy o sobie lub - jak setnik - stwierdzali: „Prawdziwie, Ten był Synem Bożym” (Mt 27, 54).
24 lipca 2024 r. uczestnik parady LGBT w Poznaniu, Marek M., wyrwał przedstawicielom Fundacji Życie i Rodzina transparent #StopLGBT i zniszczył go. Policja wysłała zawiadomienie do sądu o popełnieniu wykroczenia – teraz sąd podejmie decyzję o ukaraniu mężczyzny przebranego za kobietę.
Podczas tzw. parady równości w Poznaniu Marek M., mężczyzna w stroju kobiety, dopuścił się fizycznego ataku na przedstawicieli Fundacji Życie i Rodzina. W ramach kontrmanifestacji prezentowali oni banery informujące o ujawnionych przypadkach wykorzystywania seksualnego dzieci, których sprawcami są osoby należące do środowisk LGBT. Obok składania petycji, jest to jedno z działań mających na celu przeciwdziałanie „tęczowej” propagandzie. Uczestnik marszu rzucił się na kobietę trzymającą transparent i brutalnie wyrwał go jej. Plakat został zniszczony. Interweniowała policja.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.