Kaczyn to mała podkielecka miejscowość, która znana jest w Polsce, a nawet w Watykanie. Nazwę Kaczyn dobrze zna Papież Jan Paweł II, ponieważ właśnie z Kaczyna
pochodzi jego osobista kucharka - siostra Germana, która przygotowywała posiłki Karolowi Wojtyle jeszcze w Krakowie, gdy był biskupem i kadynałem. Po wybraniu kard. Wojtyły
na Stolicę Piotrową, Siostra wyjechała z Ojcem Świętym do Watykanu.
Jednak nazwa Kaczyn kojarzy się przede wszystkim z wypoczynkiem, wakacjami i uśmiechem - a to za sprawą ośrodka kieleckiej Caritas, który od lat przyjmuje
dziesiątki młodych letników z Polski i z zagranicy. Jak twierdzą mieszkańcy tej miejscowości, „parafia i ośrodek to jedno”. Już nie wyobrażają sobie, by letniskowe
domki stały puste, a wokół kościoła nie rozbrzmiewał śmiech dzieci.
Historia ośrodka sięga początku lat 30. minionego wieku. Tu właśnie, staraniem Towarzystwa Opieki nad Biskupim Gimnazjum im. św. Stanisława Kostki, powstały: ośrodek wypoczynkowy oraz kaplica. Młodzi
letnicy z Kielc przyjeżdżali do domków położonych w lesie, by zażywać „wywczasu” i pooddychać zdrowym leśnym powietrzem. Dzieci czuły się tu dobrze, bo ośrodek
każdego lata tętnił życiem. Drewniana kaplica zawsze była pełna wiernych. Kres rozwoju ośrodka położyła II wojna światowa. Hitlerowcy zlikwidowali kaplicę, a dzieci też już do Kaczyna nie przyjeżdżały.
Po wojnie życie wracało do normy, jednak czasy te nie były zbyt łaskawe dla kościoła i dla jego mienia. Najważniejszym zadaniem było odbudowanie kaplicy, którą zniszczyli Niemcy. Tego trudu
podjęli się ks. Adam Szafrański, ks. Józef Błaszczyk i ks. Andrzej Zuberbier. Dzięki ich wysiłkom wkrótce stanęła tu mała drewniana kaplica, która przetrwała do dziś - niemy, ale jakże
wymowny świadek tamtych wydarzeń.
Ks. Adam Szafrański przez lata utrzymywał szczególne więzi z Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach, stąd też obecność kleryków w Kaczynie, którzy przyjeżdżali tu,
by wypocząć po trudach całorocznych studiów. Latem także wypoczywała - jak przed wojną - młodzież z Gimnazjum im. św. Stanisław Kostki z Kielc. Niestety, nie trwało to
długo, ponieważ ówczesne komunistyczne władze odebrały ośrodek kościołowi, przeznaczając go na miejsce wypoczynku pracowników RSW „Prasa Książka Ruch”.
Dopiero po latach ośrodek wrócił do prawowitych właścicieli. 1 stycznia 1992 r., podczas Mszy św., został odczytany dekret erygujący parafię pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej. Na mocy
tego dekretu, wioski Marzysz I, Marzysz II, Kaczyn, Znojów oraz Borków utworzyły nową parafię. Pierwszym proboszczem kaczyńskiej wspólnoty został ks. Józef Zdradzisz.
Budowę kościoła parafialnego zapoczątkował ks. Jan Kopeć. Ofiarność wiernych była wielka. W ciągu roku postawiono świątynię w stanie surowym. Parafianie dobrze rozumieli potrzebę
wybudowania świątyni, bo mała drewniana kaplica nie mogła wszystkich pomieścić.
Obecnie proboszczem parafii jest ks. Bogusław Bochenek, który posługę w Kaczynie rozpoczął w 1995 r. Jest bodaj najmłodszym proboszczem w diecezji kieleckiej.
Swoją pracę duszpasterską rozpoczynał z obawą - nie wiedział, czy podoła i czy uda mu się znaleźć zrozumienie wśród parafian. Obawiał się też czy będzie w stanie
dokończyć to, co zaczęli jego poprzednicy. Obawy Księdza okazały się jednak płonne. Świadczy o tym piękna świątynia, która staraniem parafian - i nie tylko - szybko została
wykończona. W upiększaniu kościoła oraz budowie pomagali „letnicy” - jak ich nazywa Ksiądz Proboszcz - czyli działkowicze, którzy w Kaczynie mają swoje domki.
Oni, widząc budowę kościoła, nie stali obojętnie i włączyli się w to dzieło - fizycznie i materialnie. „W końcu są naszymi parafianami kilka miesięcy w roku”
- mówi z uśmiechem ks. Bochenek.
Dzięki wspólnej pracy, budowa nabrała tempa i po okresie półtora roku w świątyni można było odprawiać Msze św. „To właśnie w trakcie wznoszenia kościoła budowała
się duchowa więź parafian - podkreśla Ksiądz Proboszcz.
- I do dziś to procentuje. Nowy kościół nigdy nie jest pusty, a Msze św., odprawiane w dni powszednie, gromadzą wielu parafian”.
Obecnie kaczyńska świątynia jest remontowana. „Prace właśnie się kończą” - podkreśla Ksiądz Proboszcz, który osobiście dogląda postępu robót. Jak twierdzą parafianie, w tym
okresie można go raczej spotkać na dachu kościoła, niż w parafialnej kancelarii.
To sprawia, że prace szybko posuwają się do przodu. Ksiądz Proboszcz i tym razem wspomina parafian, ponownie podkreślając, że to właśnie dzięki ich ofiarności kościół tak pięknie wygląda.
Kaczyńska świątynia jest chyba jedną z niewielu w diecezji, do której murów przytwierdzone są kobierce kwiatów. W tym roku są to fioletowe surfinie. Kościół tonie w kwiatach,
a jego otoczenie - w ozdobnych krzewach. Dbałość wiernych o dom modlitwy widać na każdym kroku.
W tym roku rozpocznie się budowa plebanii. Do tej pory Ksiądz Proboszcz mieszkał w ośrodku.
Pod koniec lat 90. ośrodek wypoczynkowy został rozbudowany. Tu, co roku, przez dwa miesiące wypoczywają dzieci z ubogich rodzin z diecezji kieleckiej, ale nie tylko. W ostatnich
latach coraz częściej wypoczywają tu dzieci zza wschodniej granicy. Podczas wakacji na 5 turnusach wypoczywa blisko 600 dzieci.
Ośrodek ciągle się zmienia - praktycznie co roku wykonywane są remonty lub prace budowlane. Dzięki temu domki są przystosowane do przyjmowania wczasowiczów przez cały rok.
Parafia liczy blisko 1000 osób. „Mam dobrych parafian” - podkreśla Ksiądz Proboszcz. - Od razu, bez zbędnych zachęt i próśb, przychodzą z pomocą”.
Życie religijne kwitnie: działają kółka różańcowe, chlubą są ministranci, których jest blisko 40. Ks. Bogusław bardzo cieszy się z tego faktu.
Parafia jest mała, ale pracy, szczególnie w ośrodku, nie brakuje. Gdy latem domki zapełniają się dziećmi, potrzeba pomocy jest oczywista. W tym czasie z pomocą Proboszczowi
przychodzą m.in.: ks. Adam Bujek - katecheta wędrowny, ks. Tadeusz Lalewicz - wikary z Szydłowa, ks. Jerzy Majka - misjonarz z Ukrainy i ks. Marek Łosak
- wikary z parafii Chrystusa Króla z Kielc. Dzięki ich pomocy dzieci mają codzienny kontakt z Eucharystią i Słowem Bożym.
Ośrodek jest „oczkiem w głowie” Księdza Proboszcza, który na zakończenie naszej rozmowy zaprasza: „Niech pan przyjedzie za rok, zobaczy pan kolejne zmiany”.
I trudno nie uwierzyć w te słowa, patrząc na to, jak z roku na rok kościół i ośrodek pięknieje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu