Rząd w 1997r. podjął uchwałę, że w 50% będzie dofinansowywał wymienionym grupom cenę biletu komunikacji miejskiej. Niestety, od IV kwartału 2001 r. z niej się nie
wywiązuje.
- Ustawodawca stworzył lukę prawną w ustawie, nie określając, kto ma zwracać pieniądze miastu - mówi Marcin Bocheński, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego.
Od stycznia 2002 r. trwa korespondencja władz miasta z Ministerstwem Finansów i Prezesem Rady Ministrów. Interwencję podejmowały poprzednie władze Warszawy oraz obecne.
- Wysyłaliśmy także pisma do ministra Marka Pola, premiera Leszka Millera. Odmówiono miastu zwrotu funduszy, powołując się na ustawę o subwencjach ogólnych, która w rzeczywistości
nie przewiduje wypłaty rekompensat związanych z ulgami w miejskim transporcie - mówi Marcin Bocheński.
Kwestię odpowiedzialności za rekompensaty podnosi także dokument „Polityka transportowa państwa na lata 2000-2015”. Mówi on, że obowiązek finansowania ulgi ponosi podmiot, który
ją ustanawia.
Warszawa traci co tydzień 1 mln zł. Ta kwota pozwoliłaby na zakup co tydzień jednego autobusu, zaś w skali roku 56 nowych, niskopodłogowych pojazdów. W podobnej sytuacji jak
Warszawa znajdują się inne miasta w Polsce, np. Poznań. Tymczasem zwrot za ulgę komunikacyjną otrzymują PKS i PKP. Dofinansowanie dla nich pochodzi z urzędu
marszałkowskiego.
- Wymiana korespondencji ze stroną odpowiedzialną za finansowanie ulgi nie przyniosła efektu, dlatego miasto zdecydowało się wystąpić o rozwiązanie tej kwestii
na drogę sądową - mówi Marcin Bocheński. Rzecznik Zarządu TM podkreśla, że prawnicy, m.in. prof. Michał Kulesza, pozytywnie oceniają decyzję władz miasta i szansę na wygraną w procesie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu