Jestem katechetą, pracuję w Liceum Ziemi Kujawskiej we Włocławku. Rzeczywistość, w której przyszło mi żyć, skłania mnie do refleksji nad rolą katechezy w szkole.
Pamiętam jeszcze moje lekcje religii w salkach. Była to wspaniała rzecz. Wczesnym rankiem, przed szkołą, podążałem do kościoła czerpać prawdę o Bogu, o wartościach moralnych,
zwłaszcza że ustrój polityczny za wszelką cenę próbował zrobić z nas aparatczyków. Uczęszczało się wtedy na katechezę, aby doładowywać „akumulatory” duchowe i walczyć
o siebie. Obecnie zmienił się ustrój, wolność poszła jakby nazbyt „do przodu”. Pojawiły się inne problemy. Problemy laicyzacji i to nie przez nacisk, ale przez źle pojętą
wolność. W takiej rzeczywistości jako katecheta staję pośród młodzieży i próbuję jej mówić o Bogu, o wartościach. Być może niejednokrotnie młodzi ludzie odrzucają
moje słowa, wierzę jednak, że zawsze coś w nich pozostaje i czeka na pozytywną decyzję: „chcę być dobrym”.
Stało się to, za czym tęskniliśmy jako katecheci. Otóż 30 czerwca 1999 r. zostało podpisane rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej, które zmieniło poprzednie rozporządzenie z 14
kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych. Pojawienie się nowego aktu prawnego spowodowało wiele obaw dotyczących
nauki religii w szkole, wyrażanych przez różne środowiska. Teraz można powiedzieć, że te obawy okazały się bezpodstawne. Nigdy nie słyszałem, żeby kogoś szykanowano, dlatego że nie chodzi na
religię lub że należy do innego Kościoła. W swojej pracy katechetycznej spotykam się z różnymi uczniami, z różnym ich nastawieniem i światopoglądem. Na katechezę
przychodzą katolicy, świadkowie Jehowy, baptyści. Często po to, by posłuchać. Jeśli chcą być - dlaczego nie? Kiedy zobaczą, że to im nie odpowiada, odchodzą. Mają wolność. Wiele argumentów przeciwnych
obecności religii w szkole okazało się nieprawdziwych, a rzeczywistość ostatnich lat doskonale zweryfikowała kwestie sporne. Nauczanie religii w szkołach stało się faktem.
Katecheza przez ten czas wypracowała własne miejsce w szkolnej rzeczywistości i okazało się, że może być - i w wielu przypadkach jest - sprzymierzeńcem w procesie
wychowania dzieci i młodzieży. Czy to znaczy, że nie ma problemów, że wszyscy są zadowoleni? Oczywiście, że tak nie jest i zapewne nigdy tak nie będzie, bo różne są oczekiwania ze strony
rodziców, nauczycieli i uczniów. Na co dzień nie zastanawiam się nad zaletami i wadami szkolnej katechezy. Staram się pracować jak najlepiej w tych warunkach, jakie są.
Nauczając religii, trzeba sobie mocno uświadomić różnicę między nauczaniem religii a katechizacją, chociaż istnieje między nimi nierozerwalny związek. Podstawowym zadaniem nauczania religii
w szkole jest przenoszenie treści Ewangelii do świata kultury oraz wejście religii w relacje z różnymi dziedzinami wiedzy. Ewangelia, którą głosimy jako katecheci, ma
docierać do umysłów uczniów właśnie na terenie pobierania przez nich nauki po to, by cała ich kultura została zharmonizowana w blaskach światła wiary. Jan Paweł II w przemówieniu
do uczestników sympozjum, zorganizowanego w 1991 r. przez Radę Konferencji Episkopatu Europy na temat nauczania religii katolickiej w szkole publicznej, powiedział, że uczniowie
mają prawo do prawdziwego i pewnego uczenia się religii, do której przynależą. Nauczanie religii powinno być jednak uzupełnione innymi formami posługi słowa, np. katechezą czy celebracjami
liturgicznymi. Dlatego też nasze przepowiadanie na katechezie ma pomóc uczniom wierzącym w lepszym rozumieniu wiary chrześcijańskiej. Natomiast tym, którzy poszukują lub doświadczają kryzysu
wiary, ma pomóc odkryć, czym jest wiara w Jezusa Chrystusa, jakich odpowiedzi udziela Kościół na ich pytania, a tym samym dać okazję do lepszego przeanalizowania własnej decyzji.
cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu