Reklama

„Ulecz sam siebie” (Łk 4, 23)

Niedziela warszawska 5/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1. Tytuł niniejszy rozważań to nie aluzja do aktualnej sytuacji w polskiej służbie zdrowia. To nawiązanie do słów Jezusa z Ewangelii najbliższej niedzieli. Jezus cytował zresztą istniejące jeszcze przed Nim pospolite porzekadło odnoszące się do tych, którzy zabierali się do naprawy wszystkiego i wszystkich wokół siebie. Tę samą myśl wyraził Jezus już tylko od Niego pochodzącym takim oto poleceniem: „Obłudniku, usuń najpierw belkę z własnego oka, to będziesz lepiej widział jak usunąć zadrę z oka twego brata” (Mt 7, 5). Przypomina się w tym miejscu opowieść pewnego już nieżyjącego zresztą, proboszcza, który zjawił się kiedyś u kard. Wyszyńskiego z prośbą o zmianę księdza wikariusza, gdyż trudno już było z nim wytrzymać; bo był nie dość pobożny, bo zaniedbywał się w swoich duszpasterskich obowiązkach, bo chodził po różnych kominkach i roznosił, zwłaszcza swoim kolegom, wieści z życia codziennego na plebanii. Kiedy już ów proboszcz skończył swoje narzekania, dorzucił: Przestrzegałem przed nim okolicznych proboszczów, prosiłem o pomoc innych kapłanów, ale nic to nie pomaga. Wtedy Ksiądz Prymas zapytał: „A często modli się ksiądz proboszcz za niego? Ksiądz Proboszcz na to: „Żeby być szczerym, to nie; nie zdarza mi się to. No, bo jakże…”. „To niech ksiądz proboszcz zacznie - powiedział Ksiądz Prymas - a ja was obu będę wspierał swoją modlitwą. I niech ksiądz już ograniczy się do opowiadania o jego słabościach samemu Bogu”. Wspominając to wszystko po latach, dawny proboszcz oświadczył: „I rzeczywiście pomogło. A najważniejsze chyba było to, iż ja zauważyłem, że sam się poprawiłem przynajmniej na odcinku wypowiadania się źle o moim najbliższym współpracowniku”.

2. Polacy są podobno szczególnie skłonni do narzekania na własny los, zaś czasy, w których nam żyć wypadło, w bardzo wielu przypadkach uzasadniają słuszność tych narzekań. Pojawia się też coraz więcej „naprawiaczy Rzeczypospolitej” i to nie tylko wśród elit rządzących, lecz także wśród zwykłych obywateli. Oto narzekania dające się słyszeć najczęściej:
- rozszerzające się coraz bardziej zjawisko afer i korupcji w zarządzaniu państwem i w życiu społecznym obywateli;
- zobojętnienie na przeżywanie sacrum i wszelkich wartości nadprzyrodzonych;
- klęska bezrobocia i obniżający się poziom życia, zwłaszcza emerytów i rencistów;
- powszechna znieczulica sprawiająca, że złoczyńcy w pełni tego świadomi, czują się w swym „złoczynieniu” absolutnie bezkarni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

3. Mianem korupcji należy też określić nie tylko wielkie, lecz także drobne łapownictwo. Z przeprowadzanych już wielokrotnie amatorskich sondaży i naukowych badań socjologicznych wynika, że tylko bardzo nieznaczny procent Polaków nie skalał się nigdy nie daną łapówką. Pytani, dlaczego tak czynią, odpowiadają: „Bo inaczej nie da się żyć w tym kraju”.
A gdyby jednak na każdych stu, choć dziesięciu uparło się i postanowiło już naprawdę nie dawać? Gdyby tak od siebie zaczynając, próbowało się zwalczyć tę, jakże nas poniżającą moralnie także wobec innych narodów, plagę? Nieporównanie większa odpowiedzialność niż dających łapówki obciąża tych, którzy bez jakiejkolwiek żenady domagają się takich darów. Ci mają znowu na swoje wytłumaczenie to, że w ich otoczeniu wszyscy żądają wiadomych kopert, albo, że ludzie sami wciskają im jakieś datki a oni ewentualną odmową nie chcieliby czynić dającym przykrości. Ale dopóki się nie opamiętają ci łaskawie przyjmujący dary albo wręcz się ich domagający, rzeczywiście trudno będzie żyć w tym kraju. Zamiast więc narzekać na panoszącą się plagę łapownictwa, zróbmy sobie rachunek sumienia, czy sami nie należymy czasem do grona łapowników? Dobry rachunek sumienia kończy się zawsze mocnym postanowieniem poprawy.

Reklama

4. Wyrazem zobojętnienia na właściwe przeżywanie sacrum jest, między innymi, nasz udział w niedzielno-świątecznej liturgii oraz sposób spędzania w te dni wolnego czasu. Otóż nie wystarczy narzekać na to, że na Mszy św. w niedziele jest mało dzieci i młodzieży. Trzeba natychmiast zapytać siebie samego, czy nasi najbliżsi wypełniają jak należy ten obowiązek. Od jakiegoś czasu problem specjalny w świętowaniu dnia Pańskiego stanowi robienie właśnie w tym dniu wielkich zakupów w mnożących się u nas supermarketach, gdzie całe, katolickie przecież rodziny przebywają od rana do obiadu. I czy to nie przykre, że tak wielu katolików odniosło się bardzo negatywnie do próby ogłoszenia oficjalnego zakazu - tak jak to jest w większości krajów europejskich - funkcjonowania supermarketów w niedziele i święta? Siebie samego zapytaj się tedy przede wszystkim: czy nadal będę robił zakupy w niedzielę, która przecież w innym celu została ustanowiona przez samego Stwórcę?

5. Klęska bezrobocia to jeden z największych problemów dzisiejszej Polski. To jasne, że o zaradzenie tej dolegliwości codziennego życia powinni być zatroskani przede wszystkim ci, co sprawują władzę. Oni to odpowiednimi ustawami powinni umożliwiać ludziom interesów stworzenie nowych miejsc pracy i obmyślać właściwe zabezpieczenia socjalne dla tych, co będą zmuszeni korzystać z zasiłków dla bezrobotnych.
Ale czy to rzeczywiście sprawa tylko władz centralnych i pośrednio właścicieli szczególnie większych przedsiębiorstw? Czy każdy z nas przeciętnych obywateli jest dostatecznie uwrażliwionych na los swoich bezrobotnych bliźnich? Czy nie dałoby się czasem swoimi zajęciami podzielić z jakimś bezrobotnym?
A owi bezrobotni często też mieliby z czego zrobić sobie rachunek sumienia. Czy rzeczywiście dokładają wszelkich starań, żeby znaleźć jakieś zajęcie? Czy ich wymagania płacowe nie są zbyt wygórowane? Czy nie trwają ciągle jeszcze w socjalistycznym oczekiwaniu na przejawy opiekuńczej działalności państwa, które powinno troszczyć się o wszystko i dawać? Zamiast mieć ciągle pretensje i żal do państwa, że nic nie daje, wypadałoby czasem zapytać, co ja wnoszę do wspólnego, czyli państwowego dobra? Jak włączam się osobiście w zwalczanie bezrobocia?

Reklama

6. Kolejny nasz ból narodowy to tak zwana powszechna znieczulica, dająca o sobie znać szczególnie w sferze bezpieczeństwa publicznego. Kilka dni temu w pewnym tramwaju warszawskim znajdowały się małe dzieci, jadące z panią wychowawczynią do ogrodu zoologicznego. Siedziało też parę osób starszych - w tym kilku mężczyzn, wcale nie w podeszłym wieku - oraz młodzieniec, który, gdy tramwaj ruszył, udał się w stronę przedniego pomostu zrzucając po drodze dzieciom czapki z głów, niektóre przy tym szarpiąc za uszy. Na krzyk wychowawczyni: „Co pan robi?”, odpowiedział obrzydliwym przekleństwem, i dalej robił swoje. Spośród obecnych w tramwaju nikt się nie odezwał, nikt nie powstał z miejsca. Motorniczy też się nie zatrzymał, choć był bardzo o to proszony. Gdy tramwaj zbliżał się do kolejnego przystanku, rozbawiony chuligan wyskoczył jeszcze w biegu, obdarzając na pożegnanie wszystkich pasażerów ostatnią serią wyzwisk. Niereagujący na podobne wyczyny ludzkie tłumaczą po pierwsze, że sami się boją, a po drugie, nie chcą się narażać na „ciąganie po różnych komisariatach” w celu składania stosownych zeznań. Najbezpieczniej jest „nic nie widzieć” i „niczego nie wiedzieć”. Komfortowa sytuacja dla wszelkiego rodzaju bandziorów i rozrabiaczy. Ale im bardziej oni czują się bezkarni i bezpieczni, tym gwałtowniej maleje poczucie naszego bezpieczeństwa. Należy przy tym pamiętać, że taka świadomie zaplanowana obojętność jest wyrazem karygodnej niewrażliwości na los bliźniego, który znalazł się w trudnej sytuacji. Społeczna znieczulica to jaskrawe sprzeniewierzanie się przykazaniu miłości bliźniego. Naprawę takiego stanu rzeczy należy rozpocząć od zadania sobie pytania, jak się zachowuję ja sam, gdy ktoś inny bezskutecznie oczekuje na moją pomoc?

Reklama

7. Ludzie na ogół boją się wszelkiego rodzaju poprawiaczy świata, reformatorów i lekarzy społecznych. Jest tak nie tylko dlatego, że wszystko, co nowe, czyli dotychczas nieznane, z natury rzeczy budzi niepewność i lęk. Powód główny tego rodzaju obaw jest jednak ten, że owi lekarze nie rozpoczęli na dobre - o czym powszechnie wiadomo - wielkiej działalności reformatorskiej od pozbycia się niejednej własnej niedoskonałości. Życie, zwłaszcza to w dzisiejszej Polsce, dostarcza co rusz aż nazbyt wielu dowodów uzasadniających zastrzeżenia do rzekomo reformatorskich inicjatyw. Jeszcze nie skończyła się w parlamencie dyskusja nad reformą - konkretnie nad wypracowaniem ustaw oszczędnościowych - ale z miejsca został odrzucony pomysł, by zmniejszyć cokolwiek pobory parlamentarzystów. Tak bardzo trudno leczyć siebie samego.

* * *

Cóż nam zatem pozostaje? To głównie, żeby słuszne najczęściej narzekania na uciążliwości i niedostatki naszej codziennej kondycji, przeradzały się jakby same przez się w osobiste rachunki sumienia. Nie ograniczajmy się zatem do samego utyskiwania na powszechność skorumpowania naszego społeczeństwa, ale spróbujmy sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wręczyliśmy albo sami przyjęli jakąś łapówkę. Gdy najdzie nas ochota, by poubolewać nad spoganieniem dzisiejszego pokolenia, zapytajmy samych siebie, czyśmy przypadkiem nie byli w ostatnią niedzielę w supermarkecie? Jeśli, dzięki Bogu, masz nadal nawet dobrze płatne zajęcie, to czy zdarza ci się czasem wesprzeć jakąś bezrobotną rodzinę; tak po prostu z potrzeby chrześcijańskiego rozsądku i dobrego serca a nie tylko dlatego, żeby coś odpisać od sumy przeznaczonej do opodatkowania.
Zapytaj się też czasem samego siebie, czy byłbyś gotów pośpieszyć z pomocą potrzebującemu nawet za cenę narażenia się na pewne kłopoty a może i materialne wydatki.
Tak postępując będziesz się troszczył nie tyle może o innych, co głównie o siebie samego. Bo w ten sposób siebie samego będziesz leczył.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna Beretta Molla. Każdy mężczyzna marzy o takiej kobiecie

Niedziela Ogólnopolska 52/2004

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Zafascynowała mnie jej postać, gdyż jest świętą na obecne czasy. Kobieta wykształcona, inteligentna, delikatna i stanowcza zarazem, nie pozwalająca sobą poniewierać, umiejąca zatroszczyć się o swoją godność, dbająca o swój wygląd i urodę, a jednocześnie bez krzty próżności.

Żona biznesmena i doktor medycyny, która nie tylko potrafiła malować paznokcie - choć to też istotne, by się podobać - ale umiała stworzyć prawdziwy, pełen miłości dom. W gruncie rzeczy miała czas na wszystko! Jak to czyniła? Ano wszystko układała w świetle Bożych wskazówek zawartych w nauczaniu Ewangelii i Kościoła. Z pewnością zdawała sobie sprawę z tego, że każdy z nas znajduje czas dla tych ludzi lub dla tych wartości, na których mu najbardziej zależy. Jeżeli mi na kimś nie zależy, to nawet wolny weekend będzie za krótki, aby się spotkać i porozmawiać. Jednak gdy na kimś mi zależy, to nawet w dniu wypełnionym pracą czas się znajdzie. Wszystko przecież jest kwestią motywacji. Ona rzeczywiście miała czas na wszystko, a przede wszystkim dla Boga i swoich najbliższych.

CZYTAJ DALEJ

To praca jest dla człowieka

2024-04-29 15:37

Magdalena Lewandowska

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

W parafii Opatrzności Bożej na Nowym Dworze we Wrocławiu modlono się w intencji ofiar wypadków przy pracy.

Eucharystii, na którą licznie przybyły poczty sztandarowe i członkowie Solidarności, przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. – Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy oraz Dzień pamięci ofiar wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Cieszę się, że modlimy się razem z bp. Jackiem Kicińskim i przedstawicielami Dolnośląskiej Solidarności – mówił na początku Eucharystii ks. Krzysztof Hajdun, proboszcz parafii i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję